Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
PRAWDZIWY FACET W KOŚCIELE |
Autor |
Wiadomość |
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2010-03-27, 16:41 PRAWDZIWY FACET W KOŚCIELE
|
|
|
Mężczyzna w Kościele
„Kościół współczesny nie magnetyzuje mężczyzn, lecz ich raczej odstrasza” i „co gorsze, niewielu duszpasterzy zdaje sobie z tego sprawę i niewielu wykazuje zaniepokojenie nieobecnością mężczyzn w Kościele” - powiedział wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki podczas Archidiecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn i Młodzieży Męskiej. Winę za znikomą obecność mężczyzn w życiu kościelnym ponosi sam Kościół – stwierdził.
„Jeśli chcemy mieć w Kościele mężczyzn śmiałych i szukających wielkości, musimy zrobić to co Chrystus, czyli obiecać im cierpienie, ciężkie próby i trud. Niestety, dzisiaj chrześcijaństwo często reklamowane jest jako antidotum na cierpienie, na zmartwienie i na ból” – mówił abp Gądecki.
Zdaniem metropolity poznańskiego, „mężczyźni nie są ludźmi mniej religijnymi”, lecz Kościół, by zachęcić ich do praktyk, powinien nauczyć się przemawiać do nich innym językiem niż do kobiet.
„Mimo iż w chrześcijaństwie broniliśmy różnicy między mężczyznami i kobietami, w ogóle nie wykorzystaliśmy tej wiedzy. Owszem, wierzymy, że kobiety i mężczyźni różnią się między sobą, ale nauczamy jednych i drugich w ten sam sposób” – analizował abp Gądecki.
Według metropolity, „wielu mężczyzn obawia się tego, że kiedy zaczną chodzić do kościoła, będą musieli przyjąć nudny tryb żywota, że chrześcijaństwo zmieni ich w gamoni albo w nieudaczników”, zaś „dobrze wykształceni mężczyźni mają trudności z przyjmowaniem rzeczy na wiarę”, gdyż „w Kościele stawiani są wobec nierozumnej alternatywy: Pan Bóg albo nauka”.
„Bóg już wiele razy przywracał Kościół do równowagi i stanie się tak również tym razem, jeśli tylko usuniemy bariery, które zniechęcają i demoralizują mężczyzn” – wyraził nadzieję wiceprzewodniczący Episkopatu Polski.
Za jedną z cech demoralizujących życie religijne abp Gądecki uznał koncentrowanie się duszpasterzy na ilości podejmowanych przez nich działań i dbałości o ich zewnętrzny efekt, kosztem jakości podejmowanych inicjatyw.
„Kościół ocenia bardzo często swój sukces według kryteriów zjazdu rodzinnego. Patrzymy na to, ile przyszło osób i czy wszyscy są zadowoleni. Duży i zadowolony tłum ma być odpowiednikiem oczekiwanego plonu Kościoła. Im więcej spotkań, im więcej zebrań, tym większy plon” – mówił hierarcha.
„W rozwijających się parafiach i wspólnotach kościelnych sukcesu programu duszpasterskiego nie mierzy się ilością ludzi, ale ilością nawróceń. Natomiast w parafiach przeżywających stagnację o sukcesie decyduje liczba osób, które pojawiają się na zebraniach liturgicznych” – dodał abp Gądecki.
Na zadane przez siebie pytanie: „co zrobić, żeby mężczyźni z powrotem znaleźli swoje miejsce w Kościele, odpowiadające ich męskiej osobowości?”, metropolita poznański odparł, że „trzeba na nowo postawić przed nimi wyzwanie, jakie stawia przed nimi Chrystus: muszą być sobą”.
„Mężczyźni będą chcieli się przyłączyć do Kościoła tylko wtedy, kiedy Kościół przestanie zajmować się sobą, kiedy zacznie zajmować się zmienianiem świata. Bo taki był początek Ewangelii” – stwierdził wiceprzewodniczący Episkopatu.
Do sanktuarium maryjnego w Tulcach, gdzie od pięciu wieków czczona jest gotycka figura Matki Bożej, przybyło kilkuset mężczyzn. Na zakończenie Mszy św. abp Gądecki zawierzył Matce Bożej Tuleckiej wszystkich mężczyzn archidiecezji poznańskiej. Winę za brak mężczyzn w Kościele ponosi Kościół.
Źródło: KAI
matriał ze strony:
http://www.kosciol.pl/art...080624011829464 |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2010-03-27, 16:50
|
|
|
Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła
Murrow David
Wydawca: W drodze
Tłumaczenie: Katarzyna i Marcin Turscy
ISBN: 978-83-7033-597-7
Format: 135x210 mm
Stron: 428
Rodzaj okładki: miękka
Dlaczego mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła?
Nie mam czasu.
Nie umiem się odnaleźć w Kościele.
Jest nudno.
Nie lubię księdza.
Za często proszą o pieniądze.
Tam jest zbyt wiele hipokryzji.
Tak zazwyczaj odpowiadają mężczyźni. Ale czy to prawda? Może po prostu się boją? A może Kościół źle działa i organizuje swoje duszpasterstwo w taki sposób, że odpowiada ono na potrzeby kobiet, ale odpycha mężczyzn? Takie pytania stawia w swojej książce David Murrow — „zwykły mężczyzna z kościelnej ławki”, jak sam siebie przedstawia.
tu kupisz:
http://gloria24.pl/ksiazk...5-84664060.html |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2010-03-27, 17:00
|
|
|
Boży Mężczyzna w XXI wieku
Kim są Mężczyźni św. Józefa?
Mężczyźni Świętego Józefa to sieć mężczyzn, którzy pragną w swoim życiu duchowym czegoś więcej. To mężczyźni, którzy:
szukają Pana: “Będziecie Mnie szukać i znajdziecie Mnie, albowiem będziecie Mnie szukać z całego serca”. (Jer 29,13)
starają się służyć potrzebom innych zamiast szukać władzy i przywilejów. (Łk 22,25n)
trwają w Bożej mocy (J 15)
odkrywają radość życia według Bożego planu. (Kol 1,9-12)
Pragniemy wspólnie wzrastać w tej wizji.
Jeśli chcesz – możesz do nas dołączyć.
Proponujemy wspólne spotkania, by razem wzrastać w Bożej wizji męskości, by na nowo odkrywać miejsce mężczyzny w rodzinie i społeczeństwie, by podobnie jak Święty Józef stawać się mężczyznami oddanymi Jezusowi Chrystusowi, naszemu Panu i Zbawicielowi.
reszta tu:
http://jozef.diecezja.net...zyzni-sw-jozefa |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2010-03-27, 17:09
|
|
|
Recenzja książki :Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła
Murrow David
Czy Kościół wyjdzie do mężczyzn?
Już sam tytuł książki mówi o niej wiele. To nie pytanie: „Czy mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła?", ale stwierdzenie: „nienawidzą". A odpowiedź na pytanie: „dlaczego tak jest?" musi zrodzić się jako refleksja czytelnika sprowokowana poruszonym przez Davida Murrowa problemem braku mężczyzn w Kościele.
Książka nie pozostawia czytelnika obojętnym, co zresztą jest celem jej autora. Nie jest to lektura tylko dla mężczyzn. W Kościele, w którym oprócz przywódczych stanowisk każda inna działalność jest w rękach kobiet, a ich zaangażowanie i uczestnictwo w kościelnych nabożeństwach jest daleko większe niż mężczyzn, to być może one jako pierwsze muszą zdać sobie sprawę z problemu nieobecności mężczyzn, aby potem wesprzeć konieczne zmiany. Przesłanie skierowane jest jednak przede wszystkim do odpowiedzialnych Kościoła- zarówno świeckich, jak i duchownych liderów i duszpasterzy.
Ponad czterysta ciekawie napisanych stron, opartych na olbrzymiej liczbie gęsto cytowanych przez autora badań (dostępnych na stronach: http://www.barna.org/ oraz http://www.gallup.com/), których lektura wciąga czytelnika tak, jak mężczyzn pochłania oglądanie filmów akcji. Bo to właśnie w nich znajduje normalny mężczyzna więcej spraw poruszających jego- użyję tu tytułu książki Johna Eldredge'a- „dzikie serce" niż w tym, do czego wzywa go współczesny Kościół. Murrow ukończył antropologię, i z tej perspektywy widzi w mężczyźnie „myśliwego" (w przeciwieństwie do kobiet- „zbieraczek"). Mężczyzna zawsze będzie wolał polować, tymczasem Kościół proponuje mu formy aktywności typowe dla zbieraczy: monotonne i niekończące się zajęcia. Tak jakby odpowiedzialni za Kościół nie chcieli zobaczyć tego, co świat biznesu już dawno odkrył- aby mężczyzna mógł się czemuś poświęcić, trzeba mu przedstawić WNOC (to skrót od: „Wielki, Niebezpieczny, Odważny Cel"). A ponieważ Kościołowi wydaje się nie zależeć na tym, aby wykorzystać powołanie właściwe mężczyznom, jego wypełnienia szukają oni poza Nim.
Mężczyzn z dala od Kościoła trzymają trzy dysproporcje (zwane przez Murrowa „nieświętą trójcą"): liczebna (więcej kobiet niż mężczyzn w Kościele), uczestnictwa (więcej kobiet angażujących się w kościelną działalność) i dysproporcja wynikająca z różnic osobowości (kobiecie łatwiej odnaleźć się we współczesnym Kościele). To wszystko powoduje, że mężczyzna podświadomie odbiera Kościół jako „klub dla pań". Żeby poważnie pomyśleć o swoim miejscu w Kościele, musiałby mężczyzna zgodzić się z tym, że przyjdzie mu usiąść w jednej ławce z kobietami i tymi świętoszkowatymi mężczyznami, którzy właściwie niczym nie różnią się od kobiet. Bo przecież niełatwo w Kościele spotkać mężczyzn choć trochę przypominających bohaterów biblijnych! Mężczyzna wie, że w Kościele wymagać się będzie od niego, aby był miły i pilnie wykonywał swoje małe obowiązki. Nie usłyszy o duchowej walce prowadzonej na śmierć i życie, nie będzie się go nawoływać do podjęcia wyzwania, współzawodnictwa, przygody i ryzyka.
Żeby dobrze czuć się w takim Kościele- twierdzi autor- musiałby mężczyzna „przejść przeszczep osobowości". Nic dziwnego więc, że mężczyzna woli trzymać się z dala od Kościoła, a jeżeli już bierze udział w kościelnym nabożeństwie, robi to według „strategii mafii"- dla żony lub dla podtrzymania tradycji- w taki sposób, żeby nic z tego, co słyszy, nie dotarło do jego wnętrza. We współczesnym Kościele preferuje się wartości powszechnie uważane za kobiece: pokorę, słabość, bezpieczeństwo, stabilizację, zachowawczość, przewidywalność i wsparcie. Może więc zamiast oczekiwać aż mężczyźni przyjdą do takiego Kościoła, sam Kościół zwróci się do mężczyzn?- proponuje Murrow. Pierwszym krokiem do tego byłoby poznanie ich, drugim zaspokojenie ich potrzeb.
Autor zwraca więc uwagę na naturalne różnice między mężczyzną a kobietą, które same w sobie stawiają mężczyznę w trudnej sytuacji. Testosteron i inna budowa mózgu nie ułatwiają mu ani przyjęcia tego, co słyszy w zbyt długich dla niego kazaniach lub czyta w czasie lektury Słowa Bożego, ani odpowiedzi na to przesłanie- nie potrafi tak dobrze jak kobieta werbalizować myśli, nie lubi też tego, co we wspólnotach kościelnych nazywa się „dzieleniem". W czasie dojrzewania uruchamia się w mężczyźnie mechanizm znany w psychologii „oddzieleniem"- odrzuca wszystko to, co kojarzy mu się z kobietami; w tym Kościół. Nie dostrzega u siebie takiej potrzeby do rozwijania relacji z innymi, jaką obserwuje się u większości kobiet, unika więc także przyjaźni kościelnych (potrafi za to nazwać przyjacielem kolegę z wojska, którego nie widział od wielu lat).
W głębi swojego serca każdy mężczyzna pragnie być bohaterem. Marzy o wielkości, tymczasem w Kościele istnieje coś, co Murrow nazywa „policją pokory", która kara za „grzech" dążenia do tej wielkości. Zamiast moralizowania mężczyzna potrzebuje usłyszeć wezwanie do przygody i radykalnej przemiany życia. Nie można zachęcać go do „zażyłej relacji z Jezusem", ponieważ mężczyzna nigdy nie określa w ten sposób swojej znajomości z innym mężczyzną. Potrzebuje on za to usłyszeć o „pójściu za Panem" i zobaczyć, czy „to działa". Musi mu zostać pokazany biblijny obraz Mistrza, bo obraz Jezusa ukazywany przez Kościół odrzuca go- zarówno jeżeli chodzi o te słodkie pobożne obrazki, na których Pan wygląda jak kobieta z męskim zarostem, jak i o to, w jaki sposób się Go przedstawia- jako delikatnego, preferującego nie zwyciężać, a przegrywać, nikogo nie sądzącego. Za takim mężczyzną mieliby podążać?
Dyrektor organizacji „Kościół dla mężczyzn" (http://www.churchformen.com/) zachęca do tego, aby przełożeni kościelni zaczęli stawiać na mężczyzn i inwestować w ich duchowy rozwój, tak jak czynił to Pan. To się opłaca Kościołowi (także dlatego, że- jak pokazują badania- za nawróconym mężczyzną do Boga przychodzi zwykle cała rodzina), który w ten sposób stanie się bardziej dynamiczny na zewnątrz i gotowy do podjęcia ryzyka śmiałego niesienia Dobrej Nowiny. Według Murrowa potrzeba odejść od tradycyjnego modelu, w którym jeden pasterz prowadzi stado owiec (który mężczyzna chce być owcą?), i wyszkolić świeckich mężczyzn, którzy mogliby być ojcami duchownymi dla innych mężczyzn (więcej o duchowym ojcostwie na stronie: http://www.buildingbrothers.org/): mężczyźni zawsze „podążają za innymi mężczyznami". Taki duchowy ojciec prowadziłby swoje dziecko do dojrzałości i odkrycia „imienia", jakie nadał mu Bóg. Mężczyźni powinni mieć też innych braci, razem z którymi mogliby odkrywać, jak być uczniami Chrystusa. Współczesne duszpasterstwo nie przemienia mężczyzn: „...wiedzą o istnieniu Boga, ale nie znają Go osobiście".
Czy można winić mężczyzn za ich nieobecność w Kościele? Może są oni mniej religijni od kobiet (ale co w takim razie powiedzieć choćby o męskich wyznawcach islamu?)? Jeżeli nie, to może w samym Kościele jest coś, co odpycha mężczyzn? Zastanawiając się nad tym, dlaczego przesłanie Kościoła tak dobrze dociera do kobiet, a tak słabo do mężczyzn, cytuje Murrow słowa guru biznesu, Deminga: „Każdy system przyniesie takie rezultaty, dla jakich został zaprogramowany". To mocne słowa, tak jak mocne jest przesłanie całej książki, które ma wstrząsnąć czytelnikiem. Warto po nią sięgnąć i po męsku zmierzyć się z tym tematem, przed którym i tak uciec się nie da.
Sławomir Zatwardnicki
David Murrow, „Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła", W drodze, Poznań 2007
materiał ze strony:
http://confessiones.salon...zie-do-mezczyzn |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2010-06-28, 12:01
|
|
|
Dlaczego mężczyzna nie chodzi do kościoła?
Bo już tam był.... ks. Piotr Pawlukiewicz
http://www.kazaniaksiedza...nna-homilia.mp3
Jeżeli kobieta ma problem z duchowością to mężczyzna nie jest dobrym pasterzem dla rodziny.... |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-01-04, 19:58
|
|
|
MSB – Męskie Spotkania Biblijne
Zapraszamy na „MSB” czyli Męskie Spotkania Biblijne. Tematyka krążyć będzie wokół naszych postaw w biznesie i pracy. Co na ten temat wiemy z Biblii? Jak podobne problemy rozwiązywali inni? Jak możemy wspólnie się zachęcać i motywować do posłuszeństwa Bogu w sprawach codziennych, finansowych, podatkowych, kredytowych?
Spotkania w Kawiarence Pod Aniołami.
Będzie mocna kawa!
Weźmy ze sobą Biblię.
Najbliższe spotkania
5 stycznia 2011:
Ewangelia wg św. Łukasza dla prawdziwych mężczyzn (20:30)
9 stycznia 2011:
Wychowanie dzieci w oparciu o zasady z Pisma Świętego (16:45)
12 stycznia 2011:
Ewangelia wg św. Łukasza dla prawdziwych mężczyzn (20:30)
19 stycznia 2011:
Ewangelia wg św. Łukasza dla prawdziwych mężczyzn (20:30)
26 stycznia 2011:
Ewangelia wg św. Łukasza dla prawdziwych mężczyzn (20:30)
szczegóły:
http://www.parafia-magdalenka.pl/?p=241 |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-03-21, 01:06
|
|
|
Wzór prawdziwego mężczyzny
Mąż godny wiary i zaufania
Świętego Józefa wspominamy w kalendarzu liturgicznym dwukrotnie. Po raz pierwszy 19 marca, jako Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, i po raz drugi 1 maja, jako Józefa Rzemieślnika. W obydwu przypadkach św. Józef ukazuje się nam jako człowiek dojrzały i odpowiedzialny – mąż godny wiary i zaufania. Zresztą, skoro sam Bóg wybrał go i powierzył mu dwa największe skarby: swojego Syna Jezusa i Jego Niepokalaną Matkę Maryję, to znaczy, że musiał Józef rzeczywiście być człowiekiem godnym zaufania. Jego osoba jest wprawdzie postacią mało znaną, ale jednocześnie fascynującą przez swoją głęboką mądrość i zaufanie Bogu, przez swoją pracowitość i rzetelność, przez osobistą pokorę i cichość, oraz całkowite oddanie Świętej Rodzinie, nadto przez służbę Maryi i Jej Boskiemu Synowi Jezusowi.
Warto w kilku słowach refleksji – przyglądając się postaci św. Józefa – odszukać czy odkryć te cechy w jego osobowości, które mogłyby być pomocne w kształtowaniu współczesnego mężczyzny, męża i ojca. Szczególnie interesujące może być przyglądnięcie się zagadnieniu wiary.
Wiara przeżywana inaczej
Inaczej bowiem sprawy wiary widzi i przeżywa kobieta, która z natury jest bardziej uczuciowa i bardziej ukierunkowana na sprawy serca, inaczej zaś mężczyzna, który z natury jest – co tu dużo mówić – bardziej "zewnętrzny" i słabiej uczuciowo wyposażony. Nie znaczy to wcale, że jest pokrzywdzony lub że ma mniejsze szanse na pogłębione przeżywanie wiary. Jest po prostu inny i dobrze, że jest taki.
Św. Józef z wiarą się nie afiszuje, on jej nie analizuje, on jest prosty i bezpośredni. On po prostu ufa i wierzy Bogu. Widać to w jego zachowaniu i postępowaniu wobec trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się "wpierw zanim zamieszkali razem". Widać to także w momencie, kiedy dla ochrony Jezusa decyduje się na emigrację do Egiptu, a później na osiedlenie w Nazarecie.
Wiara na pewno nie jest tylko sprawą wewnętrzną i nie tylko sprawą uczuć, dlatego można, a nawet trzeba zastanowić się nad możliwością wyznawania wiary przez współczesnego mężczyznę, żyjącego w bardzo zracjonalizowanym i odartym z sacrum świecie. Na pewno nie będzie on uczestniczył w licznych nabożeństwach i spędzał wielu godzin w kościele. Ale też nie może religijnych praktyk w całości odrzucić, czy zaniechać na zasadzie: to zbyt czułostkowe i sentymentalne, to nie dla mnie. Bardzo często jest bowiem tak, że współcześni katoliccy mężowie i ojcowie czują jakiś fałszywy wstyd w wyznawaniu swojej wiary, uważając, że jest to dobre dla starszych kobiet. Ostatnio powstał nawet pogardliwy termin na określenie tychże – moherowe berety, który wydaje się być synonimem dewocji i bigoterii. I dlatego mężczyźni "odcinają się" najczęściej nie tylko od takich bigoteryjnych praktyk, ale nawet od praktyk religijnych w ogóle.
Tego rodzaju przekonanie zwalnia ich – niejako – od obowiązku religijnych praktyk i odsuwa od życia Kościoła, dyspensuje od obowiązku pogłębiania wiary. Jest to tym bardziej niebezpieczne, że powszechna jest wśród mężczyzn postawa lekceważąco-cyniczna. I to – w sumie – ustawia ich – niejako z góry – na pozycji krytycznej lub krytykanckiej i nonszalanckiej. Niezbyt liczni są ci, którym udało się nie ulec pokusie cynizmu i lekceważenia spraw wiary. Jeszcze mniej liczni są ci, którzy potrafią znaleźć swój męski sposób wyznawania wiary. Jest bowiem zazwyczaj i tak, że mężczyźni dodatkowo usprawiedliwiają się zmęczeniem, koniecznością zarabiania na życie oraz twardego chodzenia po ziemi, bez noszenia głowy w chmurach. Jakby to tylko oni na życie zarabiali i musieli twardo po ziemi stąpać.
Warto na pewno przyjrzeć się św. Józefowi i jego wierze. Chociażby wtedy, gdy wraz z Maryją przynosi Jezusa do świątyni, aby Go ofiarować Bogu (wypełniając przepis prawa), albo gdy z 12-letnim Jezusem idzie na Święto Przaśników do Jerozolimy. Józef nie obnosi się ze swoją wiarą, nie jest bigotem ani dewotem. Po prostu jest człowiekiem głębokiej i prostej wiary.
W świecie mężczyzny
Jeden z czołowych filozofów P. Ricoeur mówi: "zrozumieć nasz czas, to zdać sobie sprawę z dwóch jednoczesnych zjawisk: postępu racjonalności i jednoczesnego zaniku sensu". I to jest – chyba – w szczególny sposób widoczne w świecie mężczyzny. Z jednej strony wzrasta nasza racjonalność, umiejętność logicznego, rzeczowego myślenia, a z drugiej strony zanika, ucieka gdzieś poczucie sensu, a co za tym idzie także poczucie sacrum. A tym samym, życie nasze staje się coraz bardziej bezsensowne i "wyprane" z religijności. Jest to tym mocniej odczuwalne, gdy mężczyzna traci pracę, gdy nie może zadośćuczynić swojej męskiej dumie (nie pysze!), bo nie stać go na utrzymanie rodziny. Czuje się bardzo nieswojo, gdy widzi, że czasami zarobki żony są nie tylko konieczne dla utrzymania domu, ale nieraz nawet znacznie większe od jego zarobków. Zredukowano rolę mężczyzny, a zarazem zafałszowano, próbując lansować model wiecznie młodego, wysportowanego i zaradnego żigolaka, bohatera na siłę, czy pozbawionego wszelkich ludzkich uczuć "twardziela".
Mężczyzna – dziś
Św. Józef jest na pewno człowiekiem odpowiedzialnym i poważnym. Jest człowiekiem godnym zaufania. Bóg mu zaufał i Józef Go nie zawiódł. To ciekawa cecha charakteru człowieka, któremu Bóg powierzył swego Syna. A jak to jest z mężczyznami dzisiaj?
Wielu mężczyzn popada w zniechęcenie, a czasami w bardzo poważne nałogi, które mają niejako zagłuszyć uczucie frustracji i zniechęcenia. Stają się agresywni, aroganccy, wulgarni, nastawieni negatywnie do wszystkich i do wszystkiego, z własną rodziną na czele. Oczywiście – w takiej sytuacji – religijne praktyki, modlitwa, regularne uczestnictwo we Mszy św., czy spowiedź wydają im się czymś nie do przyjęcia lub nawet czymś odpychającym. Kobieta w sytuacji kryzysu – w sposób naturalny – ucieka się do Boga, do modlitwy, do praktyk religijnych, bo ona wie, że tak naprawdę wszystko jest w ręku Boga.
Sfrustrowany zaś, zawiedziony i rozczarowany mężczyzna ucieka "do kumpli", w alkohol, w brutalność, w zniechęcenie i odrętwienie. Jest po prostu o wiele słabiej przygotowany na kryzys, czy niepowodzenie, przeżywa go o wiele mocniej i o wiele bardziej dramatycznie. Stąd chyba powstało w filozofii czy ideologii marksistowskiej modne powiedzenie, że "religia jest jedynie opium dla ludu, utrzymującym prostaczków w pokorze i poddaństwie", a mężczyzna nie jest typem pokornym, który łatwo ulega poddaństwu. Dlatego też u mężczyzn tak trudno o zdrową ocenę rzeczywistości, o obiektywizm i umiejętność wyważonego i naturalnego rozpoznania faktu, że nie wszystko mogę i nie wszystko zależy ode mnie oraz moich wysiłków, że czasami muszę znaleźć drogę do Tego, który Jest Jedyny i który wszystko może.
Warto uznać w osobie Józefa wzorzec dla współczesnego mężczyzny i ojca. Warto znaleźć w nim patrona i przyjaciela. Na pewno można się od niego wiele nauczyć.
ks. Kazimierz Kubat SDS
http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=2726 |
|
|
|
|
Jarek321 [Usunięty]
|
|
|
|
|
Jarek321 [Usunięty]
|
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-11-21, 00:41
|
|
|
" Mądrość się rodzi z dobrze przemyślanych porażek" |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
|
|
|
|
Jarek321 [Usunięty]
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|