Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Mam już dosyć....walki o moj małżeństwo. Mąż nie kocha, przecież go nie zmuszę. Nie mam wpływu na to co on czuje. Według niego jestem jego żoną juz tylko na papierze-bo on nie kocha,więc się zwolnił ze wszystkich zobowiąząń- jest wolny. Jest ze mną, a raczej mieszka ze mną i z dziecmi, z poczucia obowiązku-żebym ja się pozbierała(tylko jak), i z obowiązku wobec dzieci. Najgorsze jest to, że mąż cały czas oczekuje, ze powiem mu, że to już koniec naszego małżeństwa. Chce to wymusić w każdej rozmowie. A ja...nie mogę tego powiedzieć, bo tego nie chce. Mąż podobno.....cierpi- ulecza się ekskluzywnym imprezami związanym i z jego pracaą. Mi nie wolno cierpieć...bo to nie ja nie kocham. Mam juz dosyć słuchania codziennego, że mój mąż nie chce juz być razem ze mną.........i jego oczekiwania na moje przyzwolenie na opuszczenie rodziny. Z drugiej strony jak długo tak można.
kasia [Usunięty]
Wysłany: 2007-10-24, 11:43
Mleczyku, wczoraj czytałam sobie książkę: "Sztuka wyrażania miłości w małżeństwie". Szczególnie zainteresował mnie rozdział: "Jak kochać niegodnych miłości"
Autor pisze, że każdy z nas porozumiewa się jakimś językiem miłości, sztuka polega na tym, żeby odnaleźć język miłości małżonka i w tym języku komunikować się z mężem.
Pewna kobieta przyszła do autora tej książki będąc w podobnym stanie w jakim Ty mleczyku jesteś. Małżeństwo w kryzysie, obydwoje małżonkowie dalego od siebie. Powiedział jej: to trudne, ale ma pani 2 wyjścia - odejść od męża lub zacząć przemawiać do niego jego językiem miłości - okazać mu miłość mimo wszystko. Powoływał się na słowa Ewangelii wg. śwl. Łukasza, w której Jezus mówił, żeby dobrze czynić, dawać to, co sami chcemy dostawać, a dostaniemy tego w nadmiarze. Obydwa wyjścia bardzo trudne, z tym, że to drugie, jeśli do końca zaufać słowom Jezusa doprowadzić może do zwycięstwa Miłości.
Zbiornik Twojego męża jest pusty mleczyku - zbiornik, który napełnia kochająca osoba. Twój pewnie też jest na rezerwie.. Tak było w tamtym przypadku, wyznaczono konkrety: nie zrzędzić, być miłą, spróbować się wczuć w potrzeby męża, zapytać, w przypadku krytyki, jak można coś poprawić, starać się również 1 raz w miesiącu poprosić o coś dla siebie - być wdzięczną, chwalić najdrobniejszy przejaw miłości zapytać raz w miesiącu, czy mąż widzi różnicę w zachowaniu ( reakcje męża mogą być w tedy skrajne-nie przejmować się) konsekwentnie przez pół roku pracować nad sobą. Były efekty... Tak to było w tej książce i tak też, może być w Twoim, moim małżeństwie. Zatrzymaj się na chwilkę, przypomnij sobie jaka byłaś za czasów narzeczeństwa, co urzekło Twojego męża? Zauważ jak piękna jesteś dziś i jak dużo piękna możesz zaoferować swojemu głodnemu miłości mężowi
Bądź dobrej myśli!
Pozdrawiam!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum