Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
ukochana żona odeszła zagranicę
Autor Wiadomość
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-22, 22:22   

Ja też nie widziałem nic podejrzanego, ale jak poukładałem sobie wszystko to zobaczyłem AKTORKĘ, do ostatniej chwili grała !!! Teatr się palił a ona grała !!! Dopiero jak zaczęła sie przyznawać( na raty) z każdym dniem się oddalała .Nie wiem jak sytuacja wygląda na dzień dzisiejszy nie pytam jej o to . Nie bierz tego do siebie bo w twoim przypadku może być inaczej. Mam taką nadzieję. Ty na razie nie wiesz nic a to,że mówi że Ciebie nie kocha wcale nie musi tego oznaczać! Ona na pewno ma jakiś problem i może jest to reakcja na to ,że nie potrafi sobie z nim poradzić .Na pewno to sobie wyjaśnicie i uda wam się wszystko odbudować .Z całego serca ci tego życzę .Piotrek
 
     
micszpak
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-23, 00:57   

Tomku1, poczytaj moje posty. Od września byliśmy w podobnym położeniu. Mój mąż wyjechał za granicę 8 IX, po przylocie zadzwonił, że wszystko w porządku... itd, jak u Ciebie. A potem nagła zmiana. Urywane rozmowy, wymuszone przeze mnie kontakty, wyciąganie strzępków informacji, nerwy, domysły. Zestawiłam wszystkie możliwości działania, jakie były mi dostępne (patrz na forum) i postanowiłam zrealizować WSZYSTKIE. Najbardziej odczuwałam potrzebę natychmiastowego kontaktu z mężem, chciałam do niego od razu lecieć, ale wrzeszczał, że nawet nie odbierze mnie z lotniska. A najbardziej czułam się poniżona i zlekceważona, gdy rzucał słuchawką, unikając zasadniczych odpowiedzi. To było w tamtych chwilach bardziej namacalne odrzucenie niż zdrada czy rozwód. A Ty zafundowałeś swojej żonie kilka takich akcji. Może czuła się tak jak ja? Po kilku takich jego numerkach przestałam dzwonić, zagryzłam zęby i wyłączyłam telefon, żeby wciąż nie czekać na znak życia od niego.
Gdybym przeżywała to samo jeszcze raz, też najlepszym wyjściem wydawałoby mi się odwiedzenie go. Tobie również mogę to poradzić. Ale musiałbyś być bardzo dobrze do tego przygotowany:
- mieć odpowiednie środki finansowe
- umieć samodzielnie dotrzeć do jej mieszkania
- nie prosić o nocleg, choćbyś miał spędzić noc nie u znajomych ani w hotelu, ale na dworcu lub w noclegowni
- pachnieć, uśmiechać się i rozmawiać rzeczowo, bez żadnego roztkliwiania się nad sobą, bez narzucania się i forsowania swoich racji (to najtrudniejsze).
Ona musi zobaczyć atrakcyjnego, pewnego siebie, stanowczego mężczyznę, a nie zalęknionego na obcych śmieciach gościa, którego można zbyć lub wyprosić z mieszkania (może nie mieszka sama?) - rozumiesz?
Ja do męża nie poleciałam, ale Ty mógłbyś.
Poczytaj, co się stało w przypadku mojego męża. Gdy przestałam naciskać - nawiązał ze mną kontakt. Wyprowadził się od tamtych ludzi, wyjechał na drugi koniec Irlandii. Już z autostrady dzwonił do mnie 10 razy, a teraz namawia dzieci (bo ja się jeszcze nie otrząsnęłam po tym jego nagłym zwrocie, nie ufam mu i nawet nie wiem, czy chcę nadal walczyć o nas), żebyśmy przyjechali do niego na Boże Narodzenie, a najlepiej na zawsze.
Ta zmiana nastąpiła w połowie października i była nagła jak grom z jasnego nieba. Wiem, że to nie koniec kryzysu, że nie będzie spokojnego, pięknego życia - tylko znów dalsze tąpnięcia, zwroty = recydywa???????????????
Ale piszę, jak było, bo Wasz kryzys jest bardziej świeży i zastanawiasz się, czy możliwy jest tak nagły zwrot uczuć współmałżonk-i/a. Więc z mojego doświadczenia wynika, że TAK.
Szkoda tylko, że u mnie to może nie być ostatni. Ale Ty masz szansę.
Życzę Ci siły i powodzenia.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-24, 11:25   

Problem w tym , że straciłem pracę , a nie mam odpowiednich środków finansowych na to żeby tam pojechać. Jedyne co mi pozostaje to czekać na święta i na rozmowę z moją ukochaną. Tak bardzo , bardzo mi ciężko. I smutno. :cry:

[ Dodano: 2007-11-24, 13:27 ]
Tyle chwil razem
spędziliśmy dobrych złych
tyle nocy tyle dni
teraz mówisz że
to koniec już
że nie kochasz mnie
żono moja szczęście moje
jesteś gdzieś tam
daleko czekam na Ciebie
tęsknie wierzę kocham
zawsze będę Twój
nawet jeśli Ty
już nie chcesz mnie

[ Dodano: 2007-11-25, 21:15 ]
Wiecie , tak sobie pomyślałem , że jeśli rozmowa w święta nie przyniesie skutku , to nie zgodzę się na rozwód. I pojadę pracować do Holandii , do tego samego miasta w którym przebywa moja żona. Tam będę mieszkać , na pewno będę ją widywał , na pewno będzie mi ciężko ale być może kiedyś nasze drogi się znowu zejdą. Jak uważacie - czy to dobry pomysł ?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8