Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
W Hymnie o miłości czytamy MIŁOŚĆ NIE ZAZDROŚCI, a przysłowie mówi Nie ma miłości bez zazdrości....
Jak to jest z tą zazdrością, bo wydaje mi sie że jest to jakaś bliska krewna zdrady, często przecież z tego co piszecie wynika, ze chorobliwa, nadmierna zazdrość potrafi doprowadzić do powaznych kryzysów, problemów, jak więc sobie z nią radzić...
Dla mnie nie ma zazdrosci gdy jest zaufanie. Jesli tracimy zaufanie zaczynamy sie bronic przez zazdrosc, podejzliwosc itd... To bledne kolo. Ale ten hymn rozumiem takze, ze milosc nie zazdrosci szczescia, wygladu , uczucia innym. Ja jestem w milosci zaborcza wiem to, bo jak kocham to do bolu. Teraz mam bol a nie mam milosci w sercu. Uwazam takze , ze nikt nie powinien narazac nas swoim zachowaniem na zazdrosc. Jesli Twoj ukochany jest milszy, czulszy dla innych a dla Ciebie nie to jak mozesz nie byc zazdrosna? Rodzi sie w Tobie mysl a moze on woli tamte? Moze ja nie jestem dla niego wazna? Moze moja milosc jest nieodwajemniona? To bledne kolo... Z Bogiem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum