Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Niedopasowanie seksualne a rozpad małzenstwa |
Autor |
Wiadomość |
Felix [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 12:02 Niedopasowanie seksualne a rozpad małzenstwa
|
|
|
Spotkałem sie z opinią ze nie ma czegos takiego jak niedopasowanie seksualne w katolickim małżeństwie. W moim przypadku wylądowaliśmy po przeciwleglych biegunach pod względem ilości i jakości. Czy jedyna droga to akceptacja mniejszych wymagań? |
|
|
|
|
Hania-żona [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 12:41 Re: Niedopasowanie seksualne a rozpad małzenstwa
|
|
|
Felix napisał/a: | Spotkałem sie z opinią ze nie ma czegos takiego jak niedopasowanie seksualne w katolickim małżeństwie. W moim przypadku wylądowaliśmy po przeciwleglych biegunach pod względem ilości i jakości. Czy jedyna droga to akceptacja mniejszych wymagań? |
Mówimy o sytuacji, gdy On chce więcej, a Ona mniej? Czy Ona więcej, a On mniej? |
|
|
|
|
Felix [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 12:56
|
|
|
A to ciekawe ze odpowiedz może zależeć od tego po której stronie są większe wymagania.
Ja oczekuje więcej zona zdecydowanie mniej. |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 13:10
|
|
|
Mi się wydaje, ze to nie ma większego znaczenia, która strona ma deficyty, a która - brak ochoty. I z jednej, i z drugiej strony sytuacja tak samo "uwiera"....
Generalnie temat jest złożony. Bo brak ochoty u żony to mogą być hormony, mogą być przeżycia z dzieciństwa, młodości, może być nerwica eklezjogenna, może być efekt tego, że nie czerpie specjalnej przyjemności ze współżycia, zmęczenie, niechęć do partnera, może być też tak, że używa seksu/jego braku jako narzędzia do manipulacji, może być efekt uboczny erotomanii...
Pytanie - na ile dobrze znasz przyczyny niechęci żony do seksu? Co juz próbowaliście z tym zrobić? Jak reagujesz, jak żona odmawia współżycia? To wszystko są sprawy, bez których nie da sie odpowiedzieć na to pytanie, a jednocześnie dość delikatne.... |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 13:15
|
|
|
Felix napisał/a: | Spotkałem sie z opinią ze nie ma czegos takiego jak niedopasowanie seksualne w katolickim małżeństwie. |
Jeśli kochasz żonę, a ona ciebie, to zawsze wypracujecie kompromis.
Bo kochać, to pragnąć dobra współmałżonka, a nie własnego. |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 13:19
|
|
|
twardy napisał/a: |
Bo kochać, to pragnąć dobra współmałżonka, a nie własnego. |
Raczej kochać, to pragnąć dobra małżonka NA RÓWNI ze swoim. Jak się chce tylko dobra małzonka, a o swoim zapomina, to też nie jest to zdrowa sytuacja i jest to sprzeczne z przykazaniem miłości bliźniego - "kochaj bliźniego swego jak siebie samego". |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 13:23
|
|
|
Zgadzam się z Tobą tiliana, ale ja pisałem o miłości do współmałżonka, a nie tak w ogóle o miłości.
Innymi słowy pisałem co to znaczy "kochać kogoś". |
|
|
|
|
Felix [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 13:28
|
|
|
Przyczyny bardzo złożone. Obiektywna niechęć ze strony zony.
Obie strony obiektywnie męczą sie. Brak perspektyw rozwiązania problemu.
W moim przekonaniu niedopasowanie na bardzo wysokim poziomie.
Próby rozwiązania zakończone niepowodzeniem. (z mojej strony brak akceptacji 2 tyg okresów wstrzemięźliwości) a po tych okresach oczekiwanie "dobrego nastroju" i możliwość popsucia go pod byle pretekstem.
Zadam pytanie wprost czy jedyna droga to praca nad sobą i zabicie popędu (obniżenie) czy rozwiązania alternatywne czyli "Kowalska" i żeby być uczciwym grzesznikiem to rozwód. (a zostaje jeszcze onanizm ale to rozwiązanie naj mniej optymalne - nie dość ze sie grzeszy to jeszcze przyjemność watpliwa). |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 13:32
|
|
|
Felix, ale niechęć żony do czego? Do seksu? Do ciebie?
Felix napisał/a: | a po tych okresach oczekiwanie "dobrego nastroju" i możliwość popsucia go pod byle pretekstem. |
Z tego, co piszesz, to może być w tym jakiś element manipulacji ALBO żona jest bardzo wrażliwa...
To, ze podejmowałeś wiele prób poprawy sytuacji to może nie wystarczyć, jeżeli te próby były podejmowane źle...
A raz na dwa tygodnie to serio nie tak źle :P |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 14:03
|
|
|
Felix napisał/a: | Spotkałem sie z opinią ze nie ma czegos takiego jak niedopasowanie seksualne w katolickim małżeństwie. |
Dopóki małżeństwo katolickie , to będzie związek kobiety i mężczyzny ,
to faktycznie .
Niedopasowani seksualnie to będą dwaj faceci , albo dwie kobiety .
Wielkiej filozofii tu nie ma , no po prostu widać ,
że coś tu nie pasuje .
A teraz inaczej . Felix napisał/a: | Spotkałem sie z opinią ze nie ma czegos takiego jak niedopasowanie seksualne w katolickim małżeństwie. |
Ja bym powiedział w PRAWDZIWIE katolickim małżeńskie ,
albo w każdym DOBRYM małżeństwie , tj. takim opartym
przynajmniej na wzajemnym szacunku .
"Wymagania" to nie jest dobre słowo .
Lepszym będzie potrzeba .
I nie potrzeba w sensie czysto fizjologicznym wyłącznie .
Współżyje się z OSOBĄ , a nie z ciałem .
A osoba to przede wszystkim duch , intelekt i ciało .
Prawdziwie godne i PEŁNE współżycie seksualne
obejmować powinno te 3 sfery , u obojga .
Taki jest moim zdaniem ideał ( coś jak odświętny obiad )
Oczywiście czasem wystarczą tylko frytki na szybko .
Tym niemniej dobrze jak ochotę mają oboje .
Kobieta ma swoje okresy i trzeba ten FAKT przyjąć do wiadomości .
Współżycie nie jest zabawą ( z tego się dzieci rodzą ) .
"Żona nie rozporządza swoim ciałem i mąż nie rozporządza swoim ".... jakoś tak
co oczywiście nie oznacza , że ktoś jest czyimś "niewolnikiem"
Jeżeli mąż ma większe potrzeby w tym względzie , to kochająca
( a przynajmniej mądra żona ) powinna się "dostosować"
do tego przecież nie najgorszego z "obowiązków" .
No chyba , że są jakieś sensowne przeciwskazania .
np. Wiesz , głowa mnie dziś boli ......... ale jutro .
Nie wolno też przesadzać i zawracać żonie głowę kilka razy na dzień .
W zdrowych , opartych na prawdziwej miłości małżeństwach
u ludzi dojrzałych nie powinno być problemów .
Owszem , czasem nawet trzeba skorzystać z pomocy specjalistów ,
bo mogą być wcześniejsze problemy natury psychicznej czy fizycznej nawet .
Oj , duży temat . |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 14:26
|
|
|
Felix napisał/a: | Próby rozwiązania zakończone niepowodzeniem. (z mojej strony brak akceptacji 2 tyg okresów wstrzemięźliwości) a po tych okresach oczekiwanie "dobrego nastroju" i możliwość popsucia go pod byle pretekstem. |
Rozumiem , że żona chce stosować NPR ?
Czy tak ?
Felix napisał/a: | Zadam pytanie wprost czy jedyna droga to praca nad sobą i zabicie popędu (obniżenie) czy rozwiązania alternatywne czyli "Kowalska" i żeby być uczciwym grzesznikiem to rozwód. (a zostaje jeszcze onanizm ale to rozwiązanie naj mniej optymalne - nie dość ze sie grzeszy to jeszcze przyjemność watpliwa). |
No , jeżeli nie potrafisz wytrzymać 2 tygodnie
to zdecydowanie TY MASZ PROBLEM .
I tu NIC nie ma do rzeczy wielkość popędu .
A jak żona zachoruje na dłużej ?
A jak ty zachorujesz na pół roku ?
itd.
Nie myśl tylko , że zapomniałem o czym piszę .
"Kowalska" , czyli też jakaś kobieta nie jest od usługiwania tobie .
Co byś powiedział , jakby twoja żona stała się taka Kowalską .
Kto wie ?
Te pytania zdradzają twoją postawę i to jak traktujesz problem ,
ale i kobiety .
Rozwód ?
A czy się w ogóle nadajesz do małżeństwa ?
Felix napisał/a: | (a zostaje jeszcze onanizm ale to rozwiązanie naj mniej optymalne - nie dość ze sie grzeszy to jeszcze przyjemność watpliwa). |
.......... no przynajmniej w tym się zgadzamy
Dużo pracy przed tobą Felix . |
|
|
|
|
Unicorn [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 14:45
|
|
|
Felix dla mnie kiedys 2 tygodnie tez było by nie do pomyslenia .Teraz bym brał w ciemno taka opcje .Brak seksu jest okropny po miesiacu myslałem ze zwarjuje , jak powiedziałem szwagierce co mi sie dzieje to myslałem ze pęknie ze smiechu.Teraz jest lepiej czyli da sie mniej , kiedys bym tego nie napisał. |
|
|
|
|
Felix [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 14:45
|
|
|
Dzieki za szczerość. Według Ciebie moje podejscie to pelna patologia. |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-29, 15:03
|
|
|
Felix, nie patologia, ale na pewno pewne nieuporządkowanie.
To trochę tak jak z głodem. To jest dyskomfort - i fizyczny i psychiczny. Ale jak nie masz akurat co jeść, to jakoś do posiłku dotrwasz.... Tylko jeść w końcu będziesz musiał, z seksem tak nie jest. Można wytrzymać ten dyskomfort i można go wytrzymywać nawet w nieskończoność. Można też się czymś innym zająć, żeby o tym nie myśleć - tak samo, jak z głodem.
A jak kogoś kochasz, to szanujesz jego uczucia i granice. I tyle. Nawet jeśli to dla ciebie niewygodne. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|