Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Ja naprawdę jestem dumna z postawy mojej teściowej,ona mnie i mojemu synowi pomaga i to bardzo,znowu przed chwilą dzwoniła,że mamy przyjechać na obiad.Nie martw się,twoja też w swoim czasie zrozumie,ze robi żle,fakt,że moja od samego początku jest ze mną,nie martw się,będzie dobrze.
Bea [Usunięty]
Wysłany: 2006-05-20, 10:57
muszę juz kończyć ide do domu a w domu niestety nie mam internetu, pozostaje w modlitwie.
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-05-20, 16:13
Wiesz Weroniko, ja też myślę, że on chciał pobyć z Tobą> Myślę, że już jesteście na dobrej drodze - tym bardziej, że jego rodzina nie akceptuje jego zachowania. Mój mąż od tygodnia nie daje znaku życia. A co do teściowej - bardzo ją lubię, ale to ona powiedziała mi, abym kogoś sobie poszukała i myślę, że gdyby mąż zawiózł do niej swoją kochankę (jeśli jeszcze tego nie zrobił), zaakceptowałaby ją. Jej żal i mnie i jego, ale uważa, że jeśli on byłby z kochanką szczęśliwy - to czemu nie miałby z nią być. Szkoda, bo mąż bardzo ufa swej matce - gdyby mu coś rzekła do słuchu, może by się opamiętał.
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2006-05-22, 10:53
Czasami też myślę,że jesteśmy na dobrej drodze,ale niestety mylę się chyba.
Wczoraj,gdy wracaliśmy z obiadu u mojej teściowej,to podjechaliśmy na rowerach,pod pracę mojego męża,ponieważ to ten mój kochany synuś chciał widzieć tatę,przynajmniej przez chwilę.
No,ale zdarzyło się coś,co nigdy bym nie pomyślała.Byliśmy już ze sto metrów przed pracą,a tu zza zakrętu wyjeżdża mój mąż,i co,nawet się nie zatrzymał.Widział jadącego syna i mnie za nim i nawet się nie zatrzymał,jechał z kolegą,z którym jeżdzi do pracy.Widziałam wzrok mojego męża,te zimne i drwiące oczy,a to dziecko z taką tęsknotą jechało do swojego ojca,a on nawet nie spojrzał.
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-05-22, 20:47
Wiem, że to boli, gdy dziecko cierpi. Bardzo...Znam to. Dlatego módl się z nim. Ktoś tu mi poradził, by modląc się z dzieckiem, nie prosić, ale dziękować. To mądre słowa. Spróbuj modlić się ze swoim synkiem. Modlitwa ufnego dziecka może wiele zdziałać. I nie poddawaj się. Masz wsparcie w rodzinie, czerp z tego radość i siłę. Nawet, gdy już nie dajesz rady, módl się. Ja czasem modlę się nawet bez przekonania, ale i taka modlitwa ma sens, bo mimo wszystko jesteś z Bogiem. Kiedyś nastąpi cud - wtedy, gdy najmniej będziesz się tego spodziewała. Zobaczysz!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum