Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 341 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-05-03, 22:56 Witaj Aguniu :-)
Agunia napisał/a:
Potrzebuje skutecznej metody sztuka zapanowania nad gniewem i wrazania gniewu!
Niestety metoda modlitwy np. Jezu ufam Tobie czy ty się tym zajmij, czy też słynnego liczenia do 10 albo rysowania aby dać upust w danym momencie emocją skutkuje tylko do pewnego momentu ale potem jak wybuchnę to palę słowami na popiół. Tj tak że ja nawet niekojarzę i nie słyszę tego co mówie jak ślepy i głuchy TYLKO SIE POPROSTU JAK OGROMNY OGIEń WYPALALM. jA JUż WIEM żE W MOMENCIE SZczYTU TAKIEGO WYBUCHU JESTEM ABSOLUTNIE NIE DO ZATRZYMANI I NIE DO UJARXZMIENIA więc jak do tego niedopuścić????
Wbrew temu co mówi wielu ludzi, zmiana charakteru, sposobów zachowania w różnych np. stresujących sytuacjach jest możliwa, tylko wymaga chęci, czasu i pracy nad sobą.
Kiedyś ktoś ułożył listę pozytywnych nastawień:
Przyglądaj się sobie spokojnie z dystansem.
Nie ufaj swoim emocjom, bo nie są faktami.
Skup się na działaniach, które budzą Twoja zdrową pasję.
Ustawiaj swoje potrzeby, wartości i cele.
Słóż wielkiej sprawie, aby nie dopadła Cię frustracja.
Pozwól życiu płynąć. Nie czepiaj sie ludzi, rzeczy. Szanuj wolnosć drugiego.
Być może, oprócz najważniejszego aktywnego kontaktu z Bogiem (modlitwy, sakramentów) warto w tym trudnym dla Ciebie czasie, kiedy zło chce wymusić na Tobie zgodę na zło i posłużyć jako narzędziem do szerzenia zła w świecie, warto rozejrzeć się za taką zdrową pasją, dzięki której nagromadzone emocje znalazłyby upust.
elzd1 napisał/a:
Kasiu, Twoje rady są żenujące.
Elu, co jest żenujące w wypowiedzi Kasi?
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2007-05-04, 08:50, w całości zmieniany 1 raz
Agunia [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 06:54
Nigdy nie myślałam że to wszystko może być takie trudne!
Najtrudniejsze dla mnie są emocje, oddzielenie ich od faktów, zapanowanie nad osądem i wywalaniem żalu a z drugiej strony jak czasami nie napiszę że tesknie to mam wrażenie że jak nie będzie wiedział że go kocham to duma mu nie pozwoli wrócić.
Ja też myślę że człowiek może zmienić pewne zachowania w swoim charakterze. Mąż uważa inaczej " ty się nigdy nie zmienisz dlatego nigdy do ciebie nie wrócę"
A ja się chce zmienić nie dla niego, nie dla dzieci tylko dla siebie bo nie lubię gdy rządzą mną moje emocje, zranienia lub żale
Pogibane trochę!
Moje życie i tak musiało się zmienić o 180 stopni musiałam znależć sobie prace i tak jak ostatnio znowu ją strcić, bez meldunku, bez mieszkania z dwójką dzieci które i tak mówią że kiedyś to przynajmniej się z nimi bawiłam a teraz jestem w pracy albo tak jak napisałeś Andrzeju próbuję realizować swoją pasję tj wrócić do chórów zawodowych i tu przyjaciółka męża kładzie kłody ( związana bardzo ze środowiskiem muzycznym), gdyż po każdym jej lub jego niepowodzeniu słyszę że to moja wina bo wciągam ludzi z instytucji muzycznej lub filmowych w życie moje. Ludzie i tak wiedzą co się dzieje. Mąż i tak przyjął skuteczną obrone wybielając siebie a ja ze światem artystycznym niegadam bo nie mam tam nikogo komu miałbym ochote mówić o mnie i męzu.
Ostatnio usłyszałam od niego " co ja zrobiłam ze swoim życiem przez te miesiące"???
A co miałam zrobić?- żyję godnie i uczciwie. staram się aby dzieci były radosne, prbowałm i probuję wrócić do śpiewu, chodzę do psychologa i czekam na ważną terapię, którą niestety mogę rozpocząć jak będzie ustabilizowana sytuacja z mężem, chodzę na warsztaty dla rodziców i bardzo zwracam uwagę na sposób mojej komunikacji do ludzi obok mnie gdyż nauczę się przez to może trochę tak zwracać się do męża.
Unikam z nim spotkań gdy tylko mogę. Czasami czuję w sobie tyle wściekłości i złości na siebie na niego. Kiedyś miał pomysł że wyjedzie za granice i tu się przyznam że żałuję że tego nie zrobił bo może te wszystkie emocje z czasem by opadły a tak ciagłe próby kontaktu i przewalanie winy do niczego nie doprowadzają.
_________________
tak sobie piszę bo znowu nie mogłam spać i myślałam!
Ola2 [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 08:08
"Przyglądaj się sobie spokojnie z dystansem.
Nie ufaj swoim emocjom, bo nie są faktami.
Skup się na działaniach, które budzą Twoja zdrową pasję.
Ustawiaj swoje potrzeby, wartości i cele.
Słóż wielkiej sprawie, aby nie dopadła Cię frustracja.
Pozwól życiu płynąć. Nie czepiaj sie ludzi, rzeczy. Szanuj wolnosć drugiego.
Być może, oprócz najważniejszego aktywnego kontaktu z Bogiem (modlitwy, sakramentów) warto w tym trudnym dla Ciebie czasie, kiedy zło chce wymusić na Tobie zgodę na zło i posłużyć jako narzędziem do szerzenia zła w świecie, warto rozejrzeć się za taką zdrową pasją, dzięki której nagromadzone emocje znalazłyby upust."
ANDRZEJU, JESTEM POZYTYWNIE ZASKOCZONA. NO, JESTEM KURCZE, POD WRAŻENIEM. Wieczorkiem muszę uzupełnić (odkurzyć) instrukcję obsługi i ten tekst idealnie się wpisuje w temat.
"Elu, co jest żenujące w wypowiedzi Kasi?" - A takim tekstem, moim skromnym zdaniem, nie poprawimy komunikacji na forum Zacznijmy sami pytać i sami odpowiadać - bez pośredników, a jak coś nam nie odpowiada (wzbudza to nasze negatywne emocje), komunikujmy (nie obrażając się!) osobie, która sprawiła, że poczuliśmy się dyskomfortowo. Oto jest sposób na ćwiczenia w usprawnianiu własnej komunikacji i poprawę "stosunków międzyludzkich".
Pozdrawiam
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 08:13
Agunia napisał/a:
" ty się nigdy nie zmienisz dlatego nigdy do ciebie nie wrócę"
Powinno być "nigdy do ciebie nie wrócę, bo mi się już nie podobasz"
albo "bo mi się znudziłaś" albo "bo jestem nieodpowiedzialny"
Oj, Agunia, masz małe poczucie własnej wartości i dlatego łatwo wmówić Ci nieprawdziwe rzeczy.
Mężowi tak się po prostu podoba/wygodnie/jest nieodpowiedzialny
a Ty myślisz, że musisz się zmienić radykalnie.
Pomyśl, jakby jutro (lub dziś wieczorem) była Paruzja i przyszedł Jezus - ile czasu miałabyś, aby siebie zmieniać, wciąż zmieniać, zmieniać. Ani chwili.
To nie całkiem tak przecież - te okrutne zmiany siebie
Zmiany "tak", słuchanie bzdur, które mówi mąż "nie".
Bo, Aguniu, to są bzdury. Nikt nikogo nie kocha warunkowo - to nie miłość. Dlatego mąż Ci to wszystko mówi, bo nie umie Ciebie kochać. Nie umie, nie umiał, nie nauczył się, nie nauczono go.
Aguniu, pasje tak, ale tylko z w zgodzie z wolą Bożą ,
a o niej dowiesz się łatwo - na modlitwie wyciszenia!
Pan Bóg nie odmawia łaski dowiedzenia się czegoś o sobie - przyjmując przecież, że to tylko On najlepiej nas zna. "ŻADEN" MĄŻ.
Masz więc Przyjaciela, który zna Cię na wskroś.
pozdrawiam
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 08:31
Elik, dziękuję Ci za przypomnienie moich słów. Jednocześnie uświadomiłaś mi, że się cofam. Jest coraz gorzej w postrzeganiu świata przeze mnie.
Elik [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 08:35
Wanbomo, może nie cofasz, może to po prostu inny etap....to taki czas, miewamy czasem hustawki emocjonalne ale to mija i potem idzie lepiej
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 08:40
No nie wiem, opcja: rozwód i to, że mąż nigdy nie wróci, staje się coraz bardziej realna. Przedtem miałam więcej nadziei, teraz juz jej nie mam.
kasia [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 10:15
Agunia, spokojnie, "Zaklinacz koni" - ten film, nie szerzy mentalności pro rozwodowej, powiedzaiałabym nawet, że wręcz przeciwnie.
Oprócz niesamowitego podejścia bohatera do zranionego konia ( możemy się tego uczyć), możemy zauważyć przemianę w kobiecie.. która utwierdza się w przekonaniu, że Rodzina,mąż jest dla niej najważniejsza/najważniejszy.
Grażynka [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 10:23
kasia napisał/a:
możemy zauważyć przemianę w kobiecie.. która utwierdza się w przekonaniu, że Rodzina,mąż jest dla niej najważniejsza/najważniejszy
ale przedtem zdradza tegoż męża bez większych wyrzutów sumienia i ma dziecko nie wiadomo czy z mężem, czy z kochankiem... o ile dobrze książkę pamiętam...
Ola2 [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 10:27
Ona wraca do męża, dlatego że "zaklinacz koni" ginie.
Grażynka [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 10:31
no, pamiętam właśnie...
kasia [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 10:38
WRÓCIŁA, choć nie musiała - to co się z nią dzieje, nie przypomina Wam zachowania Waszych mężów? Mi trochę przypomina.
Tak samo mogę z czystym sumieniem polecić "Wierność" - z ambony polecał ten film sam ojciec Wojciech Jędrzejewski
Grażynka [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 10:54
kasia napisał/a:
WRÓCIŁA, choć nie musiała - to co się z nią dzieje, nie przypomina Wam zachowania Waszych mężów? Mi trochę przypomina.
może i przypomina, ale jak to się ma do oswajania konia? oswajanie konia to inna bajka, a przemiana kobiety - inna
Ola2 [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-04, 10:55
Grażynko, już wiem, to nieporozumienie. Kasia pisze o filmowej adaptacji książki, którą my czytałyśmy. No cóż film trochę odbiega od książki, nawet trochę więcej niż trochę.
P.S. Moze to chodzi "o oswojenie" cudzej żony
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum