Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: administrator
2007-10-30, 17:08
czyją prawdę głosi Andrzej??
Autor Wiadomość
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 09:49   czyją prawdę głosi Andrzej??

No nie Andrzej po raz setny cytujesz jedną wypowiedź ksiedza Pawlukiewicza.
Czyja to jest prawda?
Twoja, ks Pawlukiewicza i bliżej nieokreślonych profesorów
Napewno nie jest to oficjalne stanowisko Kościoła. Dokumenty Soborowe sa ważniejsze jak czyjeś wypowiedzi i opracowania.

Andrzej z cierpieniem dzieci stykam sie na codzień. dzieci wyrwanych z rodziny. Widzę ich zagubienie. Ich strach, rany na duszy.
Uwierz mi wreszcie Andrzeju - ojcu, który całe zycie poświecił dla dzieci, dla nich stworzył warunki by mogły szczęśliwie żyć.
Wyrwanie dziecka biologicznemu rodzicowi, to trauma na całe życie. To grzech, który ciężko naprawić. Bo już nic nie bedzie dla takiego dziecka takie samo.
Desdemono - brawo za odwagę.
Gdzie inne matki, gdzie inni ojcowie???
Dajecie sobie wcisnąć "prawdę", że można manipulować dziećmi. Nie macie odwagi przyznać się do swoich uczuć??? Czy postępujecie tak tylko dlatego, że tą "prawdę" głosi Andrzej.
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 09:57   

 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 10:34   

Mam niesamowite kłopoty aby sie zalogować i aby napisać co i ja o tym myślę.

Wito masz racje !!! DOBRO DZIECKA JEST PONAD WSZYSTKO
 
     
Desdemona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 11:35   

ks. Pawluszkiewicz jest człowiek i jest omylmy, za to Jezus Bogiem i powiedział wyraxnie:
„Coście uczynili najmniejszemu z moich braci, mnieście uczynili!!
dzieci są najmniejsze, bezbronne i niszczenie im rodziny jest najciezszym grzechem!!odejscie od kochającego taty i pojscie do obcego faceta pozostawi rany psychiczne do końca życia. Dzieci nie odpowiadają za grzechy rodziców. Sa niczemu winne. Kobieta sama odpowie na Sądzie ostatecznym za swój czym i nie wam to oceniać :„Nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan” (1 List do Koryntian 4, 5)

A co tych co wyrzucili Zuzę zwracam te słowa tez z Ewangelii:" Czemu widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku?"

[ Dodano: 2007-10-28, 11:37 ]
ks. Pawluszkiewicz jest człowiek i jest omylmy, za to Jezus Bogiem i powiedział wyraxnie:
„Coście uczynili najmniejszemu z moich braci, mnieście uczynili!!
dzieci są najmniejsze, bezbronne i niszczenie im rodziny jest najciezszym grzechem!!odejscie od kochającego taty i pojscie do obcego faceta pozostawi rany psychiczne do końca życia. Dzieci nie odpowiadają za grzechy rodziców. Sa niczemu winne. Kobieta sama odpowie na Sądzie ostatecznym za swój czym i nie wam to oceniać :„Nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan” (1 List do Koryntian 4, 5)

A co tych co wyrzucili Zuzę zwracam te słowa tez z Ewangelii:" Czemu widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku?"
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 11:39   

Wito to nie z braku odwagi. Nie mam ochoty brac udzialu w dyskusji, gdzie poglady jednej ze stron sa po prostu chore. Z choroba sie nie dyskutuje tylko leczy. To wszystko co zaczyna sie dziac na forum pachnie sekciarstwem. Poglady Andrzeja sa absurdalne.

_zosia_
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-10-28, 12:02   Miłość jest trudna…

Jeszcze raz przytoczę fragment wypowiedź ks. Piotra Pawlukiewicza z audycji „Katechizm poręczny” (Radio Józef), który przedstawia sprawę powrotu żony do małżeństwa sakramentalnego z punktu widzenia nauki Kościoła – teologii moralnej:

Jest takie pytanie ogólne: „Czy dobro dziecka może wpłynąć na to, że prawowity i prawowierny mąż i żona ze ślubu katolickiego rozstają się, bo dobro dziecka. Nie proszę Państwa! Ślubowali sobie „Nie opuszczę cię do śmierci, będę z tobą i tylko z tobą. Ty jesteś moim mężem i żoną. Będę z tobą dzielił mieszkanie i łoże, dole i niedole. Oczywiście trzeba sprawę uregulować z jak najmniejszym bólem tego dziecka, z jak najmniejszym cierpieniem. Czy ono przyjdzie do tej rodziny, czy zostanie gdzieś tam, nie wiem, ale w imię Jezusa Chrystusa małżonkowie mają być ze sobą.

Proszę pamiętać, ktoś powie: „To jak to, to skandal, przecież dziecko, zabierać mu ojca i matkę, ciepło domowe”. Proszę Państwa, my chrześcijanie wiemy, że nie interes doczesny jest najważniejszy, tylko zbawienie wieczne! Maryja tez stała pod krzyżem i ktoś mógłby powiedzieć: „Co to za matka! Syna jej zabijają, a Ona nie krzyczy, nie rwie, nie próbuje Go ratować! Nie biegnie o ułaskawienie do jakiegoś tam Poncjusza Piłata, tylko stoi pod Krzyżem! No co to za matka! Otóż właśnie, na Golgocie widać było jak interes naturalny matka – syn usuwa się przed korzyść duchową nadprzyrodzoną! Dlatego nie ma argumentu, że ze względu na dobro dziecka mąż z żoną nie będą razem, tylko żona będzie z innym mężczyzną. Nie ma takiego argumentu.


Ta wypowiedź jest jednoznaczna, potwierdzona zresztą przez dwóch ks. profesorów. Wito, jeśli chcesz się przyjrzeć sprawie bliżej i przekonać o wiarygodności księży w tej sprawie, proponuję napisać do ks. Piotra, bo to on osobiście zwracał się do tych księży profesorów o opinie w mojej sprawie. O ile rzeczywiście zależy Ci na poznaniu prawdy. A prawdę najlepiej sprawdzić u źródła.

Zapis nagrania dźwiękowego wypowiedzi ks. Piotra do wysłuchania/skopiowania: Dobro dziecka >>>

Wito, nic nie usprawiedliwia życia w grzechu ciężkim – takie czy inne uczucia. Gdyby tak wg Ciebie było, że każde dziecko w związku pozasakramentalnym usprawiedliwiałoby cudzołóstwo, to dla wszystkich zdradzających byłoby to doskonałe alibi, by zdradzać dalej, a nie dążyć do pojednania z czekającym wybaczającym współmałżonkiem sakramentalnym, który gotów jest przyjąć współmałżonka wraz z dzieckiem (jak zajdzie taka konieczność). A przysięga wtedy nic by nie znaczyła i nauka Jezusa o nierozerwalności małżeńskiej i obowiązku otwarcia na uzdrowienie małżeństwa również.
Wystarczyłoby tylko w takim niesakramentalnym związku spłodzić dziecko, albo adoptować, by uwolnić się od przymierza z Bogiem (przysięgi) i od zobowiązań z niego wynikających. Byłaby to rzeczywiście iście demoniczne rozwiązanie. Małżonkowie sakramentalni nie mieliby prawa do siebie wrócić, bo na przeszkodzie byłoby dziecko. A jedność i nierozerwalność sakramentalnie przysięgali przecież sobie, a nie dziecku. A Św. Jan Chrzciciel, który nakazywał Herodowi w imieniu Boga opuścić Herodiadę (mimo że mieli dziecko) pomylił się. Pomylił się też Twoim zdaniem Bóg nakazując Abrahamowi zabicie własnego dziecka na ofiarę Bogu? Co jest ważniejsze: posłuszeństwo Bogu czy własne uczucia, wyobrażenie o tym, gdzie dziecku będzie lepiej? Ludzki sąd czy Boży?

Wito, jeśli zależy Ci na poznaniu prawdy, napisz do ks. Piotra, skontaktuj się z nim, albo przegraj jego nagrania i przedstaw swojemu proboszczowi, albo biskupowi.

Miłość jest trudna. Proponuję Ado byś spokojnie wysłuchała nagrań ks. Piotra, które tu zamieszczam.
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok… >>>
Miłość jest trudna >>>
Desdemono, Zuza naruszała wielokrotnie regulamin (była ostrzegana nie raz, w kwietniu zablokowana na tydzień), dlatego została zablokowana na czas nieokreślony. Są zasady jak na każdym forum, które trzeba przestrzegać, by nie szkodzić innym, nie napadać i nie szydzić z innych.
_Zosiu_ sekciarstwem nazywasz wierność nauce Jezusa i Kościoła. Czy wypowiedzi kapłanów takich jak ks. Piotra w tej konkretnie omawianej sprawie tez nazwiesz sekciarstwem? Posłuchaj jego wypowiedzi. Jeśli chcesz uczciwie stanąć w prawdzie, weź przegraj te nagrania i idź do swojego proboszcza i zapytaj, czy są one prawdziwe. Jako katoliczka tyle możesz przecież zrobić…
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 12:20   

Zosiu....bycie na tym forum jest dobrowolne. To nie sekta i przykro , że tak uważasz !

Jeżeli ojciec pijak maltretuje rodzinę, to zona ratująs swoje zycie i życie dzieci powinna sie odseparować od oprawcy, co nie znaczy, że szukać pocieszyciela....który będzie dla niej dobry...a co z jej dziećmi ?? Ojczym...to brzmi pejoratywnie....macocha też ! ( oczywiście to nie reguła....ale dzici kochają swoich rodziców a nie tyh wybranych im przez rodzica)
Kobieta odchodząc od oprawcy, wiążąc się z innym mężczyzną, zaspokaja swoje potrzeby....nie ma tu nic z milości do dzieci....raczej do siebie . I zwyczajnie ona grzeszy - cudzołoży !! Co innego, gdy nie cudzołoży....ale powinna zyć w nadziei , że mąż sie przemieni, zmieni w porządnego czlowieka i pomagać mu w tym, wspierać....chociażby na odległość...to mu przyżękała....na dobre i na złe.

Dzieci...czy One na pewno są szczęśliwe, że nie są z ojcem ? dzieci zawsze mają nadzieję...widać to często w ich dorosłym zyciu, gdy szukaja z nadzieją swojego ojca po świecie...i wierzą, że jest juz innym czlowiekiem.

Co do dzieci ze związków niesakramentalnych....hm...proponuje przypomniec sobie slowo - bachor - tak je nazywano , do dzisiaj istnieje ta nomenklatura. Bachory z łoża królewskiego były pozbawione wszelkich praw....czy to radośc dla dziacka ?? Kiedys i tak sie dowie, usłyszy...kiedyś będzie bolało ? Czy to taka dobroć, milość rodziców ....czy własny egoizm ?

Ziemia jest namiastką naszego życia....na ziemi mamy sobie zasłużyc na niebo....Gratuluje odważnym , którzy uwazają inaczej.
Nasze zycie na ziemi ma być prawe a nie przekombinowane na naszą modłę i naszą wygodę.

I dobry jest cytat...wszystko coście uczynili tym najmniejszym ( nie koniecznie dzieciom...ale i słabym, biedym, opuszczonym chorym, zagugionym, bezbronnym), mnieście uczynili.....proponuję prawdziwie zastosować się do cytatu...a nie ustawiac go pod siebie ! Pozdro !! EL.
 
     
Desdemona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 14:37   

EL. napisał/a:

Dzieci...czy One na pewno są szczęśliwe, że nie są z ojcem ? dzieci zawsze mają nadzieję...widać to często w ich dorosłym zyciu, gdy szukaja z nadzieją swojego ojca po świecie...i wierzą, że jest juz innym czlowiekiem.

Co do dzieci ze związków niesakramentalnych....hm...proponuje przypomniec sobie slowo - bachor - tak je nazywano , do dzisiaj istnieje ta nomenklatura. Bachory z łoża królewskiego były pozbawione wszelkich praw....czy to radośc dla dziacka ?? Kiedys i tak sie dowie, usłyszy...kiedyś będzie bolało ? Czy to taka dobroć, milość rodziców ....czy własny egoizm ?


wyobraz sobie, że dzieci są najszczęsliwsze jak nie są z ojcem, które pije i bije. Co więcej one same matke namawiają do tego by odeszła. Dla Ciebie do sytuacja teoretyczna , więc nie gdybaj. U mnie w rodzina to była praktyka. I wiem jedno, wybaczenie to nie oznacza zapomnienie. I taki człowiek jest już ojcem tylko w sensie biologicznym. Ojcem jest osoba, która wychowuje , która się troszczy i kocha.
A co do bachorów to radzę Ci się zapoznać z oficjalnym stanowiskiem KK na ten temat. To tam samo jak w którymś watku pisało sie, że dzieci po unieważnieniu slubu są z nieprawego łoża. KK już od dawna nie dzieli dzieci na te z nieprawego i prawego łoża. A że ludzie mają zadzwardziałe serca pod tym względem to już inna sprawa.
Przypominam oficjalne stanowsko to takie, że dzieci nie są odpowiedzialne za grzechy rodziców i wszystkie są traktowane równo!!

Co do zaś co mówi ks. Pawlukiewicz i to co napisał Andrzej JEST SPRZECZNE z tym co napisał papież w familiaris Consortio


Polecam Przegląd Powszechny 7-8/2002, gdzie pisał o tym ojciec Wpjciech Nowak SJ

Przed szablonowym traktowaniem sytuacji związku niesakramentalnego, a zwłaszcza wydawaniem pochopnych ocen przestrzega wyraźnie papież: Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanoniczne małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne (FC, nr 84).
Najpoważniejszym powodem uniemożliwiającym rozstanie się jest potomstwo pochodzące z nowego związku (chodzi także o dzieci adoptowane). Dzieci mają prawo do obojga rodziców, których obecność pod jednym dachem i atmosfera rodzinna są niezbędnymi warunkami do ich prawidłowego rozwoju.

Radzę zarówno Andrzejowi jak i innym , aby nie byli w tej sprawie bardziej" papiescy od papieża"!!
A w życiu zamiast mówić o miłości do bliźniego i miłosierdziu Bożym, faktycznie się tym kierowali.
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 14:45   

Czyją prawdę głosi Andrzej?
Nie moją, nie swoją, ani też nie Twoją Wito - całe szczęście.
Jeśli małżonkowie sakramentalni będą żyć w harmonii z Bogiem i miłować się wzajemnie, to nie będzie ani biednych i nieszczęściwych dzieci ani tragedii zdrady czy rozstania.
Dzieci widząc kochających i szanujących się rodziców - mają najlepszy przykład i czerpiąc z niego wzrastają w miłości, są szczęsliwe, dobrze się rozwijają i wyrastają na ludzi o "zdrowym kręgosłupie" moralnym.
Ta witryna poświęcona jest własńie temu Wito, aby nie było nieszczęśliwych małżeństw sakramentalnych, ani też nieszczęśliwych dzieci.
 
     
Desdemona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 14:48   

acha a co do naruszania zasad forum, to nierozumiem czemu Zuza tylko zostala ukarana ( pomiając to, że w ogóle nie zasługuje na ukaranie ). Skoro jak tutaj się pisze wina lezy po obu stronach, to proponuję zastosowanie się do tej zasady i ukarane również pozostałych osób.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 14:54   

Basiu jesteś znowu niegrzeczna - prosze Administratora o reakcję.

A do Andrzeja zwracam się z prośbą o wyjaśnienie czy według niego racji nie mają (dotyczy problemu dzieci):
ksiądz biskupa Miziołek
ksiądz profesor Jacek Salij
Katechizm Kościoła Katolickiego
dokumenty synodu diecezji łódzkiej
Jan Paweł II
linki podawałem w sporze toczonym w temacie "dla kogo nasze rekolekcje sa otwarte"


desdemono - dziękuję za wsparcie, za przytoczenie kolejnych argumentów świadczących o tym, że Andrzej nie ma racji.
A to że On i Basia nie chcą się zgodzić z nimi. Cóż każdy ma swoja prawdę. Tylko, że nie każdy pisze publicznie, że jest to oficjalne stanowisko Kościoła.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 15:21   

Desdemona napisała do mnie - "Dla Ciebie do sytuacja teoretyczna , więc nie gdybaj."
Nie gdybam Desdemono.....kochałam mojego ojca nad zycie....bez względu co zrobił...a z wiekiem rozumiem Go coraz bardziej ! Nie zdążyłam Go jednak przeprosić za złe zdanie które kiedys o Nim miałam.....bardzo mi to ciąży teraz ! EL.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-10-28, 15:44   Co Ty na to?

Wito, rozmowa z Tobą jest jak w kółko Macieju. Nieuczciwość z Twojej strony polega na tym, że powołujesz się na ogólne wypowiedzi, które nie rozeznawają konkretnej sytuacji i które wcale nie stoją w sprzeczności z opiniami księży, którzy zajmują się na co dzień teologią moralną. Kiedy ja odwołuję się do poważnych opinii konkretnych księży, którzy rozeznali pod względem moralnym sytuacje, Ty z uporem tkwisz na fałszywym nie mającym nic wspólnego z Ewangelią generalnym stanowisku, że dziecko w pozasakramentalnym związku jest przeszkodą do pojednania się małżonków sakramentalnych. Że w takiej sytuacji może być Bóg obrażany i wierny współmałżonek zdradzany, bo dziecko jest ważniejsze od sakramentalnego współmałżonka i od Boga.

Wito, masz możliwość zweryfikowania „swojej prawdy” z nauką Kościoła, zasięgając opinii np. swojego proboszcza. I jak mam tego nie odbierać jako złośliwości, albo złej woli? Oskarżasz księdza, który bardzo dokładnie rozeznał sytuację. Umówmy się, że dopóki nie skontaktujesz się z ks. Piotrem lub z biskupem i nie będziesz miał od nich opinii, każdy ponowny post atakujący w tej sprawie będę traktował jako atak na to forum – jako złośliwość wymierzoną we wszystkich wiernych i oczekujących powrotu swoich marnotrawnych współmałżonków i w naukę Kościoła katolickiego.

Korona z głowy mi nie spadła, gdy 5 lat temu pisałem do ks. Piotra maile do audycji w „Radiu Józef” o zajęcie stanowiska. Tobie tez nie powinna raczej spaść, a wykażesz tym samym dobrą wolę odkrycia prawdy, a nie jej fałszowania.

Mam propozycję, byśmy poszli do ks. Piotra albo do biskupa w tej sprawie. Co Ty na to?
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Desdemona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 15:45   

EL. napisał/a:
Desdemona napisała do mnie - "Dla Ciebie do sytuacja teoretyczna , więc nie gdybaj."
Nie gdybam Desdemono.....kochałam mojego ojca nad zycie....bez względu co zrobił...a z wiekiem rozumiem Go coraz bardziej ! Nie zdążyłam Go jednak przeprosić za złe zdanie które kiedys o Nim miałam.....bardzo mi to ciąży teraz ! EL.


To, że Ty go rozumiałaś i kochałaś nad życie to nie oznacza, że inni kochają, mężczyznę który pił i robił z ich życia piekło. To, że Ty nie zdążyłas do przeprosic, nie oznacza, że inni mają za coś przepraszać. Powiem wiecej w mojej rodzinie to dzieci namówiły matkę na ostateczne odejście od ojca, bo chciały normalnego życia, a nie wiecznej szarpaniny i ucieczek przed pijakiem, który groził im śmiercią. Pijaka, który w jeden dzień przepijał wypłatę, a potem żądał od niepracującej zadowowo żony pieniędzy. Na nieszczęscie ojciec zdąrzył jeszcze wciągnąc w swój nałóg najstarsze dziecko. Pozostałe dzieci potem dorosły, wybaczyły ojcu i opiekują sie nim, ale to nie znaczy, że mają jeszcze go przepraszać za to, iż okaleczył je psychicznie i zniszczył dom. Wybacenie nie oznacza, że się nie pamięta.

Cytat:
Proszę pamiętać, ktoś powie: „To jak to, to skandal, przecież dziecko, zabierać mu ojca i matkę, ciepło domowe”. Proszę Państwa, my chrześcijanie wiemy, że nie interes doczesny jest najważniejszy, tylko zbawienie wieczne! Maryja tez stała pod krzyżem i ktoś mógłby powiedzieć: „Co to za matka! Syna jej zabijają, a Ona nie krzyczy, nie rwie, nie próbuje Go ratować! Nie biegnie o ułaskawienie do jakiegoś tam Poncjusza Piłata, tylko stoi pod Krzyżem! No co to za matka!


Porówananie 33letniego mężczyzny do dziecka kilkuletniego czy nastoletniego jest conajmniej niepoważne i nienajlepiej świadczy o sobie która to napisała. 33 letni mężczyzna nie żyje z matką, prowadzi samodzielne życie i podejmuje autonomiczne decyzje. Rodzicom pozostaje tylko uszanować te decyzje. I najważniejsze jest w pewłni ukształtowanym psychicznie człowiekiem, on jest dzieckiem już tylko w sensie biologicznym!! tego zaś nie mozna powiedzieć o kilkuletnich czy nastoletnich dzieciach, kiedy decyzje rodziców wpływają na teraźniejszość i przyszłość tych dzieci i na to czy będą okaleczeni psychicznie czy nie.


Cytat:
Korona z głowy mi nie spadła, gdy 5 lat temu pisałem do ks. Piotra maile do audycji w „Radiu Józef” o zajęcie stanowiska. Tobie tez nie powinna raczej spaść, a wykażesz tym samym dobrą wolę odkrycia prawdy, a nie jej fałszowania.

Mam propozycję, byśmy poszli do ks. Piotra albo do biskupa w tej sprawie. Co Ty na to?


przypominam, że dla KATOLIKA NAJWIĘKSZYM AUTORYTETEM MORALNYM I KWESTIACH WIARY JEST PAPIEŻ, A NIE POSZCZEGÓLNY KSIĄDZ CZY BISKUP. PAPIEŻ NATOMIAST W familiaris Consortio, POWIEDZIAŁ, ŻE Najpoważniejszym powodem uniemożliwiającym rozstanie się jest potomstwo pochodzące z nowego związku (chodzi także o dzieci adoptowane). Dzieci mają prawo do obojga rodziców, których obecność pod jednym dachem i atmosfera rodzinna są niezbędnymi warunkami do ich prawidłowego rozwoju.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-28, 16:32   

Tak jak pisalm szkoda mi czasu na dyskusje z absurdami Andrzejowymi. Naprawde nie zalezy mi na tym,a by zmienil zdanie, nie czujej takiej potrzeby, bo to on przede wszystkim powinien chciec zrozumiec wiecej niz czubek wlasnego nosa. Niejednokrotnie wykazal sie tutaj chorym podejsciem, a co do sekciarstwa zdania nie zmieniam. Nie dziwie Ci sie Elu,ze Ci przykro, prawda sprawia bol.

_zosia_
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10