Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Olu.... strzał w DZIESIĄTKĘ... rewelacja po prostu...
GregS [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-12, 18:46
To co piszą m_w_k oraz Ola2 po pewnych "modyfikacjach" mniej więcej odpowiada mojemu punktowi widzenia. Nie chciałbym jednak świadomie sobie zadawać bólu taką rozmową, ale chyba bez tego by się nieobyło, ale czy celem nadrzędym nie jest odbudowa małżeństwa? Uważam, należy wyjaśnić sobie wszystko w taki sposób aby po tej rozmowie wyobraźnia zajęła się w końcu czym innym. Czyż naprawianie związku nie powinno się oprzeć na prawdzie, która powinna być fundamentem odbudowywanego zaufania? Jak kiedyś o tym wspomniałem żonie to mi odpowiedziała, że jedyny cel jaki mi przyświeca to jej upokorzenie (??).
Ola2 [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-12, 20:09
Greg, ja tylko opisałam, moje odczucia, kiedy słyszałam propozycję "grubej kreski", które dopiero teraz sobie uświadomiłam. Nie piszę, że tak jest, tylko, że tak u mnie było.
Jeśli natomiast chodzi o wyrażenie swojego zdania, czy gruba kreska jest możliwa, odpowiem, że tak. Nie wierzę jednak w to, iż ta przysłowiowa krecha jest "żelazną" nieprzekraczalną granicą. Trzeba liczyć się z tym, że przez pewien czas zarówno zdradzacz jak i zdradzony, będą tę granicę przekraczać. Ważne jest, żeby mieli tego świadomość i natychmiast to "przekroczenie" wspólnie obgadali po to, żeby takie sprawy nie zaczęły się nawarstwiać w pewne niedomówienia. Mam wrażenie, że osoba zdradzona przez ten okres musi się pilnować, aby swoimi "demonami" nie osaczać zdradzacza, czyli musi powalczyć z samym sobą. Zdradzacz musi również się bardzo pilnować i, jak to ktoś na forum trafnie ujął, "stać się przezroczystym", aby dać podwalinypod odbudowę zaufania. Zdradzacz też musi z samym sobą powalczyć. Myślę, że takie zachowanie może pozwolić umocnić "grubą krechę". Obie osoby muszą wykazać się benedykcińską cierpliwością do... drugiej osoby i ważyć słowa, rezygnując ze słów, które mogą zranić lub negatywnie oceniać drugą osobę, a więcej mówić o tym, co czują w określonej sytuacji (nie tylko o negatywnych, ale i o pozytywnych). Tak to sobie wyobrażam.
Natomist "gruba krecha" typu zupełne i nagłe odcięcie się od przeszłości (takie ciach nożyczkami), moim skromnym zdaniem, nie jest możliwe. Wcześniej czy później nagromadzone negatywne emocje, niewyjaśnione sprawy wrócą jak bumerang ze zdwojoną siłą. Mogą stać się bombą z opóźnionym zapłonem.
Pozdrawiam
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-13, 13:59
OLA2!
Tak jak to napisałaś to ma sens i logiczny i praktyczny szczególnie w rodzinie i małżeństwie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum