Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wiadomość. Czy dam radę walczyć, zapomnieć przebaczyć?
Autor Wiadomość
Rad
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 00:02   Wiadomość. Czy dam radę walczyć, zapomnieć przebaczyć?

Wita wszystkich. Może ktoś zechce przeczytać , może podpowie.
Jestem tu nowy. Moja a może raczej nasza zawiła historia rozpoczęła się w 1999 roku. Po krótkiej znajomości, szaleńczym zauroczeniu , wielkiej miłości jak nadal jestem przekonany, w czasie gdy już niestety jak mi się wydaje oddalaliśmy się od siebie żona , wtedy jeszcze dziewczyna zaszła w ciążę. Miała wtedy 17 lat ja 20. Przysięgę małżeńską złożyliśmy przed Bogiem. Niestety szybko się okazało że byliśmy bardzo niedojrzali. Ja jako młody małżonek podobno zbyt często chciałem zbliżeń, doszło do tego że po wielu kłótniach, targach w pierwszych latach małżeństwa doszliśmy do dwóch zbliżeń w tygodniu. po kilku latach do jednego , w ostatnim czasie bywało różnie tzn raz , dwa razy w miesiącu. nigdy ze strony żony nie było spontaniczności, zaangażowania. po trzech latach małżeństwa doszło z mojej strony do zdrady. Zdradzałem często , od roku 2003 do 2010 zdradziłem 21 razy. W 2010 opamiętałem się i zacząłem starać się jej wszystko wynagrodzić. Niestety moje starania nic nie zmieniały w naszym burzliwym związku, ciągłe kłótnie o nic, często burzliwe po których żona się wyprowadzała do rodziców. W 2013 było już tak żle że wystąpiła o separację na którą się zgodziłem dzięki jej zapewnieniom że będziemy walczyć o poprawę relacji. Przed sprawą wyznałem jej wszystkie moje winy. Płakała , wyzywała, łajała mnie wszędzie i przy każdej okazji. W oczach jej rodziny i znajomych już wcześniej byłem potworem. W maju 2016 w imię poprawy stosunków małżeńskich zgodziłem się na podział majątku zaproponowany przez żonę. W trakcie małżeństwa najbardziej w ostatnich 5-6 latach cały czas żaliła się że Ja ograniczam że chcę zamknąć w złotej klatce, mówiła , że gdybym się zmienił wcale tak często nie wychodziła by ze swoimi znajomymi a ja naiwny uwierzyłem. faktycznie jako młodzi często wychodziliśmy wspólnie lecz w ostatnich latach ja zostawałem z synem w domu a małżonka dajmy raz czy dwa razy w miesiącu wychodziła z koleżankami. Jak się okazało nie tylko z koleżankami. Ze mną niestety nie chciała nigdzie się pokazywać. Po tym jak przestałem ją ograniczać znikała codziennie tzn. po pracy po obiedzie chwilę odpoczywała , ogarniała szybko dom i wychodziła do koleżanek jak mówiła na halę pobiegać na rower wracała koło 22 czasem dużo później. Prysznic i spać bo zmęczona. W maju po kłótni jakieś 3 dni po podziale majątku się wyprowadziła. Starałem się o nią bardzo, ale tylko modlitwa była dostępnym orężem. Pod koniec wakacji 2016 coś w niej drgnęło. 1.11.2016 wyznała jak doskonale wiem z materiałów zgromadzonych przez detektywa część prawdy. A mianowicie : Że zaczęła zdradzać mnie z naszymi znajomymi 2 lata po ślubie, że miała romans (podobno zakończony na koniec wakacji) od 2008 z nauczycielem mężem koleżanki z którą pracuje w jednym biurze, że spotykali się jak określiła intensywnie i na sex w którym książka kamasutry nie była konieczna w szkole w której pracują podczas przerw , w naszym domu kiedy miałem szkolenia czy służby jak wyliczyła w domu przez 8.5 roku około 100 razy . na rowerach w lesie , aucie, że spółkowali na koloniach na których byli opiekunami jak mówi średnio wychodzi co dwa tygodnie około 220 razy. Jak tłumaczy przekonywała męża koleżanki żeby jej nie zdradzał. dobrze wiedząc że nie jest jedyną jego kochanką co jej nie przeszkadzało, że szukała bliskości ,rozmowy, przytulenia. W międzyczasie miała wielu kochanków starszych , dużo młodszych, stare miłości, odwiedzała ich w ich domach itp. ogólnie nie dziwię się teraz że nie miała ochoty i czasu na męża. Bardzo zranił mnie fakt , że cały czas robiła ze mnie tyrana , zdrajce a w momencie moich wyznań była w środku długiego romansu i żę cała historia nie ujrzała by światła dziennego gdyby nie znalezienie w aucie podsłuchu przez żonę. teraz chce tzn tak mówi ratować małżeństwo lecz nie widzę skruchy nie przeprosiła sama tylko ja musiałem się o to upomnieć, wracamy do starego schematu , po kłótni kilka dni lepiej i znów oddalenie. Wydaje mi się że zależy jej tylko na tym żeby sprawa się nie rozniosła bo jak tu iść do pracy spojrzeć koleżance w oczy szefowej , ludziom . Ja sam mam mieszane uczucia, chcę ratować związek ale obawiam się że sobie nie poradzę z takim obciążeniem, z jej obojętnością . Czy to mi minie , czy będę w stanie wybaczyć ? Zapomnieć ? Czy można jeszcze naprawić naszą relację ?
Proszę o opinie RAD.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 08:35   

Witaj Rad na naszym forum.

A ja myślałem, że mam skomplikowaną historię. :-/

Żyliście bez Boga i dlatego zasady ludzkie nie miały znaczenia.
Coś bardzo mało w Twoim poście informacji o dzieciach. Na początku tylko ciąża, a potem informacja, że zostawałeś z synem. A gdzie był syn, jak żona się wyprowadziła do rodziców?

Ratować zawsze warto, jeżeli miałoby to doprowadzić do nowego początku, a nie powielania starych schematów życia obok siebie. Wtedy lepiej zostać samemu.

Poleca Ci książkę Jerzego Grzybowskiego "Romans, zdrada i co dalej" oraz Jacka Pulikowskiego "Warto naprawić małzeństwo".

Zapraszam również do naszych ognisk: http://sychar.org/ogniska/

Na koniec chciałbym przypomnieć, że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które mogłyby Ciebie zidentyfikować.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 15:45   

Jak "czarni" mówią , żeby do ślubu nie współżyć
to śmiech na sali , bo co oni wiedzą .
Byliście hiper niedojrzali , na tobie większa odpowiedzialność , bo byłeś starszy te 3 lata .

W sumie prawie cały post jest o seksie , zdradach , kto gdzie ile razy .
........... bo wasz związek na tym był zbudowany
( ty to nazywasz wielką miłością co prawda )
Twoja żona była za młoda i na taki rodzaj "współżycia"
i na dziecko i na ślub , małżeństwo .


Rad napisał/a:
Czy to mi minie , czy będę w stanie wybaczyć ? Zapomnieć ?


Nie jesteś wiele lepszy , nie zapominaj o tym .
Zapomnieć się nie da , tu nie ma "reset" .
Ale budować się da , choć łatwo nie będzie .


Rad napisał/a:
Czy można jeszcze naprawić naszą relację ?



Najpierw trzeba może ją zbudować .
Ale najpierw zbudować siebie .
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 19:30   

mare1966 napisał/a:
Jak "czarni" mówią , żeby do ślubu nie współżyć
to śmiech na sali , bo co oni wiedzą .


Mare, ci "czarni" (jak piszesz), to są księża, osoby duchowne. Może trochę szacunku należałoby się?
.
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 19:32   

mare1966 napisał/a:
bo co oni wiedzą


A tego to Ty nie wiesz co oni wiedzą.
 
 
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 19:53   

Twardy, to sarkazm był
dowcip taki trochę, na skróty myślenie, językiem ulicy, żeby zrozumieć szybko można.
Myślę, że księża się nie gniewają.
Mare twardo, ale po męsku i prawda to.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 20:45   

mgła1 napisał/a:
Twardy, to sarkazm był
dowcip taki trochę, na skróty myślenie, językiem ulicy, żeby zrozumieć szybko można.



No dokładnie mgła .


A co oni wiedzą na "te tematy" ( przynajmniej niektóre zgromadzenia ) ,
to ja się przekonałem jeszcze w latach 80-tych
zaopatrując się w ich podręcznych księgarniach . :mrgreen:
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 21:03   

mare1966 napisał/a:
mgła1 napisał/a:
Twardy, to sarkazm był
dowcip taki trochę, na skróty myślenie, językiem ulicy, żeby zrozumieć szybko można.



No dokładnie mgła .


Jakoś tego jednak nie wyłapałem.

mare1966 napisał/a:
A co oni wiedzą na "te tematy" ( przynajmniej niektóre zgromadzenia ) ,
to ja się przekonałem jeszcze w latach 80-tych
zaopatrując się w ich podręcznych księgarniach . :mrgreen:


No a po tym to ja widzę, że nie za bardzo to był sarkazm. :-P
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 22:22   

To może napiszę dla jasności tak :
Mieli dużo literatury typowo małżeńskiej ,
nie wyłączając bynajmniej spraw ściśle cielesnych
i kobiecych w szczególności .
W tamtych czasach głównie tłumaczenia autorów z "zachodu" .

I znowu dla jasności :
I DOBRZE , że mieli .
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 22:33   

mare1966 napisał/a:
I znowu dla jasności :
I DOBRZE , że mieli .


No i widzisz mare, jak to dobrze jak się jasno napisze. ;-)
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 23:07   

Ale nudno i topornie . :mrgreen:
 
 
Rad
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-22, 22:53   

Czy właściwie byłoby zapoznanie koleżanki żony ze jej mąż zdradził ją przez lata z moją żoną. Jakie to może przynieść korzyści i straty. Niestety moja żona nic sobie nie robi ze swoich uczynków, jest wobec mnie obojętna, kłamie w oczy i zmienia fakty. Co robić!
 
 
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-23, 20:24   

Rad, zacznij od siebie.
Nie ma obecnie "sposobu", jakiejś recepty, żeby natychmiast małżeństwo się naprawiło.
Musisz od początku nauczyć się co to znaczy być mężem, czym jest sakrament małżeństwa, co to znaczy być ojcem, po prostu praca od podstaw. Praca nad swoim charakterem, nad relacją z Bogiem.
Czytaj, słuchaj i oglądaj jak najwięcej zaproponowanych na forum książek, konferencji i filmów, żebyś mógł poukładać i uporządkować samego siebie.
Zapisz się na warsztaty 12-kroków, znajdź kapłana- który pomoże Ci po Bożemu spojrzeć na sytuację, która jest bardzo trudna, a jednocześnie dojrzeć do roli męża i ojca.
Z przerażeniem myślę o waszym dziecku, które chłonie atmosferę zdrad, jest pozostawione samo sobie. Może jemu zapewnij poczucie bezpieczeństwa i zastanów się co zrobić, żeby to wszystko czego doświadcza jak najmniej go okaleczyło.
Zdystansuj się od żony na razie, przeczytaj "Miłość wymaga stanowczości - Dobsona".
Żeby żona była żoną to moim zdaniem potrzebne jest prawdziwe nawrócenie, bez tego ciężko. Nie zmusisz nikogo do nawrócenia, możesz zadbać pod tym względem o siebie.

A na początek to wszyscy aktorzy tego dramatu powinni zrobić sobie konkretne badania na HIV i inne choroby, bo tak rozwiązłe życie do zdrowia nie prowadzi. Może to by ostudziło zapał niektórych...Koleżanka żony też powinna takie badania zrobić, jest w grupie ryzyka.

Jeżeli romans męża tej koleżanki z Twoją żoną trwa nadal to ja bym informowała, a naprawiać małżeństwo zaczęłabym, jeśli wszelkie skoki na boki by się skończyły. Tylko jak to stwierdzić? W przeciwnym razie odseparowałabym się, a nawet występowała o stwierdzenie nieważności. Ale to ja, a co Ty zrobisz to inna sprawa.
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-24, 07:31   

Kari napisał/a:
Musisz od początku nauczyć się co to znaczy być mężem, czym jest sakrament małżeństwa, co to znaczy być ojcem, po prostu praca od podstaw.


pozostaje mi sie zgodzić z Kari. Nawet nie tyle nauczyć, tylko najpierw dowiedzieć się w ogóle co to jest małzeństwo, przede wszystkim sakrament i podjąć decyzję czy w to wchodzisz, czy moze lepiej dla was wszystkich wybrać separację. Bo możesz nie udźwignać.

I żeby nie było, nie podcinam skrzydeł, ale czasami inaczej sie nie da.


Mare dobrze Ci napisał - jesteś niewiele lepszy, właściwie można stwierdzić, ze pasujecie do siebie idealnie ...



Rad napisał/a:
Czy właściwie byłoby zapoznanie koleżanki żony ze jej mąż zdradził ją przez lata z moją żoną. Jakie to może przynieść korzyści i straty. Niestety moja żona nic sobie nie robi ze swoich uczynków, jest wobec mnie obojętna, kłamie w oczy i zmienia fakty. Co robić!


A co Ty robisz sobie ze swoich "uczynków" - jakie masz refleksie na temat swojego wkładu w ten bigos, który nawarzyliscie oboje?

I co chcesz zrobić, żeby siebie uratować z tego bagna.

Nie pytam po to, żebys mi odpowiedział, tylko żebys sie zastanowil, czy naprawde chcesz ratować małżeństwo.
Bo może się nie udać ...

A jeśli sie nie uda, to czy jestes gotowy na życie w czystości i wierności przysiędze małzeńskiej? Jeśli wokoło tyle pokus, bo my, kobiety, jednak piękne jesteśmy ;-) , a nie potrafiłeś nawet w małzeństwie tej wierności dochować?

Ale jeśli podejmiesz decyzję o przemianie siebie, to owoce naprawde mogę być rewelacyjne. Tylko, że niekoniecznie takie jak sie podziewasz. Znaczy małzeństwo może się rozpaść, ale Ty możesz narodzić sie na nowo.

Jak ten Feniks



Trudna sprawa, trudne pytania, trudne refleksje.


Na koniec najważniejsze - jaką masz relację z Bogiem. Bo wiesz, Pan będzie walczył za was, a wy będziecie spokojni
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9