Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Żona też mi powiedziała że chce rozwodu...
Autor Wiadomość
Krzysztof79
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-08, 23:04   Proszę o radę

Witam też jestem nowy na forum. Żona też mi powiedziała że chce rozwodu, że już mnie nie kocha, pod koniec października 2015 roku otrzymałem tą fascynującą nowinę. Żona zwodziła mnie do Świąt Bożego Narodzenia w 2015 roku że się zastanawia, powiedziała 40%-60% że chce rozwodu. Potem odkryłem romans, moje ludzkie zabiegi tylko pogorszyły sprawę. Żona złota kobieta aż do października 2015 roku, potem tylko było jedno wielkie kłamstwo i fałsz. Święta osobno i Nowy Rok 2016, kłamstwo żony sylwestrowe, 1 styczeń powrót do Irlandii bo mieszkamy i pracujemy tam. Żona mi oświadcza że chce rozwodu, krzyż z naszego pokoju małżeńskiego zdjęty i położony w pokoju, gdzie na prośbę żony spałem od listopada. Przez syczeń mieszkałem jeszcze w jednym domu z żoną, w lutym się wyprowadziłem. Żona złożyła pozew w marcu, pierwsza rozprawa 28 września 2016 roku dokładnie w dzień zawarcia naszego Sakramentu Małżeństwa w 3-cią rocznie. Miało być za porozumieniem stron, a ja powiedziałem przed sądem że kocham żonę i chcę walczyć o małżeństwo i żonie przed sądem odnowiłem przysięgę małżeńską. Żona w płacz i do mnie łkają mówi jak mogłeś. Druga rozprawa 23 grudnia 2016 roku na której nie byłem. Skończyłem 22 grudnia 2016 roku Nowennę Pompejańską w intencji nawrócenia serca żony. Przyleciałem do Polski na Święta Bożego Narodzenia. Wszystko było pięknie, miałem spokój serca i umysłu aż do momentu gdy przed mszą świętą nie zadzwoniłem do teściów z życzeniami. Czas Świąt, Nasz Bóg Jezus się rodzi czas pojednania. Złożyłem życzenia teściom ale zamiast otrzymać wzajemne życzenia teściowa wylała na mnie kubeł pomyj dosłownie. A jak zostałem dopuszczony do słowa burząc kłamliwą narrację żony, mówiąc "mamo Monika jest moją żoną a ja jej mężem, jesteśmy małżeństwem i rodziną. Skąd wiesz czy ten rok nie jest zmarnowany, może teraz na Święta przyjechalibyśmy do was z wnukiem, kupilibyśmy dom itd. " Mama zakończyła rozmowę szybko tekstem módlcie się żebym się obudziła po zabiegu przed Nowy Rokiem. Zadzwoniłem do żony z życzeniami przywitała mnie ściana nienawiści i oskarżenie że dlaczego jej rodzinę wciągam w nasze sprawy. Żona mi oświadczyła że jest moją eksżoną choć nie ma decyzji sądu oraz że ze mną będzie jeśli ją do tego zmuszę. wiem tylko tyle że jak zgodzę się na rozwód to ponoszę winę przed Bogiem tak samo jak żona tzn grzech śmiertelny, chociaż ja o rozwodzie nie myślę. Żona nie chce słyszeć o pójściu razem do księdza czy poradni. Wszyscy są w szoku że w ogóle nie chciała ze mną rozmawiać przez cały rok, ze to jest coś nienormalnego nawet sędzia się zdziwił. PROSZĘ o radę czy jest w ogóle sens jechać na tą 3 rozprawę, w domu mi mówią że po roku pewnie sędzia klepnie rozwód. Nie wiem co mam robić, co myśleć. Jak w Święta rozmawiałem z mamą-teściową, to mi uszczypliwie powiedziała że teraz Monika wraca uśmiechnięta do Polski, a ja nie wytrzymałem i mówię że moja żona Monika ułożyła sobie życie już w lutym zaraz jak się wyprowadziłem, a teściowa do mnie że dużo później to co to za rozmowa, jak ona akceptuje cudzołóstwo. Żona podała sędziemu 4 powody rozwodu; nie rzucenie palenia papierosów przeze mnie, że nie chciałem gratyfikować dyplom i dostać lepszej pracy choć wiadomo, że w Irlandii na stanowiska kierownicze biorą swoich, że nie myślałem o kupnie domu, niezgodność charakterów to główny powód. I co tu sobie myśleć?
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-08, 23:10   

Witaj u nas na forum :-)

Czy czytałeś nas już trochę? Tutaj masz mnóstwo materiałów i historii ludzi, podobnych do Twojej, z których możesz wiele zaczerpnąć.

Uważaj, proszę, na osobiste szczegóły i dane osobowe, bardzo warto ich w publicznie dostępnej sieci nie umieszczać, żeby dodatkowo nie poranić bliskich ludzi.

A sycharki wkrótce zapewne się odezwą, szerzej Ci odpowiadając :-)

P.S. Wydzieliłam Ci Twój własny wątek, łatwiej wtedy będzie wszystkim odnieść się do Twojego osobistego problemu.
 
 
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-09, 16:49   

Krzysztof79 napisał/a:
I co tu sobie myśleć?

Po paru latach małżeństwa znienawidziłem swoją żonę...
Ale przyszedł czas, kiedy dane mi było się zastanowić dlaczego ja się z nią ożeniłem?
Dziś wiem, że ożeniłem się z nią z miłości. A całą swoją miłość do niej przywaliłem pretensjami, żalami, urazami, złością i nienawiścią.
Dziś staram się dogrzebać do tego pierwotnego uczucia... Jeszcze trochę mi zejdzie... z tego co widzę...
 
 
Krzysztof79
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-09, 17:56   

tylko że ja kocham żonę i pragnę być z nią. Nawet teściowa mi powiedziała dlaczego teraz tak kochasz moją córkę, a ja wprost "mamo ja kocham Monikę tak samo teraz jak 3 lata temu, nic się nie zmieniło, przebaczyłem. A ona mi na to że znajomi co oglądali wasz film ze ślubu powiedzieli że u Ciebie na twarzy tumiwisizm a że Monika wygląda na zakochaną, pełną miłości. Już nie chciałem mówić ile nad tym myślała ale ma moja zimna mama dar rozpoznawania co komu w duszy siedzi. To był jest i będzie najszczęśliwszy dzień mego życia. Ale inni chyba wiedzą lepiej odemnie co czułem i czuje, gites!
 
 
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-09, 19:33   

Krzysztof79 napisał/a:
tylko że ja kocham żonę i pragnę być z nią

Ja kocham moją żonę i nie mogę z nią być. Przegapiłem początki kryzysu.
Krzysztof79 napisał/a:
Żona zwodziła mnie

Krzysztof79 napisał/a:
Potem odkryłem romans

Krzysztof79 napisał/a:
potem tylko było jedno wielkie kłamstwo i fałsz

Krzysztof79 napisał/a:
Żona nie chce słyszeć o pójściu razem do księdza czy poradni

"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje." (List do Koryntian)
 
 
Krzysztof79
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-09, 19:56   

Po ludzku jestem pod ścianą, wszelkie zabiegi, próba kontaktu umówienia się na spotkanie zawsze słyszę nie. Kocham i walczyłem cały zeszły rok modlitwą,bo tylko w Matce Bożej Maryji i Bogu Jezusie Chrystusie moja wiara, nadzieja i ufność, zawierzyłem wszystko Bożej Woli, Pan Bóg wie co dla nas najlepsze i dla mnie! I dalej zamierzam walczyć o zbawienie i nawrócenie serca żony, to jestem jej winien.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-09, 20:01   

Krzysztofie

Pamiętaj jednak, że Bóg obdarzył nas wolną wolą. Tak wysoko ceni ten przymiot człowieka, że pozwala mu nawet popełniać zło, krzywdzić innych.
Bóg jest wszechmocny, ale sam się ograniczył i nie może wysłuchać naszych modlitw, które łamałyby ludzką wolną wolę.
Rozumiesz, że Twoje modlitwy mogą zostać bez odpowiedzi?
Co wtedy?
 
 
Krzysztof79
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-09, 20:13   

Myśle, że tak: mamy Sakrament Małżeństwa, to Pan Jezus nas połączył i pobłogosławił, już nie ma ona i ja jesteśmy my i Pan Jezus, czyli jedność przed Panem Bogiem, jako małżonek mam prawo i obowiązek prosić o to Pana Boga, w zdrowiu i w chorobie, myśle, mogę się mylić żona może ma chorą duszę i potrzebuje uzdrowienia, a dusze ludzkie uleczyć może tylko Pan Bóg Jezus Chrystus przez Niepokalaną Dziewice Maryję za jej wstawiennictwem jej Bożego Serca.
 
 
Krzysztof79
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-09, 20:19   

Dlatego tak czuję, że jeśli Pan Bóg uzna, że powinniśmy być razem, chodzi o nasze zbawienie i szczęście ziemskie wspólne to nas ze sobą połączy z powrotem, a jeśli nie to dostanę unieważnienie małżeństwa i szansę albo nie ułożenia sobie na nowo życia, zawsze się mogę mylić w moim założeniu
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-09, 22:35   

Krzysztof79 napisał/a:
Myśle, że tak: mamy Sakrament Małżeństwa, to Pan Jezus nas połączył i pobłogosławił, już nie ma ona i ja jesteśmy my i Pan Jezus, czyli jedność przed Panem Bogiem, jako małżonek mam prawo i obowiązek prosić o to Pana Boga, w zdrowiu i w chorobie, myśle, mogę się mylić żona może ma chorą duszę i potrzebuje uzdrowienia, a dusze ludzkie uleczyć może tylko Pan Bóg Jezus Chrystus przez Niepokalaną Dziewice Maryję za jej wstawiennictwem jej Bożego Serca.

Krzysztofie, to jest jak najbardziej ok. Tak, masz takie prawo oraz obowiązek.
Ale...
Krzysztof79 napisał/a:
Dlatego tak czuję, że jeśli Pan Bóg uzna, że powinniśmy być razem, chodzi o nasze zbawienie i szczęście ziemskie wspólne to nas ze sobą połączy z powrotem, a jeśli nie to dostanę unieważnienie małżeństwa i szansę albo nie ułożenia sobie na nowo życia, zawsze się mogę mylić w moim założeniu

myślę, że Jacek pokazuje Ci jeszcze parę możliwych alternatyw w Twojej sytuacji. Rozwinę je po swojemu.
A co jeśli do Waszego zbawienia Pan Bóg potrzebuje Twojej śmierci za żonę na krzyżu? Potrzebuje Twojego ukrzyżowanego życia? Potrzebuje, abyś się w samotności modlił za żonę aż do śmierci?
Pojechałam, wiem, nie znam przecież przyszłości, ani zamysłów Pana Boga. Ale czy to taki nierealny scenariusz? Czy kochasz żonę AŻ TAK? Czy może aż tak nie, i kiedy Bóg Was nie połączy (do kiedy ma to nastąpić? wymyśliłeś jakąś granicę?), to pójdziesz w inny związek? A jeśli nie dostaniesz stwierdzenia nieważności małżeństwa - bo tak prawidłowo się to nazywa - to co wtedy? Panie Boże i Twoje przykazania, na razie wystawiam Was za próg?

Ostro napisałam, przepraszam, jeśli poczułeś się urażony. Chcę Ci jednak pokazać, że w takim ostrym kryzysie warto szukać: 1. wyciszenia, żeby emocje nie kierowały moim postępowaniem, 2. woli Pana Boga, bo ona jest najlepszym pomysłem na moją sytuację, 3. zaufania Bogu, że mimo iż tego nie widzę na razie - On chce naszego dobra. 4. zgody w sobie na to, że moje pomysły na rozwiązanie kryzysu mogą okazać się do luftu.... Na razie tyle.
 
 
Krzysztof79
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-09, 23:18   

dzięki modlitwie powiem teraz że człowiek dopiero zobaczył, że się okłamywał, wcześniej myślałem że jestem wierzący, ale po tym roku uznałem że to był kit, że aż szyby drżą. Teraz się zbliżyłem do Pana Boga ale czuje że mam jeszcze hektary żeby nie powiedzieć kilometry.
Teraz mam moment wypalenia tym chyba tłumaczę to sobie po rozmowie z moją połowicą a zwłaszcza z zimną mamą. Mam dylemat czy jechać na rozprawę, czy jest sens, nie chce się mścić z miłości i szacunku do żony. Dostałem awizo dzisiaj do Polski, jutro trzeba będzie zadzwonić do Sądu co jest grane, kiedy kolejna połajanka...
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-10, 06:10   

Krzysztofie, znasz powiedzenie "nieobecni nie mają racji"? W sądzie mocno się sprawdza. Jeśli chcesz naprawy małżeństwa, to chyba ucieczka nie jest dobrym rozwiązaniem.... Nikt nie nakaże Ci mścić się na rozprawie, to Ty decydujesz, co powiesz i jak.
Korzystasz z adwokata?
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-10, 08:08   

no Bóg powiedział "sprawdzam" :-)
 
 
Krzysztof79
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-10, 08:36   

Nie mam nie widzę sensu żeby go brać, chyba że człowiek chce drugiego zniszczyć
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9