Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Mam prawo do szczescia...
Autor Wiadomość
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-28, 21:38   Mam prawo do szczescia...

Zrozumialam, ze to co mnie spotkalo jest trudne, ale powinnam walczyc o swoje szczescie i szczescie corki. Tak jak pisalam wczesniej Bog nie chce abym byla za wszelka cene w zwiazku, ktory czyni mnie nieszczesliwa kobieta,a jednoczesnie niewydolna emocjonalnie matka. W imie zle pojetego chrzescijanstwa mozna byc cale zycie nieszczesliwym,a ja tak nie chce. Poza tym nalezy uszanowac decyzje, wole tej drugiej osoby i z godnoscia powiedziec stop i odejsc.
Jeszcze nie oplakalam do konca mojego malzenstwa, jeszcze placze, ale walcze o to, abym byla szczesliwym czlowiekiem. Nie bede tkwila w cierpietnictwie i marazmie.
Alimenty, wyprowadzka to moje najblizsze konkretne dzialania. Oczywiscie modlitwa i kierownictwo duchowe rowniez.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-28, 22:10   

Zosiu, ja powinnam tak samo, ale to takie trudne. Nie mam prawa do szczęścia, do własnego zdania, do postawienia na swoim, do okazywania uczuć - tego właśnie dziś doświadczyłam.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-28, 22:17   

Chodzi o to że mamy prawo!!!!!
Najwyżej będziemy pozytywnie zaskoczone!!!!
Ale wiara -wiarą- musimy umieć spojrzeć prawdzie w oczy!!!


Nie mamy żadnego wpływu!!!!

To czas może pomaga???


A życzę Wam wytrwałości i miłości!!!!!

Zuzka (pokręcona totalnie kobita, ale zdeterminowana walczyć o swoje dobre imię i pozytywne nastawinie do świata!!!!!! )
Ale mamy nadzieję!!!
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-29, 05:09   

Oj, Zuzka, najgorzej kiedy ktoś stale przekonuje, że takiego prawa nie masz.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-29, 09:53   

Dlatego należy zastosować ( doraźnie tylko a potem się zobaczy) prosty plan-

OD JEDNOSTEK TOKSYCZNYCH NALEŻY SIĘ ODIZOLOWAĆ.

Albo ich odizolować od otoczenia bo wywierają zły wpływ. Szkodliwy ewidentnie.
To jak pokrzywa- nikt normalny gołą łapą nie dotyka bo potem boli.

zuza ( starająca się pamiętać i robić to o czym Wam tu pisuje )
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-29, 10:31   

Zosia, czy Twoje działania kierowane są tylko i wyłącznie potrzebą szczęścia, czy upatrujesz w tym szansę na odbudowę małżeństwa? Pytam, bo ja podobie - mam to samo i się gubię co mam robić.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-29, 19:13   

Elaka "tylko i wylacznie" to bardzo duzo:))) Elaka walczylam o to malzenstwo bardzo, probowalam roznych sposobow, ale moj maz na nic nie zareagowal, na zaden gest. Nie zmusze go do milosci, to jest jego wybor, ktory pozostaje mi tylko uszanowac (ale caly czas tego nie umiem). Po cichu licze, ze gdy odejde to moze sie opamieta, ale wiem,ze nie powinnam na to liczyc. Dlatego tez pragne byc szczesliwa i chce uszczesliwic corke, niech nie widzi matki wrzeszczacej, zdenerwowanej, zalamanej, zgorzknialej, sfrustrowanej, miotajacej sie (moge tak cala litanie wymienic).
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-30, 07:22   

Zosia. U mnie też praca jest najważniejsza, podkreśla to non stop. Ja mu nie dałam spokoju do pracy - to mi zarzuca. Teraz ten spokój ma. Wciąż w rozjazdach - a ja nie mam pretensji. Normalnie by mnie to denerwowało, że w ostatniej chwili zmieniają mu się plany i wyjazd się przedłuża, a teraz nie mam do tego prawa, bo ustaliliśmy że każdy ma swoje życie. Trochę się poprawia jego relacja z dziećmi, zaczyna każdą wolną chwilę aktywnie spedzać z nimi. Ja staram się jednak być szczęśliwa bez rozstania. Chociaż i tak jestem sama. Ale co da jak się rozstaniemy? Dzieci będą żyć jednak w dysfunkcyjnej rodzinie. Może lepiej żyć razem, starać się rozmawiać i zaakceptować swoje wady? Chociaż decyzja (i to będzie jego decyzja) została przesunięta na wrzesień i być może już nie będę miała nic do powiedzenia. Do mnie jest zimny, wciąż śpi osobno. Ale nie wpływa to już na mój nastrój. Najważniejsze, że dzieci wracają na swoje - bardzo ważne - miejsce.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-01, 22:14   

Elaka wydaje mi sie, ze wiele osob nie zdaje sobie sprawy jakim problemem moze byc praca i jak bardzo moze ona pograzac. Zreszta u mnie to juz przeszlo wszelkie granice. Mojego meza nie ma dniami i nocami w domu,a jak wraca to jest tak zmeczony, ze od razu zasypia takze dziecko i tak nie ma okazji nacieszyc sie tatusiem. On wybral prace, to jest jego decyzja moze kiedys zmadrzeje, ja jestem na etapie poszukiwan mieszkania. Poza tym moja rodzina jest aktualnie fikcja,a dzieci wola jasne, klarowne sytuacje, wiec albo bede z mezem w normalny sposob, albo wcale. Poza tym moj maz nie daje mi kasy na dziecko...
Jego szef dzwoni do niego na komorke nawet o 11 w nocy, kiedys bez zenady dzwonil po 22 na stacjonarny do domu. mam wrazenie,ze moj maz dziala jak w jakiejs sekcie, nie ma czasu doslownie na nic, ale to jego decyzja, jego wybor. ja kilka dni temu oglosilam swoja bezsilnosc, nic wiecej juz nie potrafie zrobic.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-02, 06:16   

Zosiu, to dobrze, że szukasz mieszkania. Musisz mu uświadomić, co traci przez tę pracę. On musi to odczuć i zrozumieć, że rodzina powinna stać na pierwszym miejscu.

[ Dodano: 2006-07-02, 19:28 ]
Madziu, co u Ciebie?
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 18:11   

Wanboma problem w tym, ze On na dzien dzisiejszy wybral swoja prace, byc moze moja przeprowadzka nic nie zmieni, ale nie ukrywam,ze licze ze w koncu cos do niego dotrze...Teraz jestem na etapie dzialania, przestalam ronic lzy, trzesc sie ze zlosci - po prostu zaczelam dbac na tyle ile umiem o swoje dzieciatko i o siebie. Palnuje swoje zycie i marze.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 18:16   

To dobrze Zosiu, że działasz. Mam nadzieję, że Twój mąż coś zauważy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8