Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
ciąg dalszy mojej historii...
Autor Wiadomość
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 21:29   

Rzabko - zostaje czekać, aż coś zrozumie. Może musi dosięgnąć dna, żeby coś zaczął robić ze sobą? Ty nic nie możesz w tym kierunku zrobić, Ty możesz tylko zająć się sobą - możesz sobie przyjrzeć się bliżej, możesz sobie postawić diagnozę i zacząć "leczenie". Nikt z nas nie jest perfekcyjny - na pewno jeszcze jest coś, co należałoby zmienić, niezależnie, co to jest - może uzależnienie od męża, może nieumiejętność radzenia sobie z samotnym życiem i uzależnianie swego szczęścia od innych osób, może należałoby poprawić relacje z dziećmi - każdy ma jakieś niedociągnięcia - i tu teraz mamy pole do popisu. Ci bardziej doświadczeni cały czas piszą tu o działaniu. Mają rację - nie można siedzieć z założonymi rękoma. Trzeba coś robić - dla siebie, dla innych - tych, którym pomóc możemy i którzy naszej pomocy oczekują.
Trzeba chcieć - nikt nikomu nie pomoże, jeśli człowiek sam za siebie się nie weźmie. Inni mogą pomóc, mogą dać wskazówki, podpowiedzieć, ale nasze życie jest w naszych rękach.

I jeszcze jedno - jest czas modlitwy, ale i czas działania. Módl się i pracuj - dewiza benedyktynów. Święta racja. sama modlitwa to trochę mało. Można modlić się i czuć się jeszcze bardziej rozżalonym, można modlić się i zadawać coraz więcej pytań, na które nie ma odpowiedzi. Można też modlić się, ale z modlitwy czerpać siły do działania.
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-17, 20:06   

dziękuje wambono...
staram sie modlić, staram sie zmienic własne zycie... juz troche je zmieniłam...
dzis spędziłam caly dzien z bratem , jego zona i córeczką... bylismy na wycieczce w trojmiescie, troche pochodzilismy po sklepach, spacer nad morzem... oni rozesmiana rodzinka i z boku ja... przypomniały mi sie moje spacery nad morzem z męzem, kazdy jeden wyjazdwspolny do Trojmiasta, czas moich studiów i to jak rzuciłam studia w Gdyni własnie dla męza, jak zaczelam inne aby byc blizej niego...
wyobrazilam tez sobie jak idzie za ręke z inną kobieta, jak to bedzie jak załozy rodzine z kims innym, wlasnie tam w Gdansku...( tam teraz mieszka)...
bolało... wrocilam do domu, siedzę i rozmyslam...
czy kiedys przestanie bolec?
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-17, 20:29   

Bardzo dobrze, Rzabko, że się trochę rozerwałaś, ale niepotrzebnie o nim myślisz, niepotrzebnie sobie wyobrażasz to, czego nie ma.
Tak sobie piszę, a sama też w tej chwili mam mega doła. Wczoraj zaliczyłam konsultację psychologiczną a w nocy obudziłam się i znów mnie dopadły te straszne myśli. Nie wiem, czemu. Chyba temu, że pani psycholog kazała mi opowiadać o dzieciństwie (tam tkwi źródło moich problemów) - musiałam znów rozgrzebywać to, co gdzieś uśpione leżało. Nie wiem, czy to normalne, to moje samopoczucie po rozmowie z psychologiem, ale zdaję sobie też sprawę, że to grzebanie w moim życiorysie jest niezbędne, żeby usunąć przyczynę stanu, w jakim znajduję się obecnie.

No cóż - ale na tej jednej rozmowie nie poprzestanę - będę szukać pomocy dalej. Sama nie potrzfię odkryć, gdzie tkwi konkretnie problem, ale go czuję. Bo to nie jest normalne, żebym tak długo nosiła "żałobę" po mężu. Ja nie uważam go za bożka, a nadal jest źle. Totalna huśtawka nastrojów. Nie ustanę, póki czegoś ze sobą nie zrobię.

Tobie, Rzabko tez radzę - skoro wycieczka po Trójmieście sprawiła, że myślami byłaś przy mężu - szukaj gdzie indziej - pojedź na wycieczkę w inne miejsce - gdzie mąż z Tobą nie był, szukaj nowych przyjaciół, rób coś, żeby nie myśleć tylko o nim.
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-17, 21:32   

postaram się... tak niedługo jadę, jadę w miejsce, gdzie nie byłam z męzem... mam nadziję, ze ten czas, ta wyprawa pozwoli mi choc trochę odetchnać, pozwoli mi nabracdystansu i choc na chwilę zapomniec o kryzysie...
bardzo sie cieszę, ze nie spędzę tych swiat w domu..., ze nie będe sama... choc chwilami nachodzi zwątpienie czy słusznie robię, czy własnie swieta nie były by tym okresem kiedy mogłabym znowu staracsie do niego jakos dotrzec... i kolejna mysle, ale przeciez jego i tak tu nie bedzie, spedzi swieta w gdansku... i tak koło sie zamyka... oszalec mozna... mam nadziję jednak, ze to moja słuszana decyzja i nie będe jej zalowac...brat powiedział mi jedno " nie mysl o swietach, gdyby chciał powrotu mogłby wrocic kazdego innego dnia, a nawet jesli bedzie chciał powrotu w swieta to znajdzie drogę..., sa rowniez kolejne dni, nie taractakiej okazji i szansy,daj soebie szansę na to aby zapomniec choc na chwile..." wiec starm sie to teraz wcielic w zycie...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 15:28   

rzaba.........wyobraznia podsuwa często złe mysli,podsuwa scenariusze,zachęca do wejścia w role aktora i reżysera........Tobie tez ta wyobraznia dała pole do fantazji :"wyobrazilam tez sobie jak idzie za ręke z inną kobieta, jak to bedzie jak załozy rodzinę z kimś innym, wlasnie tam w Gdansku...( tam teraz mieszka)... "

Widzisz........tak działa zranione uczucie,ubezwłasnowalnia,zmusza do ciągłego wracania do tego co zranił.............. Ten etap musi przejść każdy skrzywdzony,zraniony.Bez wyjatku.Bo jak nie "oswoisz" tego bólu,zranienia,nie przyjmiesz go jako własnego,a tylko wypchniesz go,wyrzucisz to on będzie tkwił w Tobie i co jakiś czas będzie kopał "doły' w Twojej psychice,wpędzał w żal po stracie,w poczucie winy że mogłas coś jeszcze zrobić,że mogłas byc inna,ze mogłaś jeszcze walczyć..............
To boli.
Wazne jest uświadomienie sobie ze to trzeba przeżyc,że trzeba wysilic się aby poszukać lekarstwa,terapi,psychologa.
To nie znaczy że nie będziesz miała "dołów",- bedziesz je miała.Ale ważne aby umieć się posługiwać narzędziami aby te DOŁY zakopywać.Ale aby je zakopac, to najpierw trzeba mieć świadomość że ten "dół" się zaczyna,umieć go nazwać a następnie umieć sie wspinacć po skarpie tego "doła".To jest tak jak ze wspinaczką po stromym zboczu.....najpierw widać tylko zbocze i czuje się zmęczenie,wewnętrzny zdrajca podpowiada myśl aby zawrócić w dół,ale zdrowy rozsądek,logika podpowiada aby iść do przodu,do góry,ku większemu horyzontowi.I wreszcie ze zmęczeniem,często z bólem dochodzimy do szczytu..............a tam piękny widok,sciana sie skończyła.Ale ból wspinaczki jeszcze czujesz........zmęczenie.Ale i ulge .

Pisze o tym właśnie Wanboma.
Wanbomo...........cos mi sie wydaje że wykonałaś kawał dobrej roboty ze sobą,widać jakiś porządny rozrachunek .Tak trzymaj.
A co do dzieciństwa i pracy nad nim............. z tym trzeba uważać....Częśc z psychologów,szczególnie tam gdzie sie słono płaci ma tendencje do wciagania swoich podopiecznych w rozliczenia dzieciństwa...... tam mozna łatwo znależć rany odpowiednio kierując pytaniami czy stawianymi tezami.
Wanbomo...........rodzice dali Ci tyle co umieli,tyle co sami dostali .Na więcej ich nie było stać,ani intelektualnie ani mentalnie ani werbalnie.Więc uważaj z tym dzieciństwem.
To Ty jestes wykształconą,inteligentna dziewczyną.Na Tobie ciaży obowiązek edukacyjny.Edukacji siebie.
Znasz ksiażki-poradniki : "Jak mówic aby dzieci słuchały?" i "Jak mówić aby dzieci uczyły sie w szkole i w domu"?
Pogody Ducha Rzabo i Wanbomo
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 15:38   

dzieki Nałogu... znowu sporo rozsądnych mysli przebija z Twojego postu... mysli do ktyorych najczęsciej dochodzę, ale dopiero po jakis czasie, jak ktos da mi wskazówke, podpowiedz...
dlaczgo nie sama?

oj... zycie...


pozdrawim i postaram sie dzis dzielnie trzymać... rzaba
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 17:54   

Rzabo........pytasz dlaczego nie sama???? Odpowiem troche przekornie.....czy gdybys załozyła taka hipotezę że urodziłas sie wśród ludzi niemych i miała kontakt tylko z nimi to nauczyłabys się mówić?????
Człowiek jest "zwierzęciem "stadnym. W związku z tym nie może sam ze wszystkim sobie poradzić......Ty tez,,,,,,,,w dodatku jestes chyba jeszcze młodą dziewczyna.
Ale nie miej złudzeń.........starsi tez maja problemy z pojmowaniem zycia.Nawet bardzo dobrze wykształceni,doswiadczeni...........
A życie jest takie jakie byc powinno...........to tylko my mamy problemy z jego realizacją.....tak juz mamy.

A jeszcze jedno do tego dlaczego nie sama: dlatego że sama za SWOIM POGRZEBEM NIE PÓJDZIESZ.
Pogody Ducha
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 19:37   

rany Nałogu... ostanie zdanie ostre.... ale własnie takich zdań terazchyba potrzebuję, potrzebuję stanowczości, konkretów, kubła zimnej wody na głowę aby ochłonąc po tym wszystkim i trzeźwo spojrzec na swiat...
 
     
Elik
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-18, 20:47   

Tak sobie myślę, że z modlitwą i działaniem to jest trochę tak. Zrób wszystko co możesz, co jestes w stanie zrobić i powierz to Jezusowi, powierz siebie i wszystkie sprawy Jezusowi i dziękuj tak jakby w tym działaniu nie było twojego udziału, a wszystko stało sie dzięki opatrzności Boskiej. Ale najpierw zrób wszystko co możesz i zrób to najlepiej jak możesz. :-)
Chciałabym tak umieć :-|
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9