Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Agresja wobec ukochanej.
Autor Wiadomość
agresywny
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 17:44   Agresja wobec ukochanej.

Mam 31 lat i wspaniałą narzeczoną którą bardzo kocham. Jesteśmy razem od 2 lat i planujemy ślub na lipiec br
Mieszkamy razem prawie od początku związku. Obydwoje pracujemy, potrafimy razem spędzać czas, czy chodzić wspólnie na imprezy.
Myślę, ze jak w każdym związku mamy czasem sprzeczki.
Przeważnie są to sprzeczki o głupoty (obiad, sprzątanie) po których szybko dochodzimy do zgody poprzez rozmowy na ten temat.
Zdarzają się jednak czasami kłótnie, które nie ustępują szybko.
Zazwyczaj występują w nocy po jakiś imprezach, pod wpływem alkoholu.
Podnosimy na siebie głos i... no właśnie tu jest problem
Partnerce czasem się przydarzy uderzyć mnie, szarpnąć.
Emocje, złość - ok. Ja niestety mam odruch obronny i zawsze jej oddam.
Nie są to mocne uderzenia, ale czasami sam siebie przerażam.
Np. wczoraj po kłótni, a raczej w jej trakcie, narzeczona szarpnęła mnie rozrywając mi sweter. Ja w akcie zemsty tak długo ją szarpałem, aż nie porwałem całej bluzki.
Dopiero po fakcie stwierdzam "co ja zrobiłem?"
Nie potrafię nad tym zapanować, żeby nie oddać.
Nigdy nie uderzyłem jej pierwszy, ale też nigdy się nie powstrzymałem przed uderzeniem.
Padają od niej pytania "Czy jak uderzę Cię pięścią w twarz to też mnie uderzysz pięścią?". Obawiam się takiej sytuacji.
Że po raz kolejny nie zapanuję nad odruchem.

Bardzo ją kocham i nie chcę jej krzywdzić.
Co mam robić? Jak ćwiczyć swoje reakcje?
Proszę o pomoc.
 
 
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 18:07   

ja będę bardzo brutalna wobec twojego wpisu dla mnie to co opisujesz nie ma nic wspólnego z miłością a raczej jakims uzaleznieniem was obojga od was samych.
smie zapytac dlaczego mieszkacie tak długo razem jako partenerzy-jakie sa przyczyny waszego oddalenia od Boga bo chyba niezaprzeczysz ,ze taki stan waszego związku nie jest zgodny z postawa chrześcijanina-dla mnie tez brak szacunku wobec siebie samych.

agresywny napisał/a:
Bardzo ją kocham i nie chcę jej krzywdzić.
- a na to odpowiedz sobie sam,czy oboje nie potrzebujecie pomocy specjalistów,którzy pomogą wam wyjść na prosta .
Nie widze tez u was jak narazie po jednym wpisie miejsca dla Boga :cry:
 
 
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 18:42   

Witaj!
Sam napisałeś,że ta twoja agresja występuje po alkoholu. .
Czy bez alkoholu zachowujesz się podobnie, jeżeli tak, to potrzebujesz pomocy psychologa terapeuty, on ci pomoże radzić sobie z emocjami inaczej niż przez agresję.
 
 
agresywny
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 19:03   

Dziękuję za reakcję.
Nawet brutalną krytykę przyjmę z pokorą.
Co do oddalania od Boga to jest w tym trochę racji. Coraz rzadziej chodzimy wspólnie do kościoła. Ale kłótnie występują chyba w każdym związku.

Co do alkoholu.
Pijemy rzadko (raz na 2-3 miesiące) i nie są to ogromne ilości, ale na tyle, że wzmagają się nasze odczucia.

Sytuacji z oddaniem uderzenia, szarpnięcia nie było wiele (łącznie około 5) z czego 2 na trzeźwo i wtedy też nie kontroluję odruchu.
 
 
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-22, 22:43   

agresywny napisał/a:
Co do oddalania od Boga to jest w tym trochę racji. Coraz rzadziej chodzimy wspólnie do kościoła. Ale kłótnie występują chyba w każdym związku.
- tu nie chodzi o kłótnie-bo przeciez jakby normalne w zwiazku ale to co się u was dzieje to raczej do normalnej sytuacji zaliczyc nie można.Niewiele napisałes o pozycji Boga w twoim/waszym zyciu ja raczej go wcale nie widzę-niestety i uważam ,że tu jest najważniejszy problem ,którego wy nie widzicie.Gdyby w waszym ,zyciu przeważały przykazania Boże ,nie było by tego co jest- nie można kochac i krzywdzić :!:
Nie piszesz też wiele o waszym związku bo cóz pisać -tak naprawde ,to podejrzewam ,ze żyjecie cały czas w grzechu-może przyjdzie czas ,że on zacznie was uwierac bardziej niz ta wasza agresja -wtedy nastąpi zdrowienie-narazie według mnie droga do zdrowienia daleka długa ale i nie niemożliwa ale tylko z Bogiem. :-/
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-23, 08:41   

Agresja to jeden wielki krzyk "nie radzę sobie!" - nie radzę sobie ze sobą, ze swoimi emocjami, z postępowaniem innych ludzi, ze swoim życiem. Czy to będzie agresja względem kogoś, czy też względem siebie.

Słusznie gogol zauważyła - jeśli nie ma Boga w Waszym życiu, to i nie ma porządku, jeśli jest bałagan, to człowiek sobie nie radzi, a jak sobie nie radzi, to wyłażą właśnie te niefajne instynkty.

Ja mam takie wrażenie, że wszedłeś tu na forum po pigułkę. Tabletkę na to, aby nie zachowywać się agresywnie podczas kłótni, bo to Ci przeszkadza, widzisz że to złe. W tym wszystkim jest dobre to - że widzisz że to zło. Tylko że aby problem wyeliminować agresję - nie wystarczy tabletka pod hasłem "zrobię to i to i będzie ok". To ciężka harówa, bo trzeba stopniowo (!) eliminować przyczyny, nawet najgłębsze, takiego zachowania.

Piszesz, że kłótnie są w każdym związku. Uogólniając - tak. Są jednak kłótnie i kłótnie. Kłótnia to malutki kryzys, dobra kłótnia prowadzi przez kryzys do rozwoju. Czy umiecie się dobrze kłócić? Czy umiecie zachowywać reguły komunikacji przy tym? Na forum jest mnóstwo materiałów dotyczących dobrej komunikacji, poczytaj.

Związek partnerski/wolny związek.... Poczytaj, o tym też jest na forum, o tym jakie sobie w ten sposób przekazujecie podświadome komunikaty, jak to wpływa na Was, w sposób którego sobie w ogóle nie uświadamiacie.

Podsumowując - agresja u Was to tylko wierzchołek góry lodowej, ostateczny sygnał, że wszystko jest bardzo nie tak! Zacząć powinniście od podstaw, od uporządkowania swego życia (oboje), z Panem Bogiem jako najważniejszym KIMŚ dla Was obojga.

Inaczej za kilka lat któreś z Was wejdzie tu i napisze: "dostałe/łam pozew rozwodowy.... pomóżcie"
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-26, 16:57   

agresywny,
Witaj,
dziewczyny już sporo napisały.
Rozumiem,że chciałeś jakichś konkretów co robić, więc zachęcam do lektury dwumiesięcznika Miłujcie się- znadziesz w każdej katolickiej księgarni- szczególnie dział RCS będzie dla Was interesujące:
http://www.milujciesie.org.pl/
Ponadto zachęcam do odetchnięcia od siebie na wzajem z narzeczoną i zamieszkanie osobno, aby ten czas spożytkować na odbudowanie szacunku do siebie samych i wzajemnego. Na początek jak juz pisały dziewczęta odbudowanie relacji z Bogiem pomoże nauczyć się jak odbudować dobre relacje z ukochaną i własną czystość. Dalej potrzeba terapii czysto ludzkiej.
W Waszej okolicy zapewne znajdzie sie sporo grup wsparcia , które udostepniają terapię przeciw agresji dla osób agresywnych i współuzależnionych ( zachęcam do odwiedzin obu dla obojga z was) .
Zdarza się,że agresja w związkach nieformalnych jest spowodowana brakiem zgody pomiędzy wychowaniem-wpojonymi wartościami etyczno-moralnymi, a sposobem życia jaki ludzie prowadzą. Ta destrukcja ujawnia się gdyż podświadomie nie ma zgody na taki sposób życia i uzewnetrznia się to niechęcią lub innym gwałtownym zachowaniem wobec partnera, którego podświadomie winimy za zaistniały stan rzeczy- zmusza nas do zycia w sposób, którego nie akceptujemy lub toleruje go dla własnej ygody nie stawiając barier.
Tak powie psycholog, a od strony ducha to upomina się Bóg o Waszą czystość, abyście wchodząc w związek małżeński i zakładając nową rodzinę , mieli szansę na budowanie domu na Skale-Chrystusie i aby rodzina była zdrowa i trwała, czego z serca Wam życzę. Bóg zaprasza Was do posprzątania we własnym życiu nim zrobicie następny krok w dorosłość i wzięli odpowiedzialność za siebie i przyszłego współmałżonka.
 
 
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-17, 15:45   

Agresywny, na moje oko w Waszym związku po prostu jeszcze nie doszło do prawdziwego dialogu. Przy prawdziwym dialogu o wiele łatwiej o zrozumienie - przede wszystkim własnych uczuć. Mam taką propozycję dla Ciebie - jeśli nie umiesz / nie umiecie panować nad reakcjami, spróbujcie na początku Wasze problemy rozwiązywać na kartkach papieru, starając się zachować zasady dialogu, w których żadna ze stron nie będzie próbowała zmieniać drugiej. Szczegóły napiszę prywatnie, jeśli się do mnie odezwiesz.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10