Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Jak radzić sobie ze zdradą żony? |
Autor |
Wiadomość |
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 13:40
|
|
|
Pojechałem wczoraj do domu kowalskiego.
W zależności na kogo bym trafił w drzwiach z tym bym przeprowadził rozmowę - kowalski czy jego żona.
Niestety nikogo nie zastalem. Poczekalem z godzinę ale cisza.
Trochę mi to nie pasuje, bo jeżeli jego żona jest w końcówce ciąży albo urodziła to powinna być na miejscu.
Dostałem dobrą podpowiedź od pewnego księdza apropos inf. dla ciężarnej- zadać jej pytanie, czy nie zauważyła czegoś niepokojącego w zachowaniu męża i znajomości z moją żoną... bo ja mam pewne wątpliwości co do ich relacji. Taka forma informowania wydaje mi się dobra na początek.
Dom jest wynajmowany i się zastanawiam, czy jego żona nie mieszka w jakiejś innej miejscowości.
Co ciekawe biuro detektywistyczne nie chce się podjąć namierzenia osoby- podobno działają jedynie z nakazów komorniczych sądowych etc.
To zawsze tak, czy kiepski detektyw albo dlatego, że pytałem o to przez tel?
............
Dzisiaj żona spytała o nasz zimowy wyjazd urlopowy z dziećmi. Proponowałem jej to przed ostatnią akcją w ramach poprawy naszych relacji i odpoczynku.
Powiedziałem, że teraz już niczego nie planuję.
Od ostatniej akcji traktuję ją z dystansem i dosc formalnie. Zaczyna sama mnie zagadywac w różnych sprawach.
............
Była na pierwszej wizycie u psycholog. Musi przepracować swoje relacje z ojcem i nie wykluczone, że kowalski to jego uosobienie. Ogolnie ma w życiu fale... kilka lat dobrze....kumulacja emocji...źle i tak w kólko.
Po przepracowaniu relacji ma dojść do tego co dla niej ważne i
jak nie krzywdzic bliskich robiąc coś dla siebie.
Staram się nie żyć wylacznie nadzieją, postanowiłem wrócić nieco do swoich wlasnych spraw. Częściej jestem poza domem, przynajmniej na ile to nie odbija się na dzieciach, chociaż mam wrażenie że każda moja autonomiczna decyzja dla żony jest niewygodna bo ze "szkodą" dla niej. |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 15:45
|
|
|
A, przepraszam, skąd i dlaczego ty wiesz, co twoja żona przerabia na terapii? |
|
|
|
|
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 16:56
|
|
|
Sama mi o tym zaczęła opowiadać. Nie ciągnę jej za język...
Żona to gaduła więc mimo tego co się dzieje, nie potrafi się powstrzymać żeby mi o różnych sprawach nie opowiadać.
Powinienem jej przerywać i nie dopuszczać do głosu? |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 17:26
|
|
|
Niekoniecznie. Jeżeli nie powoduje to u ciebie niepokoju i chęci dalszego dociekania, co się u niej dzieje, to spokojnie możesz jej pozwolić mówić.
Trzeba wiedzieć, kiedy SOBIE postawić granicę w dociekaniu tego, co się dzieje u małżonka. |
|
|
|
|
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 18:08
|
|
|
Nie drążyłem tematu. Czuła potrzebę by mi o tym powiedzieć, to wysłuchałem. Nie komentowałem, nie oceniałem.
Ostatnio staram się właśnie nie prowokować do dyskusji o przyszłości, o nas, o romansie. Odpuszczam. Może też przesadzam w tym swoim milczeniu, ale to dla mnie łatwiejsze niż bycie neutralnym kolegą do pogaduszek o pracy, dzieciach i tym co się wydarzyło danego dnia, bo wówczas prędzej czy później spotykamy się w jakimś spornym punkcie i wtedy blisko do kolejnej konfrontacji.
Staram się znajdować w sobie spokój. Nie jest to jeszcze proste, ale jest mi w tym stanie lepiej niż prowadząc ciągłą walkę o nasz związek i poprawę relacji.
Nie mam wpływu na to, jaką drogę obierze żona, albo inaczej, mój wpływ jest tak znikomy na tym etapie, że moje jakiekolwiek próby naprawy czegokolwiek, spełnianie jej oczekiwań co do "idelanego" małżeństwa nic nie zmienią.
Im bardziej się staram, im bardziej "chcę" tym bardziej przegrywam...Zostawiam to więc czasowi. |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 18:12
|
|
|
Cytat: | Zostawiam to więc czasowi. |
... i Bogu? |
|
|
|
|
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 18:17
|
|
|
Tak, tak.
Nie chciałem o tym pisać. Staram się dużo modlić i myślę, że właśnie od Niego czerpię największy spokój. |
|
|
|
|
Ozeasz [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 19:59
|
|
|
Życzę Ci pogody ducha , niektóre sytuacje z Twoich doświadczeń przypominają mi własne przeżycia , z tym że ja nie byłem taki rozsądny, rządziły mną emocje , niech Bóg obdarzy Cię pokojem , męstwem i mądrością i wewnętrzną ciszą w której On będzie mógł do Ciebie mówić.... |
|
|
|
|
Pola10 [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 20:14
|
|
|
Super, że udaje Ci się tak "odcinac" od żony. Ja cały czas mam z tym problem.
Ale na przykładzie wielu osób i swoim widzę, że to emocjonalne odsunięcie się od współmałżonka nie jest dla niego obojętne.
Jest natomiast tak jak w Twoim przypadku - żona sama zaczęła Cię zagadywac na różne tematy. Myślę, że poczuła, że nie jest już panią całej tej sytuacji. |
|
|
|
|
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-01, 20:26
|
|
|
Te odcięcie, to nie jest ciągły i nieprzerwany stan. Miewam chwile niepewności i pewnie jeszcze nie raz będę w popłochu, ale ten tydzień przyniósł mi jakąś pogodę ducha i spokój.
Powtarzam modlitwę o spokój ducha, czasami po kilka razy dziennie, czuję, że działa.
Nie wiem jakie skutki przyniesie to moje odcięcie się od żony. Uciekam od myśli i analizy tego.
Dzisiaj ona "milcząca", ale nie reaguję na to.
Pomagam przy dzieciach a jednocześnie nie nadskakuję jej. Daję jej się również "wykazać" w obowiązkach, mimo, że widzę, że najlepiej byłoby jej gdyby nie musiała nic robić.
Dziękuję za Wasze wsparcie, ale i krytyczne spojrzenie na moje pewne działania. |
|
|
|
|
debora21 [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-03, 23:04
|
|
|
Czy potrzebujesz jeszcze informacji o rozdzielności przy kredycie? |
|
|
|
|
mąż_żony [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-03, 23:21
|
|
|
W poniedziałek mam wizytę u prawnika archidiecezjalnego, ale każda dodatkowa informacja się przyda...
Interesuje mnie przede wszystkim kwestia tego, czy po takiej rozdzielności trzeba cokolwiek zmieniać w umowie kredytowej i czy ma to jakieś przełożenie na zdolność kredytową dla banku? |
|
|
|
|
debora21 [Usunięty]
|
Wysłany: 2017-02-06, 22:51
|
|
|
Ja mam zrobioną rozdzielność majątkową i podział majątku, nie jesteśmy po rozwodzie ani nawet w separacji. Wszystko jest załatwione notarialnie, w akcie jest zapis o spłacaniu rat, kto ile. Kredyt mamy na dom i nic nie musiałam zmieniać, po prostu oboje jesteśmy nadal kredytobiorcami. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|