Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mąż odszedł do kochanki
Autor Wiadomość
karinka48
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 03:08   

Witajcie,
Moze to glupie pytanie, ale czy sa jakies symptomy, ze maz/zona chce wrocic, mysli o tym?
Ja mam dziwne wrazenie, ze maz mysli o powrocie, ale moze mu wstyd, ciezko sie przyznac a moze wlasna duma mu przeszkadza. Zaczyna w jakis sposob dbac i o mnie i syna. Tylko pytanie czy nie jest to po prostu dla dobrych stosunkow ze wzgledu na dziecko.
Ale tlumacze i objasniam skad moje "wrazenie". Bylam z synem w szpitalu i maz niemal codziennie sie wypytywal jak czuje sie syn i czy ja sie dobrze czuje. Czy mam co jesc (w szpitalu ani w poblizu nie bylo sklepu). Za kazdym razem kiedy przyjezdzal, to cos przywiozl. A to salatke, kanapke taka jaka lubie, krzyzowke (wie, ze je lubie). Chcial nawet oplacic obiady w szpitalu dla mnie.
Teraz, gdy poprosilam go zeby przyjechal do pilnowania syna, to bez sprzeciwu sie zgodzil. Moglam zaczac porzadki przedswiateczne.
Jest tak milo, jak przyjezdza. W sumie to tak jak zaczynalismy sie spotykac. Ale... boje sie ze na sile sie dopatruje oznak checi powrotu.
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 10:12   

Nie ma takich uniwersalnych symptomów.

Może chce wrócić, może nie. Może chce, a jutro już mu się odwidzi. Może robi to z poczucia winy. A może sam nie wie dlaczego. Kto wie?

Przywożenie kanapek czy zaopiekowanie się własnym synem przez 1 dzień to nie są jakieś gigantyczne poświęcenia. Każdy pomógł by w ten sposób np. przyjacielowi albo komuś z rodziny. Ale oczywiście miło że to robi i warto utrzymywać tę przyjazną atmosferę, może coś z tego wykiełkuje...
 
 
karinka48
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 11:24   

pachura, masz racje, nie jest to gigantyczne poswiecenie. Ale patrze i porownuje jak wszystko wygladalo 2-3 miesiace temu i jak teraz. Dlatego zastanawiam sie czy jego zmiana zachowania cos oznacza. Wiesz, wolalabym byc jakos prztgotowana, zeby po prostu byc spokojniejsza, nie dac poniesc sie emocjom. Tak mi po prostu latwiej.

Moje wrazenie jest tez stad, ze kiedy chcial sie ze mna zwiazac to nie mial odwagi wprost zapytac, zaproponowac, tylko kombinowal. I dlatego tez moze sie doszukuje tego zachowania teraz. Z ta roznica, ze wie o mojej milosci do niego. Chociaz raz mu powiedzialam, ze to nie oznacza ze chce zeby wrocil. Nie wiem czemu to powiedzialam. Gryzie mnie to, ale nie umiem tego odkrecic tak, zeby nie wygladalo to desperacko w jego oczach.

Chyba pozostaje mi tylko patrzec jak to dalej sie potoczy. Nie chce sie ludzic, ale troche czekam na cud w swieta. A z drugiej strony sie boje , bo bedzie wspolne dzielenie sie oplatkiem (swieta spedzamy wspolnie).

Dobrze, ze jestescie. Dzieki Wam widze, jaki kierunek powinnam obrac :-)
 
 
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 11:55   

" Maz zapytal w koncu czemu nosze obraczke. Powiedzialam mu, ze nadal jestem jego zona i ze dalej go kocham. Byl zdziwiony i powiedzial, ze nie powinnam i ze zona dlugo nie bede, bo sie rozwiedziemy............ powiedzial ze poczul sie zmuszony do slubu. "


Tak pisałaś 27.11. ,może dobre zachowanie potrzebne mu do rozwodu?
A z kochanką całkiem zerwał? Bądź ostrożna z robieniem sobie nadziei. Jeśli powrót, to jakieś konkretne wymagania trzeba postawić, żeby nie było kiedyś powtórki.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 12:17   

Ostrożnie. Nie nastawiaj się. Czas wszystko zweryfikuje.
 
 
karinka48
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 17:35   

Chyba macie racje... :-( moze lepiej sie nastwic na najgorsze i ewentualnie milo sie rozczarowac. A jak nie to po prostu byc przygotowana na wszystko.
Nie wiem czy zerwal z kochanka. Jak przyjezdza to nie widze, zeby pisal z kims. Na fb tez nie widac jej aktywnosci. On o niej tez nie mowi. Przyjezdza na kazde zawolanie, nie spieszy sie z powrotem od nas. Wiec tylko moge gdybac, ze moze jej nie ma. Ale pewnosci nie mam. No zobaczymy jak to bedzie. Teraz trzeba przezyc swieta jak najlepien i wykorzystac je na maxa.
Dziekuje Wam ;-)
 
 
karinka48
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 17:42   

Kari, myslalam o tych warunkach, zebym byla na to w razie czego gotowa.
Na pewno chcialabym pojsc z nim do terapeuty i wszystko wyjasnic. Chyba tez bym sie zastanawiala czy moglby od razu z nami zamieszkac. Wydaje mi sie, ze nie bylby to dobry pomysl. Ale moze sie myle. I chcialabym, choc nie moge tego zadac, zeby zrezygnowal z pewnych toksycznych znajomosci. Pewnie byloby lepiej gdyby to byla jego decyzja.
 
 
karinka48
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 23:42   

No i wszystko jasne... maz sam zapytal dlaczego sie upieram, ze nie dam mu rozwodu. Odpowiedzialam, ze go kocham, chce byc jego zona i naprawiac malzenstwo. A on twierdzi, ze jego mile zachowanie nie oznacza, ze on chce tego samego. I chce uniknac terapii, mediacji itd.
Dziewczyny mialyscie racje...
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-19, 07:27   

karinka48, :cry: fajne prezenty na święta nam nasi mężowie podarowali.... Dbają o nasze zdrowie psychiczne..,żeby wszystko sprawnie i bezboleśnie zakończyć. Trzymaj się moja droga....ja ledwo wstałam,..muszę do pracy...
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-19, 10:50   

Dziewczyny, wiem, że na teraz ciężko w to będzie wam uwierzyć, ale to naprawdę mogą być dobre święta. Piszę z doświadczenia, bo mój mąż odszedł w listopadzie, więc tuż przed świętami. Które, z perspektywy czasu, wspominam naprawdę dobrze. Dostałam tyle wsparcia!
Dacie radę, tylko pomóżcie samym sobie i zadbajcie o siebie !
 
 
karinka48
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-19, 11:12   

GosiaH, mi byloby chyba latwiej gdybym sie podczas swiat nie widziala z mezem. Ale bedzie inaczej. Bylo juz tak wczesniej ustalone i nie chce robic zamieszania ani dziecku odbierac pierwszych swiat wsrod rodziny.
Nie wyobrazam sobie momentu dzielenia oplatkiem z mezem, bo co ja mu powiem? Czego mam mu zyczyc?
Czeka mnie jeszcze spowiedz, moze uda mi sie tam odnalezc spokoj wewnetrzny.
 
 
karinka48
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-24, 00:52   

Kochani,
Podziele sie z Wami moja mala radoscia, a w zasadzie kilkoma. Jeszcze nie ma Swiat a ja juz otrzymalam prezenty. Takie drobnostki, ale jakze wazne w tym czasie. Po pierwsze zapisalam sie na terapie DDA, udalo sie wyjatkowo szybko dostac termin u polecanej terapeutki. Wiec Nowy Rok (od 2 stycznia) zaczynam ostra przeprawe przez moje wewnetrzne doliny. Drugi prezent to niesamowita spowiedz poprzedzona adoracja i zakonczona stalym spowienikiem. W prezencie otrzymalam tez podnoszacy na duchu Psalm 27(zaliczony do ulubionych). A dzisiaj pogrzebalam na forum i trafilam gdzies na wpis GosiaH jak sobie radzila z "niemysleniem" i oddawaniem bolu Jezusowi. Przekazuje dalej link

http://sychar.org/jezu-ty-sie-tym-zajmij/

A potem na yt trafilam na kazanie ks. Pawlukiewicza o tym by zyc prawdziwie, nie na baterie, nie pobudzac sie sztucznie do zycia. I doszlam do wniosku, ze nie tylko ja bylam takim nieboszczykiem, ale moje malzenstwo w pewnym momencie takze zaczelo tak sztucznie zyc. Az w koncu baterie padly. Ale zeby nie bylo tak pesymistycznie, to dodam, ze daje to duuuuzo do myslenia i trzeba zaczac ZYC tak naprawde, bez baterii. I przestawic swiatlo na wlasciwe miejsce - Boga.

Na koniec zycze Wam wszystkim dobrych i owocnych Swiat Bozego Narodzenia :-)
 
 
karinka48
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-27, 17:36   

Swieta byly piekne i spokojne choc w wiekszosci spedzone w towarzystwie meza. Oczywiscie on dalej sie zapiera, ze nie wroci. Ale ciagle pyta czy dalej czekam na cud i jakie sa moje warunki. Wczoraj mi zarzucil, ze nic nie robie a tylko czekam. No wiec wymienilam w jaki sposob pracuje nad soba. Na co on, ze nawet nie zapytalam jakie on stawialby warunki, bo to przeciez on odszedl. A moje ponoc sa nie do przyjecia. I znow seria pytan. Co mu nie odpowiada w moich warunkach i jakie sa jego. Przyznalam, ze to moj blad ze nie zapytalam wczesniej, ale nie sadzilam ze jakiekolwiek istnieja. Cisza. Moze po pracy odpowie....
Czy to kolejna gra pozorow do rozwodu?
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-27, 18:09   

Uważasz że w obecnej sytuacji Twój mąż ma jakiekolwiek prawo do stawiania Tobie warunków?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8