Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód? |
Autor |
Wiadomość |
agata [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-23, 23:56
|
|
|
Rogor, to nie chodzi o to, czy zgnoją w sądzie, czy nie.
Przyznanie się do wiary ma ogromną wartość. Wiadomo, ze to nieopłacalne i nikomu łez nie wyciśnie z oczu, więc brzmi autentycznie i sędzia, ławnicy głupieją...:"To w dzisiejszych czasach można jeszcze składać takie świadectwa?" Może to kiedyś i w nich zaowocuje. Może te słowa ich będą nawracać... A może nawrócą Małżonka?
Znam przypadek: mąż złożył wniosek o rozwód, powołał świadków. Żona nie powołała żadnych świadków ( żeby nie wywlekać brudów przeciwko mężowi, nie skłócać rodziny). Jej głównym argumentem podanym w sądzie była właśnie wiara w Boga (trochę zgnoili za to - i co z tego?). Małżonkowie parę lat już mieszkali osobno, nie dzielili łoża, ani finansów - czyli pełen rozpad wg kryteriów sądu. A jednak do rozwodu nie doszło. Przede wszystkim trzeba działać zgodnie z sumieniem. A nie tylko pragmatycznie - byle skutecznie. Wiara czyni cuda. A te cuda to konkretne fakty - nie było rozwodu... a bardzo wiele wskazywało na to, ze będzie.
Zresztą , wydaje mi się, przecież to nie chodzi przede wszystkim o to, by do rozwodu nie doszło, tylko o to właśnie by powiedzieć "nie - nie zgadzam się, bo my jesteśmy małżeństwem, bo ja kocham i wierzę w naprawę naszej relacji". |
|
|
|
|
weronika [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-24, 05:39
|
|
|
och,Agatko,Agatko,podtrzymuj mnie tak na duchu,podtrzymuj |
|
|
|
|
elzd1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-24, 21:00
|
|
|
Wiecie, mnie wcale nie interesuje, co sobie pomyślała sędzina na mojej sprawie. Jeśli była zdegustowana, to jej problem.
I wydaje mi się, że dzisiaj to i na separację bym się nie zgodziła, silniejsza jestem teraz i chyba miałabym siłę powiedzieć więcej o swojej decyzji.
Ale, już się stało.
To dzięki forum, dzięki ludziom, dzięki zjazdom - zaczynam dojrzewać do tego, by pogodzić się z losem. I wcale nie czuję się przegrana.
Nawet jeżeli szanowny Pan Mąż dalej będzie tkwił w swoim bagienku, ja wypływam na powierzchnię.
"Damy radę" - jak mawia Grzechu. |
|
|
|
|
weronika [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-25, 05:51
|
|
|
Agatko,ja myślę,i robię podobnie jak Ty....mąż złożył wniosek o rozwód,powołał Swoją siostrę na świadka(niby tylko po to,aby zeznała,że nie mieszka już z nami,i po to ,aby pomogła mu w sprawach związanych z senem),ja świadków nie powołuję,aby właśnie nie wywlekać brudów(bo tego nie chcę,chyba,że mnie "zmusi",to mam tylko przygotowane,co do syna,bo muszę walczyć o to,żeby nigdy nie doprowadzić do spotkania z kochanicą),tylko moja teściowa chciała poświadczyć na moją korzyść,więc idzie,ta moja kochana teściowa............mój argument to też miedzy innymi wiara w boga........i myślę sobie,niech sobie myślą,co chcą,to moje życie,moja wiara,mój światopogląd,moja walka,którą z Bogiem wygram
[ Dodano: 2007-04-25, 06:56 ]
I tak,jak napisałaś Agatko.......zgodnie ze swoim sumieniem.............moje jest właśnie takie
[ Dodano: 2007-04-25, 06:57 ]
elzd1,masz rację,mnie też nie obchodzi,co pomyśli sędzina,to jej sumienie |
|
|
|
|
agata [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-25, 08:46
|
|
|
Weronika, chwała Panu! cieszę się bardzo, ze trwasz, że masz siłę, nawet radość, to się czuje... Pewnie w Bogu jesteś bardziej zakorzeniona. Ja wtedy byłam pełna lęku i rozpaczy. Ale właśnie to, że poszłam za Bogiem wtedy bardzo mnie umocniło. Decyzja o powiedzieniu w sądzie "nie" była b. trudna. I bolały mnie bardzo różne upokorzenia, kłamstwa, osamotnienie w tej sytuacji. Z każdą rozprawą doświadczałam jednak coraz więcej radości, wolności wewnętrznej.
[ Dodano: 2007-04-25, 09:47 ]
Wygrasz na mur!! |
|
|
|
|
micszpak [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-25, 23:20
|
|
|
"Każdy, kto oddala swoją żonę, poza przypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo, a kto oddaloną poślubia, cudzołoży."
Gramatyka tego zdania, aczkolwiek może wydawać się niejasna, jasno przekazuje treść:
każdy, kto oddala swoją żonę, naraża ją na cudzołóstwo, czyli JEST ODPOWIEDZIALNY za ewentualny grzech połowicy (to jeden grzech) niezależnie od tego, czy po oddaleniu żony ZWIĄZAŁ SIĘ Z INNĄ KOBIETĄ (w myśl nauki Kościoła zaniechanie bądź unikanie współżycia małżeńskiego jest również cudzołóstwem - to drugi grzech). Jeśli "oddaloną poślubia" - to trzeci grzech.
..."poza przypadkiem nierządu"... Jeśli żona uprawia nierząd, mając uczciwego męża, ten ma prawo ją oddalić i czyniąc tak - nie popełnia ani grzechu zaniechania współżycia, ani grzechu cudzego; ale nie ma prawa do poślubienia innej kobiety (separacja). Z tego wynika, że podkreślona została różnica między małżonkiem winnym i niewinnym rozpadu małżeństwa.
Tak to przynajmniej rozumiem. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|