Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy pozwolić mu odejść?
Autor Wiadomość
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 11:06   

Elaka, co to znaczy że dajesz sobie czas do Bożego Narodzenia? na co? ja tez mam niedługo rocznicę. Już drugą beznadziejną :cry:
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 11:23   

Agnieszka2, to taka nadzieja na to że mój kryzys potrwa z pół roku. Nie wiem czy wytrzymam dłużej. Może jak nic sie nie zmieni, będę czekać dalej na cud. Wiem, że tu są ludzie latami w kryzysach. Ale są i miesięczne kryzysy. I tak sobie wypośrodkowałam. Jest to moja cicha nadzieja, nic więcej.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 11:29   

Jak już pisałam u mnie trwa to już równo rok. I raz były widoki na poprawę, a raz nie. Teraz akurat nie. Ja sobie daję czas do jesieni. Potem mam zamiar złozyć pozew o separację. Nie będę go "wyprowadzać" z domu. Nie chcę, zeby potem zrzucił całą winę na mnie. I nie chcę, żeby kiedyś zrobiło to moje dziecko . Więc nie wiem co to zmieni. Ale może coś go ruszy. Może nie. Ale już chyba wszystko zrobiłam , zeby go "ruszyło" I nic. Zostało mi tylko to.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 11:31   

Ludziska , wieje optymizmem w końcu tutaj więc prosze piszcie , piszcie i jeszcze raz piszcie o takich pokrzepiających powrotach . Jest mnie teraz tutaj mniej / pracuję nad sobą nieco w odosobnieniu / ale staram sie śledzić Wasze losy . Powiem tak : jak maż wyprowadzał sie z domu myslałam ze na góra dwa tygodnie . Potem dalam mu czas / w myslach oczywiście / - dwa miesiace . Teraz mija ósmy miesiac i już wiem że czas dla każdego płynie inaczej i nasze plany w tym zakresie nie mają zadnego znaczenia . Najlepiej żyć dniem dzisiejszym i nie myśleć kiedy to się stanie . Stanie się jak my sami , wewnętrznie będziemy na to gotowi . Pracujmy więc nad sobą by nasi małzonkowie mieli co odkrywac i zdobywać po powrocie z daaaaaalekiej podróży . Pozdrawiam Was . Pamietam w modlitwie .
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 11:41   

Ciężko, ciężko, ale damy sobie radę. :)))
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 12:02   

Wiesz Elaka, ja sobie też wyznaczyłam czas do Bożego Narodzenia, jeśli on oczywiście wcześniej nie złoży pozwu o rozwód. A nasza rocznica też niedługo - 10 lipca...
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 12:11   

Nie złoży - ale jestem optymistka :). Tak samo wierzę, ze u nas nie dojdzie jednak we wrześniu do decyzji o sprzedaży mieszkania i rozstaniu. Ale wszystko i tak w rękach Boga.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 12:24   

Ja też jestem optymistką, ale dobija mnie myśl, że może akurat pisze, że może ona mu pisze. Każdego dnia czekam na listonosza i każdego dnia oddycham z ulgą, że nie dostałąm wezwania
 
     
Tosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 14:15   

Wanboma, jeszcze nie napisal? jakby mu bardzo zalezalo juz by to zrobil ;-) widocznie nie jest zdecydowany, duzo mowi, malo robi....
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 14:29   

Nie chcę tu nikomu psuć humoru, ale od złożenia pozwu w sądzie do wezwania na rozprawę mija ok. 2,3 miesiące. W mniejszych miastach ok. 1 miesiąca. Jeśli chcesz być pewna , czy złożył, musisz przejechać się do sądu okręgowego i zapytać w sekretariacie Wydziału Cywilnego , czy w okresie np. ostatniego miesiąca nie wpłynął pozew przeciwko Tobie. a i tak sprawy wpisywane sa do repertorium z ok. 2 tygodniowym opóźnieniem. Ja proponuję nie czekać , tylko przyjąć to co ma być. I tak nic na to nie poradzisz, jeśli wniesie pozew. po co się stresować czyms na co nie masz wpływu. Jak już będzie to owszem, wówczas trzeba się będzie zmobilizować , zebrać wszystki siły i walczyć o swoje.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 16:30   

Agnieszko, a może wybrać się do urzędu stanu cywilnego i spytać się, czy brał akt ślubu i urodzin córki - on nie ma tych aktów, tylko ja, więc musiałby iść do urzędu po nie.
 
     
Wiola
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 19:35   

Mój mąż już dwa lata straszy mnie złożeniem pozwu o rozwód. Nie robi tego, bo mu się to nie opłaca, wina będzie po jego stronie, i koszty on poniesie. Nie zależy mu na rozwodzie, bo teraz może mnie obwiniać i mówić, że jestem złośliwa i nie chcę zgodzić się na rozwód.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-14, 22:16   

Wanboma, pewnie, że możesz iść do urzędu, ale niekoniecznie Ci powiedzą, czy brał akta. Raczej nie powinni. A w sądzie powiedzieć Ci muszą, bo ewentualnie byłabyś stroną.
Ostatnio zmieniony przez 2006-06-14, 22:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9