Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mały cud ale zawsze...
Autor Wiadomość
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-28, 19:42   

dzięki Wam, moi mili :)

tak cudem są drobne sprawy, to ze chodzimy po swiecie, czyjś uśmiech, dobre słowo, słoneczny dzień


Dziś byłam u księdza egzorcysty (wyslana przez moją terapeutkę), zeby sprawdzic czy nie jestem zniewolona... Trochę bylam sceptyczna, bo nie mam jakis spektakularnych objawow o jakich sie slyszy.

Rozmowa byla bardzo rzeczowa, konkretna ankieta z ktorej wyszlo, ze w mojej rodzinie były rozne obrzedy magiczne i przesądy. ja tez interesowalam sie new age. Mialo to na mnie wplyw i teraz to widzę. Duzo tez rozmawiaismy o PRZEBACZENIU.

WARTO SIE MODLIC O PRZEBACZENIE, gdyz nie uleczone, trzymane zranienie może byc furtką dla grzechu, oddalac nas od PAna Boga.

Pozdrawiam Was
 
 
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-28, 20:18   

Danusiu, to co piszesz jest pięknym świadectwem, pisanym ślicznym językiem miłości !! Cmoooooooooook !! EL.
 
 
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-30, 07:30   

Danusiu, cieszę się razem z Tobą :-)
i życzę, abyś każdego dnia doświadczała maleńkiego cudu :-)
 
 
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-30, 09:17   

Danusiu,
mocno Cie przytulam.
jak Ty ucze sie doceniac male cuda kazdego dnia.
i ile ich, kiedy juz czlowiek zacznie sie im dokladnie przygladac! :-)
 
 
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-28, 22:10   

dzieki Moniko!

zastanawiam sie czy nie zmienic opisu na kryzysowy.
Remont, zmeczenie, moje egzaminy, praca...duzy stres i juz wszystko wali sie.
wiec jakie to fundamenty jeszcze slabe

wskakujemy w stare koleiny...maz mnie obraza...ja nie mam siy sie bronic i stawiac granic

przymykam oko a potem jestem z siebie niezadolowona

mam wiele mysli zniechęcenia, maz nadal nie pracuje nad soba...zloszcze sie na niego

postaram sie odpoczac.
 
 
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-29, 07:26   

Danka 9 napisał/a:
postaram sie odpoczac.


zachęcam do odpoczynku przed Najświętszym Sakramentem :-)
To pewnie tylko maleńka niedyspozycja ;-) ... będzie lepiej ;-)
Pozdrawiam i uśmiecham się do Ciebie :-D
 
 
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-29, 13:13   

Danusiu ważne, że masz tego wszystkiego świadomość, że diagnozujesz, co się dzieje. Pomaga ci to zapanować nad emocjami. I dla męza być buforem. Ściskam.
 
 
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-29, 18:27   

dziękuję Wam dobre kobiety :)

kasiu , tez sie usmiecham

bozko, nie zawsze potrafię, nie zawsze, własnie się wsciekłam (brzuch mnie boli do tego wszystkiego i stres przed egzaminem w niedzielę), nafurczałam na męża i wszystkie mądrosci wzieły w łeb.
Poczułam sie urazona, tym, ze maz chce po swojemu wszystko w domu ustawiać i moje ksiazki ustawił na najnizszej pólce, niewygodnie, mowiac ze mam tam zawsze balagan ( to niestety fakt).

Uff ale sie poczulam dotknieta...niby drobiazg...a moje ja padło :( poczulam sie do niczego, bez swojeg miejsca w domu, skrytykowana....na najnizeszej połce, jakbym nie była ważna tutaj w domu.

Wiem ze to moje kompleksy wyszły, było nieco krzyku ( wstyd mi przed sasiadami ;) a jeszcze bardziej przed sobą.

Nie wiem czy intencja meza było mi dokuczyc..moze nie, racjonanie podszedl do sprawy a takt nie jest jego najmocniejsza stroną.

Powiedzialam mu ze chcialabym aby zamiast wyrzucac mi nieporządek, pomagał mi go zachować, np przypominał o tej półce...) mnie to tak nie przeszkadza...ale moglibysmy jakis kompromis dograc..umówić się jak dorośli ludzie... chcialabym aby maz mial wiecej wyczucia.....

ale nie ma i ja musze byc mniej drazliwa

jeszcze wrocilam od kolezanki, ktora maz na rekach nosi i zgadza sie na wszystko co ona chce a u nas ciezka praca nad kmpromisem...co do wszystkiego, chociaz sa postępy

wiec wyobrazilam sobie jak ona ma fajnie a ja nie ;) i dołek gotowy....łapię juz dystans jak o tym piszę


wystarczyło twardo obstawać przy miejscu ksiazek moich w regale....
ech..tak to jest gdy ludzie juz starsi ;) po 30 stce probują wsplnie gospodarowac przestrzenią, tyle lat sami o sobie decydowalismy...i teraz jest trudniej


teraz odpoczywam sobie i brzucho mniej boli, więc postaram sie wyciszyć do powrotu męża i moze koktail z truskawek zrobię.

szkoda ze teraz nie mam kiedy zupełnie isc do koscioła...

nie wiem nawet czy na czuwanie przed zeslaniem Duch sw, moze na trochę
brakuje mi tez spowiedzi, wybieram sie w przyszlym tygodniu.
Z Panem Bogiem wszystko jest prostsze

[ Dodano: 2009-06-10, 08:13 ]
Juz po spowiedzi, po odpoczynku

znowu zaczyna być łatwiej

spełniam marzenia powoli, remont mieszkania, teraz wizyta teściów, były wspolne swięta u nas :)
wspolne wakacje, jest o wiele wiecej spokoju niz dawniej
sesja na studiach, spokojnie w miarę ;)

od wczoraj doszla wspolna modlitwa!!! Tak dlugo wyproszona i wyczekana :)

staramy sie o dziecko :)

W zeszlym roku o tej porze:

jak na zlosc w czerwcu ktory tak lubię:

decyzja meza rozwodzie, nie mozemy sie dogadać, jest zlosc , agresja z obu stron, nie mamy dzieci, meza duza frustracja w zwiazku z tym

przerwanie przez niego terapii po paru spotkaniach

terapeutka katolicka rozklada rece na taka decyzje męża i mowi ze juz nic nie da sie zrobic...doradza szybkie zalatwienie spraw formalnych
w sadzie cywilnym i koscielnym

moja wizyta w sadzie metropolitalnym
ksiadz mowi, ze szkoda mnie i ze ile mozna cierpiec, ze jak tyle juz probujemy naprawic i nic, to szkoda czasu

separacja, czy tez moja ucieczka- wyprowadzka do rodzicow na czas sesji zeby miec spokój do nauki

szukanie mieszkania zeby zamieszkac osobno

poprawki, bo oblalam egzaminy

mało snu i jedzenia, odsuwam sie od przyjaciół
jestem narzekająca i juz niewiele osob chce ze mną gadać...

ale jest kochająca rodzina, ktora mimo wszystko jest przy mnie ( choc tez doradzala rozstanie)
ktora modlila sie za mnie
jest i byla terapia w osrodku katolickim, i osoba ktora zachecila by nie poddawac sie

przypadkowi ale widze ze przez Pana Boga postawieni spowiednicy, ktorzy tez wzbudzali nadzieje
ksiazki i artykuły
samotne rekolekcje ignacjańskie
nawracam się ciągle i ciągle :)
teraz to forum

a przede wszystkim z wielkiemi oporami ale jednak oddalam Panu Bogu nasze malzenstwo
zblizylam sie do Boga z wielkim strachem ze mi męza zabierze jednak ;)
sakramenty regularnie i modlitwa

byly tez rozmowy z egzorcystą i modlitwa nade mną
oraz leki antydepesyjne, brane z pól roku, duzo wyciszyły i pozwoliły wrocic do zycia, moglam jesc i spac i pracowac i studiowac.

Pisze o tym znów, bo czuję ze powinnam chwalić Pana Boga za to :))
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8