Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
przegrałam...
Autor Wiadomość
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-02, 19:11   

dziekuje Wam wszystkim za rady, słowa pocieszenia i wpowiedzi...szczegolnie mocno chciałbym podziekowac Marcie, ktora cały wczorejszy dzien spędziła na dyzurze telefoniczno- skypowym ze mną, aby odgonic zle mysli i pomysły ode mnie...naprawde nieziemska cierpliwośc...

Chciałam także gorągo podziękować Jarkowi- męzowi Zosi...- tak ogromna madrośc bije z twoich postów Jarku, pełnia refleksji nad zyciem..

dziś jakos funkcjonuję, musiałam sie zmusic aby pojsc do pracy, więc jakos funkcjowałam...

boje sie myslec o tym co bedzie dalej, jak będa wyglądały dalsze dni... boje sie myslec o czym kolwiek... jednak zamykam oczy i on wszędzi jest... nie potrafię nie myslec...
 
     
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-02, 19:17   

Rzabko moja sytuacja jest dokładnie taka sama jak Twoja.
Mój mąż uparcie rząda rozwodu a ja uparcie twierdzę, że rozwód mnie nie interesuje.
On mówi, że i tak dostanie ten rozwód nawet bez mojej zgody.
Wiem, zdaję sobie sprawę, że tak będzie, że sąd w końcu udzieli nam rozwodu.
Wiem, że będzie mnie to bolało, że przegrałam, wiem że on będzie tryumfował, że powie i po co Ci to było...
Ale na dzień dzisiejszy nie zamierzam się poddać.
Niech mówi, że mnie nie kocha .... niech mówi, że od mnie nie wróci nawet gdyby miał umrzeć to nie wróci.
Ja będę mówić, że przysięgałam, że rozwód to nie dla mnie.

Nie poddam się do samego końca.
Mamy wspólne dziecko i choćby właśnie dla synka.... nie poddam się tak poprostu.

Wiem, że on dopnie swego.

Ale ja przynamniej gdy tej walki nie wygram nawet.... za kilka lat gdy syn mnie zapyta: "mamo dlaczego?" - będę mogła z podniesioną głową powiedzieć: "synku ja trwałam do końca, czekałam i walczyłam do końca, żebyś miał pełną rodzinę ... ale nie wygrałam walki ze złem."

Tak postanowiłąm i proszę Boga aby mi dał siły wytrwać w tym postanowieniu.

Wiem, że czekają mnie ciężkie chwile, może nawet będę pośmiewiskiem, ale wierzę, że z pomocą Boga dam radę. I nie ugnę się .... nie zgodzę się na ten rozwód.

[ Dodano: 2007-11-02, 20:17 ]
Rzabko moja sytuacja jest dokładnie taka sama jak Twoja.
Mój mąż uparcie rząda rozwodu a ja uparcie twierdzę, że rozwód mnie nie interesuje.
On mówi, że i tak dostanie ten rozwód nawet bez mojej zgody.
Wiem, zdaję sobie sprawę, że tak będzie, że sąd w końcu udzieli nam rozwodu.
Wiem, że będzie mnie to bolało, że przegrałam, wiem że on będzie tryumfował, że powie i po co Ci to było...
Ale na dzień dzisiejszy nie zamierzam się poddać.
Niech mówi, że mnie nie kocha .... niech mówi, że od mnie nie wróci nawet gdyby miał umrzeć to nie wróci.
Ja będę mówić, że przysięgałam, że rozwód to nie dla mnie.

Nie poddam się do samego końca.
Mamy wspólne dziecko i choćby właśnie dla synka.... nie poddam się tak poprostu.

Wiem, że on dopnie swego.

Ale ja przynamniej gdy tej walki nie wygram nawet.... za kilka lat gdy syn mnie zapyta: "mamo dlaczego?" - będę mogła z podniesioną głową powiedzieć: "synku ja trwałam do końca, czekałam i walczyłam do końca, żebyś miał pełną rodzinę ... ale nie wygrałam walki ze złem."

Tak postanowiłąm i proszę Boga aby mi dał siły wytrwać w tym postanowieniu.

Wiem, że czekają mnie ciężkie chwile, może nawet będę pośmiewiskiem, ale wierzę, że z pomocą Boga dam radę. I nie ugnę się .... nie zgodzę się na ten rozwód.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-02, 19:31   

Aldo,Twoje postanowienie jest piękne,godne podziwu,....tak za parę lat,gdy syn zapyta,odpowiesz "synku ja trwałam do końca, czekałam i walczyłam do końca, żebyś miał pełną rodzinę ... ale nie wygrałam walki ze złem.....ja też tak myślę,zgadzam się z tymi słowami z Tobą w 100%.....i nie myśl,że tak szybo rozwód osiągnie Twój mąż...Twoje,a w szczególności dziecka pragnienie życia w pełnej rodzinie jest najważniejsze....uwierz,doświadczyłam tego...jesteś super kobieta,jestem z Ciebie dumna...
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-02, 19:44   

ALDO POSTANOWIENIA PIEKNE... my jednka nie mamy dzieci, dla sadu nic nie dedzie sie liczyło...
1. ustałała więz emocjonalan ze strony męza
2. pozycie sie rozpałdło... nie ma..
3. ustała wspolnota gospdarcza- w sensie wspolne mieszkanie
4. nie ma dzieci, wiec nikt poza mna na rozwodzie nie ucierpi
5 po co dalej sie mezyczyc...

wszystko pojdzie jak z płtak... choc nie wiem jak bym walczyła...
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-02, 19:46   

Rzabko...bądź pozytywnej myśli,może zdarzy się coś.....co zaspokoi Twój strach,Twoje obawy...życzę tego z całego serca...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5