Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
boje sie
Autor Wiadomość
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-30, 05:50   boje sie

napislam do męza wczoraj list ..napisalam mu co mnie boli w jego zachowaniu....nawet nie wiem czy przeczytal..myslalam ze moze cos odpowie, napisze...
przestaje wierzyc ze moje malzenstwo ulegnie narawie...boje sie o moją córeczke i te dzieciatko jeszcze nienarodzone...co bezdie jezeli on jednak nie bedzie chcial tego malenstwa pokochac????
boje sie przechodzic przez rozwod...nie che zeby cierpiala nasza coreczka, ktora bardzo kocha tatusie, ona nie zreozumie dlaczego doszlo do rozstania..
a maz robi wszystko , zeby jednak doszlo do rozstania
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-30, 05:53   

nie moge w nocy spokojnie spać...powinnam teraz miec spokoj wewnetrzny a nie mam go....boli mnie to , ze maz na ktorym mi zalezy( mimo ze nalegal na aborcje)...ze nie potrafi mi pomoc, obcym osobom spieszy z pomoca a zonie w ciazy nie..
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-30, 06:06   

Alibea, trzymaj się. Ja wczoraj byłam bliska załamania. Dziś świeci słońce i widzę, że Bóg jest ze mną. Też boję się - przede wszystkim rozwodu. Dziś ma przyjechać mąż i być może mi to oświadczy - nie wiem, spodziewam się tego w każdej chwili. Mój mąż też jest dla każdego dobry, oprócz mnie. Na mój widok dostaje szału. Nie rozumiem tego.
Ty myśl teraz tylko o dzieciach, szczególnie o tym, które się narodzi. To będzie wybrane dziecko - bo Ty ocaliłaś mu życie. Zobaczysz, że kiedyś wspomnisz moje słowa - to dziecko jest cudem, który Bóg Ci daje w tak ciężkim momencie. Rozwijaj ten cud w sobie.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-30, 06:54   

Alibea, Wanboma jeśli mężowie dla innych są dobrzy, a dla Was nie, to znaczy, że mają ze sobą problemy. Trzeba (?) odsunąć się troszkę od nich...
Nawet, jeśli chodzi o to, że nie wyrabiają się w pracy /może szef od nich za dużo wymaga/.
Świat kobiety i świat mężczyzny to dwa różne światy. Trzeba naprawdę wielkiego samozaparcia i wymagania od siebie /samego najpierw, a potem nawzajem/. W mojej wspólnocie, do której należę, właśnie "przerabiamy" Hymn o miłości. Hymn ten to Pełnia Miłości i śledząc /wchłaniając/ jego treść można zobaczyć..., że każdy niedomaga w czymś innym...
Dwa różne światy.
I tak naprawdę dojść można tylko do siebie nawzajem poprzez Chrystusa, ale co zrobić kiedy jeden z małżonków odstaje od wiary?
Wtedy miłość staje się cierpieniem /a wierzę, że nasze cierpienie zawsze uświęca innych, tylko czasem nie dowiemy się o tym żyjąc na ziemi/.
Miłość-cierpienie, Jezus, Krzyż, Miłość, Jego cierpienie.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-30, 07:10   

trzeba zacząć myśleć o sobie

pułapka polega na tym, że jest takie myślenie

mąż zły, ja najpierw muszę się nawrócić /zmienić/

i kobiety starają się zmienić, tak żeby mężowie stali się lepsi, zaczęli kobiety doceniać itp.

Nawrócenie kobiety równie dobrze polega na tym, że ZACZNIE WRESZCIE dbać o siebie!
O swoje zdrowie, o dzieci i ... odda Bogu / raz a dobrze męża / WIERZĄC, że Pan Bóg JEST I CZUWA i że jej nie opuścił.
Jeśli jesteście na forum katolickim uwierzcie, że Bóg jest i czuwa.
 
     
tina
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-30, 07:15   

Mój mąż też jest inny dla mnie niż dla ludzi. Z innymi potrafi rozmawiać, śmiać się a przy mnie cały czas zachowuje kamienną twarz, cały czas nawet gdy ogląda bardzo śmieszny film. Ja myślę, że oni nie mogą sobie ze sobą poradzić, wiedzą , że nie postępują dobrze a my, nasz widok, ciągle im o tym przypominamy.
 
     
Xev
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-30, 07:44   

tina napisał/a:
Mój mąż też jest inny dla mnie niż dla ludzi. Z innymi potrafi rozmawiać, śmiać się a przy mnie cały czas zachowuje kamienną twarz, cały czas nawet gdy ogląda bardzo śmieszny film.


Swiadczy to o tym, ze jego stosunek do Ciebie jest nacechowany negatywnie. Ale jest nadzieja. Mozna nad tym pracowac. Przeczytaj ksiazke: Siedem zasad udanego małżeństwa - John. M. Gottman.
Tam znajdziesz odpowiedzi i rady. Bardzo, bardzo polecam.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-04, 23:42   

Zaczelam pisac list do mojego meza, ale nie wiedzialm,ze bedzie to takie trudne. Nie myslalm, ze nawet te slowa pisane, ktore kiedys bez problemu przechodzily przez gardlo, byly czyms naturalnym stana sie kiedys bariera ciezka do pokonania.

Czasem tez nie moge sie nadziwic jak to jest, ze czlowiekowi, ktoremu ufalo sie bezgranicznie nagle przestaje mu sie ufac, bo On krzywdzi, sprawia,ze cierpie. I kolejny bolesny wniosek - tacy sa ludzie, niewazne jak nam bliscy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9