Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątek channach
Autor Wiadomość
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-14, 15:11   

mmaciek1986 napisał/a:

Patrz na Chrystusa: on kocha naprawdę, bezwarunkowo, do niczego nie zmusza. Jak Mu powiesz koniec to On to uszanuje. Jak Mu powiesz odchodzę to On nie zacznie Cię blagac: proszę nie, dam ci ekstazy na modlitwie, dam proroctwa, pokaże anolow tylko ze mną zostań błagam. To nie jest miłość, tylko fasada uzależnienie, patologia. Poczytaj Ewangelię czy On komuś odbierał prawo do odejścia? Sam był wyzwaniem zobacz jak poddawał próbie np kobietę której mówił ze nie godzi się dawać psom tego co dziecia. Nie był desperatem.

Pozdro


Dziękuję Maćku za pokazanie tego.
 
 
Fraberg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-14, 15:44   

Tak to właśnie sedno Ewangelii. Kocham cie chce z tobą żyć na zawsze ale jeśli ty nie chcesz to ja to rozumiem. Idź i bądź szczęśliwy, nie potrzebuje cie do szczęścia. Nie chce cię zmuszać kocham bezwarunkowo, rozumiem i w pełni akceptuje twoje odejście. Chcesz rozwodu ok ja w takim razie będę sam. Nie obiecuje ze jeszcze będę chciał z tab kiedyś być ale chcę twojego szczęścia i wytrwam w wierności. To jest sedno i to jest mega atrakcyjne, to pokazuje siłę i brak desperacji. Pewnie wiele małżeństw zostało by uratowanych gdyby dać taka bezwarunkowo miłość i wolność. Bo nawet odchodzący małżonek odchodził by bez wrogości jaka powoduje jego zatrzymywanie na sile i nie ogranicza by np kontaktu z dziećmi, a na przyjaznej relacji i zbudowaniu własnej atrakcyjności można ugrać odbudowę związku. A nie zgadzam się! Nie możesz odejść!
Mamy wroga w małżonku i ciężko odbudować relacje. Takie moje zdanie.
 
 
Fraberg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-14, 15:48   

Na potwierdzenie historia syna marnotrawnego. Czy ojciec mu powiedział: NIE! Dal mu wolność, nie walczył pokazał sile, klasę. Syn to zrozumiał
 
 
channach
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-14, 16:22   

Nie nalegam, nie trzymam na siłę. Dałam mu wolna drogę. Stoi mi przed oczami to, ze Bóg nikogo nie zmusza. Ja też nie zmuszam....

Twierdzi, ze chce być ze mną. Tam nie był prawie 2 miesiące... Żal mi tamtego dziecka, z drugiej strony on jechał, ona pisała do mnie, chodziłam po ścianach z nerwów. Od wydania sie był tam 2 razy.....

Problem tkwi we mnie. Rozumiem, że przez te lata chciał widywać dziecko, ale kontakty seksualne......

Psycholog tłumaczy, ze byc moze strach nim kierował. Strach, ze ona z zemsty do mnie zadzwoni, przyjedzie....


Nie wiem, nie rozumiem tego. Nie rozumiem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I to rozbija.

Nie chodzę za nim, nie błagam. Trzymam przeważnie na dystans, ale nie jako obrażona księżniczka, ale z komunikatem: ja naprawdę nie wiem czy jeszcze chce to kontynuować.

Bo nie wiem. Kocham go jak wariatka, ale zły mnie rozwala domysłami, podejrzeniami,a ja nie mam juz siły na modlitwe :(
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-14, 16:38   

Maciek powtórzę za Nirwanną pytanie do ciebie "Może zechcesz założyć własny wątek?"
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-15, 20:14   

Odkładałem ten wpis od wczoraj, wiedząc, że aby się do tego odnieść potrzeba sporo czasu.
Przepraszam channach, że ten długi post będzie w Twoim wątku, ale jako, że mmaciek1986 napisał właśnie tu, to i chyba tu pownienem się do jego postów odnieść.

Ich treść zaś, nie będę ukrywał, mocno mnie zaniepokoiła i czuję się w obowiązku wyczerpująco odpisać.

mmaciek1986 napisał/a:
Do szczęścia potrzebujesz tylko Boga, nie męża.


Po co w takim razie sakrament małżeństwa? Skoro wg Ciebie solo jest równie dobrze, po co starasz się naprawić swoje?

mmaciek1986 napisał/a:

Jeśli widzisz ze małżonek się odsuwa to zaczynasz go nagle doceniać i walczyć o relacje.

Różnie z tym bywa. Jedni zaczynają walczyć, inni się również odsuwają.

mmaciek1986 napisał/a:
Moja żona zaczęła się wygasać a ja zaczęłem się o nią starać czytać to forum, książki, rekolekcje itp. Efekt to moje pretensje ze nie zależy jej a z jej strony coraz większy dystans. To nie działa.

Osiagnąłeś w takim razie niewłaściwy efekt bycia na forum, czytania książek i słuchania konferencji. Przykro mi, że nie udało Ci się wycisnąć stąd więcej.
Jeżeli od roku czytasz forum pownieneś wiedzieć, że polecamy tu głównie pracę nad sobą, motywowaną szczerą chęcią bycia lepszym, dojrzalszym człowiekiem.
I to akurat działa.

mmaciek1986 napisał/a:

W związku najważniejsza jest równowaga uczuć, jeśli mężowi zależy i okazuje ci zainteresowanie ty wtedy okazuje mu miłość i związek rośnie. Jeśli równowaga jest załamana i jemu nie zależy a ty się o niego starasz to on się jeszcze bardziej odsuwa.

Tak, równowaga jest bardzo ważna, nie tylko uczuć. To samo dotyczy dawania/brania oraz innych aspektów życia.

mmaciek1986 napisał/a:

Ale jeśli ty nagle przestaniesz o niego zabiegać, przestaniesz się obrażać pokazywać ze to co robi cie boli i facet poczuje ze cie traci to dostaje takiego kopa ze wajuje na twoim punkcie i zaczyna się starać. Tak było ze mną. I tak jest z każdym na tym forum.


Nie z każdym.
Jeśli małżonkowi prącemu ku rozwodowi dasz własne temu przyzwolenie, nie musi to owocować jego powrotem.
Właściwie, co najwyżej się cieszą, że szybciej bedą mieli nas "z głowy".
Oni/one wariują w tym czasie na punkcie kowalskich. I choćby stawało się na rzęsach, stosowało najbardziej wyrafinowane gierki, w większości takich przypadów nic się w takim okresie nie wskóra.

mmaciek1986 napisał/a:

W twojej sytuacji zrobiłbym tak:
Wybaczenie, zero pretensji o to co zrobił mąż, zero obrażania się, nie okazywanie ze to cie boli i zdystansowanie się. Żartuj z nim gadaj o pierdołach o dzieciach NIE PROPONUJ NAPRAWY MALZENSTWA, unikaj tematów o was, zajmij się sobą (wygląd, koleżanki, wyjścia z dziećmi, stare pasje, może gdzieś wyjedź bez niego). I teraz najwazniejsze: pokaż mu ze ci juz nie zależy: nie przytulaj się nie całuje nie chodź za rękę, nie dawaj żadnych prezentów nie odpisuje na każdego esemesa nie odbieraj zawsze tel, nie dzwon nie pisz nie proponuj terapii. I KONIECZNIE ROB TO TAK ABY ON NAWET NIE POMYSLAL ZE JESTEŚ OBRAZONA TYLKO ZE CI JUZ NIE ZALEŻY. Jak powie coś w stylu co się dzieje widzę ze nie jesteś już taka zainteresowana, mam wrażenie ze ci juz na mnie wo gole nie zależy ty mu odpowiedz: wiesz nie mam do ciebie żalu o to co zrobiłeś, jesteś wolny i możesz robić co chcesz ale ja od czasu gdy się dowiedziałam ze mnie zdradzales czuje ze moje uczucia się wypaliły. Nie wiem czy jeszcze chce z tobą być. I zobaczysz gość dostanie takiego kopa ze zacznie się starać a może nawet pojawi się na tym forum. Tylko kolejna sprawa. Daj czas czasów. Bądź zdystansowana a jednocześnie pozytywna przez dłuższy czas nawet miesiąc. Jeśli on zacznie się starać to go przeciągnij nawet ze 2 tygodnie. A po 2 tygodniach zacznij STOPNIOWO się otwierać. Może jakiś buziak z twojej strony, może SMS, tekst w stylu (jeśli zapyta co dalej z wami): wiesz nie ukrywam ze mi już na tobie tak nie zależy jak wcześniej i nie wiem czy to ma większy sens ale możemy spróbować. I wtedy terapia.
I pamiętaj nie możesz nawet podświadomie mu dać do zrozumienia ze ci na nim zależy, że Cię poranił i NIE JESTEŚ ZŁA ANI OBRAZONA. Poprostu babka z jajami 8-) .


Proponujesz gierkę. W dodatku bez gwarancji skuteczności.
Tak, to może zadziałać. Tyle, że w stosunku do części osób - w zależności od stadium kryzysu, jego powodów oraz tego czy jest osoba trzecia - tzw. kowalski/kowalska.

Nawet wtedy jednak warto moim zdaniem zapytać samego siebie, czy chce się odzyskiwać małżonka/małżonkę za pomocą gierek - bazowania na czyjejś zazdrości, utracie kontroli, pierwotnych instynktach, oraz własnej nieszczerości, ukrywania uczuś, grania kogoś kim się nie jest.
W dłuższym okresie to i tak wyjdzie.
Przy okazji, skoro wg Ciebie małżonek nie jest potrzebny do szczęścia, tylko Bóg, po co te gierki?
mmaciek1986 napisał/a:

Forum czytaj ale raczej żeby zobaczyć nie jak odzyskac męża tylko jak ten mechanizm działa na ludzi którzy stracili albo tracą małżonka. To forum jest dla twojego męża a nie dla ciebie.


To chciałem tylko wyszczególnić. Uważam, że nawet tego nie trzeba komentować.

mmaciek1986 napisał/a:

Z książek tu polecanych to raczej miłość potrzebuje stanowczości, inne sobie daruj. Tamte są dobre dla małżeństw zdrowych które chcą podnieść swój związek na wyższy poziom.


Najwyraźniej za wielu książek tu polecanych nie czytałeś i świadomie bądź nie wprowadzasz innych w błąd.
Mogę Ci wypisać długą listę książek polecanych na forum, których przyswojenie jest bardzo przydatne w kryzysie.

mmaciek1986 napisał/a:

Poczytaj wątek ppd. Gość stał się pozytywny, jego żona myślała nawet ze może kogoś juz ma ( pewnie widziała ze sobie bez niej radzi i nie była pewna czy mu jeszcze zależy- stał się dla niej wyzwaniem), Później odbudował relacje przez spotkania raczej przyjacielskie niż malzenskie. To jest to.


Chyba czytałem inny wątek PPD. Kto czytał ten sam który czytałem ja, wie, że to co napisałeś mocno odbiega od prawdy.

mmaciek1986 napisał/a:

I teraz na koniec pamiętaj co zrobisz to TYLKO TWOJA decyzja, nie słuchaj się forumowiczów, księży, mnie.

To twój sakrament i to do TWOJEGO serca przemawia Bóg. To co tu wyczytasz po prostu przemysł.

Ciekawi mnie po co piszesz szczegółowe instrukcje których później odradzasz słuchać. Po co wg Ciebie ma wchodzić na forum, skoro to forum nie dla niej?
Z tym pogrubionym się zgadzam. Każdy forumowicz powinien sam podejmować własne decyzje, my tu tylko słuzymy pomocą, wiedzą i własnym doświadczeniem.
Od użytkowników zależy co uznają za pomocne w swojej INDYWIDUALNEJ sytuacji.


mmaciek1986 napisał/a:

Wydaje mi się że twój mąż kocha ciebie i tamta kobietę i jeśli ty będziesz trwać w bezczynności i okazywać mu zainteresowanie to pokażesz się z bardzo potrzebującej strony i kochankowie zejdą poprostu do podziemia. Nie możesz mu pokazywać ze jesteś na wyciągnięcie ręki. Jeśli nie jesteś w stanie tego zaakceptować to go zostaw. Jeśli będzie chciał odejść to mu pozwól.

Mi się zaś wydaje, że "kochanie" dwóch kobiet, ranienie obu, siebie oraz dzieci nie ma za wiele wspólnego z miłością. Raczej z pogubieniem.
Pisałeś, aby channach nie słuchała nikogo na forum, kościele etc. Zawsze używasz takich form, które pogrubiłem, w stosunku do osób które mają "zlać" Twoje rady?

mmaciek1986 napisał/a:

Prawdziwa miłość daje wolność.

W pełni się z tym zgadzam.
mmaciek1986 napisał/a:

A ta desperacko egoistyczna niby miłość wychodzi z zalozenia: jak mogłeś mi to zrobić, nie mogę bez ciebie żyć, nie puszcze cie, kocham jak jesteś dobry a jak przestajęsz mnie kochać to jesteś draniem.

Wydaje mi się, że coś sobie przysięgamy przed ołtarzem: miłość, wierność, uczciwość małżeńską, oraz trwanie razem aż do śmierci.
Myślę, że w obliczu złamania przysięgi dość zasadne jest pytanie "jak mogłaś/eś mi to zrobić".
"Nie mogę bez ciebie żyć "pachnie" uzależnieniem. Jednak bierzemy ślub, gdyż WSPÓLNIE chcemy spędzić resztę życia razem. Subtelna różnica, ale istotna.
Jeśli zaś ktoś przestaje nas kochać, znajduje inny obiekt uczuć, nazywanie swoich uczuć nie wydaje mi się niczym złym. Chociaż nazwanie draniem w obliczu pogwałcenia przysięgi małżeńskiej brzmi jednak i po chrześcijańsku dość łagodnie :)


mmaciek1986 napisał/a:

Wydaje mi się że rekolekcje, logiczne argumenty nic nie dadzą bo nie dz się komuś logicznie wytłumaczyć żeby cię kochał i z tobą był. To tak nie działa. Przecież nie możesz sobie powiedzieć ok od tej chwili będę kochać ta osobę na max.

Nagle kochać max nie, ale można się postarać kochać każdego dnia coraz mocniej.
Wydaje mi się, że Twoje rozumowanie wynika z uznawania miłości tylko za uczucie.

Niektórzy ludzie są bardziej skłonni nazwać miłość postawą.

A rekolekcje czy też świeckie warsztaty małżeńskie postawiły na nogi niejedne małżeństwo będące "nad przepaścią". Warunki są dwa: trzeba się na nie wybrać, oraz chociaż trochę chcieć naprawiać małżeństwo.

mmaciek1986 napisał/a:

Uczucie możesz zbudować tylko swoją atrakcyjnością a ta pojawi się tylko jak ty będziesz dla niego wyzwaniem albo go walnie Pan Bóg.

Nie tylko własną atrakcyjnością. Wg mnie to mocne spłycenie tematu.

mmaciek1986 napisał/a:

Pokaż ze czujesz się super sama ze sobą a męża do szczęścia nie potrzebujesz bo to nie jest miłość tylko uzależnienie. Do szczęścia potrzeba ci tylo Boga, nie rób z męża bożka ja niestety niektóre tu osoby.

Zgadzam się z tym co wytłuściłem.
Co do reszty, po raz kolejny - po co więc nam małżeństwo, ratwanie go, skoro tak naprawdę to nie jest potrzebne do szczęścia?

mmaciek1986 napisał/a:

Patrz na Chrystusa: on kocha naprawdę, bezwarunkowo, do niczego nie zmusza. Jak Mu powiesz koniec to On to uszanuje. Jak Mu powiesz odchodzę to On nie zacznie Cię blagac: proszę nie, dam ci ekstazy na modlitwie, dam proroctwa, pokaże anolow tylko ze mną zostań błagam. To nie jest miłość, tylko fasada uzależnienie, patologia. Poczytaj Ewangelię czy On komuś odbierał prawo do odejścia? Sam był wyzwaniem zobacz jak poddawał próbie np kobietę której mówił ze nie godzi się dawać psom tego co dziecia. Nie był desperatem.

Tu się zgadzam.
Chciałbym jednak coś dodać. Bóg dał nam wolną wolę i szanuje ją nawet wtedy, gdy krzywdzimy zarówno Jego, bliźnich i samych siebie.
Nie oznacza to, że jesteśmy mu obojętni. Wątpie, że udawałby obojętność gdyby widział, że wybieramy grzech zamiast drogi przez niego wskazanej. Wydaje mi się, że byłby smutny. I wątpie, że powiedziałby, że mu nie zależy.

mmaciek1986 napisał/a:

Musisz dać do zrozumienia mężowi ze ci juz nie zależy. Wtedy on otrzezwieje jak zobaczy ze traci ciebie i dzieci i jest spora szansa ze oszala je na twoim punkcie. A jeśli nie to trudno. Będziesz szczęśliwa bez niego.
Masz Boga, masz dzieci, czytaj ale słuchaj tylko siebie.

Skoro ma nie słuchać nikogo poza sobą, to nic nie musi :)))
W wyniku takich gierek albo ktoś otrzeźwieje, albo nie.
Nie zawsze warto wyrzekać się siebie, własnych zasad, aby osiągnąć cel. Nie każda droga wiodąca do celu jest warta jego osiągnięcia.
Choćby z powodu braku autentyczności, ale powody są różne.

Moje drugie wytłuszczenie w tym cytacie - to w końcu warto czy nie warto ratować małżeństwo, skoro bez męża wg CIebie również będzie równie szczęśliwa?
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-15, 21:33   

Wątek mmaciek1986 znajduje się tutaj:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=15608
Ostatnio zmieniony przez 2017-01-15, 21:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Fraberg
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-15, 23:02   

Witam Was.
Na wstępie gorąco przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni moimi wpisami.
Bardzo proszę o opublikowanie tego posta bo widzę że moje inne są blokowane.
Channach najgoręcej Cię przeprasza za zaśmiecanie twojego wątku ale czuję się wezwany do odpowiedzi.
Nie czuję się taki mądry i wszechwiedzący aby pisać komuś co ma robić, ponieważ nie chcę brać odpowiedzialności za czyjś związek. Dlatego zachęcam do zapoznania się z moim zdaniem a nie brania tego co piszę za receptę. Ja po prostu opisałem jak bym się zachował na miejscu channach. I tyle. Co ona zrobi to jej sprawa. Wyrażałem też swoją opinię na różne tematy nigdy nie twierdząc że mam rację. T moje poglądy i uważam i je za słuszne i katolickie ale mogę się mylić. Moje poglądy są raczej jasne, uważam ratowanie małżeństwa za rzecz bardzo ważną. Nie wiem czy Bóg jest smutny. Nie znam Go tak dobrze. Może jest a może nie. Bo musiałby być strasznie nieszczęśliwy widząc swoje dzieci w piekle. Ale to zostawmy teologom.
Tak, po mojemu Chrześcijanin jeśli ma Chrystusa to ma wszystko. A małżeństwo to droga do Boga a nie cel sam w sobie. Bo kto ogląda się za żoną dziećmi nie jest godzien... Ciąg dalszy zna każdy z nas. Ale może nie mam racji.
Nie rozumiem czemu mnie osądzasz. Piszesz że nie czytałem tych książek a to czyste pomówienie. Z kąt to wiesz? Wiesz też jak definiuję miłość po przeczytaniu jednego zdania wyklepanego z telefonu. Nie znasz mnie, nie wiesz kim jestem a już masz gotowy osąd mojej osoby. Nie napisałem o sobie prawie nic. Zakładasz że nie polecam pracy nad sobą ale to nieprawda. Przecież namawiam do zadbania o siebie, porzucenia wszelkich fochów, pretensji, desperacji, odnowy starych znajomości, przebaczenia. Do miłości prawdziwej, a nie fasady czyli uzależniania się od innej osoby. Po mojemu to gigantyczna przemiana.
Ale to po mojemu.
A co do gierek to uważam, że świat nie jest 0-1 kowy. Nie czarny i biały, ma sporo odmian szarości. Może to nie jest do końca fair ale w moim odczuciu może uratować związek. A o to nam wszystkim chodzi. Bo wiesz... Bądźcie roztropni jak węże. Czasami warto pokombinować. A atrakcyjność dla mnie to nie tylko wygląd i czarujący uśmiech ale postawa siły jaką miał Chrystus. Nie jestem aż tak płytki.
To co tu napisałem to moje zdanie i nie będę dalej zabierał channach wątku. Jesli będzie chciała to będę jej pisał co ja bym robił jak nie to ja to rozumiem.
Pozdro
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-15, 23:30   

Aby nie zaśmiecać wątku channach, odniosę się do tego w wątku stworzonym specjalnie dla Ciebie.
 
 


Wysłany: 2017-01-17, 20:03   

Oczekuje na akceptację
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9