Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
NPR a kryzys małżeństwa
Autor Wiadomość
hiacynta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 12:29   

Felix napisał/a:
A jakie ma to znaczenie jaka metoda? Problem nie w metodzie ale w podejściu do jej stosowania. Tak potrafię ale nie jestem expertem (chcesz mi zrobić jakiś test na znajomość metody) Na pewno nie wiem wszystkiego. Mam teraz napisz Ci wszystko co wiem. Ale to bylo by male wypracowanie. Może zadaj konkretne pytanie o dany aspekt.

Co do stosowania praktycznego mam male pole do popisu. Co mam u siebie obserwować?😝. Analizować nie mam czego bo wszystkie obserwacje (większość) ma zona w głowie. Nie prowadzi zapisków do których mógłbym sie odnieść.


Liczyłam, że rzucisz nazwą konkretnej metody - dla mnie to by rzeczywiście uwiarygadniało Twoje zarzuty wobec żony: no bo skoro znasz metodę, wiesz, jak analizować wyniki żoninych obserwacji, razem je interpretujecie, a mimo to żona odmawia współżycia, no rzeczywiście problem jest poważny. A tymczasem prawdopodobnie klasyka: jej płodność - jej sprawa.
Przy okazji: po co ten sarkazm? W końcu to metoda dla pary i tak naprawdę jako para jesteście płodni albo nie.
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 12:30   

Ozeasz napisał/a:
Wg mnie NPR nie polega na,, unikaniu zbliżeń" lecz na wspólne przez małżonków podejmowanie decyzji co do podjęcia współżycia mającego na celu poczęcie dziecka lub na powstrzymaniu się od współżycia kiedy małżonkowie nie decydują się na poczęcie . Oczywiście wchodzi w to współżycie w czasie nie płodnym mające na celu umocnienie i pogłębienie miłości małżeńskiej,

Zabawnie przestawiłeś sprawę.
Przeciętne małżeństwo stara się o dziecko 2-3 razy w życiu a chce współżyć bez zachodzenia w ciążę wielokrotnie więcej, podczas gdy Ty wymieniłeś te zastosowania w odwrotnej kolejności :)
Poza tym, czym niby różni się "unikanie zbliżeń" od "powstrzymywania się od współżycia"? To dokładnie to samo.

Felix napisał/a:
Według mnie NPR nie może szkodzić i nie szkodzi.
Problem jest natomiast gdy jest wykorzystywane instrumentalnie przez jedną stronę.

Zapewne NPR może być taką samą wymówką jak "popularny" ból głowy.
Natomiast potrafię sobie wyobrazić że gdy żona ma ogólnie niskie libido, w okresie niepłodnym nie będzie go miała wcale.
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 12:49   

tiliana napisał/a:
Popełniacie, panowie, jeden zasadniczy błąd logiczny.


Czy uważasz za mój błąd stwierdzenie "bez dialogu nie znajdzie się rozwiązania."?
 
 
Felix
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 13:02   

tiliana napisał/a:
Popełniacie, panowie, jeden zasadniczy błąd logiczny.
Uznajecie, że sfera współżycia to coś, co do czego można podjąć decyzję i się dogadać. A to nie do końca tak jest.
Dogadać to sie można co do tego, gdzie pojechać na wakacje albo jak gospodarować budżetem domowym. Współżycie i intymność to zupełnie inna sfera ;/


To ciekawe co piszesz. Możesz to rozwinąć? Jak to wygląda z kobiecego punktu widzenia? Może masz racje a ja popełniam katastrofalny błąd myślowy.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 13:06   

twardy napisał/a:
tiliana napisał/a:
Popełniacie, panowie, jeden zasadniczy błąd logiczny.


Czy uważasz za mój błąd stwierdzenie "bez dialogu nie znajdzie się rozwiązania."?


Raczej kryjące się za nim i za tym:
Cytat:
Wtedy należy rozmawiać i w miłości do współmałżonka/i dojść do wspólnego zdania.

założenie, że rozmowa rozwiąże problem.
Może to tylko skrót myślowy albo niedopowiedzenie z twojej strony - ale moim zdaniem, rozmowa może nie wystarczyć.

Chociaż zależy jeszcze, jak sformułujemy problem, co uznamy za problem który chcemy rozwiązać....
 
 
Felix
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 13:25   

[quote="hiacynta"]
Felix napisał/a:


Liczyłam, że rzucisz nazwą konkretnej metody - dla mnie to by rzeczywiście uwiarygadniało Twoje zarzuty wobec żony: no bo skoro znasz metodę, wiesz, jak analizować wyniki żoninych obserwacji, razem je interpretujecie, a mimo to żona odmawia współżycia, no rzeczywiście problem jest poważny. A tymczasem prawdopodobnie klasyka: jej płodność - jej sprawa.
Przy okazji: po co ten sarkazm? W końcu to metoda dla pary i tak naprawdę jako para jesteście płodni albo nie.


Metoda objawo termiczna.
Z kad stwierdzenie ze to klasyka? Jak mogę uczestniczyć w tej metodzie w analizie obserwacji? Jak zona ich nie zapisuje? Jak mam badać śluz (bez współpracy i zgody zony)? Jak mam badać szyjkę macicy? Jak mam mierzyć temperaturę o stałej porze W ciagu dnia? Przeciez to ni będzie miarodajne.
Może inaczej. Ja bez informacji i współpracy zony nie mogę stosować tej metody.
Ale zona bez mojej może. Może jedynie mnie dopuścić do wspołudzialu ale jesli tylko chce.

Nie mając dostępu do danych metoda może być takim doskonałym "bólem głowy" z ktorym nie da się dyskutować.
Na bol głowy może pomóc tabletka 😉 a tu nic nie pomoże.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 13:34   

Felix napisał/a:
tiliana napisał/a:
Popełniacie, panowie, jeden zasadniczy błąd logiczny.
Uznajecie, że sfera współżycia to coś, co do czego można podjąć decyzję i się dogadać. A to nie do końca tak jest.
Dogadać to sie można co do tego, gdzie pojechać na wakacje albo jak gospodarować budżetem domowym. Współżycie i intymność to zupełnie inna sfera ;/


To ciekawe co piszesz. Możesz to rozwinąć? Jak to wygląda z kobiecego punktu widzenia? Może masz racje a ja popełniam katastrofalny błąd myślowy.


Oczywiście :)
I myślę, ze to nie tylko kobiecy punkt widzenia... tylko mężczyźni mają zwykle mniej doświadczeń związanych z tym, że nie są zaspokajane przez was potrzeby seksualne drugiej strony, stąd problem z zobaczeniem w tym twojej żony.

Wracając do mojego poprzedniego posta - problem można sformułować na kilka sposobów.
"Żona unika współżycia, moje potrzeby nie są zaspokajane." To jest ten problem, który wyczytałam z twoich wypowiedzi. To jest problem, którego nie powinno się w żadnym wypadku lekceważyć, bo jeśli nie zostanie rozwiazany, będzie rzutował na całość waszej relacji.
Ale jest jeszcze druga strona. Twoja żona ma problem z podjęciem współżycia. Z tego co piszesz, to nie jest z jej strony złośliwość, że odmawia współżycia, a tylko objaw tego, z czym ona się zmaga, JEJ bólu, strachu, JEJ problemu.

Te dwie strony medalu przekłądaja sie na wasz wspólny problem.

Jeżeli będziesz chciał rozwiązać swój problem, ten pierwszy, przez rozmowę, to raczej sie nie uda. Owszem, twoja żona może pójść na kompromis i zmuszać się do zaakceptowanej, umówionej wcześniej częstotliwości współżycia w dniach niepłodnych. Ale czy naprawdę chodzi ci o to, zeby się zmuszała? Znowu - w dłuższej perspektywie doprowadzi to do jeszcze większej niechęci z jej strony i do gorszych waszych relacji.
Dodatkowo, naleganie na współżycie "bo ja mam potrzeby" powoduje u kobiety okropne poczucie, że jest traktowana przedmiotowo, że jest używana do rozładowania napięcia przez mężczyznę - a chyba nie o to tak naprawdę chodzi w pożyciu małżeńskim.

Jeśli zrezygnujesz z naciskania na nią, twój problem może pozostać nierozwiązany. Dlatego napisałam wcześniej, ze dialog może nie wystarczyć. Rozumiesz?

Moim zdaniem, możesz rozmawiać z żoną na ten temat, ale przyjmując postawę pełną troski o JEJ problem, który leży u podstaw jej niechęci do współżycia.
 
 
Felix
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 16:10   

[quote="tiliana"][quote="Felix"]
tiliana napisał/a:
Popełniacie, panowie, jeden zasadniczy błąd logiczny.
.

Tiliana prosze o kontakt poza forum. Napisze wiecej szczegółów.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 17:34   

Felix napisał/a:
tiliana napisał/a:
Popełniacie, panowie, jeden zasadniczy błąd logiczny.
Uznajecie, że sfera współżycia to coś, co do czego można podjąć decyzję i się dogadać. A to nie do końca tak jest.
Dogadać to sie można co do tego, gdzie pojechać na wakacje albo jak gospodarować budżetem domowym. Współżycie i intymność to zupełnie inna sfera ;/


To ciekawe co piszesz. Możesz to rozwinąć? Jak to wygląda z kobiecego punktu widzenia? Może masz racje a ja popełniam katastrofalny błąd myślowy.

Felix, tak naprawdę to Twoje pytanie brzmi :
- "Dlaczego żonę zaczęła boleć głowa ?"

Odpowiedzi może być wiele, od najbardziej niemiłych dla Ciebie.... tykających się przyczyn wyboru Ciebie na męża, jej samoceny swojej "wartości rynkowej" i w efekcie "bólu głowy po ślubie", aż po prozaiczne problemy zdrowotne, psychiczne żony. Mozesz znaleźć w internecie artykuły na ten temat.

Niestety prawdą jest też to, że jeżeli kobietę boli głowa przy mężu, to już wcale nie znaczy że będzie ją bolała przy kowalskim. Ale to temat na inną pogawędkę...

Oczywiście winę za ból głowy żony, zawsze ponosi mąż. :-/
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 17:58   

Felix napisał/a:
zenia1780 napisał/a:

Jednak może być również taka opcja, jaką omawia o. Adam Szustak w AKROBATYCE MAŁŻEŃSKIEJ
Polecam wysłuchać.


Na pewno A Szustak ma gadane ale niektóre jego poglądy stają w sprzeczności z nauczaniem Kościoła Katolickiego tym bardziej tradycyjnym. Choć jak widać wpisuje się w nowy tręd akceptacji związków niesakramentalnych.

Dawniej żaden kapłan nie doszukiwał by sie tam dobra Tylko kazał zakończyć związek i wracać do prawowitego małzonka lub żyć w samotności (celibacie)


Felix
, zrobisz jak zechcesz.
Jednak w tej konferencji jest podany, moim zdaniem, bardzo istotny ( o ile nie główny) powód kobiecego bólu głowy, który notabene, długo nieleczony, może doprowadzić do sytuacji podanej przez GregAna:

GregAN napisał/a:
Niestety prawdą jest też to, że jeżeli kobietę boli głowa przy mężu, to już wcale nie znaczy że będzie ją bolała przy kowalskim.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 18:06   

GregAN napisał/a:
Oczywiście winę za ból głowy żony, zawsze ponosi mąż.


Śmiałe stwierdzenie, rozumiem, że trochę wyolbrzymione i ironiczne....

A jednak ja bym chętnie to przedyskutowała.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 19:26   

zenia1780 napisał/a:
który notabene, długo nieleczony, może doprowadzić do sytuacji podanej przez GregAna:
GregAN napisał/a:

Niestety prawdą jest też to, że jeżeli kobietę boli głowa przy mężu, to już wcale nie znaczy że będzie ją bolała przy kowalskim.


:mrgreen:
zenia1780,
Za wyjątkiem sytuacji, kiedy ból głowy żony jest skutkiem, a nie przyczyną opieki kowalskiego.

Poza tym... zaniedbanie leczenia bólu głowy przez żonę , może prowadzić do pojawienia się kowalskiej... :cry:

tiliana napisał/a:
GregAN napisał/a:
Oczywiście winę za ból głowy żony, zawsze ponosi mąż.


Śmiałe stwierdzenie, rozumiem, że trochę wyolbrzymione i ironiczne....

A jednak ja bym chętnie to przedyskutowała.

Uważasz inaczej ? :shock:
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 19:59   

Pewnie, że uważam inaczej...

Owszem, w wielu przypadkach panowie mają na naszą ochotę na zbliżenia duży wpływ...
Ale w wielu przypadkach, to nie znaczy, ze zawsze. Może nawet nie w większości.

W końcu na kobietę oddziałują hormony, które mają bardzo duży wpływ na libido. dodatkowo możemy też mieć swoje zranienia, nerwice, lęki i inne problemy zniechęcające nas do współżycia w ogóle, niekoniecznie z tym konkretnym mężczyzną.

W końcu nawet tu na forum bywały dyskusje, gdzie było to poruszane...

A czasami kobiety wręcz używają seksu/jego braku jako środka manipulacji czy wręcz szantażu.

Naprawdę trudno u dorosłych ludzi o zdrowe podejście do seksu.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 22:35   

GregAN napisał/a:

:mrgreen:
zenia1780,
Za wyjątkiem sytuacji, kiedy ból głowy żony jest skutkiem, a nie przyczyną opieki kowalskiego.




Tak.
Jednak skutek opieki kowalskiego może wypływać również z nieznajomości kwestii omówionych we wspomnianej konferencji, dotyczących zarówno tej jak i każdej inny kwestii życia małżeńskiego.

GregAN napisał/a:

Poza tym... zaniedbanie leczenia bólu głowy przez żonę , może prowadzić do pojawienia się kowalskiej... :cry:


Niewątpliwie tak.
Jednak, jak mniemam, Felix, jest obecnie na etapie próby zrozumienia i naprawiania czegoś (a przynajmniej takiej chęci), a nie poszukiwania kowalskiej.
Mam nadzieję, ze jest również na etapie przyjęcia trudnych prawd.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4