Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Przesunięty przez: administrator 2012-02-25, 14:08 |
Poradnie i ośrodki odwykowe dla seksocholików |
Autor |
Wiadomość |
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-08-08, 00:38
|
|
|
Uzależnienie od pornografii. Małżeńskie problemy spod łóżka.
Opis produktu:
Kiedy zaczyna się niewierność?
Zdobądź niezbędne informacje i rozpoznaj istniejący problem!
Sięgnij po wsparcie, by pokonać trudności z ujawnieniem się!
Poznaj wielką, naprawczą moc wybaczania i zaufania!
Przeczytaj o przypadkach klinicznych i poznaj prawdziwe historie pacjentów!
Publikacja dla uzależnionych, ich rodzin oraz lekarzy i terapeutów.
Wirtualna zdrada, rzeczywisty nałóg
Współczesny świat kreuje kult ciała. Półnagie dziewczyny prowadzą telewizyjne teleturnieje, z witryn kiosków z prasą bezceremonialnie mamią okładki "świerszczyków", a internetowe wyszukiwarki pełne są linków do stron "tylko dla użytkowników dorosłych". Przy takich pokusach czasem trudno zachować zdrowy umiar. Gdzie przebiega granica między rozrywką związaną z treściami erotycznymi a kompulsywnym zachowaniem? Zarówno osobom, które już nie mogą uporać się z pragnieniem oglądania niecenzuralnych zdjęć i filmów, jak i ich partnerom niezwykle ciężko przyznać się do tego, że przeżywają poważny kryzys.
Wielu nałogowych użytkowników pornografii nie ma świadomości swojego uzależnienia. Jak jad rozprzestrzenia się ono w psychice chorego, wpływając na jego zachowanie, wywołując patologie, niszcząc szacunek dla kobiet. Autorzy-terapeuci z ogromną wrażliwością podchodzą do problemu związanego z pornografią coraz częściej pojawiającego się w związkach małżeńskich i partnerskich. Pomagają osobom uzależnionym oraz ich partnerom w unikaniu destrukcyjnych przyzwyczajeń. Udzielają im porad, jak wspólnie zająć się uzdrawianiem tej sytuacji, jakich realnych wyników leczenia oczekiwać oraz jak rozpocząć proces wracania do normalności. Książka powstała w oparciu o badania kliniczne, poparte wieloletnim doświadczeniem w poradnictwie. Jest w wysokim stopniu instruktażową oraz niezwykle aktualną pozycją.
"Różowy" nałóg bez różowych okularów:
rujnujący wpływ kompulsywnych zachowań na związek i rodzinę;
zgubne konsekwencje cyberseksu i wirtualnych
kontaktów intymnych;
negatywne reakcje emocjonalne wywołane uzależnieniem;
paląca potrzeba uczciwości, zaufania i troski o partnera.
Tytuł oryginału: Confronting Your Spouses Pornography Problem
Tłumaczenie: Danuta Kukułka
ISBN: 978-83-246-1427-1
Format: A5
Oprawa: miękka
http://psychebook.otwarte...lemy-spod-lozka |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-08-17, 22:07
|
|
|
EROTOMANIA
"Erotomania to jest ból, a nie przyjemność. Po chwilowej rozkoszy przynosi cierpienie - osamotnienie, pustkę, poczucie beznadziejności i rozpacz, a nie stany, których człowiek by pragnął" - mówi dr Mark Laaser, autor książki "Faithful and True: Sexual Integrity in a Fallen World", terapeuta uzależnień specjalizujący się w leczeniu erotomanii.
National Association for Christian Recovery (NACR): Jednym z mitów, dość dziwnym jak sądzę, jest powszechne myślenie, że uzależnienie od seksu to wspaniała rzecz. Ktoś niedawno powiedział mi, że jeśli istnieje taka choroba, to on chciałby wiedzieć, jak ją złapać. Jego rozumowanie - oparte zapewne na niedoinformowaniu - zakładało, że erotomani to ludzie mający najwięcej frajdy z seksu.
Mark: To pachnie starym żartem, który wcale nie śmieszy. Myślenie, że erotomani mają samą rozkosz, mija się z prawdą. Ciągle powtarzane seksualne zachowania szybko tracą swoją nośność, sens i spontaniczność i stają się bardzo destrukcyjne. Podejrzewam, że takie opinie rodzą się u tych, którzy są poza karuzelą seksualnych rozkoszy, stawianą w centrum i czczoną przez dzisiejszą kulturę - ale gdybyście na nią wsiedli, szybko przeszłaby wam ochota.
Dr Mark Laaser.
Erotomania to jest ból, a nie przyjemność. Po chwilowej rozkoszy przynosi cierpienie - osamotnienie, pustkę, poczucie beznadziejności i rozpacz, a nie stany, których człowiek by pragnął. Pracowałem ostatnio z mężczyzną, którego rodzina posiada jedną z największych wytwórni pornografii w Stanach Zjednoczonych. Był on przy produkcji tych filmów, widział i w konsekwencji sam uprawiał wszystko, co tylko ludzki umysł może sobie w tej dziedzinie wyobrazić. Doświadczył każdego rodzaju seksu, o którym ludzie zwykle tak marzą. Po dwudziestu latach takiego życia zaczął mówić, że jedyne za czym dziś tęskni, to normalny, stały związek z jedną kobietą. Twierdzi, że oddałby wszystkie dawne doświadczenia i cały majątek za prostą, zwykłą radość z wiernej, heteroseksualnej monogamii.
Podobnie jak my wszyscy, którzy zdrowiejemy z erotomanii, nie wspominał on lat nałogu z rozmiłowaniem, lecz jako koszmar, lata pustki i bólu.
NACR: Jakie cechy pomagają ci odróżnić erotomanię od innych problemów?
Mark: Klasyczne cechy, które ma każde uzależnienie, ma także erotomania. Po pierwsze, daje o sobie znać utrata kontroli. Widzimy ją w licznych próbach kontrolowania lub zaprzestania swoich kompulsywnych zachowań. Uzależnieni próbują odzyskać władzę nad sobą na wiele różnych sposobów, które mimo całego wysiłku, nie działają: obietnice, postanowienia, silna wola, spowiadanie się, małżeństwa, rozwody, zmienianie jednych praktyk na inne, itd. Z czasem wciąż powracają do zachowań, które chcieli porzucić.
Ciągnie się to zwykle przez parę lat. Jeśli oglądałaś materiały pornograficzne raz czy dwa razy w życiu i to cię wciągało, to może masz jakiś problem, ale nie jest to uzależnienie. Jeśli twoje kontakty z pornografią trwają i powtarzają się co pewien czas - jeśli czyniłeś sobie obietnice nie sięgania po nią więcej i nie udało ci się ich dotrzymać - wtedy wkraczamy na teren seksualnego uzależnienia.
Powtarzalność nie oznacza, że musisz robić to codziennie, co tydzień, czy co miesiąc. Są erotomani, którzy trzymają się wzorca rozpusta - pokuta: są poza kontrolą przez dzień, dwa, lub dłużej, a potem przestają na pewien okres, po którym znowu wracają do swoich zachowań. Powtarzalność w nałogu nie oznacza robienia czegoś dzień w dzień, choć może być i tak, oznacza przede wszystkim, że po pewnym czasie nieuchronnie do tego wracasz. Inną cechą erotomanii jest jej narastająca z czasem destruktywność. Są konsekwencje i one zwiększają się z czasem. Ponieważ każde uzależnienie ma służyć do znieczulania jakiegoś bólu lub pozwala unikać emocjonalnej rzeczywistości, pierwszą konsekwencją jest uczuciowe odrętwienie osoby uzależnionej. Jednak konsekwencje tworzą długie pasmo - od spustoszenia w sferze duchowej i wstydu po fizyczne choroby.
Jeśli jest erotomania, zawsze są konsekwencje. Trzecią cechą jest rosnąca z czasem intensywność czy drastyczność zachowań - zwiększanie dawek. Na przykład onanizujesz się najpierw co kilka miesięcy, potem co miesiąc, potem co tydzień, a potem niemal każdego dnia, czy jeszcze częściej. Leczyłem osoby, które robiły to nawet po wiele razy na dzień. Tak samo rośnie drastyczność fantazjowania.
Postępujący charakter choroby niekoniecznie jednak oznacza, że rozwijasz nowe wzorce zachowań. Może tak być, ale też możesz trzymać się stale jednego typu zachowań, których częstotliwość narasta, na przykład kupujesz taką samą pornografię, ale wydajesz na nią coraz więcej pieniędzy. Wreszcie znaną cechą jest to, że seksem czy miłosnymi zachowaniami erotoman próbuje uleczyć jakoś niechciane uczucia, czy uciec przed trudami życia. Ponieważ nie jest w stanie znieść przykrych emocji, szuka ulgi w aktywności seksualnej. Badania dowodzą, że aktywność seksualna, zauroczenie miłosne i fantazjowanie, każde w określony sposób zmienia chemię mózgu, produkując przyjemność, energię, rozkosz, by być na haju.
Mogą to być bardzo piękne doznania, jeśli dzieją się między dwojgiem wiernych sobie i związanych na stałe ludzi, jednak erotomanom instynktownie chodzi o ciągłe zmienianie sobie chemii mózgu, a więc nastroju czy stanu świadomości. Używają erotyki, jak narkotyków - głównym celem jest być na haju.
W miarę jak rozwija się ich choroba, coraz mniej interesują się tym, kto jest ich partnerem - ważne staje się tylko to, aby pomógł wyprodukować następną dawkę haju. W dodatku zagrożenie, z jakim wiąże się wiele niewybrednych zachowań seksualnych, zwiększa produkcję adrenaliny, co również uzależnia.
Mogą podrywać niebezpiecznych, nieobliczalnych kochanków lub jak w przypadku znanego mi mężczyzny, uprawiać seks w sytuacji, gdy współmałżonek partnera ma zaraz wrócić do domu. Erotoman ma wtedy haj z seksu, haj z nowego partnera i haj z niebezpieczeństwa. W stanie podniecenia chwilowo nie odczuwa zagrożenia i lęku, a także bólu, osamotnienia, złości, itd.
NACR: Tak więc erotomania ma wiele wspólnego z uzależnieniem od substancji. Musi więc być częsta u osób mających nałogi chemiczne - tworzyć uzależnienie krzyżowe, jak np. u osób zniewolonych przez picie i seks.
Mark: Tak, erotomania jest uzależnieniem chemicznym i często krzyżuje się z innymi nałogami. Wyniki badań dowodzą, że ponad połowa alkoholików zmaga się z niekontrolowanymi zachowaniami w dziedzinie tzw. miłości; w większości są oni wtedy erotomanami. Wśród uzależnionych od innych substancji odsetek erotomanów jest jeszcze wyższy. Na przykład na podstawie badań kokainistów leczących się w ośrodkach zamkniętych ustalono, że wśród nich ponad 80% jest nałogowcami seksu. To olbrzymia korelacja.
Nie dziwi ona jednak, gdy weźmiesz pod uwagę, że tzw. speed (przyspieszenie) działa neurochemicznie na te same ośrodki w mózgu, co miłosne uniesienia, heroina znieczula te same receptory, co uprawianie fizycznego seksu, a fantazjowanie działa na te ośrodki, co THC. Istnieje wiele innych krzyżowych uzależnień, a także zjawisko multiuzależnienia. Także zaburzenia pokarmowe od obżarstwa po anoreksję są bardzo częste wśród erotomanów. Bardzo mało jest uzależnionych osób, które rozwinęły tylko jeden ciężki nałóg.
NACR: Pamiętam, że w swojej książce powoływałeś się na dr Patricka Carnesa i jego porównanie erotomanii do zaburzeń jedzeniowych.
Mark: Tak, chodzi o to, że erotomania ma zasadniczo dwa przeciwstawne bieguny. O jednym właśnie mówimy, drugi... Opisuje go najnowsza książka Pata Carnesa, która ma tytuł Seksualna anoreksja. Mówi o tym, że są ludzie, którzy usiłują odzyskać kontrolę nad swoją seksualnością poprzez jej kompletne zduszenie - odcięcie się od erotyki, zamrożenie w sobie jej impulsów i nie wchodzenie w żadne związki. Przypomina to dokładnie żarłoka, który próbuje zapanować nad swoim obżarstwem poprzez odmawianie sobie jedzenia. Drugi biegun tworzą ci, którzy nie przestają kompulsywnie jeść - są w ciągu obżarstwa. Przypominają erotomana, który nie może przestać wyjść z seksualnych zachowań. Są jeszcze przypadki pośrednie, przypominające bulimię, kiedy erotoman, który po tzw. uruchomieniu (okresie wzmożonej aktywności) chce jakby "zwymiotować" rozpustę i robi różne rzeczy, aby się za nią ukarać, czy ją odpokutować (co najczęstsze jest wśród chrześcijan, również ja należę do tej kategorii). Potem znów się uruchamia. Uzależnienie polega na skrajnościach. Normalne zdrowe odżywianie, i normalna zdrowa seksualność, zgodna z wolą Stwórcy, leży gdzieś w środku. Dr Patrick Carnes w książce "Don't Call it Love" ("Od nałogu do miłości") pisze o częstych u erotomanów cyklach wstyd-bezwstyd czyli rozpusta-pokuta lub uruchomienie się-unieruchomienie się.
NACR: Powiedz mi coś więcej na temat postępującego charakteru erotomanii. Wyobrażam to sobie jako kogoś, kto wspina się dalej po drabinie, choć wyłamał już wszystkie szczeble.
Mark: Myślę, że postępujący charakter tej choroby ma wiele wymiarów. Obraz wspinania się po drabinie oddaje to, że erotoman potrzebuje coraz więcej, aby uzyskać podobny haj i zmianę nastroju a wzrasta daremność jego usiłowań. Jego utrata kontroli nad sobą i własnym życiem wynika stąd, że wciąż powtarza te same zachowania, wierząc, że tym razem osiągnie odwrotny skutek i poczuje się szczęśliwy. Ale możesz równie dobrze przedstawić sobie progresywność erotomanii nie za pomocą wspinania w górę, lecz osuwania się w dół - spirali prowadzącej do degradacji i poczucia beznadziejności. To również potężna metafora. Kiedy raz zgrzeszyłeś, łatwiej ci zrobić to znowu i jeszcze łatwiej znowu. To jeden element progresji. Kiedy przekroczyłeś pierwszą barierę, łatwiej ci przekraczać następne. Kiedy złamałeś jeden zakaz, coraz łatwiej będziesz łamał następne. Innym czynnikiem jest podniecenie, jakie daje aktywność seksualna. Twój pierwszy pocałunek mógł cię obdarzyć totalnym poczuciem rozkoszy, ale następnym razem musi on trwać trochę dłużej, by dać ten sam efekt, ten sam poziom haju. Ten sam rodzaj pułapki, w jaką wpadają erotomani, dotyczy każdego rodzaju erotycznej aktywności, która staje się u nich coraz śmielsza, a z czasem coraz drastyczniejsza. Potrzebuję coraz więcej, by uzyskać takiego samego "kopa". Erotoman głęboko wierzy, że jeśli coś jest dobre, to więcej jest jeszcze lepsze. W tym postępującym procesie bierze udział również neurochemia seksualności, gdyż mózg adaptuje się do wytwarzanych przez siebie narkotyków. Progresywność zaznacza się więc także wzrostem tolerancji, jak u alkoholika, gdy jego ciało adaptuje się do alkoholu. Nieraz postępujący charakter erotomanii zaznacza się w inny, ciekawy sposób. Ktoś, kogo leczyłem, wszedł w pewnym okresie życia w anonimowy seks. Zaczął podrywać ludzi w stosunkowo spokojnych barach. Ale to wkrótce zaczęło go nudzić; stopniowo przenosił się z polowaniem na partnerów do barów w śródmieściu, gdzie nie było już tak spokojnie. Zanim trafił na leczenie z erotomanii, krążył już po barach w najbardziej niebezpiecznej z dzielnic. Bazując stale na jednorazówkach, nie zmieniał on seksualnego wzorca, ale progresywność widać było w zwiększaniu ryzyka i można było nawet sporządzić jej graficzny wykres na planie miasta. Potrzebował coraz niebezpieczniejszych sytuacji, by uzyskać potrzebny mu poziom stymulacji.
NACR: Wyraziłeś przekonanie, że progresja nałogu nie zawsze oznacza zmianę zachowań na coraz drastyczniejsze, ale czyż nie jest prawdą, że erotomani generalnie idą ścieżką eskalacji, od fantazjowania, przez onanizm do pornografii, od dłuższych romansów do jednorazówek i anonimowego seksu?
Mark: Większość erotomanów podlega pewnym podstawowym schematom. Myślę, że fantazjowanie jest u nich regułą. Dlatego w terapii głównym ich zadaniem jest prześledzić, jakie są ich korzenie? Na co wskazują? Kiedy się zaczęły? Czego, jakich tematów dotyczą? Co mówi to o duchowym i emocjonalnym stanie danej osoby? W każdym przypadku fantazjowanie jest ścianą konstrukcyjną budowli, jaką tworzy uzależnienie od seksu. Bardzo blisko spokrewniona z nim jest masturbacja. Jest również niemal regułą i można porównać ją konstruktorsko do tzw. ściany nośnej. Również szeroko rozpowszechnione są wśród erotomanów i obsesyjne zauroczenia i używanie pornografii - od materiałów erotyzujących, po tzw. twardą pornografię. Na warsztatach, jakie prowadzę w ramach Amerykańskiego Stowarzyszenia Rodzin, te wzorce pokazują się stale. Niektórzy erotomani "dojrzewają" do prostytucji, licznych romansów czy innych zachowań na jeszcze wyższych poziomach eskalacji. Zazwyczaj odsłaniają się też inne emocjonalne i duchowe problemy u tych, którzy dochodzą do ekshibicjonizmu, podglądactwa, itd. - co Pat Carnes nazywa przejściem na tzw. drugi poziom erotomanii. (Patrick Carnes: "Out of the shadows" 1983). Trzeci poziom to pedofilia, gwałty, sadyzm. Jednak wiele uzależnionych osób nigdy nie przekracza granic fantazjowania, masturbacji i pornografii.
NACR: Mimo to poziom krzywd czynionych sobie przez te osoby tak samo je zaburza i niszczy.
Mark: Absolutnie tak. Wszystkie te podstawowe czy powszechne składowe erotomanii tak samo izolują erotomana od leżących u podłoża problemów emocjonalnych i duchowych. Są włączone w proces nie-odczuwania. A takie odrętwienie i brak kontaktu z samym sobą działa niszcząco na życie uczuciowe, duchowość i relacje międzyludzkie.
NACR: Wiele uzależnionych osób, które dowiadują się czegoś o erotomanii, ma poczucie przytłoczenia i braku nadziei, opowiedz więc jeszcze o źródłach nadziei. Czy jest dla nich jakiś ratunek i gdzie mogą znaleźć pomoc. Bo przecież dziś ich sytuacja nie jest bez wyjścia.
Mark: Na szczęście jest ratunek. Przez ostatnie dwadzieścia lat dowiedzieliśmy się bardzo wiele o erotomanii i o tym, jak się z niej leczyć. Pierwsze programy w tym zakresie zaczęły się tworzyć z końcem lat siedemdziesiątych. Przedtem terapia nie miała prawie nic do zaoferowania erotomanom, nie umieliśmy nawet choroby zdiagnozować. Budowanie form pomocy i leczenia to kwestia ostatniego dwudziestolecia, ale wiele programów już się ukształtowało. Dzisiaj istnieją w USA różnorodne wspólnoty adaptujące do leczenia erotomanii 12 Kroków Anonimowych Alkoholików, są już także ośrodki leczenia zamkniętego i liczne poradnie prowadzące ambulatoryjne warsztaty. Rośnie też liczba terapeutów pracujących w tej dziedzinie, wielu z nich poznało proces trzeźwienia na własnej skórze i trudno o lepsze praktyczne wyszkolenie. Kiedy ja trafiłem na leczenie, w całym kraju (i świecie) istniał tylko jeden ośrodek, Golden Valley Treatment Center w Minneapolis i trochę grup SLAA w Massachusetts. Dziś ośrodek w Golden Valley nie istnieje, ale zdążył wyszkolić różnych klinicystów, którzy rozjechali się po kraju i zaczęli zakładać własne poradnie i programy.
NACR: Jakie rady dałbyś tym, którzy chcieliby znaleźć terapeutę kompetentnego w dziedzinie erotomanii?
Mark: Po pierwsze zadzwoniłbym do Państwowego Centrum Leczenia Erotomanii, gdzie dysponują listą terapeutów na całe USA. Także Oddział Informacyjny Amerykańskiego Stowarzyszenia Rodzin ma listę przeszkolonych terapeutów chrześcijańskich, którzy są w stanie pomóc (601-844-5128).
NACR: Jest też dla chcących zdrowieć erotomanów kilka wspólnot Anonimowi Uzależnieni od Seksu i Miłości (SLAA) opartych na programie Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików. Co powiesz o różnicach między nimi i jak wybrać najodpowiedniejszą dla siebie?
Mark: Pewne różnice leżą w sposobie, w jaki te wspólnoty definiują trzeźwość. Trzeba pamiętać, że definicja seksualnej trzeźwości jest w przypadku erotomanii bardziej złożona niż w przypadku uzależnienia od alkoholu czy narkotyków. Możesz nie pić, czy nie brać do końca życia, ale celibat do końca życia nie zawsze jest najszczęśliwszym wyjściem dla erotomanów. To jest jeszcze jedno podobieństwo między tą chorobą a obżarstwem. Żarłocy nie mogą przestać jeść na zawsze, ale mogą nauczyć się jeść tylko wtedy, gdy potrzebuje tego ich ciało, a nie emocje czy duchowa pustka. Podobnie erotomani, którzy są w związkach małżeńskich mogą odkryć, że seks ze współmałżonkiem, gdy przestaje być ucieczką przed bliskością, problemami, czy negatywnymi uczuciami, a zaczyna tę bliskość dopełniać i wyrażać, jest na miejscu i jest bardzo pięknym przeżyciem. Ponieważ zdefiniowanie seksualnej trzeźwości jest trudne, różne grupy różnie ją określają. Ale i tak zawsze decyduje o tym zbiorowe sumienie, coś w rodzaju grupowej dyskusji, która nadaje wspólnocie charakter narady, za którą stoją osobiste doświadczenia uczestników. Anonimowi Seksoholicy mają najbardziej rygorystyczną definicję trzeźwości; dla nich każdy seks poza heteroseksualnym małżeństwem jest przekreśleniem trzeźwości i mimo to uczęszcza do SA wiele osób o orientacji homoseksualnej. SAA (Sex Addiicts Anonymus) nie mają tak moralizatorskiego podejścia i mówią o stałym związku partnerskim. Wspólnota SLAA (Sex & Love Addicts Anonymus) jest jeszcze bardziej elastyczna: każdy sam określa swoją trzeźwość. Uczestnicy mają więc tutaj największą przestrzeń, ale i największą odpowiedzialność; jeśli nie będą wobec siebie bezwzględnie uczciwi, choroba boleśnie im to wytknie. (W Polsce Anonimowi Erotomani rozróżniają przede wszystkim dwa pojęcia: abstynencję i trzeźwość, która jako proces postępujący - duchowo-menatalno-emocjonalne wzrastanie - nie daje się zdefiniować. Precyzyjnie określają tylko zasady abstynencji seksualnej. Na podstawie własnych doświadczeń nie wątpią oni, że seks, który nie zaburza procesu zdrowienia, możliwy jest tylko w parze z partnerem w stałym i zawierzonym Sile Wyższej związku. Uczestnicy budujący związek po okresie odstawienia i wewnętrznej odbudowy wybierają taki sposób zawierzenia swojego partnerstwa Bogu, jaki odpowiada ich przekonaniom religijnym czy duchowym; jest to kontynuacja Kroku Trzeciego). Generalnie jednak jest tak, że erotomanom, którzy są na początku zdrowienia, tak ciężko przeżywają swoje obsesje i kompulsje, że nie ważne są dla nich spory na temat szczegółów definicji trzeźwości. Dla nich marzeniem jest każda seksualna trzeźwość. Jeśli więc masz w okolicy jakąkolwiek grupę AE, to już masz niezastąpioną pomoc. Jeśli w twoim rejonie jest wiele grup i działa kilka wspólnot AE, odwiedź wszystkie i wybierz tę, której charakter najbardziej ci odpowiada. Pamiętaj, że potrzebni ci są ludzie, którym w praktyce od długiego czasu udaje się trzymać z dala od nałogowego seksu i nałogowej "miłości", a nie zaciekli teoretycy od określonego typu przekonań. Trzymaj się osób, które w czynnej erotomanii były kiedyś tam, gdzie ty, a dziś funkcjonują w bez porównania zdrowszych obszarach.
NACR: Kiedy zaczynałeś swoją drogę nie miałeś pewnie dostępu do takich grup?
Mark: To prawda. Istniały one w niektórych częściach kraju, ale nie tam, gdzie mieszkałem. Chodziłem więc przez pewien czas do klubu Anonimowych Alkoholików, choć nigdy nie miałem problemów z alkoholem i prawie nigdy go nie używałem. W końcu paru facetów mnie zapytało: "co ty właściwie tutaj robisz?" Wyjaśniłem, że jestem uzależniony od seksu i na czym to polega, a wtedy okazało się, że wszyscy oni też byli erotomanami. Stworzyliśmy więc swoją grupę Anonimowych Erotomanów, to było najlepsze, jedyne wyjście. Do dziś erotomani w pewnych częściach kraju muszą się wykazywać taką przedsiębiorczością i zaczynać sami, we własnych grupach. (W Polsce można otrzymać informacje o grupach AE i podstawową literaturę pomocną przy ich tworzeniu pisząc na adres: Wspólnota Augustyńska AE, ul. Wołoska 82/86 m. 155, 02-507 Warszawa) (przyp. tłum.). Inną możliwością jest znalezienie chrześcijańskich grup stosujących program 12 Kroków, takich jak O.O. (Overcomes Outreach), które są otwarte dla ludzi z każdym typem uzależnienia. Po więcej informacji na temat chrześcijańskiego zaplecza terapeutycznego dla osób borykających się z erotomanią odsyłam do internetowej strony Christian Alliance for Sexual Recovery.
tłumaczył Robert Waśkiewicz
Wywiad przeprowadziło Stowarzyszenie National Association for Christian Recovery (NACR): www.http://nacr.org
http://www.fronda.pl/news...eznienie__14894
Znalezione przez Jarek321 dziękujemy |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-09-18, 21:39
|
|
|
Seksoholizm - to potworna choroba!!
Często nie wiemy, że to choroba - dręczymy się, że mąż nas zdradza, że żona ogląda się za innymi - a to jest choroba - potworna, bolesna i trudna do opanowania - przeczytaj o seksoholiźmie wtedy zrozumiesz - że ten ktoś: Twój znajomy nie jest zwykłym babiarzem, a twoja koleżanka to nie puszczalska - ale są to bardzo ciężko chorzy ludzie!!
Seksoholizm to potworna choroba, o której ludzie zdrowi bez żadnego nałogu nie mają pojęcia. Niszczy jak każdy inny nałóg i dotyka ludzi słabych, nie mających poczucia własnej wartości, nie akceptujących siebie, z rodzin, w których nigdy nie było miłości!!!
Charakterystyczne dla seksoholików mężczyzn - jest gardzenie własną matką i często bardzo negatywne jej traktowanie – matka nie może być partnerką seksualną - bo jest matką, wiec jest nikim, zerem, a często problemem, w podobny sposób traktują własne żony – poniżają je, usiłują wmówić, że są słabe seksualnie i albo z żoną unikają kontaktów seksualnych, albo robią to jak automat, bez gry wstępnej, bez uczucia, bez miłości – raz za razem i czasami z wielkimi udziwnieniami – kobiety seksoholików nawet nie wiedzą, że to choroba, a nie zwykłe urozmaicenie w seksie, nie zdają sobie sprawy z tego, że to zwierzęcy popęd, a nie miłość, a traktowanie partnerki seksualnej jak lalki z porno - sklepu - to nie brak z jej strony umiejętności seksualnej, ale brak tej umiejętności ze strony seksoholika, dlatego poniżanie partnerki jest jego sposobem na poprawienie własnego wizerunku. Seks dla chorego ma być krótki, treściwy i raz dwa – szybko, mocno, boleśnie, czasami z udziwnieniem – ale bez uczuć. Seksoholik winą za swoje zachowanie musi obarczyć żonę - często tłumaczy to niedopasowaniem. Tacy mężczyźni generalnie nie zadawalają seksualnie żadnej partnerki – seks w ich wykonaniu jest żenująco słaby – ale kobiety potrafią udawać, potrafią kochać i poświęcić się dla ukochanego – niszczą siebie i swoje rodziny – bo tej przypadłości nie da się łatwo wyleczyć – jaki facet pozwoli sobie na ograniczenie własnego ego!!!!! Jeżeli seksoholik trafi na seksoholiczke tylko taką parę seks będzie zadawalał – oboje mają co lubią, nie bawi ich gra wstępna, pieszczoty dlatego latami mogą trwać w takim chorym związku – jedno jest pewne seksoholicy nigdy nie zbudują trwałego związku ze swoimi partnerkami – gdyż nie wiedzą co to miłość, a partnerek czy partnerów mają zwykle kilka.
Seksoholizm dotyka częściej mężczyzn, ale i wśród kobiet jest wiele chorych na uzależnienie od seksu. Jest to takie samo uzależnienie jak każde inne – alkoholik myśli tylko o wódce, a seksoholik o kopulowaniu – nie ma znaczenia z kim, gdzie i jak – byle szybko, mocno i następna proszę. Seksoholizm, to jedno z najszybciej rozwijających się uzależnień na świecie. Seksoholikami stają się nie tylko mężczyźni (jak zwykło się uważać), ale również kobiety. Szacuje się, że około 20-30% chorych należy do płci pięknej. W przypadku kobiet, trudniej jednak o diagnozę- rzadziej przyznają się one do choroby i wolniej dostrzegają objawy, które świadczą o uzależnieniu od seksu, a często swoje potrzeby seksualne przekładają na miłość – ponieważ nie mają pojęcia co oznacza prawdziwa miłość – seksoholicy nie potrafią kochać bo nikt ich tego nie nauczył!!!
Często ludzie chorzy mają własne rodziny - szczególnie gdy założyli je jeszcze przed rozwojem choroby i latami potrafią udawać w domu, że z nimi jest wszystko ok. – ale w różnych miejscach mają stałe partnerki, które skutecznie ukrywają przed własną żoną i znajomymi – utrzymywanie stałej pozamałżeńskiej partnerki w tajemnicy jest pierwszą oznaką choroby!!!! Wiadomo, ze kobiety i mężczyźni mogą mieć większe potrzeby seksualne – jeżeli tak jest to mówią o tym otwarcie, jeżeli ukrywają swoją partnerkę to znaczy, że są uzależnieni. Czasami w chorobę zapada się przypadkowo – wystarczy, że raz trafiła się okazja – jak z każdym nałogiem, raz zapalony papieros, raz wypity alkohol, czy zaaplikowany narkotyk i jest się już w szponach choroby nałogowej – dotyczy to ludzi słabych bez poczucia własnej wartości – ale ilu jest tak naprawdę tych silnych? Czasami jeden skok w bok z chętną koleżanką z pracy i jesteśmy w szponach nałogu!!! Również wtedy kiedy standardowy seks przestaje być wystarczający partnerzy zwykle szukają dodatkowych, bardziej wyszukanych bodźców. Takie poszukiwania mogą jednak okazać się niebezpieczną ścieżką wprost do seksoholizmu. Kiedy partner wciąż potrzebuje nowych doznań i stara się zaspokoić kolejną wymyślną fantazję to tylko znak, że następna będzie jeszcze wymyślniejsza. Ludzki umysł raz włączony i nakierowany na pewien tok myślenia potrafi zgłębiać go w nieskończoność. W konsekwencji taka osoba zachowuje się obsesyjnie i powoli acz sukcesywnie popada w nałóg!!!
Narkomani szukają w różny sposób narkotyków, palacze kupują papierosy, a seksoholicy szukają zaspokojenia swoich potrzeb – adorują, podrywają, wypłakują się do kochanek na temat swoich okropnych żon, a gdy wyczerpią już limit dostępnych kobiet – ogłaszają się w prasie, korzystają z odpowiednich agencji, biorą dziewczyny stojące przy lasach – zabezpieczenie się przed chorobami, czy własne zdrowie nie ma dla nich znaczenia bo seksoholizm jest takim samym uzależnieniem jak każde inne i szkodzi w równym stopniu seksoholikowi i jego otoczeniu. Jeśli pozwolimy żądzom zawładnąć naszym życiem, możemy je zniszczyć, ale głód w tym nałogu ma podobne objawy jak w każdym innym. Seksoholika dręczą wszystkie objawy narkotycznego głodu: rozdrażnienie, silne bóle mięśni, bezsenność, rozkojarzenie, ataki paniki, depresja, myśli samobójcze. Chwilową ulgę może mu przynieść tylko szybkie podanie substancji uzależniającej, a tę - przypomnijmy - seksoholik produkuje sam. Seks z obcą osobą dodaje temu wszystkiemu dodatkowych wrażeń (euforyzujące działanie adrenaliny).
W okresie abstynencji człowiek uzależniony jest przewrażliwiony i bardzo podatny na zranienie. Doświadcza długo tłumionych lęków i myśli. Ciągle lub "napadowo" chce się uruchomić - powrócić do nałogowych działań. Może mieć niewyjaśnione bóle i dolegliwości, być wyczerpany i drażliwy, mieć problemy ze snem i z apetytem - traci go, albo się objada. Często przerzuca się na inne nałogi, ma huśtawkę emocji, jest pełen smutku, rozpaczy i lęku, izoluje się od otoczenia. Oprócz tego wszystkiego seksoholik rezygnujący z patologicznych wzorców swojego zachowania uporczywie fantazjuje na jawie i we śnie na temat seksu. To powoduje, że jednym z najtrudniejszych momentów w leczeniu seksoholizmu jest proces odstawienia.
Czy jesteś seksoholikiem? Jeżeli odpowiesz na kilka z poniższych pytań twierdząco to jesteś, lub masz podatność!
angażujesz się w relacje seksualne z większą ilością partnerów niż zakładałeś/łaś podejmujesz zachowania seksualne nie myśląc o ryzyku zdrowotnym, jaki się z tym wiąże seks (myślenie o nim, poszukiwanie okazji do niego) zajmuje ci tyle czasu, że bywa iż zaniedbujesz obowiązki zawodowe i domowe spędzasz sporo czasu na zachowaniach związanych z seksem – oglądasz strony www, odwiedzasz seks shopy, oglądasz filmy erotyczne, kobiety fascynują się zdjęciami penisów w pełnym wzwodzie, a mężczyźni nagimi kobietami i ich miejscami intymnymi! odczuwasz silną irytację, lub lęk, jeśli nie możesz spełnić swoich seksualnych potrzeb prowadzisz podwójne (wielokrotne życie) lub często okłamujesz partnera by chronić siebie / sowich partnerów - czasami latami ciągniesz związek oparty na spotkaniach erotycznych. O swoich partnerkach erotycznych nie mówisz nikomu, ukrywasz związki z nimi, kamuflujesz spotkaniami koleżeńskimi, czy biznesowymi. twoje życie erotyczne jest zrytualizowane (podobne pozycje, podobny schemat stosunków) bez długotrwałej gry wstępnej, bez pieszczot – szybko i treściwie. podejmowałeś/ łaś wysiłki zmierzające do zmniejszenia ilości kontaktów seksualnych )bez powodzenia) w chwilach frustracji lub dużego napięcia masz większą niż zwykle ochotę na seks.
Seksoholizm jak z tego wynika jest trudną i ciężką chorobą, która chorego w konsekwencji doprowadza do zepchnięcia na margines życia, pracy, rodziny - często takie osoby kończą życie w samotności, popadają w inny nałóg, który daje im zapomnienie o ciągłym nieustającym popędzie seksualnym.
Czasami bywa, że zaczynają normalnie żyć w późnym wieku i wtedy znajdują stałe partnerki, które o niczym nie wiedzą - gdy popęd w ich wieku jest już tylko wspomnieniem - taki scenariusz jest jednak wyjątkiem i ludzie Ci bez pomocy psychiatrycznej najczęściej popełniają samobójstwa, albo stają się włóczęgami, samotnikami, żyjącymi w kartonach lub w głuszy leśnej – uciekają od ludzi i nałogu. Dlatego uważam, że należy o tym pisać bo seksoholicy są wśród nas – niszczą nasze rodziny i nasze życie, a my nawet nie wiemy, że to jest tak ciężka choroba, którą z trudem, ale jednak można leczyć przez ograniczenie popędu, tylko, że chory musi bardzo tego chcieć i rozumieć, że jest chory .
http://wiadomosci.onet.pl...,1,artykul.html |
Ostatnio zmieniony przez 2011-09-18, 21:50, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-10-25, 16:00
|
|
|
Oglądasz porno w internecie? Będziesz miał problemy w łóżku!
Badacze z Uniwersytetu w Padwie ostrzegają, że oglądanie ogólnodostępnych w internecie filmów pornograficznych prowadzi do zaburzeń erekcji. Uwaga, w badaniu wzięło udział 28 tysięcy nastoletnich mężczyzn i dwudziestoparolatków.
Kwestia dotyczy miłośników tzw. "twardej" pornografii, dostępnej dziś w sieci na niespotykaną dotychczas skalę i niejednokrotnie bardzo wyuzdanej. Badacze stwierdzili, że gama silnych podniet dosłownie na wyciągnięcie ręki otępia popęd w intymnych sytuacjach w prawdziwym życiu. Nie tylko osłabia doznania, ale może nawet prowadzić do fizycznej niemożności odbycia stosunku.
Prawdopodobnie wynika to z mniejszej wrażliwości na dopaminę, czyli neuroprzekaźnik zwany też "hormonem szczęścia". Zbyt często serwowane silne bodźce sprawiają, że w sytuacjach, gdy wydziela się jej mniej, organizm nie reaguje. Oczywiście to błędne koło, ponieważ każde niepowodzenie zniechęca do kolejnych prób podjęcia współżycia (w "realu"), a skłania do jeszcze większego uzależnienia od pornografii.
Włoscy uczeni nazwali ten stan "seksualną anoreksją". Szef Włoskiego Towarzystwa Andrologii i Seksuologii Carlo Foresta powiedział, że wielu młodych Włochów już w wieku lat 14 korzysta z internetowej pornografii "w sposób nadmierny" i staje się obojętnymi nawet na najbardziej okrutne przedstawienia aktu seksualnego. Seksualność młodych mężczyzn rozwija się "poza prawdziwymi związkami", a więc w wypaczony sposób.
Proces zobojętniania zaczyna się od mniejszej satysfakcji z korzystania z pornografii (i szukania coraz bardziej ekstremalnych przejawów seksualności), potem następuje ogólny spadek libido, a następnie niemożność osiągnięcia erekcji. Medycy podkreślają, że stan jest odwracalny, ale zajmuje to kilka miesięcy i potrzebna jest specjalistyczna pomoc.
Na dorocznej konferencji Towarzystwa podano też dane o liczbie internautów korzystających z pornografii w sieci. We Włoszech jest to 7,8 miliona z 27 milionów osób korzystających z sieci, a więc 28,9 procent. Daje to temu narodowi czwarte miejsce w Europie po Niemcach (34,5%), Francuzach (33,6%) i Hiszpanach (32,4%).
http://tech.wp.pl/kat,100...,wiadomosc.html |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-15, 00:31 NIEPOKOJĄCE
|
|
|
Ta choroba weneryczna zbiera coraz większe żniwo! Czy Polsce grozi epidemia?
Naukowcy informują, że nadciągają czarne chmury dla tych wszystkich, którzy lubują się w seksie niekoniecznie z jedną, stałą partnerką.
Okazuje się, że medycyna zaczyna przegrywać walkę z chorobami wenerycznymi, co w praktyce objawia się tym, że powoli zaczyna brakować skutecznych leków na najbardziej powszechne przypadłości intymne. W ten sposób, do niedawna najczarniejszy scenariusz dziś staje się tym najbardziej prawdopodobnym - lekarze coraz głośniej dają do zrozumienia, że chlamydia i rzeżączka już wkrótce staną się nieuleczalne...
Niepokonana chlamydia atakuje
Do zakażenia bakterią chlamydii dochodzi najczęściej podczas kontaktów seksualnych. U kobiet infekcja może objawiać się nasilonym występowaniem wydzieliny z pochwy, które zwykle pojawia się od tygodnia do dwóch po kontakcie z bakterią. Inne objawy to: ból podczas oddawania moczu i krwawienie po stosunku. Zarażeni mężczyźni odczuwają pieczenie w trakcie oddawania moczu - po kilku dniach może nastąpić zapalenie cewki moczowej, nadjądrzy i gruczołu prostaty.
W ostatnim wydaniu brytyjskiego "Daily Mail" pojawił się niezwykle ciekawy, ale też mocno wstrząsający artykuł o chlamydii, najbardziej powszechnej chorobie wenerycznej świata (obiegowa nazwa zakażenia bakterią chlamydii). Redaktorzy "DM" przekonują w nim, że każdego roku pojawia się 100 milionów nowych przypadków na świecie. To porażająca statystyka, która jednak do niedawna aż tak bardzo nie szokowała, ponieważ przyjęło się sądzić, że wystarczy przepisać odpowiedni lek i problem można uznać za zażegnany. A jednak, badacze z "Wellcome Trust Sanger Institute" odkryli, że chlamydia ma potencjał by stać się bakterią odporną na antybiotyki. Więcej, niewykluczone, że już do tego doszło.
Już od jakiegoś czasu wiadomo, że chlamydia występuje w różnych szczepach, lecz wcześniej nie podejrzewano, jak wiele owych szczepów krąży po świecie, zaś rozpoznanie choroby, nawet obecnie, ogranicza się do wykrycia jej obecności lub nie, bez oznaczenia konkretnego szczepu. To, z kolei oznacza, że leczenie może okazać się nieskuteczne, ponieważ dany szczep bakterii zdążył się już uodpornić na określony antybiotyk - wobec tego, czasami trzeba szukać po omacku. Teraz jednak badacze z "Wellcome Trust Sanger Institute" ustalili, że do powstawania nowych szczepów dochodzi zaskakująco często: chlamydia mutuje się niemal nieustannie.
"Naukowcy odkryli niedawno, że jeśli dwa szczepy chlamydii zaatakują tę samą osobę, może dojść do mutacji i powstania trzeciego, silniejszego", mówi dr Simon Harris. Z kolei, profesor Ian Clarke z University of Southampton wyjaśnia: "Choć chlamydia jest obecnie najważniejszą z infekcji przenoszonych drogą płciową, nie zmienia to faktu, że wciąż mamy spore luki w wiedzy na jej temat. Nie wiemy jakie szczepy krążą po świecie, ani ile ich jest, nie mamy też pojęcia, w jaki sposób ewoluowały". W efekcie, często, kiedy po kuracji antybiotykowej, lekarz wykryje u pacjenta tę chorobę nie wie, czy nie została ona zaleczona, czy też pacjent zdążył się już zarazić jakimś nowym szczepem. Co więcej, specjaliści nie są w stanie stwierdzić, czy dany szczep jest odporny na leczenie, czy nie...
EURO 2012: Mistrzostwa Europy w chorobach wenerycznych?
Jak widać, chlamydia staje się powoli poważnym zagrożeniem, którego już wkrótce być może nie da się wyplenić. Podobnie zresztą będzie z rzeżączką - magazyn "Scientific American" podaje, że w samych Stanach dochodzi do 600 000 nowych przypadków zakażeń rzeżączką każdego roku. Co więcej, najświeższe i najsilniejsze szczepy tej bakterii przestają reagować na antybiotyki. Jednak najbardziej niepokojący jest fakt, że już wkrótce Polacy staną się szczególnie narażeni nie tylko na zakażenie się "nieśmiertelną" chlamydią, czy rzeżączką, ale też HIV/AIDS.
Już niebawem nasz kraj zaleją żądni przygód kibice z całego świata, którzy przyjadą do nas nie tylko z myślą o atrakcjach sportowych, ale też o naszych pięknych dziewczynach, których uroda znana i doceniana jest na całym globie. Poza tym, szacuje się, że do Polski przyjadą również całe rzesze prostytutek - szczególnie ze wschodu, co dodatkowo zwiększa niebezpieczeństwo rozprzestrzeniania się chorób intymnych. "Rzeczpospolita" donosi, że kibice będą otrzymywać ulotki informacyjne i prezerwatywy w trakcie turnieju, co nie zmienia jednak faktu, że sytuacja nie wygląda dobrze. Jak pisze "Rz": "Eksperci ogłosili alarm, bo w ostatnim roku liczba zakażeń wirusem HIV wyraźnie wzrosła. Tylko na Mazowszu w ubiegłym roku wykryto 400 nowych zakażeń, stwierdzono też 27 zachorowań na AIDS. Rok wcześniej zakażeń w tym regionie było 162, a dziesięć osób zachorowało na AIDS."
(..)
MW/PFi
http://facet.wp.pl/kat,10...,wiadomosc.html |
|
|
|
|
Eromik [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-31, 11:11
|
|
|
Kingo,
zauważyłam, że masz dużą biegłość w temacie seksoholizmu.
Czy wiesz może o grupach wsparcia dla żon seksoholików Ja korzystałam z pomocy takiej grupy w Warszawie ale obecnie mieszkam w Gdańsku i brakuje mi kontaktu. Może wiesz o jakiejś grupie internetowej.
Pozdrawiam |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-01, 01:49
|
|
|
Eromik napisał/a: | obecnie mieszkam w Gdańsku i brakuje mi kontaktu. Może wiesz o jakiejś grupie internetowej. |
Proponuję zacząć szukać tu:
GDYNIA
Grupa S.L.A.A. ŚWIATŁO NADZIEI
ul. Tragutta 9, Klub Abstynenta
Mityngi: sobota, godz. 18.30
Mityng otwarty: pierwsza sobota miesiąca
http://www.slaa.pl/mityngi
Szczegółowe informacje w sprawie mityngów stacjonarnych: 0 502 815 430.
Zapraszamy również do udziału w mityngach w formie telekonferencji w każdą środę od 20.00 do 21.00.
Szczegółowych informacji na temat mityngu udziela Tomasz tel.: 605 436 881
a potem tu:
http://www.psychotekst.pl/Forum/
pomocna strona:
http://www.coslaa.org/ |
|
|
|
|
Eromik [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-01, 10:28
|
|
|
Dzięki serdeczne,
ale muszę szukać dalej ponieważ te informacje dotyczą osób uzależnionych, ja jestem żoną seksoholika i raczej szukam wsparcia dla osób współuzależnionych. Konkretnej terapii, grupy. |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-04-02, 00:03
|
|
|
Eromik napisał/a: | informacje dotyczą osób uzależnionych |
Zadzwoń pod te numery, bo tam najszybciej podadzą Ci potrzebny kontakt. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 11 |
|
|