Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
związek byłej anorektycznki
Autor Wiadomość
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-30, 12:12   związek byłej anorektycznki

Byłam przez wiele lat anorektyczką. Skutkiem mojej choroby była postępująca izolacja. Początkowo izolowałam się od innych, potem zaczęłąm izolować się od męża. Przestałam z nim spać, zaczęłam żyć w swoim autystycznym świecie. Przestałam zwracać uwagę na jego potrzeby, skupiałam się tylko na swoich troskach. Bezprzerwy sie nad sobą użalałam. Nie miałam czasu by go słuchać, by przeżywać z nim wspólnie jego radości, smutki, fascynacje.

Doprowadziłam go do totalnego załamania nerwowego. Opamiętałam się dopiero, kiedy poczułam, że gasną w nim emocje, że jest już emocjonalnym wrakiem.

Przeprwoadzilismy ze sobą kilka szczerych rozmów. On mnie o nic nie obwinia. Mówi, że to choroba. Oboje chcemy ten związek ratować. Mam nadzieję, że powoli, krok po kroku odbudujemy to, co było piękne. Skoro obu bardzo chce, to przecież powinno się udać. Trzeba tylko czasu i cierpliwych starań. Muszę się nauczyć go słuchać, nie wolno mi popadać w panikę. Muszę pozwolić mu przeżywać jego depresję, której sama byłam powodem i cierpliwie czekać na gest z jego strony.

Boję się tylko, żebym czegoś nie zepsuła, żebym nie była zbyt gwałtowna albo zebym nie robiła czegoś, co go zrani. Skoro moja psychika jest chora (przebyta anoreksja) to możliwe, że moje zachowanie nie zupełnie podlega mojej kontroli. Muszę się nauczyć życ od nowa.

Bardzo mnie boli, że przez kilka lat sprawiałam mu tyle cierpienia, że musial być sam, odrzucony, żyć obok osoby, która tkwiła zamknieta w swoim autystycznym świecie. Jak bardzo cieżko mi się z tym pogodzić, ze ukochanej osobie sprawiłam tyle bólu!
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-30, 12:27   

Witaj Marto

Dobrze , ze w pore zauwazylas zlo. Teraz bedzie tylko lepiej. Musisz uwazac , kontrolowac swoje zachowanie. Bedzie dobrze.
Tobie i mezowi potrzebna fachowa opieka(psycholog, terapia).
Marto przed Toba duzo pracy najwazniejsze, ze zaczelas zyc normalnie. Zrob wszystko abys juz nigdy nie stracila kontaktu z rzeczywistoscia.

Nich Pan Bog ma Cie w opiece

Cieplutko pozdrawiam
Ada
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-30, 12:43   

Ado,

Dziękujeza ciepłe słowa.

Jestem pełna obaw i niepewności. Nie wiem czy w porę zauważyłam problem. Mój mąż jest już emocjonalnie wyjałowiony. Powiedział, że nie wie czy jeszcze bedzie mógł ze mną spać, bo cosw nim pękło. Już nie tuli mnie spontanicznie. Powiedział, że jeszcze pól roku temu czuł sie lepiej można było to wszystko łatwo odwrócić a teraz będzie trudno. Tak bardzo się boję czy da się to uratować.

Oczywiscie nie ma nikogo na boku. Jest poprostu w depresji.
 
     
amelka00
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-30, 13:25   

marta o. nigdy nie jest za póżno. Jestem tego przykładem . Nasz kryzys trwał 8 lat < próbujemy oboje naprawić to , co tak łatwo zniszczyliśmy. Swięta były cudowne. Głowa do góry , życzę cierpliwości . Uda się , napewno się uda.
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-30, 13:43   

Amelko,

Dziękuję za miłe słowa.

Bardzo się cieszę, że zaczyna Wam być dobrze.

Tak naprawdę, to mimo tych wszystkich moich obaw jestem w swoisty sposób szczęśliwa. Cieszę sie, że się nareszcie obudziłam. I ze obudziłam się teraz a nie za rok czy dwa. Im wczesniej tym lepiej :)
 
     
amelka00
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-30, 14:15   

Właśnie Bóg zsyła nam takie rzeczy , żebyśmy się wkońcu obudzili . Tak mi się wydaje.
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-30, 15:02   

Im wiecej o tym wszystkim myślę tym bardziej zaczynam kreowaćsobie najczarniejsze historie. Mój mąż juz na samym wstepie powiedział, że nigdy mnie nie zdradził, że nawet by nie mógł. Ja mu uwierzyłam, bo nigdy mnie nie okłamuje.

Ale teraz zaczynam dzielić włos na czworo i zastanawiać się. Nie chce ze mną sypiać, czesciej nie ma go w domu. Juz teraz wszystko zaczynam skłądać, interpretować, dostaję paranoi. Nie mam własciwie podstaw do żadnych podejrzeń ale wyobraźnia działa.

Ale przecieżpowiedział mi dzisiaj , że nie wszystko stracone, że da się odzyskać nasz związek, tylko że jemu jest teraz trudno dojść do siebie. I że nie potrafi juz ze mną być cieleśnie blisko, bo czuje, że ja, anorektyczka, tak na prawdę tego nie chcę. No bo skoro cały czas do tego nie dążyłam...
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-30, 16:34   

Terapeuty Wam potrzeba-to konieczność ale czuję że bedzie u Was dobrze. Pozdrawiam Cie serdecznie!I walcz o małżeństwo- jeśli On wciąz chce walczyć to masz naprawdę dobrą sytuację!
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-30, 18:43   

Dzięki Joanno. Idziemy do terapeuty we wtorek. Mam nadzieję, że jeszcze bedzie dobrze.

Ale jednocześnie bardzo sięboję, że go nie odzyskam. Z sentymentem wspominam wspólne wieczory, objęcia, gorące pocałunki. A teraz mój mąż jakby zgasł. Czy jeszcze do niego dotrę?

Mam nadziję, że jeśli się kogoś kochało i nadal kocha (bo powiedział, ze nadal mnie kocha, choć jest mu trudno i jest wyczerpany nerwowo) to nie wszystko przekreślone.

[ Dodano: 2006-12-31, 14:59 ]
Dziękuję wszystkim za słowa otuchy. Rzeczywiscie teraz moze być już tylko lepiej.

Jesteśmy po długiej rozmowie, wspólnych łzach, tuleniu, pocałunkach. Jeszcze trzeba będzie duzo zrobić, zmienić swój sposób postępowania, daćsobie na wzajem wsparcie. Ale wszystko zmierza ku dobremu.

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie słowa, które dały mi nadzieję i chęć działania

[ Dodano: 2007-01-05, 21:26 ]
Nie jest łatwo :( Oboje staramy się jak mozemy. Chodzimy na terapię. Ale w tym wszystkim jest jeszcze inna kobieta. Mój mąż mówi, ze nie odejdzie ode mnie ale ze nie potrafi mnie już kochać jak kobietę. Kocha mnie jak siostrę - bo ja, aseksualna anorektyczka nad tym całe lata pracowałam. Nieraz brak mi nadziei. Nie wiem czy da się odtworzyć zwiazek, czy da się zmienić relację braterską w związek meża i żony. Boję sie, że kochając mnie jak siostręnie będzie chciał być ze mną zawsze. Przecież mężczyzna nie takiego związku potrzebuje ....

Pojawiają mi się myśli samobójcze :( Modlę się żeby Bóg dał mi siłę, ale to nie pomaga.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8