Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co mam zrobić poradźcie proszę
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-02, 22:26   

Wafelka
Cytat:
Nie żartuj... Mama też może pojechać z dziećmi na wycieczke czy na basen. Sama to uwielbiam i często robię. Nie ma to nic wspólnego z kobiecością czy męskością. To jakieś stereotypowe myślenie zupełnie. Ważne, żeby się uzupełniać, żeby wszystko nie było na jednej, umęczonej głowie..


Błędnie odbierasz to co piszę .
Wypady poza dom są z natury ( las , góry , jeziora itp. )
środowiskiem mężczyzny .
I to napisałem .
Co nie oznacza , że kobieta nie może . :mrgreen:
Przeciwnie , kiedyś sam takiej szukałem , niestety z marnym skutkiem .

Tak więc , postaraj się czytać uważniej i od razu
nie atakować , .......... bo cię zjem .
A bardzo lubię wafelki . :-P
 
 
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-02, 22:26   

kwachu napisał/a:
Może warto zacząć wszystko od nowa? Zostawić bar i przeprowadzić się 90 km w pobliże pracy męża? Odpadnie koszt utrzymywania jednego z samochodów i i dojazdów męża do pracy. Może to zrekompensuje brak dochodów z prowadzenia baru. Wszystko jedno gdzie się wynajmuje mieszkanie skoro to nie jest Wasza własność. Mąż mógłby się wykazać kreatywnością w poszukiwaniu a może i remontowaniu mieszkania?.


Myślę o tym od dłuższego czasu, nawet dziś wertowałam coś innego do wynajęcia...ale mąż za mało chce (tylko mówi że chce), szukam i do remontu i gotowe...na firma moja teraz w styczniu na minusie i gdzie tu sens to wynajmować. Ale też tu mieszkamy. A bardzo chciałabym mieć sale dużą i organizować wesela...szukam w tym kierunku może dlatego nic nie mogę znaleźć. Mąż pracuje w Warszawie...tam drogo, szukam pod Warszawą tam pełno tych zajazdów. Ale...ja sama to i tak nic nie wskóram, mąż remontować chatkę wiem że umie i jak chce to potrafi....tylko ma coś takiego że lubi nowe wyzwania, a potem skończyć mu robotę trudno. I tak zaczyna np. łazienkę płytki kłaść i już 3-ci rok kończy.

tiliana napisał/a:


Pytanie, czy ty z kolei nie masz problemów z odpoczywaniem?


Chyba mam. Prowadzenie tego baru i jednocześnie dwójka dzieci, czasem mnie przerastało, ale bardzo zależało mi żeby pracować. Wstawałam rano niewyspana, kładłam się późno spać. Wcześniej siedziałam w domu z dziećmi ledwo na chleb starczało, babcie daleko, więc jak tu pracować i się nimi opiekować. Ten bar się nam spodobał i że u góry można mieszkać. Tylko mąż daleko do pracy ma stąd. A teraz obroty się zmniejszyły. Konkurencja powstała, większa od mojego barku. Jednak nie będę tu inwestować skoro to nie nasze tylko wynajmowane.
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-02, 22:45   

mare1966 napisał/a:


Wypady poza dom są z natury ( las , góry , jeziora itp. )
środowiskiem mężczyzny .


Naukowe dowody poproszę... :) Takie na XXIw. Bo, że w epoce kamienia łupanego tak może było to prawda. Ale teraz???

O męskości i kobiecości i czym są mogłabym długo, bo się poniekąd tym zajmuję, ale to nie to forum.

I się Ciebie nie boję ;) bo jestem wafelkiem w papierku :)
 
 
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-02, 22:48   

Wafelka napisał/a:


Dziwię się, że tak bronicie męża, o którym rozmawiamy. Gość ma problem z pornografią, masturbacją, każe sobie płacić za przykręcenie śrubki, a wy piszecie, że po prostu taki jest i już i niech się żona uśmiecha, prosi, a będzie dobrze.
Nie będzie. Bo to jest głęboki problem tego człowieka. I póki nie ponosi żadnych konsekwencji to będzie tylko dalej się w tym zapadał, a rodzina będzie wpadała w coraz większą destrukcję.
Głaskanie po główce kogoś(w tym przypadku faceta) kto nie widzi problemu nic nie da. Można go zacząć głaskać jak zauważy problem i będzie chciał nad nim pracować. Teraz gość ma wszystko w głębokim poważaniu. I zwyczajnie lekceważy własną żonę i dzieci.



Z tą jego pracą to jest tak że ma zawsze na drugą zmianę, a czasem i cały dzień. Więc szukałam pracy na pierwszą zmianę, żeby potem dzieci odebrać ale nie mogłam znaleźć, a chciałam koniecznie pracować mieć swoje pieniądze, bo mąż mi zawsze wyliczał na życie. Nic nie mogłam sobie kupić. Stąd ta moja radość jak otworzyłam ten barek.Gdzieś w środku byłam zadowolona że w końcu pracuję i jednocześnie mam dzieci pod ręką.
Póki firma dobrze działała to starczało mi na wszystkie opłaty, życie, wynajem. Ciężko pracowałam i tak zleciało 6 lat. Od roku firma słabo zarabia, zaczęłam się coraz bardziej wkurzać że mąż się nie dokłada i nic nie chce zmienić.
Dlatego też szukam czegoś innego, chociaż łatwo nie będzie, bo jest tych gratów, sprzętów firmowych z sali barowej. No i szkoła dzieci.

A właścicielka jak na razie nie chce tego sprzedać, to bym wzięła kredyt i ten barek powiększyła.


Wafelka napisał/a:


....Kiedy zdałam sobie sprawę gdzie jestem, że cały mój świat krąży wokół problemów stworzonych przez męża, że osiągnęłam już swoje własne dno tolerancji takich zachowań, decyzja o tym by dalej nie trwać w tym była uwalniająca. Poczułam się dużo lepiej, pewniej. Trwało to bardzo długo, ale wiem, że było najmądrzejszą decyzją jaką podjęłam w życiu. A mąż po raz pierwszy poczuł skutki swoich działań. I o ile na początku wypierał to, ciągle siebie stawiał w roli ofiary, to w końcu teraz zaczyna widzieć w jakim bagnie żył.. Czy się zmieni - nie wiem. Życze mu tego.


A ta decyzja by dalej nie trwać w tym....skąd przyszla...terapia, modlitwa czy to forum?
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-03, 08:58   

ewulek napisał/a:

A ta decyzja by dalej nie trwać w tym....skąd przyszla...terapia, modlitwa czy to forum?


Moja sytuacja jest nieco odmienna od twojej, choć i bliska. Mój mąż mnie okłamywał przez większą cześć naszego małżeństwa, a nawet przed. Ale objawem zewnętrznym było nadużywanie alkoholu ("kulturalne", bez przemocy), ogromne długi, obojętność na sprawy rodziny, wyśmiewanie spraw związanych z wiarą, etc.
Wszelkie próby naprawy związku były po mojej stronie. To ja inicjowałam terapie, rekolekcje, spotkania, etc. Nic nie przynosiło rezultatu, bo mój mąż wypierał problem, a kiedy ktoś inny potwierdzał moje obawy, mąż rezygnował i nie przychodził na spotkania.

W trakcie tych prób trafiłam tu na forum, modliłam się bardzo o jego nawrócenie, o moje dobre rozeznanie sprawy. Przeprowadziłam kilka rozmów z osobami duchownymi, poprosiłam o ocenę sytuacji z zewnątrz. Radziłam się rodziców, których bardzo szanuję i psychoterapeutów. Wszyscy zwracali mi uwagę, że sytuacja jest bardzo poważna i w zasadzie staję się ofiarą przemocy emocjonalnej. Pytano o ważność małżeństwa. To wszystko plus moje własne wnioski doprowadziły mnie do decyzji, że dalej tak być nie może. I podjęłam decyzję, że nie możemy dalej mieszkać razem. Nie było to łatwe. Ale da mnie szalę goryczy przelało odkrycie kłamstw sprzed małżeństwa oraz przyłapanie męża na piciu kiedy miał się opiekować dzieckiem. Uznałam, że dalej w takim bagnie być nie chcę. Po prostu.

Prosiłam i proszę Boga by mnie prowadził, bym podejmowała słuszne decyzje. Dzieje się wszystko bardzo powoli. Ale trzymam się Boga i wiem, że to dobra droga.
 
 
kwachu
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-03, 13:14   

Męskiego głosu w tej dyskusji ciąg dalszy.
Jestem AA z czternastoletnim okresem abstynencji. Trzeźwienia jako takiego jest w tym zaledwie kilka lat. Różne terapie spowodowały, że nie piję ale moje wcześniejsze "pijane" myślenie gdzie i za co się napić, jak okłamać żonę gdzie i z kim piłem nie zniknęło. Zamiast o alkoholu myślałem o kontaktach z innymi kobietami, ukrywając to, kombinując, kłamiąc i manipulując kim się dało i jak się dało. .Jeden czynnik uzależniający, wiążący moje myśli i determinujący działania zastąpiłem drugim. Dopiero gdy osiągnąłem swoje dno moralne, musiałem wyprowadzić się z domu do "mamusi" przyszło jakieś otrzeźwienie, czas refleksji i zastanowienia. Każdy taki gość musi osiągnąć swoje dno, żeby miał się od czego odbić.
Proszę, nie stwarzaj mu komfortu zajmowania się tylko sobą i dbania tylko o swoje potrzeby bo NIGDY nie zechce niczego w sobie, w swoim działaniu zmienić. WIEM o czym piszę.
Dużo tu dobrych rad o tym Byś zaczęła dbać o siebie. Ale nie pozwól by zobaczył, że nadal może sobie bezkarnie żyć tak jak do tej pory nie ponosząc żadnych tego konsekwencji.
Miało być krótko i po męsku a wyszło jak wyszło.
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-03, 15:16   

kwachu napisał/a:
roszę, nie stwarzaj mu komfortu zajmowania się tylko sobą i dbania tylko o swoje potrzeby bo NIGDY nie zechce niczego w sobie, w swoim działaniu zmienić. WIEM o czym piszę.


o to to!!!!!

I przestań go prosić, żeby z Tobą spał. Bo on czuje swoją przewagę, jak widzi, gdy Tobie bardziej zależy. Cool play! To jest jak w brydżu- trzeba trzymać ciśnienie.
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-03, 16:35   

kwachu napisał/a:
Męskiego głosu w tej dyskusji ciąg dalszy.
Dopiero gdy osiągnąłem swoje dno moralne, musiałem wyprowadzić się z domu do "mamusi" przyszło jakieś otrzeźwienie, czas refleksji i zastanowienia. Każdy taki gość musi osiągnąć swoje dno, żeby miał się od czego odbić..


A ja wyciągnę ten cytat z Kwacha, bo jest w nim również wiele prawdy.
Dno osiąga nie tylko alkoholik czy przemocowiec czy inny "człowiek z problemem", ale też osoba mu towarzysząca. To ona w pewnym momencie dochodzi do swojej granicy i warto, żeby wiedziała, gdzie ta granica jest. Trzeba dać sobie chwilę na namysł, zastanowić się czego nie akceptowałabym u każdego innego człowieka czy swojego przyjaciela. Gdzie jest granica wykorzystywania, kłamstw, nadużywania alkoholu, przemocy emocjonalnej, seksualnej czy fizycznej...
Ja sobie zadałam takie pytania i zdziwiłam się jak daleko odsunęłam swoje granice i jak bardzo zostały przekroczone gdyby wróciły na wyjściowe miejsce. Poukładałam sobie na nowo priorytety, pomyślałam gdzie ja w tym wszystkim jestem, dlaczego toleruję u męża coś co u każdego innego człowieka napawa mnie odrazą i powoduje odwrót..

Więc z tym dnem jest tak, że każdy musi to swoje własne osiągnąć. I ten co np.pije i ten, kto mu towarzyszy i próbuje ratować. Ważne, żeby nie pójść na dno we dwoje, nie dać się pociągnąć głębiej, poniżej własnego dna.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-03, 20:17   

Wafelka napisał/a:
Naukowe dowody poproszę... :) Takie na XXIw. Bo, że w epoce kamienia łupanego tak może było to prawda. Ale teraz???


E , no nie żartuj .
Facet jest bystrzejszy "na zewnątrz" , ma lepszą orientację w terenie ,
jest silniejszy itd.
( oczywiście statystyczny )
Natomiast nie przeczę , że bywają kobiety lepsze od "statystycznego faceta" .
Nie stawiajmy wszystkiego na głowie ,
bo NIE MA TAKIEJ POTRZEBY .




Wafelka napisał/a:
I się Ciebie nie boję ;) bo jestem wafelkiem w papierku :)


No tak .
A kobiety chodzą ubrane .

Tylko , co to za przeszkoda ? :mrgreen:
 
 
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-04, 19:47   

Wafelka napisał/a:

Dno osiąga nie tylko alkoholik czy przemocowiec czy inny "człowiek z problemem", ale też osoba mu towarzysząca. To ona w pewnym momencie dochodzi do swojej granicy i warto, żeby wiedziała, gdzie ta granica jest. Trzeba dać sobie chwilę na namysł, zastanowić się czego nie akceptowałabym u każdego innego człowieka czy swojego przyjaciela. Gdzie jest granica wykorzystywania, kłamstw, nadużywania alkoholu, przemocy emocjonalnej, seksualnej czy fizycznej...


Uzmysłowienie sobie gdzie jest granica wykorzystywania...przemocy emocjonalnej ok ale druga sprawa jak postąpić mądrze aby to zmienić. Wiem, gotowej recepty nie ma. Każdy przypadek jest inny.

kwachu napisał/a:

Dopiero gdy osiągnąłem swoje dno moralne, musiałem wyprowadzić się z domu do "mamusi" przyszło jakieś otrzeźwienie, czas refleksji i zastanowienia. Każdy taki gość musi osiągnąć swoje dno, żeby miał się od czego odbić.


Ja muszę coś innego zmienić niż wyprowadzić się. Jak pisałam my tu wynajmujemy i jednocześnie tu pracuję i mam tych barowych gratów. Dzieci szkołę. Moi rodzice 300km dalej mieszkają. Mąż nie pójdzie stąd, bo dobrze mu tu nie płaci nie martwi się. Teściowa nie weźmie synka bo wciąż mu mówi że sam wychowywał się bez ojca wiec wie jak to jest i mówi że modli się żeby i nasze dzieci miały pełną rodzinę.

Ja musze zmiany zacząć od siebie, wiem szanować się, a jednocześnie być sobą. Wnioski się łatwo pisze ale trudno wprowadzić w życie.

Dziś z teściowa rozmawiałam, wyżaliłam się (zresztą nie pierwszy raz), poradziła, żeby w końcu się zabrać i porozmawiać z właścicielką tego mieszkania. Spytać co zamierza. Czy nam sprzeda? Jeśli nie, to odchodzimy, bo dokładać do interesu bez sensu, firmę trzeba powiększyć żeby przynosiła zyski czyli rozbudować się, ale to tylko na swoim a nie komuś.
 
 
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-04, 19:49   

Bety napisał/a:

I przestań go prosić, żeby z Tobą spał. Bo on czuje swoją przewagę, jak widzi, gdy Tobie bardziej zależy. Cool play! To jest jak w brydżu- trzeba trzymać ciśnienie.


Często sobie to powtarzam, że już nie będę go prosić będę twarda, ale po jakim czasie nie wytrzymuje i wylewam złości które się we mnie nagromadziły, pretensje...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10