Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Przesunięty przez: administrator 2008-04-08, 10:09 |
Rozwód - wiara - Jezus |
Autor |
Wiadomość |
w.z. [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-04-18, 14:10
|
|
|
Tylko Olu moim zdaniem można spokojnie komuś wytłumaczyc, że źle robi. Pewnie to nawet szybciej zrozumie, ale można tez walnąc z grubej rury - na zasadzie "a co mi tam, ze ktoś płacze jak mu przywalę, to jego problem i niech sie leczy". |
|
|
|
|
Ola2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-04-18, 14:49
|
|
|
No widzisz tylko, że oni wiedzą, że my nie płaczemy z tego tytułu, więc walą w nas.
A przecież:
- żadna z nas nie jest zwolenniczką rozwodów
- żadna z nas nie jest rogatym (szatanem), a takie insynuacje były
- żadan z nas nie twierdzi, że nie należy się modlić
- zadna z nas nie twierdzi, że należy walczyć (mylą tu mądrą obronę z walką)
.....
I tak możemy długo wymieniać.
Tylko, że z neofitami tak najczęściej bywa. Chcą nawracać wszystkich. A jak nie mają kogo, to nawet ... nawróconych. |
|
|
|
|
nałóg [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-04-18, 15:04
|
|
|
no......... a tak naprawdę to o co chodzi?
KTO MA RACJĘ!!!!!!!!!!
A racja jest jak plecy i każdy ma swoją.
No ..... kto ma rację...czyja na wierzchu.
Marcin Luter tezy przybił na drzwiach katedry bo tez chciał miec rację. I co? rozłam zrobił ...schizmę.
Lefebr też uważał że lepiej sie modli,ze jego droga do nieba jest prostsza,krótsza........ zrobił schizmę........... bo miał swoja rację.
Kiedys ,dawno ,dawno temu robiłem prawo jazdy. Na nauce jazdy ktos mi tam wylazł z boku...... wystraszyłem sie i zezłościłem.Zacząłem kląc jak szewc.Że mam pierszeństwo,że na głównej itd...... Mój instruktor(starszy gościu był juz wtedy) powiedział mi tak: i co z tego że miałeś pierwszeństwo przejazdu,co z tego..... ciesz sie że wypadku smiertelnego nie było.Często jest tak że ci co mieli pierszeństwo i rację lezą na cmentażu.
Więc może wystarczy udowadniania,teoretyzowania................... jak ktoś chce się modlić to niech sie modli,jak nie chce.......... jego problem,jak ktoś pisze na ogólno dostępnym forum o swojej drodze,musi brac pod uwage "zwroty". Czasem można sie narazic na przykry zwrot.
Ale to uczy pokory i daje do myslenia........ no może jednak cos nie tak u mnie??????
Więc :
W.Z. jak zostałeś charyzmatykiem,czujesz sie dotknięty Bożym palcem..... to fajnie.Zostałeś wybrany. Ale głosząc to na forum musisz sie liczyć ze zwrotami,z niedowierzaniem.
Nawet z oskarżeniem o fałszywe proroctwo.O skrajność.O dysfunkcję religijną.Mormoni też uważają się za chrześcijan
Nie mowa lecz czyny.
Mam propozycję....... Zuza,Ola,Małgorzata,w.z.kasia, niech każdy pozostanie przy swoim i niech nie usiłuje przekonywać innych do swojej wizji.
Pogody Ducha |
|
|
|
|
Ola2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-04-18, 15:18
|
|
|
No widzisz Nałogu. Jak ja chcę się bronić i przedstawiam swoje rację, jest źle, bo powinnam dać spokój. Dlaczego tego typu postów np. nie umieścisz po atakujących postach Kasi. Nie, tylko Olka nie może wyrazić zdania. Tylko Olka ma być tą mądrzejszą i ustąpić... Nie życzę sobie takich tekstów, Nałogu. Mam prawo wyrażać swoje zdanie, więc go wyrażam. |
|
|
|
|
nałóg [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-04-18, 16:34
|
|
|
Oj,Olka......... uparta Tyś.... czy może brac udział w zawodach pływackich ktos kto pływać nie umie?
Olka,a wyrazaj ,wyrażaj...ile wola.
Tylko o co tak naprwdę chodzi?????? jaki był początek tej zawziętej dyskusji? Ktoś wie???
[ Dodano: 2008-04-18, 17:39 ]
Olka..... czasami lepiej powiedzieć sobie: niech on/ona ma rację a ja spokój.
Ja osobiście bardziej utozsamiam sie z Twoim widzeniem problemów kryzysowych jak z widzeniem Kasi |
|
|
|
|
Ola2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-04-18, 16:47
|
|
|
Pływać umiem!!
Będę wyrażać, chyba że mnie wyrzucą kolejny raz.
O co chodzi? Nie bedę się powtarzać, ja nie zdarta płyta. Jak nie wiesz, o co chodzi, to się nie wtrącaj.
Nie! Przez święty spokój ludzie mi włazili na głowę. Miałam się zmienić, zmieniłam. Nie ma "dla świetego spokoju", to ucieczka od problemów, od komunikowania własnego zdania, od wyrażania swojego zdania, swoich potrzeb, a stąd krótka droga do braku szacunku i niskiego poczucia wartości. Ostrzegałam, że nauczyłam się asertywności, to mój nabytek z kryzysu.
Ufff, ulżyło mi. Zakomunikowałam |
|
|
|
|
zuza [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-04-18, 17:13
|
|
|
Ano tak- ja też widzę niesprawiedliwe traktowanie- mnie się zwraca uwagę a traktującym mnie niegrzecznie" nie. Bo standard jest jeden- ja profilaktycznie- a reszta w obronie Chrystusa przecież.
Bo oni tacy święci i wymodleni- przynajmniej jeśli chodzi o zawartość opisów dotyczących modlenia i dotknięcia w postach.
Tylko mnie to wisi totalnie. Więć piszę tylko aby swoje zdanie wyrazić.
Nie oczekuję przeprosin- do tego to trzeba odwagi- jak pisałam- nie potrzebuję przeprosin to mam na myśli jedno- mam gradację wymagań wobec ludzi- ze względu na nich samych- wszystkich jednakowo nie osaczam wymogami.
Nołogu- nie jestem wizjonerem- przynajmniej jeśli chodzi o to forum.
W innych aspektach- miewam koncepcję które realizuję z powodzeniem dla dobra szerszego grona. I masy potrafię zmobilizować.
Teściowa moja to podziwia i nazywa że jestem społecznik .
I mówi zawsze tak- "a mnie to się nie chciało".
Od lat tak mówi- 3 dni temu ponownie.
A ja swoje robię- bo lubię i ściemnianiu zawsze powiem nie!!!!!!.
Tyle się tu pisze o samotności.
Ja jestem samodzielna i czasami mi ta samodzielnośc ciąży jak cholera.
Ale bym zgrzeszyła i to ciężko gdybym napisała teraz tak: jestem samotna. |
|
|
|
|
Oli [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-04-19, 10:59
|
|
|
Kochani pewnie mi się oberwie bo komuś napewno nie spodoba się co napiszę i być może nie powinnam się wtrącać bo nowa dość jestem a wynika z waszych postów że wy tak od dawna już.......... ale co do modlitwy to nie jest prawdą,że na forum tylko modlić się każą bo kiedy ja tu trafiłam to akurat Nałóg, czy Wan ... ciągle do działania mnie namawiali a modlitwa swoją drogą "chcesz się modlić to się módl" trochę z przekąsem pisał mi wtedy Nałóg, w końcu wziełam się do "roboty" i mam co chciałam, udało się ..... rodzina w komplecie, a że czasem są jeszcze zgrzyty, no w "normalnych" rodzinach też są........ bo jesteśmy inni, różni....... i tak samo na forum, nie mogę pojąć dlaczego się kłócicie skoro to że jesteśmy różni powoduje,że tak ciekawe, bogate mądrością i pomocne to forum, każdy wnosi tu jakieś bogactwo... jednemu pomogą posty w.z innemu Oli, a innemu Zuzy bo różne są w życiu sytuacje a jesteście tutaj po to żeby dawać siłę takim, którzy są do tyłu zawami, którzy dopiero przechodzą to co wy już przeszliście... i to jest tu ważne, wasze doświadczenie, Ci, którzy tu trafiają chcą czytać wasze mądre posty i czerpać z nich siłę do pracy nad sobą, rodziną, sytuacją w jakiej się znaleźli, wasze kłótnie napewno w tym nie pomogą.... tym bardziej pod hasłem świadectwa....... pewnie ktoś mi tu zaraz dogada ale trudno, co do modlitwy i działania to nie pamiętam kto to powiedział "módl się i pracuj" i to chyba jest złoty środek, społecznik może się modlić ale bardziej będzie widać mimo wszystko to co robi a pustelnik musi pracować żeby żyć, choć modlitwa jest dla miego na pierwszym miejscu........ Może nie potrzebnie się wtrąciłam ale ostatnio gdzie nie zajrzę to wasze spory czytam, Zuza, Ola, w.z, Nałóg i ktokolwiek tu jeszcze pisał ja szanuję was wszystkich bo z waszego doświadczenia czerpałam żeby poskładać moją rodzinę, każdy z was jest inny i super!!!! gdybyśmy byli tacy sami nudno by na świecie było!!! Jeśli kogoś obraziłam to przepraszam, jeśli żle coś zrozumiałam z waszej dyskusji przepraszam raz kolejny i trzymajcie się cieplutko!!!! ale nie tak burzliwie Pozdrawiam........
[ Dodano: 2008-04-19, 12:18 ]
Ps.przeczytajcie post Anuszki, który jest pod hasłem "Witajcie" i wesprzyjcie ją bo bardzo smutna jest zamiast tracić czas i energię na tę dyskusję. |
|
|
|
|
w.z. [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-06-05, 10:04
|
|
|
Mam prośbę o radę.
W kiedy żona odeszła, zrobiłem rozdzielnośc majątkową. Teraz jest już wszystko w porządku. Nawet spodziewamy się kolejnego dziecka. Przewija się jednak w naszych rozmowach temat powrotu do wspólnosci majątkowej.
Argumenty za wspólnością:
- pewniejsza przyszłośc dla żony - jakiś majątek
- emerytura - nie orientuję się jak wygląda sprawa emerytur (ona jest jeszcze młoda - 24 l) - kiedyś był wariant, że emerytura była po męzu - czy teraz też tak jest, nie wiem?
- ona pracuje w domu opiekując się dziecmi - powinna też coś z tego miec (to był główny zarzut gdy odeszła, że przy mnie niczego się nie dorobiła)
- finanse - odpis podatkowy ponieważ możemy się wspólnie rozliczac - kilka tys. rocznie.
przeciw:
- w przypadku gdyby znowu zamierzała odejśc, mniej kłopotów i kłótni o wspólny majątek - np. mieszkanie jest moje i jestem pewny, że gdyby ona miała do niego prawo gdy zdradziła, wyrzuciłaby mnie wtedy na bruk bez skrupułów
- jednak taka rozdzielnośc to moje bezpieczeństo jeśli chodzi o byt, i w jakimś sensie także bezpieczeństwo dzieci - coś im po mnie zostanie kiedy umrę (mam kłopoty z sercem i myślę, że jak do 60-tki pociągnę to max.)
Sam nie wiem jak rozwiązac ten problem - jak zapewnic bezpieczny byt żonie, a jak zadbac o siebie? |
|
|
|
|
Ola2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-06-06, 12:43
|
|
|
„Przewija się jednak w naszych rozmowach temat powrotu do wspólnosci majątkowej.”
No to jest ciekawe, kto „przewija” w tych rozmowach.
„Argumenty za wspólnością:
- pewniejsza przyszłośc dla żony - jakiś majątek”
Żona i tak dziedziczy po Tobie (rozdzielność nie ma tu nic do rzeczy), to o jakiej pewniejszej przyszłości piszesz. No rzeczywiście, w razie gdyby sytuacja się powtórzyła – ona ma pewniejszą, ale Ty za to... przechlapane.
”- emerytura - nie orientuję się jak wygląda sprawa emerytur (ona jest jeszcze młoda - 24 l) - kiedyś był wariant, że emerytura była po męzu - czy teraz też tak jest, nie wiem?”
Też rozdzielność nie ma wpływu. Jeśli ona nie podejmie pracy, to emeryturę będzie miała po Tobie. Jeśli podejmie pracę, a potem jej emerytura będzie niższa niż Twoja, to jako wdowa może brać Twoją, a ze swojej zrezygnować.
„- ona pracuje w domu opiekując się dziecmi - powinna też coś z tego miec (to był główny zarzut gdy odeszła, że przy mnie niczego się nie dorobiła)”
Oczywiście, że powinna, tylko że ona już ma, a tego nie raczy zauważyć. Jak jej źle, to dawaj jej jakieś kieszonkowe, czy cóś. Niczego się nie dorobiła, bo nie robiła. A poważnie to przecież Ty „dorabiasz ją”, bo przecia będzie dzidziczyć po Tobie, chyba że się rozwiedziecie, to rzeczywiście będzie mala i biedna.
„finanse - odpis podatkowy ponieważ możemy się wspólnie rozliczac - kilka tys. rocznie.”
Fakt, że podatkowo korzystniejsze. No to pomyśl tak: weź kwotę z hipotetycznego zwrotu z podatku i podziel na 12 miesięcy. Dużo? Bardzo podniosłoby stopę życiową rodziny? Jeśli nie, nie ryzykowałabym.
„przeciw:
- w przypadku gdyby znowu zamierzała odejśc, mniej kłopotów i kłótni o wspólny majątek - np. mieszkanie jest moje i jestem pewny, że gdyby ona miała do niego prawo gdy zdradziła, wyrzuciłaby mnie wtedy na bruk bez skrupułów”
Fakt.
„- jednak taka rozdzielnośc to moje bezpieczeństo jeśli chodzi o byt, i w jakimś sensie także bezpieczeństwo dzieci - coś im po mnie zostanie kiedy umrę (mam kłopoty z sercem i myślę, że jak do 60-tki pociągnę to max.)”
Fakt.
”Sam nie wiem jak rozwiązac ten problem - jak zapewnic bezpieczny byt żonie, a jak zadbac o siebie?”
Żona już ma zapewniony bezpieczny byt. Rzeczywiście pora na Ciebie o zadbanie i nie ryzykowanie nadmierne. Ale i tak, oczywiście zrobisz odwrotnie niż Ci tu napisałam.
Pozdrawiam
Ola2 |
|
|
|
|
sasanka [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-06-06, 12:51
|
|
|
hehe
rzeczywistość opisana bardzo trafnie
żem zrobiła identycznie swego czasu
i cudu potrzebowałam, żeby cokolwiek uratować w pożodze powtórki
ale oczywiście szlachetność na pierwszym miejscu |
|
|
|
|
elzd1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-06-06, 13:45
|
|
|
w.z. napisał/a: | - emerytura - nie orientuję się jak wygląda sprawa emerytur (ona jest jeszcze młoda - 24 l) - kiedyś był wariant, że emerytura była po męzu - czy teraz też tak jest, nie wiem? |
Nadal jest prawo do renty po mężu - kobieta musi mić ukończone 50 lat, a od chwili śmierci męża do złożenie wniosku nie może upłynąć więcej niż 5 lat.
Mąż również może uzyskać rentę po żonie, nie wiem tylko, jaka jest granica wiekowa.
Tak jest na dzień dzisiejszy, a co będzie za 25 lat, tego nikt nie wie. Ola2 napisał/a: | (mam kłopoty z sercem i myślę, że jak do 60-tki pociągnę to max.)” |
Na to nie licz, nic nie jest przesądzone: mnie dawano przy urodzeniu najwyżej 7 lat życia. A jak byłam w ciąży, to wręcz mi lekarz kardiolog powiedział : z taką wadą to się w piachu leży, a nie zachodzi w ciążę - szczery był, nieprawdaż?
w.z. napisał/a: | - ona pracuje w domu opiekując się dziecmi - powinna też coś z tego miec (to był główny zarzut gdy odeszła, że przy mnie niczego się nie dorobiła) |
A któż jej zabrania pracować?
Znam kilka kobiet, które mając troje czy czworo dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym - pracują. I nie mieszkają z żadnymi rodzicami, jakoś sobie radzą, przy dobrych chęciach obojga.
Ola2 napisał/a: | . Ale i tak, oczywiście zrobisz odwrotnie niż Ci tu napisałam. |
A cóż to, wróżka jesteś? |
|
|
|
|
w.z. [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-06-06, 14:05
|
|
|
Wielkie dzięki :). Trochę to uspokoiło moje sumienie. Dla nas pewne sprawy są oczywiste. Ufam, żonie, choc życie mnie już nauczyło, że bardziej trzeba ufac Bogu.
Podkreślam, między nami jest naprawdę bardzo dobrze, ale czasami jak Ona coś powie to tylko walnąc się na plecy jak w takiej bajce dla dzieci "zły pies" ;). Ostatnio dowiedziałem się, że ona w ogóle nie miała zamiaru mnie zostawic i zdradzic. To po co kurczę ja tak się przejmowałem ;)))?
No wiecie, ona jest teraz nawrócona, ale to taki pierwszy poryw i zachowuje się jak neofitka. Czyli skoro Bóg jej przebaczył to mąż już nie musi.
Czasami zastanawiam się czy tam pod kopułą wszystko w porządku, ale to tylko tak między nami mówię.
Ciekawe są te powroty i zdrowienie. |
|
|
|
|
Ola2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-06-06, 14:16
|
|
|
A cóż to, wróżka jesteś?
Ano, Eluś, szlifuję się - hi, hi.
W.Z.:
"No wiecie, ona jest teraz nawrócona, ale to taki pierwszy poryw i zachowuje się jak neofitka. Czyli skoro Bóg jej przebaczył to mąż już nie musi.
Czasami zastanawiam się czy tam pod kopułą wszystko w porządku, ale to tylko tak między nami mówię.
Ciekawe są te powroty i zdrowienie."
Pierwszy raz na tym forum w taki sposób opisano powrót marnotrawnej. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|