Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wiadomość. Czy dam radę walczyć, zapomnieć przebaczyć?
Autor Wiadomość
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-06, 22:42   

Rad napisał/a:
chcę wiedzieć co się wydarzyło, czy jestem w stanie wybaczyć


jezeli sie dowiesz wszystkiego - mozesz nie być w stanie wybaczyć ...
po co Ci ta prawda?

Ty musisz podjąć decyzję, czy wybaczasz czy nie. Niezależnie od "prawdy"...

To nie ta "prawda" Cie wyzwoli, pamietaj.
Ta moze cię spętać na kolejne długie lata - życia w nienawiści, nieprzebaczeniu, w tym co Cię będzie codziennie, powolutku niszczyc
Wasze relacje też.
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-06, 22:46   

Wiesz, myślę, że jedynym ratunkiem dla was jest po prostu wzięcie odpowiedzialności przez Was oboje za te sytuacje. Ty zdradzales zone, ona Ciebie, klamaliscie siebie nawzajem...
Teraz wazne jest to czy oboje chcecie to naprawić, wejść w totalnie nowa, czysta sytuacje, z zalozeniem, że nie bedzie juz klamstw, zdrad.. Myślę, że to mega trudne, ale i możliwe.
Może warto o tym porozmawiac z zona. Na spokojnie, ale z uświadomieniem sobie ile bezsensownych rzeczy zrobiliście oboje, sobie samym, sobie nawzajem i innym.
Doskonale rozumiem twoja potrzebę wiedzy co do ważności malzenstwa. Ale to co zrobicie teraz zalezy tylko od Was. Wazne czy oboje chcecie żyć inaczej...
 
 
Rad
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-07, 09:51   

Na chwilę obecną jestem przekonany ze nie mogę nie chcę tak żyć. Wybaczylem Ale wiem ze nigdy nie zapomnę, nie jestem w stanie,nie chcę żyć w kłamstwie tak jak do tej pory w kłamstwie które cały czas nam towarzyszy. Prawdy nigdy między nami nie by. Jej obojętność brak chęci zmiany dotychczasowych zachowań, przypadkowe ujawnianie sytuacji kto we były między nią A kochankiem - takie ni z gruszki ni z pietruszki- chyba po to żeby mnie nakręcić kiedy jestem w miarę spokojny. Po chwili widać ze żałuję ze znów dodała oliwy do ognia. Znów znika z domu . W poniedziałek wymyśliła duże zakupy nie było jej dwie godziny A przywiozła 4 bułki.Zwalnia się godzinowa podczas pracy,po co ?
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-07, 10:16   

Przeczytaj "Od nałogu do miłości" Carnes'a.

Dopiero potem jakieś decyzje.
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-07, 11:15   

Dlatego właśnie napisałam, że jedynym ratunkiem jest rozpoczęcie czegoś zupełnie na nowo. Ale do tego trzeba chęci dwóch osób. Jeśli żona jest obojętna, a Ty nie potrafisz żyć ze świadomością, że byłeś okłamywany (nie zapominaj, że Ty też okłamywałeś...), to na te chwilę macie pat nie do ruszenia.
To jest mega trudne - wybaczyć i "zresetować system", uznać, że winy z przeszłości nie są już ważne. Teraz zobacz jakie wspaniałe rzeczy dzieją się na spowiedzi. Wyznajesz najgorsze, a On mówi, że wybacza i idź już i nie grzesz więcej, zmów zdrowaśkę.. Niezłe co? Piszę to, bo ja mam podobny dylemat do twojego. Mam kłopot wielki ze swoją świadomością, że byłam okłamywana latami.. I na tę chwilę jest mi bardzo trudno wyobrazić sobie, że mogłabym o tym zapomnieć, zwłaszcza w sytuacji kiedy z drugiej strony nie ma chęci zrozumienia tego co się stało.
Myślę, że warto każdy krok przemyśleć dobrze. Nie działać w emocjach, na zasadzie "mam już dość, koniec, kropka...". Żeby być pewnym że dobrze rozeznało się sytuację.
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-07, 20:40   

nie mylcie wybaczenia z zapomnieniem
nigdy się nie zapomni chyba że wujek Alzheimer pomoże :-/
trudno wybaczyć gdy druga strona nie widzi krzywdy jaką zrobiła, nie ma potrzeby przeprosić, zadośćuczynić, a gdy brnie dalej w raniące zachowania to dopiero wyzwanie wybaczać codziennie od nowa... i od nowa.... i od nowa....
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-07, 22:19   

katalotka72 napisał/a:
nie mylcie wybaczenia z zapomnieniem
nigdy się nie zapomni chyba że wujek Alzheimer pomoże :-/
trudno wybaczyć gdy druga strona nie widzi krzywdy jaką zrobiła, nie ma potrzeby przeprosić, zadośćuczynić, a gdy brnie dalej w raniące zachowania to dopiero wyzwanie wybaczać codziennie od nowa... i od nowa.... i od nowa....


Tak, trzeba być precyzyjnym, nie stosować wymiennie wybaczania z zapominaniem.
Ale w sumie ja jakiś czas temu przebaczyłam mężowi wszystko co było. Po to, żeby siebie wyzwolić z cierpienia. Ale zaraz potem okazało się, że pojawiły się fakty, o których nie wiedziałam, które tylko pokazały mi jaka byłam naiwna sądząc, ze skoro wybaczam mu wszystko, to już nic nie ma.. Okazało się, że jest jeszcze bardzo dużo brudu.. i to jest trudne teraz. Bo teoretycznie wybaczyłam mu winy, o których wiedziałam. I chciałam ruszyć od nowa, na czysto, z nim, bo wydawało się, że też zrobił to dla siebie, wyznał, wyrzucił, przeprosił. Ale okazało się, że zataił, a teraz wszystko wyłazi. I nie ma refleksji, bo "przecież już przepraszałem..."...
 
 
Rad
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-08, 14:02   

Właśnie takiej sytuacji obawiam się najbardziej. Tego ze jak jakimś cudem się trochę pozbieramy, zbudujemy odrobinę zaufania i byle drobnostka taka nawet w dobrej wierze niedopowiedziana przez żonę rujnuje wszystko. Teraz jest mega ciężko A z kolejnego upadku na pewno sie nie podniesiemy. I zeby tak ryzykować musi miec ważny powód. Tym powodem może jestem ja,mimo że powiedziała że mnie nie kocha może nie chce mnie ranić. Moze nie widzi niebezpieczeństwa, może wiedząc ze musimy rozstać się jesli nie bedzie prawdy od a do z czeka na to . Moze to dla niej dobre wyjście. ?
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-08, 14:22   

Rad, w takiej sytuacji jak twoja, to ja bym przede wszystkim wymagała od żony terapii. Prawda moze się pojawi później w jej wyniku. Nie wszystko na raz.... A problemy, z jakimi boryka się twoja żona są najwyraźniej bardzo złożone i będzie trwało lata, zanim ona je wyprostuje.

Rozumiem, ze ty to widzisz inaczej, że bierzesz bardzo do siebie... ale to chyba nie o ciebie tutaj chodzi w tym, co ona robi....
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-08, 22:29   

Tiliano, a mozna wymagac od zony terapii?
Czy to nie jest tak, ze pod naciskiem takowa nie ma wiekszego sensu?
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-08, 23:06   

A można wymagać prawdy?

W moim odczuciu wymaganie terapii ma trochę więcej sensu. Chociaż też nie przywiązywałabym się do tego, jako do złotego środka na problemy w tym małzeństwie, bo takiego nie ma.

Tak, przymusowa terapia też może odnieść skutek. Inaczej by nie było przymusowych terapii dla alkoholików albo przemocowców, na które kieruje sąd. Może, nie musi.
 
 
Rad
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-09, 10:43   

Co do terapii, takowa nic nie da jeżeli żona nie będzie mówić na niej prawdy tylko kluczyć. Co miało już miejsce na wieloletniej terapii oraz na jej ostatniej kilku sesyjnej gdzie kłamała z pełną świadomością i wiedząc ze takie postępowanie nic nie wniesie i nawet super terapeuta nic nie pomoże . Stąd moje podejrzenie co do możliwości odegrania przez żonę kolejnego teatru, to wydaje mi się być najbardziej realne.
Cała historia wydaje mi się wielką mystyfikacją . Niestety nie wiem i pewnie nigdy się nie przekonam o tym co działo się w moim małżeństwie, tego co powodowało moja żoną i co ją kieruje w czasie obecnym.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-09, 11:10   

tiliana napisał/a:
A problemy, z jakimi boryka się twoja żona są najwyraźniej bardzo złożone i będzie trwało lata, zanim ona je wyprostuje.

Jeśli w ogóle ma zdolność by dostrzec owe problemy. To co dla Rad jawi się problemem który można rozwiązać, dla jego żony może być oczywistą, nie wymagającą korekty, dodającą smaku, składową jej życia.

tiliana napisał/a:
Rozumiem, ze ty to widzisz inaczej, że bierzesz bardzo do siebie...
ale to chyba nie o ciebie tutaj chodzi w tym, co ona robi....

Jest bardzo prawdopodobne, że zachowania żony nie mają związku z Tobą. W związku z tym próby zmian statusu Waszej relacji mogą nawet przy największym Twoim zaangażowaniu spełznąć na niczym a Tobie dokładać sukcesywnie cierpień.
Jej zachowania, w tym długofalowe kłamstwa, także te podczas terapii, wskazują raczej na poważne defekty w sferze jej osobowości. Niektóre z nich mogą być trudne lub nawet niemożliwe do zmian.
Tak czasem bywa.

I tak, sporą naiwnością jest oczekiwać od drapieżnika, że przejawi inne instynkty niż te przyporządkowane do jego natury. Tak samo jest z ludźmi. Niestety nie wszyscy mamy ten sam potencjał, który pozwoli nam się wznieść ponad instynkty oraz objawić empatyczne zachowania.
 
 
Rad
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-09, 13:44   

Nie wiem jak się zachować, przed chwilą napisał że pasuje- cokolwiek to znaczy. Kocham ją i dał bym jej czas na przemyślenie czego chce w życiu mieszkając jakiś czas osobno Ale obawiam się ze tracąc mnie z oczu znów zerwie się ze smyczy i zacznie spotkać się z kim popadnie co nie przeniesie nic dobrego.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8