Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2012-12-04, 14:45
Proszę o wsparcie
Autor Wiadomość
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-04, 19:04   

Aga pamietam w modlitwie.
 
 
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-04, 19:43   

Jesteśmy z Tobą . Pamiętaj o tym ...
 
 
aga_m
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-04, 20:54   

Dziękuje wam.
Teraz musze zapewnić dzieciom jakis byt i bezpieczeństwo.
Na szczęście pierwszy mąż sie przejął i tak jak pisałam opiekuje sie naszymi córkami,jest gotowy do pomocy w każdej chwili..
Martwi sie też o mnie,żebym się nie załamała,żebym nie prowadziła samochodu w takim stanie...
Nikomu jeszcze nie opowiadałam szczegółów tego co przeżyłam przez ostatnie pare dni a on wie.Powiedział że mi współczuje z całego serca.Prawdziwy przyjaciel...

Młodsza dzisiaj pytała dlaczego tata(bo tak sie do niego zwracały) umarł.
Odpowiedziałam:

-Pamiętasz jak sie bałas że pójde do piekła bo nie chodze do spowiedzi?
Tata umarł dlatego żebyśmy tam oboje nie trafili....
-Aha to dobrze że tam nie pójdziecie.I pójdziesz ze mna do spowiedzi przed moją komunią?(jest a 2 klasie)
-Napewno pójdę.
 
 
enea
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-05, 11:28   

Wspieram w modlitwie.

Dla pokrzepienia przesyłam moje przemyślenie, które mnie osobiście dotyczą, a może Ciebie wzmocnią.


UFAM JEZUSOWI - bezgranicznie. Jezus ma dla mnie najlepszy plan i chociaż czasami mam inne pomysły to wiem, że On wie co jest docelowo dla mnie najlepsze (kierunek - życie wieczne). Pełne zaufanie daje mi radość z każdego, przeżytego dnia. Chociaż czasami jest bardzo ciężko i upadam, to szybko się podnoszę mając pełne zaufanie, że czemuś to służy. Wolałabym tak często nie błądzić i nie wahać się w różnych wyborach, ale widocznie czegoś mi brakuje. Duch Św. jest zatrudniony u mnie w pełnym wymiarze czasu pracy, czyli na pełnym etacie, ale nadal mam problemy z wyborami. Ciągle szukam:):) Wydaje mi się, że zaufanie to nie tylko czekanie, że Jezus tym się zajmie, ale On oczekuje też działania z mojej strony i tak naprawdę z tym mam problem. Gdyby Ktoś powiedział rób tak, tak i tak - to bardzo proszę, mówisz i masz. Potrzebuję prostych wytycznych - nie chciałabym tracić czasu na błądzenie i utrudnianie Jezusowi realizacji Jego planów. Chcę żyć w zgodzie z wolą Boga.
 
 
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-05, 13:46   

enea napisał/a:
Wspieram w modlitwie.

Dla pokrzepienia przesyłam moje przemyślenie, które mnie osobiście dotyczą, a może Ciebie wzmocnią.


UFAM JEZUSOWI - bezgranicznie. Jezus ma dla mnie najlepszy plan i chociaż czasami mam inne pomysły to wiem, że On wie co jest docelowo dla mnie najlepsze (kierunek - życie wieczne). Pełne zaufanie daje mi radość z każdego, przeżytego dnia. Chociaż czasami jest bardzo ciężko i upadam, to szybko się podnoszę mając pełne zaufanie, że czemuś to służy. Wolałabym tak często nie błądzić i nie wahać się w różnych wyborach, ale widocznie czegoś mi brakuje. Duch Św. jest zatrudniony u mnie w pełnym wymiarze czasu pracy, czyli na pełnym etacie, ale nadal mam problemy z wyborami. Ciągle szukam:):) Wydaje mi się, że zaufanie to nie tylko czekanie, że Jezus tym się zajmie, ale On oczekuje też działania z mojej strony i tak naprawdę z tym mam problem. Gdyby Ktoś powiedział rób tak, tak i tak - to bardzo proszę, mówisz i masz. Potrzebuję prostych wytycznych - nie chciałabym tracić czasu na błądzenie i utrudnianie Jezusowi realizacji Jego planów. Chcę żyć w zgodzie z wolą Boga.


Bardzo mnie ujęłaś swoim postem, a raczej postawą pragnienia spełnienia Woli Bożej i tej ufności...To wielka Łaska :) Dobrze ,że o tym wspominasz...
Najlepiej będzie jak porozmawiasz z kierownikiem duchowym o tym( jeśli masz, albo ze spowiednikiem).
Przesyłam Ci linka, może pomóc
http://mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-123.htm
http://mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-124.htm

Masz za Łaską Bożą w sobie wiele ufności...znajdziesz odpowiedź :)

Niech Pan Błogosławi Tobie i Twoim bliskim
ps. Pamiętam taka książkę ...."Jak czytać i rozeznawać Wolę Bożą" Józef Augustyn SJ
 
 
aga_m
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-10, 10:42   

Żyję...nie mam wyjścia... zmuszam sie do zrobienia najprostszych rzeczy...
Jest mi bardzo ciężko własciwie to cały czas płaczę.
Ale mam obok siebie dobrych ludzi.
Teraz musze przepisać wszystko na siebie,załatwić wiele formalności.
W piątek wracam do pracy,do ludzi.
Często przyjmuję Komunię Św ofiarując ją za jego duszę.
Modlę się za swojego kościelnego męża,za rodzinę.
Jestem pewna że ma mnie dalej w sercu.
Wspiera mnie,czuje się za nas odpowiedzialny-myślę ze na dziś to bardzo dużo.

I tak sobie myśle,czy to możliwe żebyśmy jeszcze kiedys byli razem?

Dziś mi się wydaje że męża nie kocham,ale ksiądz na spowiedzi mi powiedział że muszę zrobić wszystko żeby uratowac tą rodzinę,
ale ja nie wiem czy potrafię,czy jeszcze chcę?...Może lepiej żyć samemu?

Tylko nie wiem czy to Bogu wystarczy,a co ze słowami "I że Cię nie opuszczę aż do śmierci"?

Mąz żyje w grzechu,nie spowiadał się od lat,nawet nie wiem czy ma choć troche wiary w sercu..
Modlę się za niego,ale w tej chwili nie mam siły o niego walczyć-straciłam bliską osobe i bardzo cierpię,nie przeskocze tego.
Zresztą walczyłam długo i nic to nie dało.
Pozatym jego konkubina tak łatwo nie da za wygraną a ja nie mam siły sie z nia szarpać.


Najlepiej zostawić wszystko Bogu,niech on się zajmie tym wszystkim.

Pozdrawiam wszystkich.
 
 
laura_33_31
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-10, 11:08   

:-|
Ostatnio zmieniony przez laura_33_31 2012-11-29, 09:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
aga_m
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-10, 20:28   

Laura na to że mąż zyje w grzechu ja nie mam wpływu...nic nie mogę zrobić oprócz modlitwy.
Jeszcze gdy bylismy razem walczyłam żeby wrócił do Boga-twierdził że nie znosi księży i całymi latami nawet nie wchodził do kościoła...

Naprawde nie byłam w stanie nic zrobić.Ja chodziłam na mszę i do spowiedzi ale i tak nie zdawałam sobie do końca sprawy czym jest związek sakramentalny.
Jestem pewna że miało to wpływ na rozpad naszego małżeństwa i wplątanie się w póżniejsze związki.

W tej tragedii,w tym moim cierpieniu on jest przy mnie i to jest piekne.

To on pierwszy codziennie do mnie pisze i pyta jak się czuję,co u dzieci....
Zastanawiałam się dziś czy napisze,no i pierwszy sms przyszedł koło południa.

Niedługo mam zabieg i jako osobę upoważnioną do informacji na temat mojego zdrowia wpiszę jego-męża.On się na to zgodził.
Przez ostatnie lata darliśmy z mężem koty,rzadko sie widywał z dziećmi.

Parę dni przed chorobą męża niekościelnego napisał do mnie smsa że kocha dzieci i chce z nimi byc częsciej.

W ostatni wieczór przed wypadkiem siedział u nas w domu i rozmawialiśmy o tym we trójkę


Laura,mnie tez jest trudno uwierzyć że to wszystko to jest zbieg okoliczności.
Mam nadzieję że to Bóg działa.

[ Dodano: 2012-11-27, 23:38 ]
Witam

Minęło trzy miesiące...Wypłakałam już chyba wszystkie łzy.
Ale w tej żałobie,w tej rozpaczy dzieją sie rzeczy dobre...piękne...dzieją się cuda.
Wczoraj mój mąż otarł moje łzy,przytulił...pocałował w usta...
Kiedy mnie przytulił poczułam że to wszystko nie powinno się stać...Poczułam jego miłośc i tęsknotę za mną,za nami.
Z mężem niesakramentalnym mam córkę.
Mąż kiedy żegnał się z naszymi dziećmi podszedł do niej i wziął w ramiona,przytulił i pocałował.To było piękne z jego strony.

Kolejny ksiądz na spowiedzi powiedział mi że musze zrobić wszystko by odbudowac rodzinę,więc przy mężu staram się zbytnio nie pokazywać żałoby.Chowam ją w sercu a Bóg łagodzi ból,w tym wszystkim zaczyna znów się odradzać miłość do mojego męża.
Pan Bóg jest niesamowity.
Z jednej strony utrata bliskiej osoby,ciepienie a z drugiej..moje małżeństwo zaczyna rozkwitać z niesamowitą siłą.
Mąż mnie kocha i nie kryje tego...niedawno powiedział że jestem najważniejszą kobietą w jego życiu...7 lat po rozwodzie!

Nie wiem co dalej robić.Mieszkam w domu drugiego męża,jego rodzina pilnuje mnie(takie mam wrażenie) abym była wierna jemu...nie dopuszczają narazie myśli żebym się z kimkolwiek związała...

Blagam módlcie się o moją rodzinę
 
 
ewa b.
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-29, 21:52   

Obiecuję modlitwę i podbijam wątek
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-30, 08:24   

cudowne jest to co piszesz.....
 
 
Ania77
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-30, 09:39   

Pomodle sie...takiego swiadectwa bylo mi potrzeba...
 
 
aga_m
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-30, 21:55   

Słuchajcie,piszę to żeby wam powiedzieć że wszystko jest możliwe u Boga....
Miejcie nadzieję...
Trzeba wierzyć...ja nawet na jeden dzień nie straciłam wiary że umrę przy tym pierwszym...
Z drugim miałam niby szczęśliwe życie ,ale czegoś brakowało...nie da się budować na piasku.

Dziś mój mąż był w moim domu.Czekał aż wróce z pracy,w tym czasie pilnował dzieci.
Potem wypiliśmy kawę,pogadaliśmy.Podszedł do mnie,przytulił i pocałował.Nie mógł się odemnie oderwać.Czułam tak bezpiecznie...

Odwiozłam go do domu.Na koniec pocałował mnie ...no wiecie jak.

Nie wiem czy to świadectwo?W jakimś sensie napewno tak.
Boję się myśleć co będzie dalej...nie chcę planować,będzie ci Bóg da ale mam nadzieję że nas nie opuści.Bo zbliża nas do siebie krok po kroku.
Wiem że mąż mnie kocha,szanuje,podziwia.
Mam motyle w brzuchu i chce mi się życ!!!!

Proszę,módlcie się!
 
 
ewa b.
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-30, 22:20   

Chwała Ci Boże
Aż się popłakałam z radości :-)
Obiecuję modlitwę
 
 
aga_m
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-30, 22:31   

Wogóle to jest śmiesznie;-)
Podobnie jak wtedy,gdy sie poznaliśmy...Był rok 1993 a ja miałam 16 lat;-)

Podobam się ?Co o mnie myśli?Chce ze mną być czy nie?

A każdy wie że to drugie CHCE,bo to juz zostało powiedziane.
Wehikuł czasu-tylko ta trzynastoletnia panna która tak dużo rozumie...

Za horyzontem wielka korona gór
Na karoserii różowieje kurz
Odsuwasz dach, w rękę łapiesz wiatr
Powiedz prawdę, ile lat mnie kochasz?
Droga ucieka, noga już ciężka jest
Opór decha i z oczu znika sen
Będzie nam najbliższych czasem brak
Spalone mosty to najlepszy w życiu start

Ratujmy co się da
Obróćmy jeszcze raz
Kalejdoskop
(...)

Co za historia, w powietrzu wisi kicz
W promieniach słońca blacha jak złota lśni
Każdy nit w silniku całym drży
Wszyscy pragną szczęśliwego końca

Twoja sukienka przed czasem zdradza mi
To, co mnie czeka być może jeszcze dziś
Przez dziesięć lat wyśniłem dzień po dniu
Wielką ucieczkę, najdłuższą drogę do twych...

Za horyzontem niepewność czeka nas
Gnamy jak pocisk prosto w objęcia dnia
odsuwasz dach i w rękę łapiesz wiatr
Powiedz mi prawdę, ile lat mnie kochasz!!


http://www.youtube.com/watch?v=CZC25hQS8dg
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10