Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Sąd nie zmusi do rozwodu
Autor Wiadomość
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 15:30   Sąd nie zmusi do rozwodu

http://prawo.gazetaprawna...do-rozwodu.html
 
 
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 20:38   

Już wyjaśnię :)

artykuł 56 Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego jest odpowiedzialny za rozwody :(

Art. 56. § 1. Jeżeli między małżonkami nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia, każdy z małżonków może żądać, ażeby sąd rozwiązał małżeństwo przez rozwód.
§ 2. Jednakże mimo zupełnego i trwałego rozkładu pożycia rozwód nie jest dopuszczalny, jeżeli wskutek niego miałoby ucierpieć dobro wspólnych małoletnich dzieci małżonków albo jeżeli z innych względów orzeczenie rozwodu byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.
§ 3. Rozwód nie jest również dopuszczalny, jeżeli żąda go małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia, chyba że drugi małżonek wyrazi zgodę na rozwód albo że odmowa jego zgody na rozwód jest w danych okolicznościach sprzeczna z zasadami współżycia społecznego.

Powyżej też zaznaczyłem podstawę prawną na której opierały się nasze Sądy zanim sprawa trafiła przed Sąd spoza kraju.

a niżej zdanie z cytowanego orzeczenia, które zaważyło o treści tego orzeczenia:

Jedynej przyczyny rozkładu pożycia małżeńskiego sąd dopatrzył się w niewierności Babiarza


A tak nawiasem... orzeczenie, które zamieścił Twardy niestety nie jest wykładnią polskich sądów a tak ściślej osób zasiadających za stołami sędziowskimi. Z konstytucji już wyczytać można, że sędzia jest niezawisły i niezależny czyli na chłopski rozum poza przepisami prawa materialnego i procesowego nie obowiązują go żadne reguły, czy zasady moralne. Wedle swojego mniemania, rozumowania, zasad ale własnych czy przekonania.
Dla przykładu u mnie winą było to jak wskazał Sąd, że: za późno zorientowałem się, że w małżeństwie był kryzys :(
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 20:52   

Krzysztof123 napisał/a:
u mnie winą było to jak wskazał Sąd, że: za późno zorientowałem się, że w małżeństwie był kryzys :(


Taką "winę" to tu prawie wszyscy mają. ale czy można być winnym czegoś czego nie jest się świadomym? Mocny ten Sąd. ;-)
 
 
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 21:20   

zwróciłem na to uwagę pytając czy nie zachowywałbym się podobnie wiedząc, o kryzysie rok czy nawet pięć wcześniej ? No i czy sąd skoro już wskazał mi tą winę czy mógłby mi określić datę jej powstania?
Niestety nie doczekałem się odpowiedzi. Zresztą to już był sąd apelacyjny więc i tak po walce.
 
 
Lucia
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 22:05   

Tak tylko na marginesie... cudne jest zdanie z tego artykułu:
"Po siedmiu latach małżeństwa Andrzej Babiarz poznał kobietę swojego życia".

:evil:
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 23:10   

Lucia napisał/a:
"Po siedmiu latach małżeństwa Andrzej Babiarz poznał kobietę swojego życia".


która będzie miała wady jego żony i swoje ... :mrgreen: :mrgreen: i dobrze mu tak.

To tak na marginesie


Ale wracając do przywołanego artykułu - pocieszające ze w zgodzie idą konwencja, kodeks rodzinny i, troche tylnymi drzwiami, zasady naszej wiary.
 
 
hiacynta
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-30, 11:37   

utka2 napisał/a:
Lucia napisał/a:
"Po siedmiu latach małżeństwa Andrzej Babiarz poznał kobietę swojego życia".


która będzie miała wady jego żony i swoje ... :mrgreen: :mrgreen: i dobrze mu tak.

To tak na marginesie


Pociągnę "margines": skąd pewność, że "nowa" będzie miała wady żony? Przecież każdy jest inny... Myślę, że małżonkowie i małżonki odchodzą do zupełnie innych osobowościowo osób od swoich ślubnych.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-30, 12:04   

Różnie z tym bywa.
Generalnie jednak, kobiety mają "wady" kobiece, mężczyźni zaś "wady" mężczyzn.
O co najczęściej mamy do siebie pretensje?
O to, że druga strona działa inaczej niż my.
W stanie zakochania/zauroczenia udajemy co innego, ale proza życia wcześniej czy później i tak wyrzuci na wierzch naszą naturę.
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-31, 09:36   

§ 3. Rozwód nie jest również dopuszczalny, jeżeli żąda go małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia, chyba że drugi małżonek wyrazi zgodę na rozwód albo że odmowa jego zgody na rozwód jest w danych okolicznościach sprzeczna z zasadami współżycia społecznego.

U mnie jest tak jak w tym paragrafie. Sąd nie orzekł rozwodu ,bo małżonek jest wyłącznie winny a moje niezgoda na rozwód z pobudek wiary i życia zgodnie z zasadami ,nie jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego ,tak orzekł sąd. Chwała Panu.
 
 
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-31, 12:52   

Hiacynta - na Twój post a raczej ostatnie jego zdanie zwrócę na słuszną uwagę Pavla, który napisał:

Pavel napisał/a:
Różnie z tym bywa...w stanie zakochania/zauroczenia udajemy co innego, ale proza życia wcześniej czy później i tak wyrzuci na wierzch naszą naturę.


Natura człowieka zawsze dążyć będzie do wyborów zgodnych ze swoim istnieniem. Tu na krokach mówi się, że człowiek zmienia się. Tak naprawdę zmiana ta polega na oswojeniu się z własnymi słabościami. Panowaniu nad nimi jednak to co lubisz, dążysz do tego zawsze będzie w Tobie. Jak napisał Pavel w stanie zakochania (chodzenia z sobą) adorujemy i jesteśmy adorowani. nie pokazujemy siebie choć tak się twierdzi. Kiedy przychodzi stan przyzwyczajenia co rusz wychodzą nasze słabości i z drugiej strony rozczarowanie. Początkowo toleruje się to ale w pewnym momencie pewne zachowania zaczynają nas denerwować i stąd powstają kryzysy. By wybrać jak piszesz kogoś innego niż tego czy tą z którymi byliśmy dotychczas trzeba by zmienić naszą naturę. Wówczas będziesz sztuczna. będziesz zmuszona wysilać się do pewnych zachowań. Rozumiesz?
Stoję na stanowisku, że jeśli już chodzi o kolejny wybór o którym piszesz to raczej ze zwróceniem szczególnej uwagi na wady, które nie podobały Ci się u poprzedniego małżonka czy małżonki ale tak naprawdę właśnie ten czy ta była idealna moim zdaniem a jedynie nie potrafiliście z sobą normalnie o tym porozmawiać.
Sztuką miłości i dobrego małżeństwa jest właśnie dialog i udoskonalanie się. Wedle przykazania miłości czynienie drugiemu wszystkiego co najlepsze. Gdyby tak było - to nie urastały by do rangi głębokich kryzysów takie sytuacje jak rozbita szklanka, wylany kubek kawy na dopiero co nową zakupiona pościel, zapomnienie opłacenia jakiegoś z grubsza mówiąc ważnego rachunku bo przecież wszystkie te sytuacje da się naprawić. Każdemu może zdarzyć się coś nieoczekiwanego czy zwykłe zapomnienie.
Najczęściej zauważ i najchętniej wytykamy błędy komuś jakbyśmy sami byli idealni a każdy z nas i piszę tu w szczególności o sobie mamy wiele do zrobienia ze swoja osobowością samodyscypliną, emocjonalnością ogólnie rzecz biorąc słabościami do których tylko cienka nić nas dzieli by udać się w ten zakątek ciemnej masy :(
Dlatego uważam, że ten pierwszy wybór był najlepszy gdzie z pełnym zaufaniem patrzeliśmy w przyszłość bez tych zahamowań, które zrodziły się w toku kryzysowym. A sam kryzys o czym pisałem wyżej z powodu naszej nieumiejętności prowadzenia dialogu.
Tu już na marginesie wspomnę tylko o czymś takim jak "domyśl się" czyli wszystkim tym co siedzi nam w głowie a nie jest wypowiedziane w związku z naszymi oczekiwaniami niezakomunikowanymi małżonkowi i... sytuacji kiedy pojawi się już kryzys, którego można by uniknąć i dla przykładu: wyobraź sobie taką sytuację kiedy jesteś spracowana wszystkim co robiłaś w domu w czasie kiedy małżonek był w pracy. Z reguły tego co kobieta robi w domu facet nie widzi bo od zawsze jest czysto, wszystko wyprasowane, czyste, obiad na stole i tysiąc innych prac nie widocznych dla oka męskiego (stąd tez pytanie "co robiłaś" a wystarczy tylko o tym opowiedzieć:). No i facet przychodzi do domu po pracy ale miał tam ciężki dzień bo zaczęło się już od stresującej sytuacji z rana a ta ciągnęła się aż do godziny opuszczenia stanowiska. Kiedy staje w progu domu witany jest przez żonę workami śmieci, które ma wyrzucić do kosza. Dla kobiety rzecz oczywista i dla faceta też tylko zważ, że budzą się emocje wraz z towarzyszącymi myślami z dotychczas doświadczonych przeżyć. On zaczyna się denerwować bo spodziewał się choćby chwili wypoczynku po ciężkim dniu ale... ty przecież miałaś taki sam tylko nie narzekasz. O ta właśnie chwile chodzi kiedy jeśli zaczniesz wyjaśniać to zacznie kipieć. nie dogadacie się. wystarczyłoby tylko ochłonąć i szybko zwrócić uwagę na zupełnie inną rzecz, poczekać z wyrzuceniem śmieci na potem. Nawet samej to zrobić tylko nie z pochmurną miną i nie z nastawieniem - odwdzięczę mu się. Wieczorem zaś lub choćby kolejnego dnia kiedy emocje opadną można o tym spokojnie pogadać. Powiesz wtedy co robiłaś i spodziewałaś się, że tylko ta jedną rzecz wykona mąż by dzień był inny. Podzielić się związanymi z tą sytuacją uczuciami i kolejnym razem właśnie z uwagi na przykazanie miłości podobne sytuacje nie będą się już powtarzać. Tak eliminując zarzewie kryzysu wzrasta się w miłości i smiało można mówić o świętowaniu dalekich jubileuszów. zauważ co mowią staruszkowie, którzy z sobą przezyli wiele lat. "Kiedys dochodziło do poważnych sporow między nami ale .... potem już coraz mniej" a na pytanie czy ten starszy pan czy ta Pani kocha swoją połówkę zawsze pada odpowiedź, że tak i nawet bardzo.
Kurde rozpisałem się ale musze jeszcze wskazać przykład moich sąsiadów. często stoję sobie na balkonie wieczorem ot patrząc w gwiazdy ..:). Obok msąsiedzi - małżonkowie - mają zwyczaj usiąść przy kawie na balkonie (oczywiście że chodzi o lato). No i tak stojąc słyszę ich rozmowę: on jest mechanikiem samochodowym więc godzinami opowiada jej jak naprawia samochody mówiąc o przykręcaniu koła, szlifowaniu jakichś podkładek zakładaniu pasków klinowych a ona.... nie ma o tym zielonego pojęcia ale od czasu do czasu pyta: " a jaka ta śrubę przykręcałeś?" on jej na to, że calową, metryczną piątkę m 20" czy cokolwiek innego ale to i tak nie ma znaczenia. Ona go słucha. Ona zaś opowiada mu o firanach i rodzaju materiału z jakiego widziała wykonaną u swojej koleżanki. Zamierza zmienić wystrój pokoju włąśnie na taką lub zamiennie z (tu podaje inny rodzaj materiału). Dla faceta - co to za różnica. To firanka i to firanka. Ona jednak widzi ta różniecę i dlatego jakby ten sąsiad wiedział o istocie kobiecości drąży dalej temat :: " no tak a czy wymyśliłaś już ile tego materiału potrzebujesz, czy wiesz gdzie to kupić, zaplanowałaś już coś, trzeba zmienić karnisze ...." słuchając również zadaje pytania choć same odpowiedzi nie są znaczące. Oni po prostu wygadują się przed sobą. Słuchają się nawzajem. Są z sobą. Rozumiesz?
pozdrawiam:)
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-31, 16:50   

Krzysztof123 napisał/a:
Kurde rozpisałem się


Pisz, pisz częściej - nieźle ci to idzie :-D
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9