Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Pierwsze Święta bez Żony/ męża....
Autor Wiadomość
Tusia1987
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 09:27   Pierwsze Święta bez Żony/ męża....

Sycharki Kochane... Wczoraj się zaczął okres Adwentu... Okres oczekiwania... Te święta Bożego Narodzenia będą dla mnie prawdopodobnie pierwszymi świętami bez mojego męża... Strasznie się boję świąt i zawsze jak nie potrafiłam się ich doczekać, dziś najchętniej zatrzymałabym czas aby do świąt nie doszło... Tak bardzo się boję tego okresu Świąt... Najchętniej całe święta bym przespała... :( Mam wrażenie jakby zaraz mi miało serce pęknąć z rozpaczy... :(
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 10:02   

Droga Tusiu,
wiem że będzie ciężko, to sytuacja z rodzaju tych niełatwych. Ale wciąż to tylko okoliczność życiowa, która w każdej chwili może ulec zmianie, a nie tragedia która jest z całą pewnościa nieodwracalna.

W takich trudnych momentach życiowych, by nie zatonąć w emocjach, słusznie się jest zwrócić po wsparcie do Stwórcy i zwracać się tak długo i tak często aż emocje przestaną wypełniać Cię zbyt dotkliwie.
Dobrze jest też oprzeć się na swoim rozumie, tylko trzeba mu pozwolić dojść do głosu. ;-)

Weź pod uwagę, że nie zostajesz zupełnie sama. Masz rodzinę z którą ten wyjątkowy czas możesz dzielić.
Będziesz siedzieć w ciepełku, przy zastawionym stole, w asyscie ludzi którzy Cię kochają i dobrze życzą.
Nie wspomnę o innych atutach Świąt Bożego Narodzenia, te są z pewnością dla Ciebie oczywiste.

Niektórzy ludzie na tej Ziemii ten piękny czas będą zmuszeni spędzić bez dachu na głową, w obawie o swoje życie, w głodzie i strachu, bez bliskich albo ze świadomością ich śmierci..to dopiero tragedia.

Zatem warto Tusiu, oprzeć się na pozytywach, na tym co masz, a nie na tym czego w tym momencie Ci brakuje. Trzeba mieć świadomość, że nie wszystko co mamy jest nam dane raz na zawsze. :-)
 
 
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 10:15   

Rozumiem Cię doskonale, nic dodać nic ująć.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 10:45   

Ja też Cię rozumiem Tusiu, ale to nie jest koniec świata. Ja też bałam się pierwszych Świąt po rozwodzie, jeszcze miesiąc temu, ale teraz czekam na nie z radością jak zawsze. To nie są Święta rodzinne, to są Święta Boże. Pewnie, że będzie mi przykro, że mój mąż spędza je z kimś innym, pewnie sobie popłaczę, ale podniosę głowę i podzielę się opłatkiem z moimi bliskimi - córką, synem i synową. Mam nadzieję, choć jeszcze nie mam pewności :-/


Moja koleżanka trzy lata temu straciła męża, teraz syna - tak, ona może płakać, my nie powinnyśmy :-|
 
 
Małgorzata L
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 14:18   

Przede mną też pierwsze Święta bez męża, tzn. pewnie w przelocie będziemy się widywać, ale nie przełamiemy się opłatkiem, nie zjemy razem potraw wigilijnych. Najbardziej szkoda mi syna, który będzie tęsknił za każdym z nas. Jakoś trzeba to przetrzymać :-(
 
 
Tusia1987
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 15:12   

Dziś mój mąż powiedział, że nie wyobraża sobie Świąt spędzonych wraz ze mną... Czy bolało??? Jak najgorsza chłosta... :-( A było już tak dobrze.... Jeszcze miesiąc temu...
 
 
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 17:45   

W ubiegłym roku miałam pierwsze Święta bez męża. Wybrnęłam z tego tak, że na wigilię zaprosiłam troje samotnych, opuszczonych ludzi (kolegę córki z mamą, kolegę syna). I było w sumie nieźle. A nawet wesoło. Choć unikaliśmy śpiewania kolęd, więc jakiś unik był.
W tym roku jakoś nie mam pomysłu, bo bardzo zapracowana będę. Może się coś samo wykluje?
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-30, 17:58   

Tusia1987 napisał/a:
Dziś mój mąż powiedział, że nie wyobraża sobie Świąt spędzonych wraz ze mną... Czy bolało??? Jak najgorsza chłosta... :-( A było już tak dobrze.... Jeszcze miesiąc temu...


Oni zawsze wiedzą jak uderzyć, żeby zabolało :evil: Ale Ty mu nie oddawaj. Ja mojemu mężowi nie oddałam żadnego ciosu, a jak powiedział, że nie odda mi pieniędzy zasądzonych na rozprawie, to powiedziałam, że mu je daję, żeby je sobie wziął. Ja mam czyste sumienie, a ze swoim niech on się sam rozlicza. Nie smuć się Tusiu. Niech mu będzie.

Jak chcesz możesz przyjechac do mnie. Daj mi wiadomość na priva, to Ci podam namiary.

„Panie, Ty wiesz czego mi trzeba, ja po ludzku to … i mimo że chciałabym tak mocno Ci ufać, że to co się teraz dzieje w moim życiu jest dla mnie najlepsze, to na teraz nie umiem. Naucz mnie. Pomóż mi przeżyć dzisiejszy dzień. Jutro znów będę u Ciebie, bo to Ty mi dajesz opiekę i bezpieczeństwo."
 
 
michal-wlkp
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 09:12   

Ja też wolałbym, aby świąt w tym roku nie było. Bez żony, bez dzieci.
Podjąłem jednak decyzję, że spędze je w domu. Sam, ale w naszym domu.
 
 
Tusia1987
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 10:17   

To znaczy ja mam rodzinę... I mama mnie zaprasza i rodzeństwo Mamy... ale... no właśnie to ale... Nie chcę nikomu psuć świąt... ja wiem, że skończy się to płaczem... Taka już jestem emocjonalna... Muszę się chyba tego oduczyć... Ale nigdy nie potrafiłam reagować na zimno... :-/

Najgorsze jest to, że ja teraz poznaje ciemne strony mojego męża...
Z fantastycznego faceta zrobił się z Niego egoista... Nie liczy się z żadnymi uczuciami.... Tzn. Nie! Liczy się z własnymi uczuciami... Miesiąc temu miał skręconą nogę to jak mnie jak potrzebował było dobrze... Potrafił napisać, że mnie kocha, że tęskni itd...

Nie mam sił już walczyć o ten związek.... :(
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 10:19   

JolantaElżbieta napisał/a:
Tusia1987 napisał/a:
Dziś mój mąż powiedział, że nie wyobraża sobie Świąt spędzonych wraz ze mną... Czy bolało??? Jak najgorsza chłosta... :-( A było już tak dobrze.... Jeszcze miesiąc temu...


Oni zawsze wiedzą jak uderzyć, żeby zabolało :evil:


ONE też, nie jednego silnego chłopa zwala z nóg :-/
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 10:55   

Tusia1987 napisał/a:
To znaczy ja mam rodzinę... I mama mnie zaprasza i rodzeństwo Mamy... ale... no właśnie to ale... Nie chcę nikomu psuć świąt... ja wiem, że skończy się to płaczem... Taka już jestem emocjonalna... Muszę się chyba tego oduczyć... Ale nigdy nie potrafiłam reagować na zimno... :-/



Tusiu

Oczywiście zrobisz jak zechcesz, ale moze jednak zdecydujesz się na święta między ludźmi, bliskimi...
a nawet jak sobie popłaczesz...to co z tego?
twoi bliscy zapraszając Cie wiedzą przecież w jakiej jesteś sytuacji. I będą się o Ciebie martwić przy Wigilijnym stole...i pewnie będzie im smutno, że zostałaś sama...
a Ty sama będziesz się zalewała łzami...po co?
a tak na chwile posmucicie się razem, a potem będzie znowu świątecznie, ciepło i rodzinnie
dla wszystkich

pomyśl o tym
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 12:24   

Tusia1987 napisał/a:
To znaczy ja mam rodzinę... I mama mnie zaprasza i rodzeństwo Mamy... ale... no właśnie to ale... Nie chcę nikomu psuć świąt... ja wiem, że skończy się to płaczem... Taka już jestem emocjonalna... Muszę się chyba tego oduczyć... Ale nigdy nie potrafiłam reagować na zimno... :-/

Najgorsze jest to, że ja teraz poznaje ciemne strony mojego męża...
Z fantastycznego faceta zrobił się z Niego egoista... Nie liczy się z żadnymi uczuciami.... Tzn. Nie! Liczy się z własnymi uczuciami... Miesiąc temu miał skręconą nogę to jak mnie jak potrzebował było dobrze... Potrafił napisać, że mnie kocha, że tęskni itd...

Nie mam sił już walczyć o ten związek.... :(


To nie walcz Tusiu. Doprowadź siebie do jako takiej równowagi, płacz jeśli musisz aż wypłaczesz żal. Ja płakałam trzy miesiące, c o d z i e n n i e - po parę godzin. Sprzątałam i płakałam, gotowałam i płakałam, rozmawiałam z ludźmi i płakałam, spałam i płakałam, brałam prysznic i płakałam. Prawie bez przerwy. Ale już nie płaczę. No może ze trzy minutki dwa razy w tygodniu :-D

A sprawę swojego małżeństwa oddaj Panu Bogu - brawo sycharowcy udało wam się mnie tego nauczyć:-), bo i tak nie masz wpływu na swojego męża, jak ja na swojego.
Ale modlę się o niego i każdego dnia budzę się ze słowami: Panie Boże dziękuję za noc, pobłogosław mój dzień, ja błogosławię mojemu mężowi i proszę abyś miał go w swojej opiece.
Trzeba zaufać wyższej instancji, bo po ludzku kicha!


Myślałam przez chwilę, że mówisz o moim mężu, bo też go pielęgnowałam jak miał kłopoty z nogami :shock: _
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 12:25   

ryan napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Tusia1987 napisał/a:
Dziś mój mąż powiedział, że nie wyobraża sobie Świąt spędzonych wraz ze mną... Czy bolało??? Jak najgorsza chłosta... :-( A było już tak dobrze.... Jeszcze miesiąc temu...


Oni zawsze wiedzą jak uderzyć, żeby zabolało :evil:


ONE też, nie jednego silnego chłopa zwala z nóg :-/


W oni zawierają się też one - ci ludzie obojga płci, którzy zdradzają i uciekają :evil:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9