Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Początek końca ? |
Autor |
Wiadomość |
rzaba [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-06-09, 11:56
|
|
|
Wieku pamietam.... |
|
|
|
|
WieK [Usunięty]
|
Wysłany: 2008-06-10, 01:07
|
|
|
Myślałem, że dzisiaj (wczoraj) sprawa zakończy się definitywnie wyrokiem, ale jeszcze nie…
„Wyprostujcie” mnie, jeżeli błędnie myślałem: oprócz opinii biegłego sądowego (patrz wcześniejsze wątki) otrzymałem również pismo z sądu o treści:
Sąd Okręgowy w nazwa_miejscowości w sprawie z powództwa imię_i_nazwisko_mojej_żony przeciwko moje_imię_i_nazwisko o rozwód doręcza odpis opinii biegłej i zobowiązuje do ustosunkowania się w terminie 7 dni.
Po przeczytaniu powyższego pisemnie odniosłem się do opinii biegłej i odpowiedź zaniosłem na biuro podawcze.
Czy źle zrozumiałem pismo sądowe ?
Żona wręcz „trzęsła się” z nerwów, nie tyle denerwowała ją treść pisma, co sam fakt pisma…
Myślała podobnie jak i ja, że ta sprawa zakończy już wszystko (z tą różnicą, że ja: „niestety”, niestety ona: „nareszcie”).
Nie wiem, czemu żona nie otrzymała odpisu mojego pisma, sędzia zarządziła przerwę, aby żona mogła zapoznać się treścią.
Nie liczyłem na jakąkolwiek polemikę z panią biegłą. Uczyniłem tak jak (moim zdaniem) wynikało z pisma sądowego. Sędzina wytłumaczyła nieobecność pani biegłej i zaproponowała termin kolejnej rozprawy w sierpniu. Żona stanowczo prosiła o możliwie szybszy termin. Ustalona została data 20 czerwca.
W między czasie ponownie usłyszałem od żony o mojej złośliwości, celowym przedłużaniu, że nikt i nic nie powstrzyma jej od decyzji o rozwodzie.
Powiedziałem, że tak jak ona ma prawo „przeć” do rozwodu, tak ja mam prawo (a chyba wręcz obowiązek jako osoba wierząca) bronić naszego związku.
Pani sędzia zasugerowała (tak ja to odebrałem), aby żona chciała zgodzić się na separację, jednak żona stanowczo obstawała przy swoim.
Po wyjściu z sali zaproponowałem żonie spotkanie, aby „na spokojnie” porozmawiać jeszcze (żona od dłuższego czasu mieszka z młodszą córką osobno). Usłyszałem, że nie mamy o czym rozmawiać, a swoją złośliwością zmusiłem ją do tego, że wyjmie takiego prawnika, który mnie zniszczy…
Wieczorem wróciła do domu starsza córka, która mieszka ze mną (była jej to samodzielna decyzja). Wystarczyło mi jedno spojrzenie na jej twarz i za chwilę wiedziałem, że moje podejrzenia były słuszne. Po zajęciach na uczelni została poproszona, aby przyszła do babci (mamy mojej żony). Miała tam nieprzyjemną rozmowę ze swoją mamą i babcią na temat mojego „nie” dla rozwodu. Usłyszałem od córki (mówiła bardzo zdenerwowana), że mama jest jednym, wielkim kłębkiem nerwów, że „przedłużaniem” całej sprawy niczego nie zyskam, a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej wrogo nastawiam ją (żonę) do siebie – wynikła między mną a córką dość dłuższa polemika, która chwilami przeradzała się w krzyki.
Córka uważa, że skoro „jedna strona nie chce”, to druga „nic nie zdziała” a słowa przysięgi małżeńskiej są tylko smutnym wspomnieniem…
Padło jeszcze kilka innych zdań, na podstawie których, wnioskuję, że zaczęła się wojna podjazdowa o starszą córkę, aby wyprowadziła się ode mnie…
Jak trudne są słowa przysięgi małżeńskiej, jak łatwo sprowadzić je do gołosłownej obietnicy…
Dziękuję wszystkim tym, którzy wsparli mnie swoją modlitwą.
Pozdrawiam.
Wiesiek
[ Dodano: 2009-12-14, 17:16 ]
Mój "ból" nie skończył się po odczytaniu wyroku...
Ileż to było żalu do Pana Boga, ile "dobrych rad" od Złego...
Czy ślubując do końca mamy świadomość wypowiadanych słów ?
Trochę trwało zanim w swojej duszy usłyszałem słowa:
"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest...
...nie pamięta złego..."
[ Dodano: 2009-12-14, 17:18 ]
Mój "ból" nie skończył się po odczytaniu wyroku...
Ileż to było żalu do Pana Boga, ile "dobrych rad" od Złego...
Czy ślubując do końca mamy świadomość wypowiadanych słów ?
Trochę trwało zanim w swojej duszy usłyszałem słowa:
"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest...
...nie pamięta złego..."
[ Dodano: 2012-03-09, 12:57 ]
Dołączyłem 3 marca 2008r. i jestem ponownie po 4 latach.
Jak wiele się zmieniło...
Wielu mi szczerze współczuło, wielu sugerowało rozpoczęcie życia "na nowo".
Tak bardzo chciałem wymazać z pamięci przeszłość !
Mówiłem, a raczej zmuszałem się do słów: - "Bądź wola Twoja..."
Trochę trwało zanim moja modlitwa zmieniła się z krzyku i żalu do Stwórcy, w słowa "Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu".
Któregoś dnia zacząłem prosić Pana, abyśmy z Elą nie byli zgorszeniem dla innych.
Wcale łatwo mi to nie przychodziło. Czułem, że jest jeszcze we mnie żal, ale trzeba czasem "zaprzeć się samego siebie".
Po rozwodzie Ela wyjechała do pracy za granicę, ja zostałem z dorastającymi córkami.
Kontaktowały się one z mamą przez Skype. Z niektórych słów, które słyszałem, wiedziałem, że jest Jej ciężko.
Początkowo miałem uczucie satysfakcji: "A dobrze Jej tak" - prawda, że "chore" ?
Chciałem nawet wejść do pokoju i brutalnie przerwać rozmowę - niech jeszcze bardziej pocierpi !
Wiele innych podobnych głupot przychodziło mi do głowy.
Jak bardzo bolała Wigilia, było smutno u moich rodziców a gdy później córki poszły odwiedzić drugich dziadków - czyli moich teściów - zostałem sam w domu.
Początkowo byłem "dzielny", ale popłynęły mi dwie łzy i chyba wtedy naprawdę szczerze i z miłością objąłem Elę w moim sercu.
Od dwóch lat jesteśmy znowu RAZEM !
Zdawało mi się, że Pan Bóg pozwolił na zniszczenie mojego życia, a On je odbudował, a przy okazji tego "remontu", dużo jeszcze się "naprawiło" ( teściowa - niegdyś "wróg" numer jeden, jest wielkim przyjacielem ).
Dziękuję za modlitwę w intencji mojego małżeństwa, to dzięki SYCHAR moja rodzina jest RODZINĄ.
Odwzajemniam się modlitwą w intencji rodzin będących w kryzysie.
Wiesiek.
P.S.
Dzisiaj jest 8 marca, więc kupię Jej kwiatka i przytulę z całego serca, a po drodze wstąpię do kościoła i podziękuję Panu Bogu za to, że mam rodzinę i że pomógł nam odnaleźć siebie... |
|
|
|
|
Andrzej
Mąż jednej żony
Imię małżonka/i: Kama
Staż małżeński: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2012-03-19, 09:56
|
|
|
Dzielę się z Wami postem, który otrzymałem od Wieka a jednocześnie spełniam Jego prośbę. :)
WieK napisał/a: | Dzień dobry.
Mam prośbę: chciałbym zakończyć temat "Początek końca ?"
Niestety ( moja niewiedza lub tak działa system ) moje zakończenie jest "doklejane" do ostatniego wpisu z 10 czerwca 2008r., a ja chciałbym aby ono było kolejnym wpisem z datą 8 marca 2012r., co powinno skutkować "wypozycjonowaniem" na początku.
Zależy mi, aby inni będący w kryzysie, "zobaczyli", że Pan Bóg nie zostawia nas samych sobie.
Pozdrawiam.
Wiesiek. |
|
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
|
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-19, 13:24
|
|
|
WieK napisał/a: | Od dwóch lat jesteśmy znowu RAZEM !
Zdawało mi się, że Pan Bóg pozwolił na zniszczenie mojego życia, a On je odbudował, a przy okazji tego "remontu", dużo jeszcze się "naprawiło" ( teściowa - niegdyś "wróg" numer jeden, jest wielkim przyjacielem ).
Dziękuję za modlitwę w intencji mojego małżeństwa, to dzięki SYCHAR moja rodzina jest RODZINĄ.
Odwzajemniam się modlitwą w intencji rodzin będących w kryzysie.
Wiesiek. |
Chwała Panu |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-19, 13:40
|
|
|
WieK napisał/a: | Dziękuję za modlitwę w intencji mojego małżeństwa, to dzięki SYCHAR moja rodzina jest RODZINĄ. |
Bóg działą przez wspólnotę. Chwała Panu |
|
|
|
|
Norbert1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-19, 13:47
|
|
|
A mnie to przypomniało księge Hioba...
i jej przesłanie
.............
Ci,którzy wiedzą że Bóg objawia swa miłość przez doświadczanie człowieka,nie buntuja sie i nie odwracają sie od niego w chwilach cierpienia ...............
|
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-19, 15:49
|
|
|
Mocne świadectwo! |
|
|
|
|
Malwina83 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-19, 18:17
|
|
|
"Trzymajmy się niewzruszenie nadziei , która wyznajemy, bo wierny jest, Ten, który dał obietnicę' ( List do Hebrajczyków 10,23)
Cieszy się serce, gdy czyta się takie świadectwo.
Pan jest wielki! |
|
|
|
|
Elżbieta1974 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-20, 15:48
|
|
|
Dziękuję! |
|
|
|
|
Kaemka2009 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-20, 18:25
|
|
|
popłynęły łzy...
to cudowne;)
Wszystkiego co Najlepsze...i oby więcej takich swiadectw;)
K.
;) |
|
|
|
|
gogol [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-03-20, 23:36
|
|
|
WieK napisał/a: | kupię Jej kwiatka i przytulę z całego serca, a po drodze wstąpię do kościoła i podziękuję Panu Bogu za to, że mam rodzinę i że pomógł nam odnaleźć siebie... | - super,Chwała Panu |
|
|
|
|
Filomena [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-12-27, 23:55
|
|
|
... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|