Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja żona mnie z nienawidziła.
Autor Wiadomość
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-07, 18:54   Moja żona mnie z nienawidziła.

Witajcie.
Od kilku dni zderzyłem się z bolesnym kryzysem w moim małżeństwie. Mam wrażenie, że żona nagle mnie z nienawidziła. Jeszcze trzy tygodnie temu mówiła, że jestem wspaniałym mężem i że jest że mną szczęśliwa. Od kilku dni wszystko według niej robię źle, jestem do kitu i twierdzi, że zastanawia się, czy to ma sens. Prawie się nie odzywa, a jeśli już to tylko po to, by wbić szpilkę. Mieliśmy już trudne czasy, ale jakoś Przeszliśmy. Teraz wygląda na to, że chyba koniec.
Nie jestem ideałem, ale kocham moją żonę. Nie krzywdziłem ją, starałem się wspierać, dużo nas jednak dzieli. Przede wszystkim wiek - jestem sporo starszy. Ciężko pracuję na delegacji, co niestety spala mnie i nie poprawia wyglądu i zdrowia. Różni y się też mocno poglądami na świat. Właściwie wszystkim. Wiem, to trudne zadanie dla miłości.
Żona ma trudny charakter. Bywało, że w czasie kłótni wbijała takie sztylety słów, że rany we mnie nie zagoiły się do dziś. Generalnie jest wybuchowa i zawłaszczająca wszystkie decyzje dla siebie. To nie tak, że w takich sytuacjach i ja nie byłem przykry, ale starałem się nie przekraczać pewnych granic.
Kiedyś żona deklarowała, że mnie kocha, teraz zachowuje się jakby nienawidziła. Zmiana w ciągu kilku tygodni. Gdybym jeszcze wiedział o co chodzi... Ona nie chce rozmawiać. Inny, młodszy i lepszy model..? Nie odrzucam żadnej hipotezy.
Nie wiem czego oczekuję. Chyba najbardziej wyjaśnienia. Modlę się o zrozumienie i wskazówkę co robić dalej.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-07, 19:16   

Witaj Aecjusz na naszym forum.

Napisałeś bardzo ogólnie. To dobrze, bo internet nie jest anonimy, a my staramy się chronić naszą tożsamość. Ale to jest też źle, bo nie wiem, jak Ci odpisać.
Może wizyta w naszym ognisku by Ci pomogła? Lista ognisk jest tutaj:
http://sychar.org/ogniska/
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-07, 19:22   

Tak, wiem, że ogólnie, ale nie chciałem ujawniać okoliczności mogących zidentyfikować żonę i mnie.
To trudne, by napisać wystarczająco, ale nie za dużo.
Dziękuję za link. Nic nie zastąpi spotkania z człowiekiem.
Przepraszam za błędy, ale piszę na małym tablecie, a to niewygodne dosyć i czasem przechodzą niezauważone.
 
 
Unicorn
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-07, 19:34   

U mnie zaczeło sie tak samo i okazalo sie ze jest nowy lepszy model.
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-07, 21:35   

Możliwe. Coraz bardziej mi na to wygląda.
To beznadziejne. Próbuję rozmawiać, ale u niej w miejsce rozsądku zagościła wściekła nienawiść. Nie rozmawia tylko warczy i to tak, by najbardziej bolało. Nie krzywdziłem jej. Czym sobie zasłużyłem na tak zapiekłą nienawiść? Zachodzę w głowę. Mało piję, znacznie poniżej średniej. Dla niej zostawiłem wszystko co było dla mnie ważne, wszystko co kochałem. Fakt, nie mogłem stać się kimś z jej świata, bo nie wszystek siebie oddałem. Czy mam wady? Mam. Jak znakomita większość ludzi.
Wiem, że dla związku jest to niewystarczające, ale z drugiej strony to czy warto zrezygnować z siebie, z tego co wierzę, tego co mnie tworzy głęboko w sercu i duszy dla drugiego człowieka? Czy człowiek żądający takiej rezygnacji rzeczywiście kocha, czy tylko zwłaszcza?
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-07, 21:47   

Aecjusz napisał/a:
Mało piję, znacznie poniżej średniej.


:shock:
To znaczy ile?
Jak słyszę, że ktoś mówi, że mało pije, to zaraz włącza mi się alarm.
Gdybyś napisał, że prawie nie pijesz, to może wyglądałoby to lepiej. :-P
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-07, 21:55   

Piję okazyjnie, a sam tych okazji nie poszukuję. Czasem z żoną wypiliśmy lampkę wina (jak byłem w domu).
Może to dziwnie zabrzmi, ale żona uważała, że na imprezach piję za mało i że to nie męskie zachowanie.
Rozumiem, że tego typu wypowiedzi jak moja wzbudzają czujność. Sam zapewne zareagowałbym podobnie. Miałem do czynienia z alkoholikiem i doskonale wiem jak przedstawiał ten problem.
W moim jednak przypadku tego problemu nie ma. Możecie wierzyć lub nie. Dlaczego o tym napisałem? By uprzedzić domysły - alkohol pojawia się w wielu sytuacjach kryzysu małżeńskiego.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-07, 23:25   

Aecjusz napisał/a:
Nie krzywdziłem jej.

Z wlasnego doswiadczenia: gdybys jej nie krzywdzil, nie byloby tego co jest miedzy Wami teraz. Po prostu mozesz nie wiedziec jak, czym i kiedy ja krzywdziles. Mozesz sie jednak tego dowiedziec.

Czyli - dlaczego skoro jest tak dobrze, jest tak zle?

Nawet jesli jest ktos trzeci, tzw. kowalski, to w jakis sposob zawiedlismy (bo za zdrade odpowiedzialna jest osoba zdradzajaca).
Twoj post faktycznie ogranicza napisanie czegos konkretnego, moge jedynie podac najlepsza mozliwa recepte - poznaj i zrozum siebie, pracuj nad wadami (ale tak powaznie, bez wymowek, ze kazdy jakies ma). Poznaj zasady wg ktorych funkcjonuja mezczyzni i kobiety, jak powinna wygladac zdrowa relacja. Zazwyczaj ludzie maja wielkie braki na tych polach, goraco polecam. Jesli bedziesz zainteresowany, chetnie podam liste.
Wyprobowalem na sobie, to bardzo duzo zmienilo zarowno we mnie, moim zyciu.
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-07, 23:41   

Wybieram się na spotkanie w najbliższym możliwym terminie.
Wiesz, nie widzę w czym mógłbym ją aż tak bardzo skrzywdzić, by nienawiść była tak wielka. Ale na pewno wiem, że nie sprostałem jej oczekiwaniom. Nie takiego mężczyzny poszukiwała. Poza tym jesteśmy z różnych światów, mamy całkowicie różne charaktery. Powiedziałbym, że ona jest ogniem, ja wodą. Ona stąpa nogami twardo po ziemi nie zważając na duchowe sprawy, dla mnie są one ważne, choć i o materię dbam. Ją to drażni, nazywa mnie kpiąco "filozofem". Wiem, to informacja mogąca naprowadzić, ale... Trudno. Ona nie jest wierząca, pewnie tu nie trafi. Wiara też była między nami powodem spięć. Czasem nie wytrzymywałem, jak "jechała" po chrześcijaństwie i wierzących.
Tak, ostatnio nieco ochłodło me poddejście do niej po serii kłótni, zresztą jej również. Może ją zaniedbałem... Może odpuściłem nie widząc przyszłości... Tak może być.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 09:17   

Aecjusz .
Z tego co napisałeś sprawę widzę tak .

Taki układ ( być może u ciebie nieświadomy częściowo ? ,
choć i to wątpliwe )
Jej "młodość" za twoją kasę .
Bo w sumie nic innego was nie łączy , jak sam piszesz .
Więc po co to małżeństwo ?

Nie wierzę , że nie miałeś minimum świadomości
problemów takiego "związku" BEZ ZWIĄZKU .
Ani wiara ( sprawy ducha ) , ani charakter itd.

Być może liczyłeś na cudowną przemianę żony ?
To jedyne "wytłumaczenie" choć niestety dość naiwne .

Trudne słowa i bolesne , ale czy dobrze to widzę ?
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 10:40   

Cytat:
Wiesz, nie widzę w czym mógłbym ją aż tak bardzo skrzywdzić


Wiesz, ja rowniez nie wiedziałem, starałem sie żyć wg zasady, by traktować innych tak, jak chce byc traktowany.
Okazało sie jednak, ze nie mając nawet o tym pojęcia krzywdziłem swoją zonę przez okres małżeństwa i wczesniej.
Dlaczego?
Bo jej psychika jest inna, rany wyniesione z domu rowniez, jej odbiór był zupełnie inny niż moje intencje.
Mierzyłem swoją miara, a okazało sie, ze zona ma zupełnie inny dystans do siebie niż ja i nawet wg mnie niewinne żarty były dla niej ciosami.

Dlatego pisze - warto sie dowiedzieć.
Warto tez spojrzeć na dom rodzinny zony oraz oczywiscie swój.
Jeżeli w którymś z nich był nadużywany alkohol bądź rozwód (choćby emocjonalny), osoba wychowana w takim domu jest obarczona dysfunkcjami. To rowniez w takim wypadku warto poznać.

U moich rodziców była nawet większa roznica wieku, wiem wiec jakie to moze nieść zagrożenia.
Np takie, ze młoda dziewczyna chciała sie wyrwać z domu, lub podświadomie poszukiwała ojca, którego jej brakowało.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 11:26   

Aecjusz napisał/a:
Żona ma trudny charakter. Bywało, że w czasie kłótni wbijała takie sztylety słów, że rany we mnie nie zagoiły się do dziś. Generalnie jest wybuchowa i zawłaszczająca wszystkie decyzje dla siebie.


To może świadczyć o jej ewentualnych problemach emocjonalnych, wzrastaniu w trudnym środowisku, wewnętrznych deficytach. Szczęśliwa osoba nie rani umyślnie innych. I nie mam na myśli że owego szczęścia ktoś jej żałuje. Normalnie skonstruowany człowiek szczęście nosi w sobie. Niewątpliwie jest jakaś przyczyna tak nagannych zachowań.
Masz dwuletni staż małżeński a piszesz, że bywało już że wielokrotnie zachowywała się w sposób który rani. Teraz nastąpiła kumulacja. Tak dramatycznie szybkie pogorszenie relacji sugeruje, że prawdopodobnie nigdy Wasza relacja nie była ani ugruntowana ani też stabilna.

Aecjusz, czy to Twoje pierwsze małżeństwo? I jeśli mogę zapytać o różnicę wieku między Wami.
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 12:58   

Teoretycznie wzrastała w kochającej rodzinie. Ma silne więzi z rodzicami. Mam jednak wrażenie, że cała rodzina jest bardzo materiału styczna i wychowanie poszło w kierunku zaspokajania własnych potrzeb. Nie jestem psychologiem więc nie chcę wchodzić na mało znany mi teren.
W tej rodzinie wiara traktowana jest powierzchownie - chodzi się do kościoła ta naprawdę nie wierząc.
To nie jest moje pierwsze małżeństwo. Pierwsze trwało oficjalnie 13 lat. Cóż, kiedy pierwsza żona mnie nie kochała, a wyszła za mnie że strachu przed staropanieństwem. Skąd wiem? Powiedziała mi. Mielśmy tylko ślub cywilny. Ona nie chciała kościelnego. Wtedy walczyłem długo, niektórzy mówią że zbyt długo, o tamto małżeństwo.
Z obecną żoną dzieli mnie nieco ponad 11 lat. Faktyczny staż to 3 lata - rocznica wkrótce. Również tylko cywilny.
Tak teraz przychodzi mi do głowy, że to człowiek próbuje budować bez Boga rozsypuje się w pył. Oba moje małżeństwa były zawierane bez Bożego Błogosławieństwa...
Tak czuję, jakbym zdradził Boga dla kobiety...
 
 
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 13:54   

Aecjusz napisał/a:
Żona ma trudny charakter

Sądziłem, że mam wredną, egoistyczną, zazdrosną i zawistną kobietę za żonę.
Dziś pracując na programie 12 kroków staram się niwelować te właśnie cechy u siebie.... "każdy sądzi wg siebie":(.... a moje zaślepienie na tamten czas do tej pory jest dla mnie nie pojęte.
Aecjusz napisał/a:
Ciężko pracuję na delegacji, co niestety spala mnie i nie poprawia wyglądu i zdrowia.

Praca i nieobecności w domu wcale nie poprawiały naszych stosunków :(
A mój wygląd? Jak ja nie zadbam o swój wygląd to kto o niego zadba?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8