Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja żona mnie z nienawidziła.
Autor Wiadomość
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 16:28   

Widzę, że minąłem kilka odpowiedzi.
Co do małżeństwa za pieniądze - myślę, że jej zauroczenie początkowo było autentyczne. Nie jestem bogaczem i choć zarabiam nieźle byłem obciążony wtedy długami, które udało się jakiś czas temu spłacić. Były zresztą one powodem pierwszych kłótni. Myślę, że do pewnego momentu jakiś rodzaj uczucia rzeczywiście w niej był. Tak to widzę. A może tak to chcę widzieć?
Jak pisałem wcześniej jednak reprezentuję inny rodzaj mężczyzny niż ona oczekuje - ona mimowolnie szuka swego ojca - pracowitego majsterkowicz, który dobrze zarabia a po pracy wskakuje w ubranie robocze uwija się przy pracach domowych. I najlepiej ech za dużo nie myśli, świat bierze taki jaki mu się podaje. Prawdy również. Wiem, przemawia przeze mnie irytacja. Nie uciekam od domowych prac, ale po prostu mnie nie ma.
Ważne jest, że ona chce dziecka. Jedno straciliśmy. Mamy problemy z następną ciążą - z mojej winy. Sprawa nie jest beznadziejna, ale prawdopodobieństwa niższe niż normalnie. To ważne i świadczy przeciw mnie. Podjąłem leczenie, ale w obecnej sytuacji nie wiem czy kontynuować.
W mojej rodzinie jest allkohizm - ojciec.. Matka wiele wycieriała przez niego, jednak ciągle są razem. W jej rodzinie takich spraw nie było.
To nie jest tak, że nie było pięknych momentów. Było ich wiele. Tylko nie potrafiłem (nie chciałem?) Zapomnieć o ranach, które mi zadała. Mje zaangażowanie straciło temperaturę. Nie tylko przez pracę. Przez nakładające się urazy.
Tak, nie jestem bez winy.
 
 
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 20:46   

Aecjusz, czy naprawdę myślisz, że forum katolickie to dobre miejsce, żeby pomagać komuś wytrwać w drugim z kolei związku niesakramentalnym? A może mamy doradzić trzeci związek tym razem z młodszą o 20 lat osobą ?
Przepraszam, że ostro, ale to że tu trafiłeś to nie przypadek, ale dobry moment, żeby pomyśleć o swoim nawróceniu i zmianie życia. Twoim prawdziwym problemem nie jest to, że jesteś z partnerką w kryzysie, ale to , że postanowiłeś, bo to Twoja decyzja, żyć z dala od Boga. Boję się nawet zapytać, czy z poprzedniego związku masz dzieci...
Może ten kryzys to okazja, żeby wrócić do Boga...
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 20:50   

Aecjusz napisał/a:
Jak pisałem wcześniej jednak reprezentuję inny rodzaj mężczyzny niż ona oczekuje

Zatem do jakiego rodzaju mężczyzn sam byś siebie zakwalifikował? :-)

Aecjusz napisał/a:
W mojej rodzinie jest allkohizm - ojciec.. Matka wiele wycieriała przez niego, jednak ciągle są razem.

Rozumiem że ojciec jest wciaż pijącym alkoholikiem, zatem matka nie tylko wycierpiała wiele ale cierpi wciąż. Jakie masz zatem relacje z obojgiem rodziców?
Mając takie doświadczenie oraz takie wzorce w domu rodzinnym powinieneś być świadomy, że nie jesteś wolny od poważnych dysfunkcji, te np. mogą dotyczyć postrzegania oraz reakcji.
Za Tobą już jedno nieudane małżeństwo, rozwód, obecne chyli się ku upadkowi.

Masz już jakieś refleksje jeśli chodzi o Twój wkład w rozpad obu związków?

Masz dzieci z pierwszego związku? Jeśli tak, to jak wyglądają Twoje relacje z nimi?
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 20:59   

Aecjusz ,
jakoś trudno mi narysować taki portret psychologiczny
tak twój , jak i żony .
Jak trochę stanowicie takie dość nietypowe "sycharowe" małżeństwo w kryzysie .
Tak jakby małżeństwo z przypadku , zbiegu okoliczności w zasadzie .
Ale zbiegu takich okoliczności , które nie koniecznie związkowi sprzyjają .
A nie widzę tych dobrych więzów .

I są też takie sprzeczności , może niedopowiedzenia w waszych postawach .
Bo niby np. wana dla ciebie jest wiara , ale oba zwiazki cywilne .
Doßwiadczenie pierwszego zwiázku , teæ jakoß niewwidoczne .
Ona poszukuje ojca , a ja bym stawiam raczej na "romantycznego playboja" .
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 08:32   

Ok, po kolei.
Nie mam dzieci w ogóle.
Co prawda nikt o to wprost nie zapytał, ale poznałem moją obecną małżonkę po rozwodzie z pierwszą i to ona pierwsza zaczęła kontakt. Możecie mi wierzyć lub nie. Coś mi się wydaje, że u niektórych mogę jawić się jako podstarzały lovelas mamiący młode dziewczyny na pieniądze. Nic bardziej mylnego. Wiem, że trudno z kilku zdań na forum złożyć spójny obraz, dlatego każdy uzupełnia brakujące klocki tym, co mu się wydaje odpowiednie bazując na swym własnym doświadczeniu.
Kari - boli mnie to, że dokonałem takich wyborów. Wiem, że to forum katolickie, wiem jaka jest moja sytuacja. Pomimo tego zdecydowałem zwrócić o pomoc właśnie tu wiedząc, że mogę się spodziewać takich głosów jak Twój. Właśnie dlatego, że to forum katolickie i we wpisach widzę wiele autentycznej wiary i ufności w Moc Boga.
Mi nie chodzi o to, by mnie ktoś głaskał po głowie.
Kenya - powiedziałbym, że jestem bardziej romantykiem. Potrafię fizycznie pracować, ale to nie jest dla mnie esencją istnienia. Często mam głowę w chmurach, co wkurza moją żonę.
Kiedyś byłem u psychologa, który stwierdził, że mam symptomy DDA - dorosłego dziecka alkoholika. Moje relacje z rodzicami ochłodło głównie z powodu żony, która nie chce mieć z nimi do czynienia. Mnie ta sytuacja w domu rodzinnym kosztowała wiele, starałem się pomóc na wiele sposobów, ale to powodowało tylko zaciśnięcie tego węzła chorego układu. Dziś rodzice żyją razem, ojciec co jakiś czas wpada w ciągu. Już na całe szczęście jest mniej przemocy. Fizycznej w ogóle - przynajmniej tak twierdzi matka.
Jeśli chodzi o mój wkład w rozpad - obie kobiety są skrajnie różne i oba związki również. W pierwszym nie było miłości z jej strony, z mojej była duża. Nie podobałem jej się fizycznie. Mój wkład emocjonalny w związek w pewnym momencie zaczął gasnąć. Stwierdziłem, że nie ma już czego ratować. To długa i zawiła historia z wieloma zwrotami, ale to już przeszłość.
Obecnie... Myślę, że za bardzo pielęgnuje w sobie zadane mi rany. Zamiast je leczyć rozdrapuję je, co powoduje osłabienie mego zaangażowania. Nie potrafię wybaczyć choćby tego, że moje relacje z rodzicami ucierpiały tak bardzo, co dodatkowo pociągnęło za sobą wygaśnięcie relacji z prawie całą rodziną. Nie potrafię. Taka zadra wpływa na relacje na pewno. Zacząłem od żony uciekać. Od jej dominacji. Zaszywać się we własnym świecie. Muszę kończyć. Reszta później
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 09:46   

Aecjusz napisał/a:
Kiedyś byłem u psychologa, który stwierdził, że mam symptomy DDA - dorosłego dziecka alkoholika.


Znasz te książki:
"Rozwinąć skrzydła" i "W drodze do siebie"?
http://www.rozwinacskrzydla.pl/
Napisał je ksiądz, ale dr hab. ;-)
Wykłada na uczelni świeckiej.

Jest też inna pozycja:
"Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak sie uwolnić od bolesnej przeszłości" Jim Conway

fragment za darmo jest tutaj:
http://www.rozwinacskrzyd...%20rodzicow.pdf

Niby DDA to nie DDRR, ale to baaaardzo blisko.

Aecjusz napisał/a:
Myślę, że za bardzo pielęgnuje w sobie zadane mi rany


Taką masz naturę (charakter, temperament)
Na to polecę Ci inną książkę:
Jerzy Grzybowski, MAŁŻEŃSKIE TEMPERAMENTY

Nie ważne, że małżeńskie, dotyczą poszczególnych osób.

A co do Twojego stanu, to może warto wrócić w pełni do Boga. ;-)
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 12:32   

Aecjusz napisał/a:
Możecie mi wierzyć lub nie. Coś mi się wydaje, że u niektórych mogę jawić się jako podstarzały lovelas mamiący młode dziewczyny na pieniądze. Nic bardziej mylnego.


Ani podstarzały , ani lovelas . :mrgreen:
Aecjusz , to nie byłoby najlepsze pseudo dla takiego typa , :mrgreen:
taki by nie marnował czasu na dywagacje
i nie bardzo mu pasował klimat Sycharu . :mrgreen:
 
 
makoch
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 13:32   

Aecjusz a kiedy jesteś na delegacji, to jak długo Ciebie nie ma w domu? Może kogoś poznała? Poobserwuj swoją żonę jak się zachowuje, to wtedy może uda Ci się odgadnąć czy kogoś ma czy to jest problem innej natury.
Uważam, że warto ze sobą rozmawiać i jeśli szczerze spróbujesz nawiązać ze swoją żoną kontakt, to może być to pierwszy krok do rozwiązania problemu. Nie warto się szybko poddawać.
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:25   

Jacku - dziękuję za lektury. Na pewno sięgnę. Chcę wrócić do Boga. Wczoraj w rozpaczy oddałem sprawę w Jego ręce tak jak przeczytałem na Waszych łamach. I jeszcze tego samego dnia wieczorem zobaczyłem zmianę. Żona zaczęła że mną rozmawiać. Wylała morze żalu - głównie o to, że nie dbam o zdrowie (mam że zdrowiem kłopoty, że ona nie chce dziecka jeśli mam być ciężko chory. Sporo ma racji, ale nie rozumiem dlaczego nie mogła tak od razu. Nawet że złością. A wcześniej, przez wiele dni każdą próbę rozmowy kwitowała sarkazmem i obelgami. Dopiero teraz jest nieco inaczej. Nieco... Ale wiem, że sprawa jest w Najlepszych rękach.
Tak, po rozmowie z nią wiem, że naprawdę wiele pracy przede mną, bo ważne sprawy odpuściłem. Jednak ciągle przede mną rozmowa o niej. Na razie zupełnie nie chce słuchać, na razie w jej oczach jest doskonałą. A teraz zajęta jest innymi sprawami. Tylko to małżeństwo nie przetrwa jeśli oboje się nie postaramy.
Dobrze, że jest zmiana, ale ciągle są w tej sytuacji dziwne elementy, jak niezrozumiały, długi okres wręcz poniżania mnie. Gdyby naprawdę tylko chodziło jej o mój stan zdrowia i moje jego zaniedbanie - czy to właściwa reakcja? A może nie rozumiem kobiet po prostu i oczekuję męskiej reakcji od niej? Nie wiem.
W domu bywam raz na dwa trzy tygodnie w weekendy.
Pozdrawiam Was
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 23:01   

Jak chce gadać to nie jest źle . ;-)

Aecjusz napisał/a:
W domu bywam raz na dwa trzy tygodnie w weekendy.


Czyli to małżeństwo ZAOCZNE .
O ile takie studia maja jakiś sens , to małżeństwo chyba nie bardzo .
No , na pół roku najwyżej taki stan do przeżycia .
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-10, 08:05   

Aecjusz napisał/a:
Dobrze, że jest zmiana, ale ciągle są w tej sytuacji dziwne elementy, jak niezrozumiały, długi okres wręcz poniżania mnie. Gdyby naprawdę tylko chodziło jej o mój stan zdrowia i moje jego zaniedbanie - czy to właściwa reakcja? A może nie rozumiem kobiet po prostu i oczekuję męskiej reakcji od niej? Nie wiem.


TUTAJ nie ma nic do rzeczy to, ze twoja żona jest kobietą.
To nie jest właściwa reakcja, ale MOŻE to być jedyna, jaką ona zna. Albo przynajmniej pierwsza, jaka jej przychodzi do głowy.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-10, 08:31   

A może ona chce "silniejszego" faceta i tym sposobem mści się ,
bo nie spełniasz jej oczekiwań ?
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-10, 13:33   

Aecjusz napisał/a:
A może nie rozumiem kobiet po prostu i oczekuję męskiej reakcji od niej? Nie wiem.


Pisałem juz o tym, ale powtórzę:
Bardzo ważne jest nadrobienie braków w wiedzy wlasnie na temat różnic miedzy płciami oraz o tym jak funkcjonuja związki. O ile zechcesz pewne fakty przyjąć, wiele Ci sie rozjaśni.
W moim przypadku ta wiedza była jak tornado w moim dotychczasowym postrzeganiu.

Dobrze jednak pracując nad soba i swoimi zmianami wiedzieć, czy sie nie krzywdzi tym siebie oraz w jakim kierunku zmierzać.

Twoje ucieczki oraz sposób pielęgnowania ran mi sie jednak nie kojarzy z temperamentem a DDA.
Robiłem obie te rzeczy i w moim przypadku wydaje mi sie, ze to rodzina pierwotna jest tego źródłem.
Tak czy owak, to Twój obszar i Twoja odpowiedzialność, aby sie z tym zmierzyć.
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-10, 18:18   

Tak, pewnie chce silniejszego. Nie jestem typem faceta Alfa. Nie jestem też popychadłem czy nieudacznikiem, jednak nie prę z siłą buldożera do kariery, pieniędzy czy posiadania. Dla żony to ważne. Tylko ja nie chcę taki być. To byłoby zaprzeczeniem tego, kim jestem tam głęboko w duszy. Potrafię zapewnić rodzinie dostatnie życie, ale nie aż tak dostatnie. Musiałbym się siebie zaprzeć.
Wpływ dzieciństwa i życia w rodzinie alkoholowej spowodował, że chyba podświadomie przyciąga kobiety, przez które cierpię, sam zapewne w generacji tego cierpienia współuczestniczę. Jakbym miał wprogramowaną osobistą porażkę. Teraz w tym stanie w jakim jestem widzę to pod powierzchnią.
Czasem marzę o tym, by Bóg mnie zabrał do siebie, ale wiem, że byłoby to tchórzostwo
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9