Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie próbuj dialogiem zmieniać Męża / Żony
Autor Wiadomość
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-17, 15:49   Nie próbuj dialogiem zmieniać Męża / Żony

Ostatnią próbę ogniową miałem wczoraj. Żona nawaliła. Wyszedłem wściekły z Domu, z pozorami spokoju na twarzy. Uciekłem się w Modlitwę. Pomogło. Gdy przyszedłem do Domu, Żona widząc moje poświęcenie, przygotowała mi mały prezent. Tego się nie spodziewałem. Bardziej liczyłem znowu na negatywne emocje. Prezent poprzedził MÓJ sms do Niej o treści: DZIĘKUJĘ BOGU ZA DAR ZROZUMIENIA CIEBIE. Natchnął Ją do starań.
 
 
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-18, 12:17   

Jeśli chodzi o dialog to polecam przede wszystkim SŁUCHAĆ. Pisze o tym trochę Pulikowski (o aktywnym słuchaniu), a w rozbudowuje w konferencjach X.Grzywocz.
W skrócie - słuchać drugiej osoby, nie narzucać gotowych rozwiązań. Zauważyłem ciekawe zjawisko - kiedy żona mnie nie rozumie, prowokuje itp. to staram się jej słuchać, swoje żale zostawiając sobie. Co ciekawe - gdy jej uda się wyrazić to co ją boli - mi jest lżej i problemy jakby same się rozwiązują.
 
 
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-18, 13:45   

Tak, nie można użalać się nad sobą. Prawdziwy Mężczyzna musi być odporny na ogień ciosów.
Dlatego bardzo mocno cenię sobie ową duchowość - co bez modlitwy jest niemożliwe:

http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/duchowosc
 
 
Augustyn
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-27, 22:48   

Wilkoo napisał/a:
Tak, nie można użalać się nad sobą. Prawdziwy Mężczyzna musi być odporny na ogień ciosów.


Zastanawiam się czy Adam był "Prawdziwym Mężczyźną" ?
Chyba nie miał innego wyjścia :)
 
 
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-28, 13:46   

Na pewno został stworzony, by być odważnym .. :-)

http://www.tekstowo.pl/pi...courageous.html
 
 
Augustyn
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-29, 01:20   

Wilkoo,
Zgodnie z modlitwa o pogodę ducha kazdy może prosic Boga o mądrość i odwagę do zmiany tego, co sam moze zmienić.
A piosenka Casting Crowns - Courageous "Odwazni"- podoba mi się , w sumie też jest o tym: "Panie, uczyń nas odważnymi" (Lord, make us courageous)

Może Adamowi zabraklo wiary, aby poprosic Boga o odwagę, żeby pokonac węża w rajskim ogrodzie. Mi zabraklo ...
Teraz przypomniały mi się:
- slowa , ktore kilka lat temu mnie olsniły: "Jeżeli się boisz, to dlaczego się nie modlisz, a jeżeli się modlisz, to dlaczego się boisz"
- poczatkowe sceny z filmu "Pasja" (5-10 min ) jak Jezus w modlitwie nabrał odwagi i w ogrodzie oliwnym zdeptał nogą węża...

http://www.youtube.com/watch?v=CQANxXLAv_4
 
 
mario
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-29, 09:08   

Cytat:
[quote="Augustyn"]

Teraz przypomniały mi się:
- slowa , ktore kilka lat temu mnie olsniły: "Jeżeli się boisz, to dlaczego się nie modlisz, a jeżeli się modlisz, to dlaczego się boisz"
- poczatkowe sceny z filmu "Pasja" (5-10 min ) jak Jezus w modlitwie nabrał odwagi i w ogrodzie oliwnym zdeptał nogą węża...


Super Ci to wyszło, wspaniałe słowa i na potwierdzenie scena z Ogrodu Oliwnego, trafniej chyba już nie można. :-)
 
 
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-05-31, 00:46   

Tak wyglądała najczęściej moja Modlitwa ostatnio, gdy było mi źle. Czekałem miesiąc na owoce. Dziś dostałem od Żony list miłosny!!! Zostawiła mi go w prezencie, w Domu. Byłem w szoku. 15 lat jesteśmy razem, a czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Cieszyłem się i uwielbiałem Boga, modliłem się. Włączyłem na cały regulator muzykę uwielbienia. A co mi tam? Niech Sąsiedzi się cieszą ze mną. Tak się naraziłem komuś, dosłownie, że na piętrze spostrzegłem na ścianie namalowany ... pentagram. No cóż. Różni są Ludzie.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-20, 07:16   

w.z. napisał/a:
W skrócie - słuchać drugiej osoby, nie narzucać gotowych rozwiązań. Zauważyłem ciekawe zjawisko - kiedy żona mnie nie rozumie, prowokuje itp. to staram się jej słuchać, swoje żale zostawiając sobie. Co ciekawe - gdy jej uda się wyrazić to co ją boli - mi jest lżej i problemy jakby same się rozwiązują


Wilkoo napisał/a:

Tak, nie można użalać się nad sobą. Prawdziwy Mężczyzna musi być odporny na ogień ciosów.



"Gdy kobieta zwierza się mężczyźnie ze swoich całodziennych frustracji, jemu zdaje sie, że ona wymaga od niego, by rozwiązywał jej problemy. Dla mężczyzn sama myśl, że muszą uczynić coś więcej, stanowi jednoznaczny przekaz, ze nie dość pracują. Czując brak uznania nie potrafią znaleźć energii i ochoty, by robić więcej.
Natomiast gdy mężczyzna usłyszy, ze nie wymaga się od niego, by rozwiązywał problemy kobiety a ni więcej pomagał w domu, lecz przede wszystkim wysłuchał jej, kiedy ona ma ochotę mówić i poczuć jego emocjonalne wsparcie mógłby się odprężyć i zacząć jej słuchać naprawdę"
("Marsjanie i Wenusjanki zawsze razem" J Gray)

Polecałam Ci Wilko tę książkę. Ta książka mówi stricte o komunikacja. Mężczyźnie mówi o tym jak słuchać kobiety, by nie czuć się przez nią atakowanym (bo ona w rzeczywistości tego nie robi), o tym jak unikać owych wspomnianych przez Ciebie ciosów.
Kobietę informuje jak ma mówić, aby mężczyzna słuchał nie czując się przy tym atakowanym. Poza tym, że tłumaczy źródła takich i innych reakcji obu stron, to daje również konkretne rady jak to robić właściwie.

w.z. napisał/a:
Pisze o tym trochę Pulikowski (o aktywnym słuchaniu), a w rozbudowuje w konferencjach X.Grzywocz.


Pan Pulikowski rzeczywiście mówi o tym, ale nie wiele. Konferencji p. Grzywocza nie znam, ale z pewnością nadrobię zaległości.
Wiedzy i rozwoju nigdy zbyt wiele. Dziekuje :-)
 
 
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-20, 09:29   

Trudna to droga. Właśnie się Jej uczę.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-20, 09:32   

Wilkoo napisał/a:
Trudna to droga. Właśnie się Jej uczę.


Wiem coś o tym :roll:
 
 
Nancy
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-10, 14:39   

zenia1780 napisał/a:
Wilkoo napisał/a:
Trudna to droga. Właśnie się Jej uczę.


Wiem coś o tym :roll:

Mnie też wydaje się, że wiem, ale może wcale i nie :-?
Ostatnio dręczy mnie temat komunikacji, dręczy i dręczy, pozwolicie więc,że się wtrącę 8-) ?
Otóż targają mną wątpliwości- czy oby na pewno możliwa jest zmiana w sposobie komunikowania się w małżeństwie, a jeśli tak, to ręka do góry, kto tej zmiany doświadczył i ją przyjął na stałe? W moim małżeństwie sinusoida totalna... Czytam wszystko, co mi wpadnie w łapy nt komunikacji, zresztą nie od dziś, już podczas studiów miałam nawet taki przedmiot: ,,Komunikacja interpersonalna" i oczywiście piątkę na koniec :roll: . Przeczytałam wiele mądrych książek, z którymi całym sercem się zgadzałam, uczestniczę teraz w kursie komunikacji i co?....Nasze kłótnie powracają jak bumerang i czasem już nie wierzę, abym ja i on ( ta szczególna charakterologiczna mieszanka wybuchowa) mogliśmy się zmienić...Ostatnio, przez kilka dni stosowałam aktywne słuchanie- no niebo a ziemia po prostu to było! Żadnych kłótni, wiele rozmów, spokój...A tu nagle bach, jedna z sytuacji błahych z pozoru i wyjeżdżam ze zdaniem:,,Ja wszystko zawsze muszę załatwiać...", choć tak naprawdę mam na myśli zupełnie co innego i koniec dialogu, mąż się czuje jak przysłowiowe zero, co nie potrafi ,,wszystkiego załatwić", a ja - wciąż delegowana do zadań, których nie lubię... W środku wieczoru ze znajomymi odwróciliśmy się na pięcie i nabuzowani złością wróciliśmy do domu ( a zapowiadało się tak dobrze... :lol: )Zawsze jest tak samo. Zapowiada się, mamy świetne humory i myślimy o sobie nawzajem w superlatywach w pracy, wracamy a tu jedna mała usterka na horyzoncie i kłótnia gotowa! Czy ja naprawdę do końca życia muszę ważyć KAŻDE moje słowo? A gdzie prawdziwy mój temperament w tym wszystkim? Zauważyłam, że jak ja sobie daję radę z trzymaniem niecenzurowanej złości na wodzy, to mąż tez jest spokojny, normalny...Tak bardzo zależy mi na tym, żebyśmy znów byli przyjaciółmi, ale mój charakter jest wciąż przy moim boku- ocenianie, obrona wszystkich X-ów, którym mój mąż ma coś za złe, a karcenie jego i jego argumentów, a wreszcie ( w chwilach gdy słupek rtęci już niemal eksploduje) i wyzwiska...
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-10, 17:13   

Nancy napisał/a:
Zawsze jest tak samo. Zapowiada się, mamy świetne humory i myślimy o sobie nawzajem w superlatywach w pracy, wracamy a tu jedna mała usterka na horyzoncie i kłótnia gotowa! Czy ja naprawdę do końca życia muszę ważyć KAŻDE moje słowo? A gdzie prawdziwy mój temperament w tym wszystkim? Zauważyłam, że jak ja sobie daję radę z trzymaniem niecenzurowanej złości na wodzy, to mąż tez jest spokojny, normalny...Tak bardzo zależy mi na tym, żebyśmy znów byli przyjaciółmi, ale mój charakter jest wciąż przy moim boku- ocenianie, obrona wszystkich X-ów, którym mój mąż ma coś za złe, a karcenie jego i jego argumentów,


Nancy napisał/a:
Przeczytałam wiele mądrych książek, z którymi całym sercem się zgadzałam, uczestniczę teraz w kursie komunikacji i co?....Nasze kłótnie powracają jak bumerang i czasem już nie wierzę, abym ja i on ( ta szczególna charakterologiczna mieszanka wybuchowa) mogliśmy się zmienić...


A jakie relacje masz z Bogiem, sama ze sobą?. Czy wiesz co tak naprawdę cie złości i dlaczego cię to złości? Wydaje mi się (choć mogę się mylić), ze do puki nie uporządkujemy tych relacji, o których pisałam wcześniej trudno jest nam tworzyć dobre relacje z otoczeniem, z drugim człowiekiem, ze współmałżonkiem. wtedy każda relacja podszyta jest jakimś oczekiwaniem, niespełnieniem (choć często sobie tego nie uświadamiamy), które sprawia że brakuje nam cierpliwości a w rezultacie odczuwamy zal, ze musimy się poświęcać, rezygnować w jaki sposób z siebie, aby naprawiać relacje ze współmałżonkiem.
Dlatego wydaje mi się, ze praca nad sobą (nad swoimi słabościami i zranieniami) może bardzo pomóc zarówno w poznaniu siebie jak i relacjach i komunikacji z otoczeniem (zwłaszcza ze współmałżonkiem)

[ Dodano: 2013-06-11, 11:26 ]
Może posłuchacie sobie wspólnie tego

http://www.marcinkozyra.s...=105&Itemid=12]
 
 
Nancy
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-12, 07:32   

zenia1780 napisał/a:


A jakie relacje masz z Bogiem, sama ze sobą?. Czy wiesz co tak naprawdę cie złości i dlaczego cię to złości? Wydaje mi się (choć mogę się mylić), ze do puki nie uporządkujemy tych relacji, o których pisałam wcześniej trudno jest nam tworzyć dobre relacje z otoczeniem, z drugim człowiekiem, ze współmałżonkiem. wtedy każda relacja podszyta jest jakimś oczekiwaniem, niespełnieniem (choć często sobie tego nie uświadamiamy), które sprawia że brakuje nam cierpliwości a w rezultacie odczuwamy zal, ze musimy się poświęcać, rezygnować w jaki sposób z siebie, aby naprawiać relacje ze współmałżonkiem.
Dlatego wydaje mi się, ze praca nad sobą (nad swoimi słabościami i zranieniami) może bardzo pomóc zarówno w poznaniu siebie jak i relacjach i komunikacji z otoczeniem (zwłaszcza ze współmałżonkiem)



Zeniu, dziękuję Ci bardzo za rzeczową odpowiedź... Otóż co do mojej relacji z Bogiem, to na szczęście powoli się ona odbudowuje. Ostatnio poprosiłam go o to, aby mnie zaprowadził do momentu, kiedy to nie mąż i jego brak miłości do mnie, będą decydować o moim spełnieniu, spokoju i szczęściu... Tak było u nas przed ślubem- byłam sama ( w sensie bez chłopaka/narzeczonego), a jednak niczego mi nie brakowało, nie uzależniałam od tego mojego poczucia własnej wartości, jak zdarzało mi się to jeszcze np w liceum ;-)
Co do mojej złości, to pracuję nad tym tematem w czasie kursu pt :Jak radzić sobie ze złością? 8-) Jest to podejście czysto behawioralne, zakładające, że możemy ową złość skutecznie komunikować tak, aby nie ranić innych. Schemat komunikatu jest tam podobny do komunikatu w porozumieniu bez przemocy Rosenberga, stwierdzamy fakty, wskazujemy uwagę na uczucia ( choć to nie zawsze), klarujemy nasze oczekiwania...Pod tym wszystkim staramy się z prowadzącą kurs znaleźć niezaspokojone potrzeby i wiem już doskonale, że u mnie szwankuje ta dotycząca miłości i czułości...
,,Zadania domowe" w postaci komunikacji wedle zasad tej metody, wykonuję może na dopuszczający, o ile w ogóle... Ostatnio miałam tworzyć i dostrzegać pola, w których to mój mąż się czymś wykaże ( mieszkamy za granicą, mąż słabiej zna tutejszy język, więc załatwianie wszystkich spraw leży na mojej głowie), co było niezmiernie trudne, ale się udało kilka razy, na co mąż oświadczył, że nie jest przyzwyczajony do chwalenia i dziwnie się z tym czuję (pisałam już gdzie o tym, że jego ojciec nigdy nie wyraził wobec niego słowa uznania, natomiast przemoc i obelgi były na porządku dziennym).
No, ale potem nadeszła owa pamiętna sytuacja, i po prostu powiedziałam co mi ślina na język przyniosła, nawet bez jakiejś większej złości czy zawodu, i koniec komunikacji...Mój mąż nie chce zapraszać rodziny na wakacje, rzadko też ma ochotę na wyjście do znajomych, ponieważ twierdzi, że atakuję go w obecności innych, ale subtelnie i delikatnie, za pomocą argumentów, a potem wszyscy są przeciw niemu, bo on kiedy wybucha to mówi prosto z mostu co myśli. Chciałabym umieć go podziwiać naprawdę, dotrzeć jakoś do niego i wyzbyć się tej potrzeby ciągłego karcenia go i udowadniania jego niższości na oczach innych czy sam na sam...Wiem, że moja mama miała podobny problem w początkach małżeństwa, ale udało jej się zmienić to i uratować ich związek( wtedy się nawróciła), a jednak w rozmowie z nią wydaje mi się ta zmiana jakaś rozmyta, trudna do uchwycenia, jak tajemnica, której każdy musi doświadczyć z osobna, bo żadna psychologiczna książka nic o niej nie wspomina...Jedyna rada mojej mamy to: ,,Zanim coś powiem w trudnej sytuacji, to wołam do Ducha Świętego o pomoc w ciągu sekundy". W tym momencie metody komunikacji, wydają się mieć dla niej nikłe znaczenie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9