Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mąż odszedł ale czuję, że nie wszystko stracone
Autor Wiadomość
justka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-08, 12:03   

Wiem. Też sobie tak tłumaczę. Ale ciągle te głupie wątpliwości. Już nawet się zastanawiam, czy to jego uczucie do mnie było prawdziwe. Nie dawno odbyłam rozmowę z pewnym księdzem, który mi powiedział, że to po części moja wina, że zawarłam związek małżeński z takim człowiekiem (który jest daleko od Boga). Że Bóg dużo nie może zrobić w tej sytuacji. Strasznie mnie to uderzyło! Kiedyś mąż przecież taki nie był.
 
 
justka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 11:58   

Błagam was o pomoc. Ja już nie mam siły. Myślałam, że staję na nogi i dam radę cieszyć się życiem czekając cierpliwie. Ale nie mogę. Wystarczy mały szczegół i cały mój spokój i nadzieja ulatują. Wszędzie święta, światełka, uśmiechnięte rodziny. Jestem sama w obcym mieście, nikogo tu nie mam, znajomi nie rozumieją mojej chęci walki o małżeństwo. Znikąd nie dostaje pocieszenia. Moja rodzina daleko, rodzina męża odcięła się całkowicie nawet nie wiem po której stronie są. Z nikim nie mam kontaktu, żeby wiedzieć co się dzieje, czy ktoś mnie wspiera. Nie piszcie proszę że mam się zgłosić do ogniska bo nie jestem na to gotowa. Proszę was o jakieś wsparcie tutaj.
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 13:32   

justka2, moja twoja sytuacja jest niemal identyczna z moją...też dawał nadzieję...powiedziałam dość....chce meza w 100% a nie namiastkę....jeżeli w tym momencie nie może mi tego dać....poczekam....dla mnie te zbliżające się święta też są przerażające...chociaż mam całą rodzinę obok...nie spędzę ich z nimi...nie dam rady...postanowiłam zaprosić każdego kto czuje się podobnie jak ja...więc zapraszam....nie powiem ci że będzie lekko... Jest ciężko, bardzo ciężko...ale rady ludzi z tego forum, ogólne na priv i telefonicznie trzymają mnie na powierzchni...mija pół roku a ja dopiero teraz byłam w stanie podjąć pierwsze kroki. Najprawdopodobniej w jemu mężowi też ulzlo gdy przeczytał że jest wolny....ale na rozwód nigdy się nie zgodzę. Ale nie pozwolę się więcej ranić. Odmawiam cały czas Nowennę, błagam gdzie się da o modlitwę, zamawiam mszę, jadę do Częstochowy na zawierzenie Matence, i błagam ja o spokój miłość jego serca....chociaż prosiłam ja o zabranie do siebie bo ból rozgrywał mi ciało, ale dziewczyny i chłopaki stąd nie pozwalają upasc na długo...wiem, że rady ciężko przyswajać gdy serce krwawi z bólu, rozum krzyczy DLACZEGO...ale możemy tylko oddać to Jezusowi i modlić się o ukojenie tego bólu. Trzymaj się dzielnie
 
 
justka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 13:57   

Dzięki Kasedo. Też śledziłam twój wątek i zadziwiające jest ile sytuacji się powtarza. Jakby według jakiegoś schematu każdy działał tak samo. Dziękuję za zaproszenie:-) z przyjemnością ale ja bardziej z północy niestety. Przeraża mnie przyszłość. Czy to możliwe, że modlimy się gorąco i nie przychodzi żadne ukojenie? Żadna chociażby mała szansa na poprawę. U mnie tez około pół roku to trwa. Z jednaj strony czytam te piękne, dające nadzieję, budujące posty i świadectwa a z drugiej widzę tu ludzi po rozwodach i w kilkuletnich separacjach. Nie mam jeszcze 30, nie mam dzieci. Jak mam żyć, biorąc pod uwagę, że być może on nie wróci. Taka nie może być wola Boga.
 
 
Unicorn
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 15:01   

Justka 2 .Powinnas sie zglosic do ogniska to bardzo pomaga tym bardziej ze piszesz ze nikt Cie nie rozumie .Ten ksiadz powiedział Ci nieprawde , Bog moze wiele zrobic tylko daj mu czas .Nic nie dzieje sie odrazu nie wolno sie poddawac.
 
 
justka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 16:02   

Tak bym chciała żeby to była prawda. Chyba mam małą wiarę bo codziennie nachodzą mnie myśli żeby rzucić to wszystko i już nie walczyć. Że to nie ma sensu. Boję się, że jednak kiedyś tak zrobię. Odkąd zaczęłam na prawdę głęboko się modlić to wszystko jest przeciwko mnie. Chciałabym wytrwać Znając charakter mojego męża i sytuację w jakiej teraz jesteśmy to po ludzku nie ma już ratunku. "Po ludzku" nie wróci do mnie. Tylko interwencja Boska może nam pomóc. Przygnębiające jest to, że nic nie mogę zrobić żeby ratować a wystarczy jedno słowo żeby to skończyć
 
 
Unicorn
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 18:25   

Justka 2 .Nigdy nie wiesz co sie wydarzy , u mnie jest totalna katastrofa w czwartek dostałem pozew rozwodowy .W piatek totalne zaskoczenie kowalski zwolnił zone z pracy.Przez weekend nie usłyszałem od niej ty psycholu ty idioto , wiec albo przestałem byc psycholem albo zmienił sie punkt widzenia.
 
 
justka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 19:00   

Unicorn nawet nie wiesz jak dużo nadziei dodają takie właśnie "miniświadectwa". Pewnie to jeszcze za wcześnie ale życzę ci aby to był dla Ciebie początek końca waszego kryzysu. Nie udzielam się zbyt dużo ale przewertowałam już setki stron tego forum i bardzo lubię twoje posty. Krótko, zwięźle i z reguły optymistycznie ;-) też pisałeś kiedyś, że twoja sytuacja jest beznadziejna. Jak się może okazać to może wcale nie. Chyba rzeczywiście niezbadane są wyroki Boskie
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 19:26   

justka2 napisał/a:
Dzięki Kasedo. Też śledziłam twój wątek i zadziwiające jest ile sytuacji się powtarza. Jakby według jakiegoś schematu każdy działał tak samo. Dziękuję za zaproszenie:-) z przyjemnością ale ja bardziej z północy niestety. Przeraża mnie przyszłość. Czy to możliwe, że modlimy się gorąco i nie przychodzi żadne ukojenie? Żadna chociażby mała szansa na poprawę. U mnie tez około pół roku to trwa. Z jednaj strony czytam te piękne, dające nadzieję, budujące posty i świadectwa a z drugiej widzę tu ludzi po rozwodach i w kilkuletnich separacjach. Nie mam jeszcze 30, nie mam dzieci. Jak mam żyć, biorąc pod uwagę, że być może on nie wróci. Taka nie może być wola Boga.


Po prostu zawierz całą sobą. I podziękuj Bogu, bo On już ma dla Ciebie plan, tylko Ty zaślepiona bólem nie widzisz tego jeszcze. W związku z tym, że to Boski Plan on przyjdzie w najwłaściwszym czasie, niekoniecznie teraz zaraz natychmiast. Przyjdzie, kiedy wszystkie zmienne będą miały odpowiednią wartość. Nie wcześniej, nie później.
Ukojenie nie przychodzi, bo nie wierzymy Justko. Bo zwątpienie zakłóca nasz odbió. Bo nie wierzymy, ze Bóg nas ukochał, że jestśmy warci Jego uwagi. Bo głowę nabitą mamy frazesami ze szkoły, telewizji czy internetu, mądrymi wywodami gadających głów, które ozdobione są szumnymi tytułami naukowymi.
Wiem, że to niełatwe, wiem, że łatwiej napisać niż czynić, ale i ja jestem w kryzysie, w bólu - wiem co piszę nie tylko jako teoria tylko mojąpodstawąjest czynna, aktualnie dziejąca sie praktyka. Stąd wiem i jakie przeciwnosci napotykamy, jak ujawniają się nasze słabości, zwątpienie.
To szkoła zaufania Bogu Justko. A Ty jesteś dobrym, silnym Jego uczniem.
 
 
justka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 20:05   

Dziękuję Aecjusz. Pięknie to napisałeś. Dziś najlepszą rzeczą jaką zrobiłam było wejście na to forum. Pierwszy raz poczułam się tu na miejscu. Chyba sobie to wydrukuję i powieszę na lodówce. Obyśmy wszyscy byli takimi silnymi uczniami Boga i nie ustali w wierze.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9