Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
on chce rozwodu a ja odnalazlam milosc do niego
Autor Wiadomość
wuzetka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 14:40   on chce rozwodu a ja odnalazlam milosc do niego

Witajcie,

Zdecydowalam sie na dolaczenie i napisanie gdyz od srodka mnie bardzo wyniszcza obecna sytuacja. Jestesmy malzenstwem (niestety slub jedynie cywilny) od 7 lat. W zwiazku od 14. Mamy dwoje dzieci (6 i 2 lata). Odkad pojawily sie dzieci bylam okropna zona i partnerka. Moj maz nie liczyl sie. Nie wspieralam go, odtracalam. Wyladowywalam na nim moje frustracje i zale. Obwinialam go. Wpadlam w depresje i wtedy uwazalam ze go nie kocham. Powiedzialam mu to. Z czasem jednak zaczelam z depresji wychodzic, odnalazlam do meza milosc i nabralam sily by cos zmieniac (w sobie bo tu jest problem). Niestety maz doszedl do wniosku ze nie chce juz ze mna byc, nie kocha mnie i nie jestem kobieta z jaka chce spedzic zycie. Mowi ze nikogo nie ma i o dziwo mu wierze, choc wiem ze duzo rozmawia ze starymi kolezankami. Mieszkamy razem i stan taki bedzie sie jeszcze utrzymywal przez pare miesiecy. Jednak maz wyprowadzil sie z sypialni, nie chce da sie przytulic czy pocalowac. Musze dodac ze calkowicie go rozumiem i nie mam zalu do niego. Moze do siebie mam. Nie wiem co mna kierowalo i czemu zachowywalam sie tak irracjonalnie. Stalo sie. Teraz jestem na etapie gdy widze swoje bledy i jestem wrecz wdzieczna mezowi ze tyle przy mnie wytrwal i mi je pokazal. Gleboko czuje i wierze ze to nie jest ten czas, ze cos jeszcze pozostalo. Odnosze wrazenie ze maz sie boi ze ja (mimo swoich zmian nad ktorymi pracuje) wroce do tego co bylo, ze ucieka ode mnie (nie wierze ze calkiem przestal mnie kochac, ze mu sie nie podobam itd). Jeszcze pare tygodni temu dochodzilo do zblizen. Pare miesiecy temu wspominal o dziecku. Dodam ze na meza spadlo teraz wiele ciezkich rzeczy: choroba bliskiej osoby, czeka go zmiana pracy gdyz przestali go w poprzedniej doceniac. I jeszcze nasza sytuacja.
Pisze w formie wygadania, choc skrycie mam nadzieje ze moze ktos mnie na duchu podniesie, doda sil by to przetrwac. Jesli ktos chcialby wesprzec mnie modlitwa to byloby mi bardzo milo. Sama jestem na etapie odnajdywania drogi bo Boga.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 16:37   

Witaj Wuzetka na naszym forum.

Dobrze, że widzisz złe rzeczy w sobie. Ich zmiana może poprawić nawet tak złe relacje, jakie są obecnie w Twoim małżeństwie.
Może mam obsesję ( ;-) ), ale jak wyglądała Twoja rodzina pierwotna? Nie było tak alkoholu, jakiś dysfunkcji lub rozwodu (nawet emocjonalnego - coś jak Ty teraz szykujesz swoim dzieciom?).

Polecę Ci kilka książek, które może pozwolą Ci inaczej spojrzeć na swoje małżeństwo:
Jacek Pulikowski, Warto naprawić małżeństwo, Inicjatywa Wydawnicza „Jerozolima”, Poznań 2008
Jacek Pulikowski, Kobieta od A do Z, Wydawnictwo Fides, Kraków 2014
Jacek Pulikowski, Mężczyzna od A do Z, Wydawnictwo Fides, Kraków 2014
Gary Chapman, Jak ocalić małżeństwo. Rozwiązania, które przynosi miłość, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006
Gary Chapman, Małżeństwo w separacji. Jeszcze jest nadzieja na uzdrowienie związku, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006
Mieczysław Guzewicz, Małżeństwo na krawędzi. Jak ustrzec się zdrady i rozwodu, Wydawnictwo POMOC, Częstochowa 2014

I nasza klasyka sycharowska:
Gary Chapman, 5 języków miłości
James C. Dobson, Miłość potrzebuje stanowczości, Vacatio, Warszawa 2015

A dlaczego nie jesteś w związku sakramentalnym? Są jakieś ku temu przeszkody?

Ważna jest też sytuacja męża. Te kłopoty, chociaż:
wuzetka napisał/a:
czeka go zmiana pracy gdyz przestali go w poprzedniej doceniac

To nie uważam za ważny powód, chyba że źle to sformułowałaś.

Dobrze, że razem mieszkacie, jeszcze jest szansa na ponowne rozkochanie się w sobie.

Oczywiście zapraszam do naszych ognisk. Ich lista jest tutaj:
http://sychar.org/ogniska/

Pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby identyfikację Ciebie i Twojej rodziny.
 
 
wuzetka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 16:57   

Dziekuje Jacek-sychar za odpowiedz. Masz racje, moje obecne problemy w zwiazku sa to problemy powielane z mojego domu rodzinnego (nie bylo alkoholu, przemocy, jednak rodzice nie zyli ZE SOBA a OBOK SIEBIE). Maz mi nieraz o tym mowil, lecz ja nie slyszalam, nie widzialam. Dopiero niedawno sie obudzilam. Wiem ze to wszystko siega bardzo gleboko, obecnie pracuje nad soba. Nie chce by moje dzieci popelnily ten sam schemat. Ucze sie wybaczac innym i sobie. Staram sie wyjsc na prosta i szukac radosci tu i teraz. Na nowo ucze sie kochac, tym razem bezwarunkowo :) Im bardziej ja jestem pewna swoich uczuc tym bardziej stanowczy staje sie moj maz. Chyba boi sie ze jak da nam szanse to wszystko wroci do starego ukladu.

Jesli chodzi o jego prace: praca dla meza byla czyms co go trzymalo, dawalo ucieczke od 'piekla' domowego. W momencie gdy przestal sie w niej spelniac to wszystko jakby runelo. Teraz jest na etapie gdy wszystko naraz chce zmienic. Mysle ze jest to bardziej forma ucieczki od problemow anizeli rozwiazywanie ich.

Dziekuje za propozycje literaturowe. Obecnie czytam Chapmana, na pewno siegne po kolejne tytuly :)
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 17:05   

wuzetka napisał/a:
Masz racje, moje obecne problemy w zwiazku sa to problemy powielane z mojego domu rodzinnego (nie bylo alkoholu, przemocy, jednak rodzice nie zyli ZE SOBA a OBOK SIEBIE).

No to zmieniam Ci listę lektur obowiązkowych:
Na początek:
ks dr hab. Grzegorz Polok, „Rozwinąć skrzydła” i „W drodze do siebie”
Dostępne za darmo tutaj:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/
Możesz sobie również zrobić test na DDRR, który jest na tej stronie.

A potem:
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010
fragment dostępny tutaj:
http://www.rozwinacskrzyd...%20rodzicow.pdf

Przy czym ostrzegam: może boleć. :-(
Wielu osobom to pomogło, ale nie było to "łatwo, lekko i przyjemnie".
 
 
wuzetka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 17:27   

Ooo.. zajrzalam na spis ksiazki Jim Conway'a. Idealnie wpisuje sie w moj przypadek. Wiem ze latwo nie jest, jestem w trakcie terapii w ktorej ucze sie jak odrzucic role ofiary, wybaczac i zmienic siebie. Nie widze jednak odwrotu czy ucieczki od problemu bo sama ze soba nie moglam juz wytrzymac. Moim najwiekszym marzeniem byla szczesliwa rodzina i partnerski zwiazek. Nie widzialam (lub nie chcialam widzec) ze robie cos calkowicie odwrotnego.

Ksiazka na pewno sie przyda. Inne rowniez. Dziekuje.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 17:39   

wuzetka napisał/a:
Nie widzialam (lub nie chcialam widzec) ze robie cos calkowicie odwrotnego.

Ale nie nauczona prawidłowych wzorców postępowania w rodzinie, najpewniej nieświadomie, powtarzałaś błędy swoich rodziców.
Choćbyśmy nie wiem jak chcieli się odciąć od swoich rodziców, to jednak są oni dla nas wzorcem postępowania, który potem naśladujemy.
Dlatego tak wiele dzieci alkoholików pije, dlatego tak wiele dzieci skrzywdzonych przemocą w swoich domach rodzinnych stosuje potem przemoc w stosunku do swoich dzieci i tak wiele dzieci z rodzin rozbitych rozbija potem swoje rodziny. :-(
 
 
STOPka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 17:54   

wuzetka, Witaj :-)

Niestety muszę Ci powiedzieć, że masz bardzo podobną do mnie sytuację. Różnimy się tym, że my nie mamy dzieci, posiadamy ślub kościelny i co najważniejsze mąż już ze mną nie mieszka. Wyprowadzka mojego męża była dla mnie wielkim ciosem, ale też pokazaniem PRAWDY. Ta prawda bardzo mnie przygniotła, ale wtedy naprawdę zrozumiałam, że bardzo mi na nim zależy i chcę uratować to małżeństwo. Od dwóch lat nie ma ze mną męża.Przez kilka pierwszych miesięcy działały we mnie wielkie emocje, które mnie bardzo paraliżowały.Dalej działają, ale teraz staram się coś ze sobą robić. Nie jest to łatwe, ale staram się jak mogę. Jeżeli mąż zechce być ze mną to będę bardzo szczęśliwa, jeśli nie...hmmm
Ostatnio przypadkiem byłam u bardzo mądrego pana doktora. Chyba godzina spędzona u niego dała mi więcej dobrego niż dotychczasowe terapie. Powiedział mi, że jak będę się zmieniać to muszę zaakceptować też to, że prawdopodobnie mojej rodzinie nie będzie się to podobać. I właściwie tak jest. Przez to, że zaczynam się wyłamywać spod ich sideł i mieć swoje - inne - zdanie bardzo im się to nie podoba.
Uzbrój się w cierpliwość co do swojej zmiany, to może szybko nie nastąpić. Może być jeden krok do przodu a dwa do tyłu.Może też być kolanami po bruku, ale ważne, żebyś była w rozwoju.Spróbuj się otaczać dobrymi i mądrymi ludźmi.
wuzetka napisał/a:
Odnosze wrazenie ze maz sie boi ze ja (mimo swoich zmian nad ktorymi pracuje) wroce do tego co bylo, ze ucieka ode mnie (nie wierze ze calkiem przestal mnie kochac, ze mu sie nie podobam itd).
mi mój mąż mówi to wprost. Najgorsze jest to, że nawet mówi, że czasami jak zrobię jakąś minę z przeszłości to on już się boi, że nic się nie zmieniło.
Ja wierzę, że kiedyś będzie dobrze, tylko nie ustawaj w pracy nad sobą, nawet jeśli któregoś dnia Ci się coś nie uda.Padniesz - powstań i próbuj dalej.
 
 
wuzetka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 17:58   

Wiem o tym Jacek. Tak jak mowisz robilam to co znalam. Jedynie to znalam. Nie mam zalu do rodzicow bo oni sami zapewne powielili schematy. Mam troche zalu do siebie ze tak dlugo to trwalo. Choc wiem ze ten zal mi wcale nie pomaga bo wciaz wpedza w role ofiary i uzalania sie. Dlatego staram sie go zaakceptowac i odciac. Moja ogromna milosc do meza (ktorej wczesniej nawet nie czulam, nie wspominajac o okazywaniu) daje mi wiare ze wszystko da sie poukladac. Ale czasem wdaje sie w me serce ta odrobina niepewnosci ktora sieje zamet.

Wczesniej pytales o sakrament malzenstwa. Nie potrafie odpowiedziec czemu nie mamy (moglibysmy). Kiedys wzielismy cywilny i tak jakos zostalo. W momencie gdy kryzys wyszedl na swiatlo dzienne zaczelam o tym myslec. I poczulam ze w sumie ja bym chciala. Jesli bedzie nam dane isc dalej wspolnie przez zycie to bede chciala dopelnic tego i wziac slub koscielny.
 
 
wuzetka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 20:25   

STOPka zaskoczylas mnie. Dwa lata nie mieszkacie juz razem - czy obydwoje samotni jestescie? U mnie kryzys (po tym jak wyszedl na swiatlo dzienne) trwa 2 miesiace. Wiem ze musze sie uzbroic w cierpliwosc bo naprawianie 6 czy 10 lat nie stanie sie w ciagu miesiaca. Ale nie wiem czy bede miec sile na walke latami. W dodatku mysle ze moj maz nie bedzie tak dlugo samotny.
Ja juz teraz sie zastanawiam czy on kogos sobie czasem nie szuka. I niby mu wierze jak mowi ze TYLKO rozmawia z kolezankami. Ale czuje ta zazdrosc (ktorej ciezko sie pozbyc), szczegolnie ze potrafi sie chowac z telefonem do lazienki, bawiac sie z dziecmi siedzi w telefonie czy tez bedac u kogos w gosciach. Byc moze emocjonalnie mnie wlasnie zdradza, sama nie wiem.
 
 
wuzetka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 20:26   

STOPka a probowalas metody Radykalnego Wybaczania? Ja zaczelam od tego. Poprzez wybaczanie zaczelam szukac drogi do Boga i tak tez trafilam tutaj.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 20:29   

wuzetka napisał/a:
Ale czuje ta zazdrosc (ktorej ciezko sie pozbyc), szczegolnie ze potrafi sie chowac z telefonem do lazienki, bawiac sie z dziecmi siedzi w telefonie czy tez bedac u kogos w gosciach

Uuuu...
Objawy poważnego kryzysu.
Wybacz wuzetka, ale to wygląda na coś więcej niż tylko zdrada emocjonalna (u mężczyzny). :-(
I obym się mylił.
 
 
wuzetka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 20:32   

Wiem jak to wyglada (odnosnie zdrady), ale on mowi ze NIE. Nie wiem czemu mialby klamac w zaistnialej sytuacji. Dodatkowo nie mieszkamy w Polsce, a rozmawia z kolezankami z Polski z ktorymi sie (ponoc) nie widzial od lat. Wiem ze w kraju w ktorym przebywamy nie szukalby sobie partnerki bo docelowo chce wracac do Polski.

Ostatnio mnie zapytal co ma zrobic zebym przestala go kochac. Czy jak mnie zdradzi to mi pomoze. Mysle (ludze sie) ze w takiej sytuacji by mi powiedzial prawde.
 
 
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 20:34   

Wuzetko, nie chcę Cię martwić, ale to na pewno nie koleżanki, a jedna koleżanka. Niestety, wszystko na to wskazuje.
 
 
wuzetka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-28, 21:00   

Dorota 6 troche mnie dziwi ze tak NA PEWNO potrafisz okreslic wiedzac tak naprawde niewiele. Licze sie z tym ze byc moze bardzo chce mezowi ufac i dlatego mu wierze. Ale jakas czesc mnie (intuicja moze, a moze naiwnosc) mowi mi ze nie klamie gdy go pytam i gdy mi patrzy w oczy.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8