Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
BEZNADZIEJA!!! Co o tym sądzicie :(
Autor Wiadomość
Misior
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-12, 14:13   

Ada...
Źle mnie zrozumiałaś...
Naprawdę nie marzę o seksie... On jest najmniej ważny praktycznie nieistotny w zaistniałej sytuacji. W jednej chwili i bez zastanowienia zamieniłbym go na ciepłe spojrzenie, uśmiech, poprostu miłość.

Wybieram się dzisiaj do kościoła zaraz po pracy. Pomodlę się, porozmawiam z księdzem (dobry przyjaciel z dzieciństwa). To nieważne, że pojadę do niego 80 km. Chce żebym przyjechał, żebyśmy razem przyjechali. Zostawię córeczkę u mamy i podjadę po żone do pracy i pojedziemy.
Jak tak czytam coraz więcej wpisów na tym forum to myślę, że może właśnie potrzebujemy pomocy kogoś trzeciego...

Mam nadzieję, że to dobry pomysł...
Tylko dlaczego w mojej głowie cały czas dudni: "To nie ma sensu", "to nic nie da"...."Nie chcesz tego"....
Jak z tym walczyć.........
 
     
Justyna1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-12, 14:22   

Misior, tak latwo powiedziec "Nie kocham". A co ze spedzonymi razem latami? Co z przysiega? Co z Wasza coreczke (owocem milosci???). Uciekasz.
Piszesz, ze Twoja zona nie jest spontaniczna. Moze nigdy nie byla i pewnie nigdy nie bedzie. Dlatego odchodzisz? Moze nie przypadla jej do gustu wycieczka o 2-giej w nocy. Dlatego odchodzisz? A karteczkami oblepiles sie i swiece zapaliles tez nie dla niej, tylko dla siebie. Nie po to, zeby jej sprawic przyjemnosc, zeby jej pokazac, jak bardzo ja kochasz, ale zeby siebie o czyms przekonac. No i tak, pewnie niejedna z nas tutaj chcialaby zastac loze zaslane rozami. Ale loze dla nas zaslane, po to, aby wywolac milosc na MOJEJ twarzy, a nie na twarzy mojego meza.
Twoja zona mowi pewnie calkiem innym jezykiem milosci niz Ty. Posluchaj jej, zastanow sie. Ty lubisz spontanicznosc, czulosc. Ona moze potrzebuje pochwaly i uznania za swoja "praktycznosc". A moze pomocy od Ciebie w domu, przy malej. Probowales w ten sposob wywolac usmiech na jej twarzy? A Twoje niespodzianki moze w ogole do niej nie przemawiaja. Sprobuj tak. Polecam Ci ksiazke Gary Chapmana " Piec jezykow milosci".

Mowisz, ze tamta druga kobieta nie gra zadnej roli. Hmm... W tym, ze przestales kochac zone moze i nie gra roli. Ale w tym, ze chcesz odejsc, ze nie chcesz juz walczyc, gra ogromna role. Przypomnialy Ci sie motyle. Ale masz 31 lat i przypuszczam, ze jestes swiadomy tego, ze motyle odfruna. Czy to bedzie ta kobieta, czy jakakolwiek inna - motyle odleca. Pewnego dnia przyjdzie szarosc, przeplatana tylko kolorami. Zwyklosc. Tak to juz jest. Tamta jest spontaniczna? Wybacz, ale po 3 dniach znajomosci - co Ty mozesz o niej wiedziec??? Jaka ona jest gdy rano wstaje? Jaka jest, gdy ma problemy? Moze jest tak samo praktyczna jak Twoja zona? Misior, Ty jestes dorosly facet, nie daj sie zmylic milym trzem dniom.
A moze Twoja zona po prostu czuje brak Twojej milosci, wiec jak ma odwzajemnic czulosc? Jak ma sie przytulic, skoro wie, ze Ty jej nie kochasz? Jak ma cieszyc sie z roz, skoro wie, ze one sa po to, zeby wzbudzic w Tobie milosc.?
Ja nie wierze, ze mozna ot tak, przestac kogos kochac. Anno Mario, tak, ok, on "zabil" wasza milosc. Ale jesli w malzenstwie wszystko jest w miare w porzadku, to ja nie wierze, ze mozna przestac kochac. Tylko milosc trzebal pielegnowac, wyrywac chwasty (jak pisze Nalog), dbac o nia.
A jesli w "odpowiednim" momencie jeszcze pojawi sie na horyzoncie ktos drugi, to wtedy jeszcze latwiej wszystko wytlumaczyc. A no bo nie ma motyli, bo zona mnie nie rozumie (do tej pory rozumiala), bo z tamta umiem sie smiac, wyglupiac itd. To przeciez nie o to chodzi!
Baaaaardzo podoba mi sie zdanie Naloga: "Każda kobieta pasuje do każdego mężczyzny............ale nie każda kobieta może byc żoną.....tylko jedna.................... ".
Pamietaj o tym, Misior!
Pozdrawiam
Justyna

P.S. A napisalam to wszystko,bo sama tego doswiadczylam. Bylismy przykladowym malzenstwem, zadnych klotni, zadnych krzykow, wszytsko ulozone. Czulam jego milosc. Az tu nagle slysze: "Nie kocham", "Nie chce z Toba byc". I wiem, ze gdyby nie inna kobieta, to nadal by jeszcze przy mnie byl. Milosc opuscila go z dniem, w ktorym poznal inna. Dla mnie to takie dziecinne...
Misior, nie szastaj slowami. Moj maz dwa miesiace powtarzal, ze odejdzie, ze nie kocha, ze nie chce. W kolko to samo. Ale nie odawzyl sie podjac tej decyzji. Ja ja za niego podjelam.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-12, 14:26   

Misior napisał/a:

Jak tak czytam coraz więcej wpisów na tym forum to myślę, że może właśnie potrzebujemy pomocy kogoś trzeciego...

Mam nadzieję, że to dobry pomysł...
Tylko dlaczego w mojej głowie cały czas dudni: "To nie ma sensu", "to nic nie da"...."Nie chcesz tego"....
Jak z tym walczyć.........

Przynajmniej wiesz jak się doświadcza pokusy złej myśli.


Te myśli nie pochodzą od dobrego ducha! UWAŻAJ !


Najlepiej wyspowiadaj się. Zabaczysz co się stanie z pokusami.
Padną jak muchy pod packą.
Trzymaj się !
Chrystusa!
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-12, 14:30   

Misior wkleiłam Ci stronkę przeczytaj

http://personaldevelopmen...es%20Allen.doc.

[ Dodano: 2007-12-12, 15:31 ]
http://personaldevelopmen...es%20Allen.doc.

[ Dodano: 2007-12-12, 15:33 ]
http://209.85.135.104/sea...lient=firefox-a

[ Dodano: 2007-12-12, 15:37 ]
Misior

jednak i mój post jest z tych : do 3 x (razy)

pozdrawiam :-)
 
     
Misior
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-12, 15:00   

Dziękuję wszystkim za uwagę... Szczególnie za krytyczność ...
Może nie uwierzycie ale nie myślałem, że wpisy na forum, rozmowa z innymi o swoich problemach naprawdę pomaga... Dodaje sił...
Wczoraj zdecydowałem się do Was napisać… A teraz zaczynam się zastanawiać… Niesamowite…
Może faktycznie macie trochę racji… Może trzeba właśnie walczyć do upadłego...

Tyle razy próbowałem to spróbuję jeszcze raz...
Dziękuję Wam serdecznie za wasze wsparcie choć naprawdę nie sądziłem, że ktoś odpisze....

Elżbieto... Twoje słowa są wielkie....

Jadę dzisiaj, jadę po nadzieję.... Chcę żebyście wiedziały... Może to i śmieszne ale jadę dzisiaj tam dzięki Wam...

Zobaczymy...
Tyle nieudanych prób... Może ta się uda...
Tak na chłopski rozum... Musi coś w tym być skoro jeszcze próbuję... Może tu jest pies pogrzebany... Może ktoś trzeci właśnie pomoże, wyjaśni...

Dam znać co i jak...
[/quote]
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-12, 15:04   

Misior napisał/a:
Dziękuję wszystkim za uwagę... Szczególnie za krytyczność ...
Może nie uwierzycie ale nie myślałem, że wpisy na forum, rozmowa z innymi o swoich problemach naprawdę pomaga... Dodaje sił...
Wczoraj zdecydowałem się do Was napisać… A teraz zaczynam się zastanawiać… Niesamowite…
Może faktycznie macie trochę racji… Może trzeba właśnie walczyć do upadłego...

Tyle razy próbowałem to spróbuję jeszcze raz...
Dziękuję Wam serdecznie za wasze wsparcie choć naprawdę nie sądziłem, że ktoś odpisze....

Elżbieto... Twoje słowa są wielkie....

Jadę dzisiaj, jadę po nadzieję.... Chcę żebyście wiedziały... Może to i śmieszne ale jadę dzisiaj tam dzięki Wam...

Zobaczymy...
Tyle nieudanych prób... Może ta się uda...
Tak na chłopski rozum... Musi coś w tym być skoro jeszcze próbuję... Może tu jest pies pogrzebany... Może ktoś trzeci właśnie pomoże, wyjaśni...

Dam znać co i jak...

Moje słowa mogą być jeszcze większe: :-D

"ktoś trzeci pomoże..."

Któż inny pomoże jak tylko Sam Bóg?

sorry .. (za czcionkę)

ps. znasz zakusy ?
pozdrowienia
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2007-12-12, 22:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-12, 22:28   

Misior napisał/a:


Czy któryś z obecnych tutaj na forum o mało nie puścił z dymem mieszkania czy domu bo rozstawione było 347 (dokładnie pamiętam) świeczek a wejście do sypialni DOSŁOWNIE usłane różami ???

Czy któryś wprowadzał swoją kobietę na kopiec z zawiązanymi oczami o 2 w nocy aby pokazać jej panoramę miasta...

Czy któraś z Was dziewczyny obraziłaby się o to, że mąż wszedł do domu oblepiony żółtymi biurowymi karteczkami (4 paczki) i na każdej była prośba o to aby pozwoliła się kochać. (tak to było najtrudniejsze do zrealizowania:) :) :)



Szczerze ? Zazdroszczę... bo ja tego nie miałam i to mnie zabiło.
Może właśnie, gdy odejdziesz, to ona zrozumie ?
Nie wiem...
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-12, 23:34   

Wiesz Misior: uderzyło mnie
"A do tego wczorajsza nasza rozmowa:
ONA: Puściłeś przelew za OC ?
JA: Kotku...Czy ja kiedyś o jakiejś płatności zapomniałem?
ONA: Nie kotkuj mi tu tylko powiedz czy puściłeś...
JA: Chyba od Ciebie odejdę...
ONA: A puściłeś?
JA: Zostawię Cię... Zobaczysz...
ONA:Jesteś niezłe ciacho....Znajdziesz sobie kogoś...
JA: Nie prowokuj mnie tylko porozmawiajmy, proszę...
ONA: Dobra... Ale powiedz czy puściłeś ten przelew..."

Czy tak wyglądają Wasze rozmowy? A nie można prościej: Tak, Kotku. Skoro prosiłaś, zrobiłem to.

Ileż w tej rozmowie było niepotrzebnych, bolesnych przepychanek.
Może w tym też tkwi problem, że nie umiesz, nie chcesz odpowiadać wprost?
Ja też bym powiedziała podobnie: "nie kotkuj mi...".

A tamta dziewczyna, ponoć taka wyrozumiała, czy miałeś okazję poznać jaka jest w codziennych sprawach? No nie, bo kiedy?
Powiadasz, że Twoja żona jest taką (jak napisałeś? ) - realistką? Nie dziwię się, może zamiast zapalonych świec wolałaby prozaiczną pomoc w noszeniu zakupów albo myciu podłogi? Może by wystarczyła jedna róża podana z miłością i podziękowaniem dla żony - za to że jest w Twoim życiu?

"Żona jeszcze wylicza mi wszystkie minusy tego, że odejdę... Niestety wszystkie ekonomiczne..."
Cóż, takie czasy, ekonomia jest w każdej minucie naszego codziennego życia. A może właśnie już nie wierzy w motylki?
Może się mylę, ale czy nie chcesz ucieczki od życia przez takie spontaniczne postępowanie?

Tak się zastanawiam, czy nie przydałby się Wam wyjazd na rekolekcje dla małżonków, są takie. Z relacji znajomych, żyjących "obok siebie, zamiast ze sobą" przez wiele lat - taki wyjazd może naparwdę pomóc. O ile chce się cokolwiek poprawić.

Napisz, jak przebiegło spotkanie, jeśli możesz.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-13, 08:52   

Misior...............??????
Czy Ty tak zawsze rozmawiasz z żoną?z żoną o która -jak piszesz walczysz.......Mam wrazenie po przeczytaniu tego dialogu ze Ty nie walczysz o nią ale walczysz z nią.Ten dialog to jedna wielka konfrpontacja pod przykrywka niby czułych słówek.Przeczytaj uwaznie jak zwracasz sie do żony:

Piszesz:""A do tego wczorajsza nasza rozmowa:
ONA: Puściłeś przelew za OC ?
JA: Kotku...Czy ja kiedyś o jakiejś płatności zapomniałem?

(po pierwsze:nie można odpowiadać pytaniem na pytanie .po drugie:dajesz sygnał żonie:odwal sie ...ja jestem perfekcyjny w tym co robię i nie znoszę przypominania............ot przygłup ta moja żona)
ONA: Nie kotkuj mi tu tylko powiedz czy puściłeś...

(domaga sie konkretnej odpowiedzi na zadane pytanie.a Ty dalej robisz z niej przygłupa......albo Ci sie wydaje że to takie dowcipne i mądre)

JA: Chyba od Ciebie odejdę...

(no własnie...........zastanów sie co mówisz..........człowieku......Ty normalnie uprawiasz szantaz emocjonalny,Ty jej grozisz)

ONA: A puściłeś?

(i co na kolejne pytanie odpowiadasz????????? Perfidnie kontynuujesz rozpoczętą gierkę)
JA: Zostawię Cię... Zobaczysz...

(czego oczekiwałeś po takim stwierdzeniu????czego?????? że upadnie na kolana i zacznie sie łasić do jasnie pana aby jej nie zostawiał?????To juz jest GROŻBA,Ty jej normalnie grozisz............)

ONA:Jesteś niezłe ciacho....Znajdziesz sobie kogoś...

( ja bym Cie posłał do diabła i zyczył szczęśliwej drogi...........)

JA: Nie prowokuj mnie tylko porozmawiajmy, proszę...

( facet..........kto tu kogo prowokuje???? usiłujesz perfidnie grac na jej uczuciach,wykozystujesz ,albo usiłujesz wykorzystać swoja przewage,albo tylko wyartykułowałeś swoje lęki,swój strach przed samym sobą?.
Po takim seansie szantażu,przemocy emocjonalnej Ty chcesz rozmawiać.........czy dalej w taki sam sposób???
Dodając to słowo "proszę" Ty wcale nie prosiłeś .Ty sprytnie albo perfidnie je tu wplotłeś tylko aby zwiększyć siłę rażenia,zwiększyć efekt szantażu

Biedna kobieta...........nie chcąc albo nie mogac stanać oko w oko z szantażystą,podjac tj gry którą Ty usiłowałeś reżyserować wraca do bezpiecznego jak jej sie wydaje tematu:"
ONA: Puściłeś przelew za OC ? "

Misior............Czy Ty chciałbys być tak traktowany przez żonę?przez swojegop ojca?matkę ? dzieci? a może szef w pracy Cie tak traktuje?

Oj,żeby sie chciało chcieć pomyłseć
 
     
Misior
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-13, 09:42   

Szczerze się przyznam, że po tym co się wczoraj wydarzyło nie chciałem już tu wchodzić...
Jednak coś mnie ciągnie do Was...
Moje małżeństwo wczoraj się skończyło...:(
Powinienem się cieszyć bo przecież tego chciałem... Ale powody i sposób w jaki to się stało
wstrząsnęły mną tak bardzo, że czuję niesamowity uścisk w klatce piersiowej i podbrzuszu...
Siedzę w pracy nieobecny... Wydaje mi się, że patrzę na to wszystko z boku, że to jakiś sen albo kiepski, niskobudżetowy film...

Do tych co uważają, że moje rozmowy z żoną były jawną prowokacją z mojej strony....
Ja przytoczyłem ostatnią ale wierzcie mi...Nie było tak jak to wygląda... Wogóle nic nie jest tak jak nam się wydaje... Człowiek myśli jedno a robi drugie...
Nie potrafię sobie poradzić z tym z jaką obłudną i wyrachowaną osobą się związałem...

Jestem wściekły i zrozpaczony zarazem...

Nie będę Wam opisywał szczegółowo co się wczoraj wydarzyło bo naprawdę nie mam na to siły... Napiszę w największym skrócie...

Pojechałem po żonę do pracy... Dzięki Bogu, że jej o tym nie uprzedziłem... W pracy dowiedziałem się, że żona wzięła urlop na żądanie i dzisiaj nie było jej...
Wystraszyłem się, że się jej coś stało... I stało się...
Nie mogłem uwierzyć, że na moje pytanie "Gdzie jesteś"? padła odpowiedź:"W pracy... Mamy tu sajgon i muszę zostać do wieczora".

Zdębiałem bo właśnie stałem przed jej pracą!!!!

Poprostu wybuchłem... Nie dlatego, że coś tam robi o czym ja nie wiem... Dlatego, że w tak perfidny sposób mnie okłamywała...
Powiedziałem, że ma 15 minut na to żeby być w domu... Inaczej nie ręcze za siebie...

I co się okazało... No jak myślicie...
Nie mogłem w to uwieżyć co usłyszałem... Poprostu....
Na moje pytanie kim ON jest....

Padła najbardziej nieoczekiwana i wredna odpowiedź jaką mogłem usłyszeć...
To nie ON a ONA ...............

Uchlałem się wczoraj.... i tyle..........
Tyle w kwestii naszego małżeństwa.........

Nieważne co jeszcze powiedziała.... w zasadzie to nie wiem.... nie dotarło do mnie... Tylko jak można tak oszukać człowieka... Nie chodzi mi o to że kłamała tylko o to że wogóle się ze mną związała....

Chyba już do Was nie napiszę...

MISIOR
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-13, 10:07   

Misior,
pewien kolega mojej przyjaciółki ma trójkę dzieci i żona oszukiwała go przez kilka, potem odeszła, odeszła do innej kobiety.

Czasem w życiu jest tak, że ktoś na Eucharystii umiera, ale Eucharystia trwa nadal.

Kiedy kobieta zabiła brata Rogera wszyscy NADAL się modlili TĄ SAMĄ modlitwą.

ps.czy myślisz, że żona robi coś specjalnie?
kiedy dojdziesz do siebie, nabierzesz siły, zrozumiesz, że jest zniewolona, wtedy zaczniesz prosić Boga o wyzwolenie dla niej
lecz zanim to się stanie - powinieneś nabrać siły, nie utracić Ducha Bożego, uwierzyć Bogu, powierzyć Jemu i na koniec zaufać

pozdrowienia
Z BOGIEM!
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-13, 10:14   

och Misior
albo jesteś prowokatorem albo jesteś dzieckiem albo jesteś ...) nie będą obrażać porządnych ludzi , którzy zaglądają tu na forum aby otrzymać pomoc.

Po przeczytaniu ostatniego Twojego postu gdybym miała traktować Ciebie poważnie to sądzę , że tak wykończyłeś swoją żonę tym dziecinnym gadaniem , ze biedna udała sie do " przyjaciółki" (na jej szczęście , ze taką ma) wypłakać się jakiego ma głupiego męża i poradzić się co dalej z tym nieudanym życiem z Tobą zrobić. Wykończyłeś ją tak , że nawet biedaczka nie mogła iść do pracy - ja ją rozumiem w 100%.



Zabolało Ciebie to , ze straciłeś władzę nad swoją ofiarą bo zagrała z Tobą tymi samymi kartami przecież Ty pierwszy wprowadziłeś do Waszego "związku" intruza , szantaż i kłamstwo.


Sądząc jednak po Twoim naiwnym poście myślę , ze jesteś prowokatorem i chciałeś sie nami pobawić.
 
     
Misior
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-13, 10:42   

Ada...

Przykro mi naprawdę...Jest mi tak przykro...
Szkoda że mnie tak oceniasz... Tak nisko...

Ta ONA to nie przyjaciółka...

Przykre...

Przykre też to co o mnie myślisz a mnie wogóle nie znasz...
Nie muszę nic nikomu udowadniać... po co mi to...

Dziękuję tym, którzy starali się pomóc...

Życzę wszystkim ... sam już nie wiem czego....

Dowidzenia
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-13, 10:57   

Misior.. Nie obrażaj się tylko spójrz obiektywnie na to co opisałeś, jeśli możesz.

A jeśli wczorajszy incydent tak Ciebie dotknął, to znaczy, że jednak zależy Ci na żonie ; )
A jeśli Ci na niej zależy, to tutaj Twoje miejsce, bo przechodzicie KRYZYS.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9