Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Chyba już nie chcę żeby mąż był ze mną, nie chcę żeby do mnie wracał,po kolejnym powrocie z podróży, w którą wybrał się z tą panią nie chcę już z nim rozmawiać,nie chcę na niego patrzeć,chcę żeby zniknął z mojego życia.Wiem,że to niemożliwe bo mamy dzieci,ale one też już nie czekają,dzwonią do ojca tylko wtedy jak coś potrzebują,może dlatego,że mąż zawsze zajmował się sobą i pracą a dzieci praktycznie wychowywałam sama.Modlę się za niego,za siebie,za dzieci ale to nie pomaga.ZWĄTPIŁAM.......
Podziwiam Was wszystkich zdradzanych,że potraficie przebaczyć,że chcecie odbudować wasze związki,ja nie chcę.Wiem,że powinnam walczyć,że Bóg nas połączył,ale jestem chyba złym człowiekiem bo zamykam się w sobie i oddalam coraz bardziej........
rozumiem Cie częściowo. Też wychowuję dzieci sama. Mąż widywał je dłużej tylko w niedzielę. Teraz podczas kłótni i awantur albo cichych dni wraca do domu przed 20 wieczorem a wychodzi przed 7 rano, gdy dzieci jeszcze śpią. One czsami nie zauważają nawet, że wrócił a mieszkamy w małym mieszkaniu w bloku. Pytam jak to możliwe? Ale walczę dalej.Nie wiem co będzie ale próbuje sobie wyobrazić jakie pytania zadają mi za parę lat i jak ocenią mnie i męża.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum