Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
brak mi wiary i wytrwałości
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-06-17, 16:44   brak mi wiary i wytrwałości

Wyslane przez: Wiola


Nie mam już siły czekać. Czuję się samotna, zagubiona, zmęczona...
Nie cieszą mnie sukcesy dzieci, nie martwią ich problemy. Staje się powoli jak "miedź brzęcząca"

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Edyta

To minie, Wiolu, choć będzie powracać, ale coraz słabsze. Zaczną znowu cieszyć Cię sukcesy dzieci i mobilizować do działania ich problemy. Uwierzysz, że jesteś potrzebna.

Zadbaj o siebie. Zmień fryzurę albo pielęgnuj tę , co masz. Jedz czekoladę. Rób coś po prostu dla siebie. I pisz do nas, bo wygadanie się przynosi ulgę. A my zrozumiemy Cię.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Świetnie Cię rozumiem, chociaż sama nie czuję sie w tej chwwili, ani zagubiona, ani zmęczona, wręcz przeciwnie, to jest przejściowe, uwierz.
Ja mam taki sposób na frustrację, może i u Ciebie sie sprawdzi, mianowicie zajmuję sie wtedy porządkami, ale takimi gruntownymi, jak sie porządnie przepracujesz, a efekt będzie od razu widoczny, poczujesz sie lepiej. Plus MODLITWA No i trzeba oderwać mysli od tego jednego tematu, znajdź na to jsakiś sposób.
Powodzenia CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: jeszcze żona ale już...


U mnie było podobnie - załamka totalna. Ale powoli wyszłam z tego. Ciesze się każdym dniem danym od BOGA!!!!! Wiara czyni cuda!!!! Uwierz w siebie!!!! Pozdrawiam. Beata

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Wiola


Trudno jest oderwać myśli, gdy ma się małe dzieci. A porządki nigdy mi to nie pomagało.
Nie mogę zająć się "czymś" bo mam małe dzieci i czuję się jak więzień!, 24 godziny na dobę! 7 dni w tygodniu!, brak urlopu, wolnej niedzieli i to wszystko już półtora roku. Myśl,że mój mąż bawi się i żyje jak kawaler i nikt, nawet sąd, nie jest w stanie go zmusić do opieki nad dziećmi, potęguje frustrację i czarne myśli.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Wiola
Piszesz... Nie cieszą mnie sukcesy dzieci, nie martwią ich problemy... w jakim wieku są Twoje dzieci.
Wiem co znaczy czuć sie więźniem we własnym domu, moje dzieci mają 9 i 12 lat, ale dobrze pamietam, jak jeszcze całkiem nie tak dawno, 24 na 24, inwestowałam swój czas w dzieci i w dom, mój mąż nigdy w niczym mi nie pomógł, jak probowałam, że tak powiem wymusić to na nim to wracałam do głodnych, zasmarkanych i przestraszonych dzieciaków, więc co mogłam zrobić, mogłam jedynie zrezygnować... z siebie... co tez do nizcego dobrego nie prowadzi... nie wiem jakie jest rozwiązanie takiego impasu przede wszsytkim przemódl to, bo wpadniesz w depresję. Może mama, ktoś z rodziny, koleżanka, mogą Ci pomóc i od czasu do czasu zająć sie dziećmi, żebyś mogła złapać oddech, oderwać sie od codzinnych obowiązków i nabrać radości i chęci do życia...
POozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: M

Wiolu, lepsza samotność w pojedynkę, niż samotność we dwoje. Zresztą nie jesteś sama, jest przy tobie twój anioł stróż, Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch święty!
Głowa do góry.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Wiola


M, jesteś samotna? Od jak dawna? Jak to znosisz? Bo ja nie nadaję się na osobe samotną, robię się zgorzkniała, mimo wielu przyjaciół.

CA, dzieci mam troje: najmłodsze niemowlę, średnie zerówka, starsze podstawówka.
Do trójki dzieci trudno kogoś znależć, nie mam kasy żeby wziąść płatną opiekę. Rodzina, przyjaciele, znajomi pomagają mi, ale nie mam już siły ciągle prosić o pomoc. Gdy chodzi o wizytę u lekarza, wywiadówkę to jestem zmuszona. Ale nie śmiem, gdy mam ochotę wyjść do kina.
Najtrudniej jest gdy któreś jest chore, to potrzebuję nawet kilku opiekunek, bo z chorym trzeba zostać w domu, drugie zaprowadzić do szkoły, a z trzecim np. do stomatologa.
Nie chcę się żalić, bo jakoś sobie radzimy, tylko czasami upadam...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: agata

Wiolu
Jeśli mieszkasz w Warszawiw lub okolicach to chętnie zaopiekuję się czasami Twoimi dziećmi,moje są już nastoletnie,mam trochę wolnego czasu.
Pozdrawiam
Agata

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Wiola, naprawde wiem co czujesz, kiedy moje dzieci były małe, to ja pracowałam, najpierw w szkole na wsi, potem żeby nie dojeżdzać przeniosłam sie do przedszkola, lubię pracę z dziećmi, ale kiedy po paru godzinach wracałam do domu już byłam zmęczona, a dopiero w domu czekała na mnie liczba obowiązków daleko przerastająca moje mozliwości i jeszcze nocne wstawanie i tak w kółko, ale zmęczony chociaż w niczym nie pomagał był zawsze mój mąż i to on wychodził żeby sie zrelaksować...
Teraz kiedy dzieci są w miarę samodzielne mam czas na to, co zawsze lubiłam i czego tak bardzo mi brakowało, na książki, teatr itp, ... ale najpierw musiałam wyjść z depresji, dlatego radziłabym Tobie i wszystkim , którzy mają podobne problemy, żeby nie rezygnowali z siebie, swoich potrzeb, małych przyjemności, nawet jeśli trzeba będzie zabrać trochę czasu dzieciom, bo radosna i zadowolona mama za ten czas odda im napewno dużo wiecej...
A i od męża trzeba nauczyć sie wymagać... czego i sobie życeę...
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: M

Wiolu, jestem sama piąty rok, ale nie czuję się samotna. Może zabrzmi to banalnie, ale czas leczy rany. Dziś patrzę zupełnie inaczej na nasze rozstanie i na wszystko co mnie spotkało. I mogę Ci powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, Bóg wie co "robi". Cóż Ci mogę poradzić, nie trać ducha, módl się, choćby krótko, ale każdego dnia, wytrwale.
Mając tak małe dzieciątko, masz niewielkie pole manewru. Masz prawo czuć się zmęczona. Moje dzieci są nastoletnie, ale było ciężko, oj było, zwłaszcza, że moja rodzina była bardzo daleko ode mnie. Obiecuję pomodlić się za Ciebie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Wiola


Dziękuję za wsparcie i chęć pomocy. Mieszkam w Trójmieście, Agato niestety nie skorzystam z Twojej pomocy.
Doskonale to wszystko wiem o czym piszecie. Tylko w bólu i tęsknocie myślę iracjonalnie i użalam się nad sobą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paul


A powinno być odwrotnie, właśnie w cierpieniu ( bólu )uczymy się pokory, nic nie przemawia do nas tak dogłębnie jak cierpienie; wtedy albo zaczynamy się użalać na swój los obwiniając wszystkich wokól ( oprócz siebie ), miewamy destrukcyjne myśli zemsty, nienawiści itp. albo otwieramy oczy i objektywnie analizujemy przeszłość, żeby zrozumieć teraźniejszość i podejmujemy mądre decyzje na przyszłość...Pozdrawiam

W odpowiedzi na : Re: brak mi wiary i wytrwałości wyslane przez Wiola dnia 2005-10-25 16:36:48:

: Dziękuję za wsparcie i chęć pomocy. Mieszkam w Trójmieście, Agato niestety nie skorzystam z Twojej pomocy.
: Doskonale to wszystko wiem o czym piszecie. Tylko w bólu i tęsknocie myślę iracjonalnie i użalam się nad sobą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Szczęśliwi, którzy nie wątpią... ostatnio usłyszałam takie słowa... kto nie ma nadziei nie ma w sercu Boga, a kto wątpi już jest po stronie wroga... i tak dokładnie jest...ale gdybyśmy od razu tacy mądrzy byli nie popadalibyśmy w tarapaty... Jest i czas na zmęczenie, jest też czas na otwieranie sie oczu... nie wolno tylko zapomnieć o... m o d l i t w i e..., bo to przez nią dochodzimy do poznania prawdy i Miłości, a wtedy życie staje sie proste nawet w najcięższych momentach...
Pozdrawiam serdecznie i obiecuję modlitwę CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka


"Nie naprzykrzaj Mi się ze swoją bezsilnością.Nie jest Twoja sprawą widzieć wszystko.Wszystkiemu Ja sam nadaję kształt.Natomiast twoja sprawą jest służyć.Potrzeba,abyś trwał na modlitwie.jest ona ci dana jako przedziwna moc.Dlaczego sie nie modlisz w konkretnych sprawach?Dlaczego odrzucasz Moje działanie?Nie zwlekaj!"

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Wiola


Agnieszka, czyje cytujesz słowa?
Myślę, że dopiero w bezsilności i bezradności, gdy wyczerpiemy wszystkie swoje pomysły, dopiero wtedy jesteśmy w stanie tak naprawdę zwrócić się do Boga.
Knkretna prośba - jaka ona ma być? O co Wy konkretnie się modlicie?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Wiola, piszesz- kiedy wyczerpiemy swoje pomysły... A Bóg tylko się patrzy i czeka, bo naprawdę chciałby nam pomóc, tylko my mu na to nie pozwalamy. Kombinujemy, prosimy, czekamy, niezadługo, potem sprawdzamy, jak nic się nie dzieje, zaczynamy od nowa, tzn. kombinujemy itd... UWIERZ, i proś o cierpliwość, o siły, bo będzie po drodze jeszcze bolało, ale tego nie będziesz pamiętać już wtedy, gdy Jego wola się wypełni. Otrzymasz o wiele więcej niż to o co prosisz. Jezus w Ogrójcu modlił się: "Jeśli możliwe oddal ode mnie ten kielich, jeżeli trzeba, chcę Twoją wolę wypełnić" Popatrz, Jezus otrzymał o co prosił, Zwyciężył, Krzyż jednak Go nie ominął, otrzymał o wiele więcej, chociaż wydawało się, że Ojciec go opuścił, a Szatan myślał już o swoim zwycięstwie. Módl się jak Chrystus w Ogrójcu. Nie wiem jak pozostali, ale ja właśnie tak się czuję, jakbym w Ogrójcu była. Ciesz się już teraz, z tego co Bóg ma dla Ciebie, dla Waszego małżeństwa módl się za to, ale daj Mu wolną rękę. Bądź spokojna On się tym zajmie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka


Wiolu myślę ,że własnie o to chodzi,kiedy wyczerpiemy wszystkie pomysły,sposoby,możemy uznać,że nie jesteśmy w stanie rozwiązać naszych problemów.Ja tak zawsze robiłam,kombinowałm i kombinowałam,chciałam mieC racjonalne wytłumaczenie tu i teraz.Pytałaś o co się modlimy?Ja modlę się głownie o to,żebym umiała przyjmować wyroki Boskie i proszę Ducha świętego o mądrośc w podejmowanych decyzjach,żeby wypowiadane w modlitwie słowa "Badz Wola Twoja" były nie tylko słowami ale głebokim przekonaniem.Trzymaj się ciepło Wiolu.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Wiola


"Bądź wola Twoja"
Jak rozpoznać wolę Bożą?
Czy wolą Boga jest trwanie w małżeństwie nawet tym nieudanym, trwanie w wierności niewiernemu?
Czy może zerwanie tych więzów, zniewolenia.
Może moje małżeństwo nigdy nie było małżeństwem sakramentalnym?
Jak rozpoznać Wolę Boga?
Biernie czekać, dać ponieść się fali życia, samo się ułoży?
Czy być narzędziem w rękach Boga?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4