Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
DECYZJA
Autor Wiadomość
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-31, 21:29   DECYZJA

Kochani!

W tym tygodniu wysylam list do meza, chce umowic sie na spotkanie z szefem meza i tesciowie tez wysylaja list do meza. W tym tez czasie modle sie, ale wiem ze trzeba podjac jakas decyzje. jezeli te listy i rozmowa nic nie pomoga to najprawdopodobniej dojdzie do separacji i alimentow. Dlatego bardzo was prosze o modlitwe. ten tydzien jest dla mnie, dla mojej rodziny bardzo wazny.
 
     
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-01, 19:56   

Ja też postanowilam że szczerze porozmawiam z męzem w niedziele po chszcinach synka nic nie mam do stracenia. Minely już trzy miesiące odkąd sie wyprowadzil a ja ciągle zyje w zawieszeniu boje się tego co uslysze ale musze to zrobic tak czuje. On miewa takie huśtawki nastrojów raz co chwile dzwoni i wypytuje jak tam się czuje o mieszkanie o moją prace do której zamierzam iść apo chwili nie daje do siebie dotrzeć, on ma gorsząhustawke nastrojów niż ja. Nie wiem czyrozmawiać z nimteraz czy odczekać aż zamieszka sam w tym Krakowie? Dzwonił do znajomego naszego dobrego że musi z nim pogadać a nie rozmawiali ze sobą już prawie trzy miesiące tak poważnie nie wiem o czym pewnie o aucie bo chce sprzedać. Co raz bardziej wątpie że wroci coraz mniej nadziei i wiary w to wszystko. Gdybym miala chociaż jakiś cień nadzieii . Jemu bardziej zależy na jego wolności i życiu bez zobowiązań niż na tej dziewczynie z którą on jest. Jest mi strasznie smutno i ciężko.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-01, 21:22   

Zosiu i Madziu, z tego, co czytam wynika, że obie macie duże szanse na normalne życie. Tylko módlcie się i będźcie cierpliwe. Ja już takiej szansy nie mam. Dziś był mąż, powiedziałam, że nie będę z nim pisać pozwu, więc on pisze z orzekaniem o mojej winie. Nie chciał nawet dać mi czasu na oswojenie się z tą myslą. Będzie mi ciężko, bo w dodatku mam trudny okres w pracy.
Spróbujcie nakłonić swych mężów na wizytę u psychologa - ja widzę, że memu mężowi jest potrzebny, ale ja już nie mam wpływu na jego decyzje. Czasem trudno jest samemu poradzić ze swymi problemami, a po to są psychologowie, by pomagać. U mnie, gdyby modlitwa była wsparta fachową pomocą, też byłoby dobrze. Ale niestety...Nie dopuśćcie do takiego stanu, jak u mnie - najbliższy kiedyś człowiek chce mnie zniszczyć - nie jest ważny nawet spokój dziecka, tylko jego zemsta. Proszę, ratujcie swoje małżeństwa - spokojem, opanowaniem, cierpliwością a przede wszystkim modlitwą. Rodzina jest najważniejsza na świecie - w rodzinie narodził się sam Jezus, dlatego szatan tak ją atakuje. Ale Bóg zwycięży - właśnie poprzez rodzinę. Ja już straciłam męża, tzn., zawsze wobec Boga będzie nim, ale moja rodzina już zawsze będzie niepełna. Mimo to wiem, że mój mąż nie będzie szczęśliwy - bo nie idzie drogą Bożą, drogą przebaczenia i pojednania. Tak mi go szkoda, że zamknął się na miłość Bożą...
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-01, 22:17   

Wanboma to co pisze nie jest decyzja jednej chwili, jest wywazone i przemyslane modlitwa, walka , staraniem się. Tak chce normalnie zyc,a nie tkwic w wykanczajacym i toksycznym zwiazku, w ktorym i tak jestem sama. Jezeli okaze sie,ze mojemu mezowi faktycznie na mnie nie zalezy to z godnoscia trzeba sie odseparowac, aby On jeszcze mnie szanowal i abym ja jego tez potrafila, bo jestesmy i bedziemy na zawsze polaczeni dzieckiem. Oczywiscie ciagle ludze sie,ze nie bede zmuszona do tak drastycznych krokow, czas pokaze...
Niestety moj maz nie zgodzil sie na wizyte u psychoterapeutki, do ktorej ja regularnie chodze.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-02, 05:19   

Bądź silna Zosiu. My, w odróżnieniu od naszych mężów, mamy tę siłę, aby przetrwać. Cieszę się, że Twoje decyzje są przemyślane i wymodlone. "Zło dobrem zwyciężaj" - są to piękne słowa. Wczoraj, rozmawiając z mężem uświadomiłam, jak ważne jest stanie po stronie Prawdy. Mój mąż już nie ma argumentów, by pokonać Tego, który jest ze mną. Szatan przegrywa - i tak powinno być. Tylko trwanie przy Bogu ma sens. Tą wiarą umocnieni, zwyciężymy wszystko. My mamy być świadectwem Boga. Trwanie w toksycznym związku rzeczywiście nie ma sensu - zgadzam się z Tobą. Mój mąż odszedł - i dobrze. Ja umacniam się, pracuję nad sobą, a jemu dałam jego upragnioną wolność. Czas pokaże, co mu ta wolność da. Już teraz widzę, że gubi się w tym wszystkim. Hasło mego męża to:"Bóg to jedno a Kościół" to drugie. On jakby stworzył sobie nową wiarę. Tak nie może być, dlatego, Zosiu, zawsze będziemy górą, jeśli będziemy wierne Bogu!!!
 
     
Wiola
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-02, 07:07   

Podobnie jak Wy pragnę szczerej rozmowy, ale nie potrafimy. Wiem, że szczerość to podstawa w związku. Mąż tak wiele razy mnie okłamywał, że ja nie wierzę w jego słowa i już nie mam nadzieji na taką rozmowę.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-02, 09:07   

Wanboma, górą nie..
Wszyscy ludzie są równi, bo wszyscy grzeszni.
Jezus umarł i za tych złych i za tych dobrych.
Trzeba modlić za ludzi niedobrych, bo tak naprawdę...
Znów o.Zioło.. Powiedział tak /bardzo mi to utkwiło w pamięci i widzę go jak to mówi.../:
"Nie ma ludzi złych, są tylko ci, którzy NIE SŁUCHAJĄ Boga".
Zobacz, jakie to zdanie...
Wyjaśnia całą ziemską niesprawiedliwość..
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-02, 09:13   

Wiolu, to OCZYWISTE, jeśli ktoś okłamuje, to trudno takiej osobie zaufać, a tym bardziej wjeśli to mąż. To może wynikać z jego nawyku z dzieciństwa.
Tzw. stanowczość pomoże, kiedy wiemy gdzie jest kłamstwo.
"Przestań mnie okłamywać", można powiedzieć, ale to wymaga wówczas nieustannego kontrolowania werbalnych i niewerbalnych komunikatów swojego rozmówcy, co jest osiągalne, jednak najnormalniej w świecie męczące.
 
     
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-02, 17:02   

Dzisiaj mam watpliwości czy z nim rozmawiać. Chyba poczekam co się będzie dzialo jak wyjedzie pracować do krakowa i będzie tam sam mieszkał i jeszcze ta rozmowa z tym znajomym. Zobacze jakto wszystko będzie się ukladalo w niedziele.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-20, 18:15   

Zosiu, czy z tym Twoim listem coś wyszło? Jakie były skutki?
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-20, 21:04   

Wanboma dalam list, minal ponad tydzien,a maz nie zareagowal. Znajac mojego meza mysle,ze bylo mu ciezko cokolwiek powiedziec i rozmawiac, ale mam juz dosc wiecznego tlumaczenia jego postawy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8