Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co lepsze: być singlem czy żyć w małżeństwie?
Autor Wiadomość
milunia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 20:42   Co lepsze: być singlem czy żyć w małżeństwie?

Małżeństwo sakramentalne to nieodwołalna decyzja niosąca z sobą pewne konsekwencje i poczucie ciężkich wymogów moralnych trudnych do niesienia. Męczę się z tym i tlumię ból, coraz bardziej żal mi dawnego życia singielki bez zobowiązań. Popieram wybor bycia singlem i uwazam go za piekniejszy niż małżeństwo. Bycie singlem to stan, wybór, i powołanie w Kościele, na zawsze to utraciłam. Być singlem to żyć w bliskiej więzi z Bogiem, to twórcza samotność dająca możliwość osobistego rozwoju i spotkania z Bogiem, drugim człowiekiem i samym sobą. Singiel czerpie poczucie własnej wartości z relacji z Bogiem i akceptacji samego siebie, a coraz bardziej czuje ze uzaleznienie od mężczyzny w małżeństwie to niewolnictwo, źródlo cierpienia, gdzie kobieta jest poniżana i musi walczyc o swoją godność. Dlatego że mężczyźnie uległa i jemu się oddała, takie konsekwencje musi ponosic i wmawia się jej ze pieluchy to jej szczęście. Podczas gdy będąc singielką czerpie radość z zycia z drobnych rzeczy to w małżeństwie musi z bólem dźwigac małżeńskie krzyże i upokorzenia. Lepiej być szczęśliwą, niezależną i samodzielną singielką bez zobowiązań niż męczyć się w małżeństwie. Niestety czasu nikt nie cofnie :-(
 
 
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-21, 23:49   

Milunia, ile Ty masz lat, że tak spytam? nawiasem mówiąc, nie znam powołania w Kościele pt. bycie singlem. powołanie małżeńskie jest, kapłańskie też, zakonne i owszem, ale singlowskie? małżeństwo nie jest niewolnictwem, to, że Tobie się trafił ktoś nieodpowiedni (lub sama go wybrałaś) na męża, to Twój ludzki wybór, Twoja decyzja......jeśli zostałaś do ślubu przymuszona, to ślub był nieważnie zawarty, jeśli zaś poszłaś do ołtarza z własnej nieprzymuszonej woli, to czemu szukasz nieprawidłowości w ogólnie przyjętych zasadach?nieudane małżeństwo jest także tych Twoich decyzji konsekwencją.....o wartość z relacji z Bogiem możesz dbać w każdej sytuacji, póki żyjesz...........nawet w więzieniach ludzie się nawracają i budują relację z Bogiem...najpierwsza jednak zasada jest taka: patrzę w lustro i sprawdzam, co ja zrobiłem, zrobiłam nie tak, gdzie popełniłam, popełniłem błąd, jak go zniwelować i naprawić, a jeśli nie można naprawić, jak go dalej nie popełniać....
 
 
milunia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 08:03   

Po 35 roku życia zawarłam związek małżeński więc mam dość duzo lat. I dosc dlugo bylam singielką z wyboru i bylo mi z tym dobrze, choc szukalam i rozeznewalam swoje powolanie. Obecnie zaluje ze nie odrzucilam związku z mężczyzną i nie pozostalam szczęśliwą, samodzielną, niezależną singielką do konca życia. A gdy jeździlam na rekolekcje powolaniowe do sióstr mowa byla także o trzecim powolaniu do samotności. W duszpasterstwie singli wzrastalam i tak czulam sie dowartosciowana bo mowiono mi ze zycie jest piekne, po wstapieniu w zwiazek malzenski utracilam radosc zycia i poczucie wlasnej wartosci bo teraz mowia mi ze mam poniesc konsekwencje wyboru i z pokora dźwiagac krzyże. Lepiej by szczesliwym zyjąc samemu niż pakować sie w związek gdzie bedzie sie dusic i męczyć.
A coraz częściej mowi sie o tym że bycie singlem to powołanie w Kościele. I uwazam ze powolanie do bycia singlem jest piękniejsze i wartościowsze niż męczenie się w klatce o nazwie małżeństwo.
http://www.grupa33.katowice.opoka.org.pl/
http://www.google.pl/sear...+powo%c5%82anie
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 08:50   

Milusiu, wszystko dobrze, ale jak to się ma do Twojego stanowiska z innego wątku - że chcesz uważnić małżeństwo? To jest jedna sprawa.
Druga - niezbyt dobrze się czyta ogólne stwierdzenia ogólnych prawideł życiowych, kiedy czuć, że gdzieś tam jest drugie dno. Tutaj tym drugim dnem jest Twoje rozdarcie życiowe.
Z doświadczenia mądrych ludzi wynika, że lepiej wychodzić od szczegółu do ogółu. Czyli mówię o sobie, w liczbie pojedynczej JA (tak jak np. w grupach 12-krokowych), tak jest dużo prościej jeśli chodzi o komunikację. Ma to też znaczenie dla Ciebie, bo uczysz się rozpoznawać i nazywać swoje myśli i uczucia. Te, które są faktycznie tylko Twoje, a nie takie "ogólne", bo "tak jest", bo "się tak robi".
To pomoże przede wszystkim Tobie, bo myślę, że sytuacja w której jesteś wynikła gł. z tego, że nie bardzo wiedziałaś czego chcesz, i nie byłaś w stanie określić w życiu twardo - czego chcesz, a czego nie, na co się nie zgadzasz.
Zachęcam do tej formy wypowiedzi "JA" :-)
 
 
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 09:53   

Lubiłam zycie samotne, bardzo, ma wiele plusów.
Zycie w malzenstwie jest dla mnie duzo trudniejsze niz przed, ale i ciekawsze i pełniejsze.
Nigdy samotnie nie miałabym okazji poznac czy umiem kochanc prawdziwie, w zdrowiu i chorobie, tak naprawde blisko, codziennie.

Co innego relacja z przyjaciólmi, w niej jest duzo łatwiej.

miluniu, czy dobrze mysle ze jestes pare lat po slubie> Pierwszy kryzys moze Was dopadł? Jak chcesz napisz cos wiecej.
z Bogiem
 
 
marta176
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 11:55   

...
Ostatnio zmieniony przez marta176 2012-12-28, 13:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 16:19   

milunia napisał/a:
I uwazam ze powolanie do bycia singlem jest piękniejsze i wartościowsze niż męczenie się w klatce o nazwie małżeństwo.


Nie będę się wypowiadał na temat "powołania do bycia singlem", ponieważ nie słyszałem o takim powołaniu i nic na ten temat nie wiem.

Nazwałaś małżeństwo klatką. Zakładając taki sposób rozumienia małżeństwa, należy jednak przyznać, że to małżonkowie świadomie, z własnego wyboru "wchodzą" do tej klatki. To, czy w tej klatce będzie nam dobrze czy źle zależy głownie od nas samych - obydwojga małżonków.
Wcale życie w tej klatce nie musi polegać na męczeniu się. Ta klatka może być spełnieniem marzeń i dawać nam pełnię szczęścia. Wystarczy tylko dwoje mądrych, prawdziwie kochających Boga i siebie wzajemnie małżonków.
Wiem - łatwo pisać, trudno zrobić. Oczywiście że trudno. Sam tego nie potrafiłem zrealizować w swoim życiu.
Wolałbym jednak, aby ta moja klatka znów zapełniła się całą rodziną, bym mógł realizować to dążenie do pełni szczęścia (chociaż wiem, że nie byłoby to łatwe), niż być nawet od początku życia singlem.
 
 
milunia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 08:04   

Nirwanna napisał/a:
Milusiu, wszystko dobrze, ale jak to się ma do Twojego stanowiska z innego wątku - że chcesz uważnić małżeństwo? To jest jedna sprawa.

Gdybym pozostala dalej singielką, bylabym wolna i nie musialabym dźwigac ciezaru zobowiazan. A tak to rodzi sie poczucie winy ze wzgledu na odpowiedzialnosc przed Bogiem. Dlatego jesli byla jakas wada woli chce ja naprawic by byc w porzadku wobec Boga i sumienia.

A to parę miesięcy po slubie, przed nim byly watpliwosci a mimo to do slubu doszlo, pojawily sie jakies pierwsze trudnosci w malzenstwie i tlumie bol w sobie wypominając sobie tej decyzji.
 
 
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 09:19   

marta176 napisał/a:
Krasnobar pisze (małżeństwo nie jest niewolnictwem, to, że Tobie się trafił ktoś nieodpowiedni (lub sama go wybrałaś) na męża, to Twój ludzki wybór, Twoja decyzja......) zgadzam się, że małżeństwo to nie niewolnictwo i że sama wybrałam tak jak i Ty swojego męża ,ale w moim przypadku mąż od początku grał i oszukiwał. Grał na moich uczuciach . Wiedział ,że jestem blisko Boga to zabierał mnie w takie miejsca jak Licheń, wiedział ,że chce być sama bo ktoś mnie zranił a on opowiadał że też to przeszedł i nie potrafi zaufać , okazywac uczuc itd.Podeszłam do naszego małżeństwa jak do lekarstwa na dwie zranione dusze, które z Bogiem wyleczą rany bo oboje wiemy jak boli zdrada i nie skrzywdzimy siebie


wybacz, masz rację, że źle to zabrzmiało, co napisałem....ale nie chodziło mi w zasadzie mi o to, by szukać winnego sytuacji...to pewne jest, że popełniamy błędy, podejmujemy złe decyzje (inaczej by mnie tu nie było przecież!!)....ale chodziło mi bardziej o to, by nauczyć się po pierwsze przyjmować pewne sprawy, jako konsekwencję, czy odpowiedzialność własnych poczynań, a po drugie i o to głównie mi chodziłoby w takiej sytuacji jak Twoja, że trzeba przyjąć pewne fakty. mianowicie takie, że niektórzy ludzie manipulują, mogą chcieć nas wykorzystać, oszukać, mogli to zrobić, zrobili. jeśli taki jest fakt, to trzeba to po prostu przyjąć i iść dalej, bo przeszłości się i tak nie zmieni....nie ma co za długo analizować i zadręczać się...ot,przyjąć to, co się stało jako wypadkową dwóch spraw, naszych błędów (naiwności, niewiedzy, bierności) i także tego, że nie mamy wpływu na innych ludzi i ich postępowanie, a wchodząc w związki z nimi, niestety często nas to ich postępowanie dotyka, boli, rani. chodzilo mi jednym slowem o akceptację faktów i przejście dalej.....zauważylem to i w moim przypadku i w wielu innych, brak zgody na dzianie się rzeczy, brak zgody na to, co się wydarzyło, podczas, gdy pewnych spraw odwrócić nie można, nie można na przykład cofnąć czasu, prawda?jak się przyjmie fakty, z trudem bo z trudem, ale można robić kolejne posunięcia w celu ratowania jakości swojego życia, formalne (separacja, wyprowadzka, ochrona przed przemocą, itd..itp).

milunia napisał/a:
A to parę miesięcy po slubie, przed nim byly watpliwosci a mimo to do slubu doszlo, pojawily sie jakies pierwsze trudnosci w malzenstwie i tlumie bol w sobie wypominając sobie tej decyzji.


35 lat byłaś "singielką" (co za okropne okreslenie, brrrr) i miałaś do dyspozycji bliskośc Boga, możliwości, wolność itd, a teraz chcesz w kilka miesięcy naprawiać coś, tylko co? jaka była ta więź z Bogiem, skoro jak twierdzisz, znieważyłaś Sakrament....
sama piszesz: pierwsze trudności w małżeństwie....jak to świadczy o takim podejściu: pierwsze schodki i ja znikam. czy to oznaka dojrzałości, uciekać przed problemami, a nie je rozwiązywać? prosiłaś Boga o pomoc w rozwiązaniu Twoich problemów? Bóg może wszystko...zatem w imię jakiej wiary chcesz coś formalnie naprawiać, skoro w sercu mało po Bożemu gra?
chcesz uważnić małżeństwo, które uważasz za więzienie i wolisz być singielką.
śmiem twierdzić, że tak naprawdę nie wiesz, czego chcesz.......
poradź się jakiejś osoby duchownej, masz swojego spowiednika? poproś o pomoc, bo na razie masz w głowie miszmasz........


a co do wyborów naszych małżonków....gdybym kierował się zasadami Boskimi, pewnie nie zdecydowałbym się na ślub z żoną...wtedy jednak były ważniejsze moje głupie, ludzkie zapatrywania na związek, intymność, małżeństwo....ale tak jak mówiłem:czasu nie da się cofnąć, trzeba zatem ratować to co jest tu i teraz. niektórzy małżeństwo, a niektórzy (w tym ja) siebie samego...z Panem Bogiem przy niedzieli, pozdrawiam, s.
 
 
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-23, 19:30   

Miluniu, jeśli czujesz się poniżana i upokarzana w związku małżeńskim, jeśli jest źródłem Twojego cierpienia to może warto udać się do poradni rodzinnej, najlepiej katolickiej i o tym porozmawiać. Warto poczytać sporo książek o małżeństwie i wyjaśnić sobie w czym tak naprawdę jest problem. Jesteś w tym małżeństwie tak samo ważna , jak Twój mąż, trzeba mu to zasygnalizować i stawiać granice.
Małżeństwo jest związaniem, trzeba się liczyć z drugą osobą, rzeczywiście traci się niezależność, ale jest również bardzo ważnym i pięknym zadaniem . Ma być drogą do świętości . Droga do świętości nigdy nie jest szeroka i wygodna, im większy krzyż tym łatwiej świętość osiągnąć ( zobacz filmik z głównej strony).
Matka Teresa z Kalkuty też miałaby pewnie wygodniej, gdyby nie wyruszyła ratować umierających na ulice, ale nie wiadomo, czy wtedy tez zostałaby tak wielką świętą.

Każda wspólnota łatwo może stać się towarzystwem wzajemnej adoracji, wszyscy są dla siebie życzliwi, może być miejscem spotkań egoistów- mówi o tym ks. Pawlukiewicz w jednym ze swoich kazań. a to niewiele z ewangelią ma wspólnego. Może Bóg upomniał się o Ciebie, chciał dla Ciebie czegoś więcej? Może chciał, żebyś zaczęła realizować miłość?

A dzieci to nie tylko kłopot z pieluchami, to przede wszystkim największy dar jaki od Boga można otrzymać, czasem dar trudny, ale zawsze w dobrym momencie. Trzeba popracować nad zaufaniem do Boga?

I dlaczego uważasz, że Twoje życie jako samotnej osoby byłoby szczęśliwsze i lepsze? Znasz przyszłość?
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-28, 22:29   

Kochani ponieważ rozwinął się w tym wątku poboczny temat nie związany z treścią pierwotną zapraszam zainteresowanych w nowe miejsce, a tu zostawmy miejsce autorce.:

http://www.kryzys.org/vie...er=asc&start=14
 
 
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-29, 16:58   

milunia napisał/a:
i wartościowsze niż męczenie się w klatce o nazwie małżeństwo.
- o jakiej wartości mówisz :?: :?: :?: czym według ciebie sa wartosci "singla" a czym małzonka jaką to miara mierzysz.przyznam ,ze czytająć to co piszesz odczuwał pewien niepokój o ciebie.pod tym co piszesz jest coś co piwinnaś starać się odkryć i nazwać sama.
Jestes mężatką i wydaje mi się ,że decyzję o małżeństwie podjełaś sama-pierwsze kryzysy w małżeństwie nie powinni prowadzić cię do rozpaczy ale być wskazówką do dalszej pracy nad sobą i ratowaniem małżeństwa :!:
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-29, 18:49   

milunia, czy rozważałaś swoje życie pod kątem planu Bożego ?
Tego że nic nie dzieje się przypadkiem, że jest w tym ukryty plan Bozy.
Również to że spotkałaś tego mężczyznę i że z nim stanęłaś na ślubnym kobiercu ?
To nie był przypadek...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10