Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Znalazłem to forum
Autor Wiadomość
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 20:06   

Gintaras napisał/a:
Tak więc skoro wszyscy specjaliści tak orzekli, to pozostaje mi jedno - tylko potępienie.
Gintaras napisał/a:
Poza tym po przeczytaniu świadectwa p. Glorii Polo, to i tak po moich czynach raczej nie spotka mnie nic innego jak potępienie,


Pamiętaj, że rezygnacja, trwanie w beznadzieji potępenia, braku przebaczenia są jednym ze środków złego by nas złamać.

Nie daj mu zadowolenia.

Mamy Rok Miłosierdzia Bożego, nie ma takiego grzechu którego Bóg by nie wybaczył widząc skruchę grzesznika, dążenie do poprawy, zadośćuczynienia krzywd.

Jesteś też dzieckiem Bożym, odrzuć z siebie piętno swoich grzechów i działaj na Chwałę Bożą.

Może to wzniosłe to co napisalem..ale taka jest prawda.
Nie daj się zmanipulować przez złego
bo ....wyjdzie na jego :lol:

Głowa do góry i do działania !
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 21:09   

Wasze wsparcie jest nieocenione,
za co z serca dziękuję,

aczkolwiek muszę się przyznać, że ...
- słabo ze mną
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 21:13   

Gintaras - jedna prosta zasada - z manipulacją się nie dyskutuje!

Jeśli uważasz, że w jakimś momencie żona manipuluje tobą, a robi to wyraźnie przez te wszystkie oskarżenia - po prostu powiedz "Nie zgadzam się z twoją opinią", "Uważam, ze nie masz racji" i kończysz rozmowę! Tłumaczy się winny - a przynajmniej jak tłumaczysz się, wyglądasz na winnego. Jeżeli w takiej sytuacji wchodzisz z żona w dyskusję, to dajesz sie wciągać w jej gierki. A w nie sie nie da grać w pojedynkę. Im mniej z tym dyskutujesz w tym momencie - tym lepiej. Wyrażasz swoje stanowisko i kończysz rozmowę. MASZ PRAWO do tego, żeby myśleć inaczej niż żona, do tego, zeby się przed nią nie tłumaczyć, do tego, żeby przerwać rozmowę. To raz.

Dwa - jak ci idzie lektura? Jakieś budujące wnioski NA TERAZ? Bo dałeś juz wyraz temu, ze widzisz swoje błędy z przeszłości - to dobrze, to pozwoli ich uniknąć w przyszłości. Ale równie ważne, jeśli nie ważniejsze jest to, czy znajdujesz w literaturze podpowiedzi co do tego, co robić w OBECNEJ sytuacji.
Więc jak?
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 21:31   

W pierwszym swoim poście napisałeś Gintaras:
Cytat:
Nie wiem co za siła mówiła mi, że moja żona jest kobietą, którą tak tylko naprawdę kocham, że to naprawdę kobieta z klasą, że z nikt mnie tak dobrze nie rozumiał, nikt mnie tak naprawdę tak nie pociągał, ani intelektualnie, ani w żaden inny sposób.


Gintaras, czy w dalszych postach piszesz aby o tej samej kobiecie, o Twojej żonie, matce Twojej córki?
Ta manipulująca, egzekwująca, wykorzystująca dziecko do swoich gierek, bezwzględna, skłonna posunąć się do kłamstw, oszczerstw, łącznie z wzywaniem policji by ta zupełnie bezpodstawnie założyła Ci niebieską kartę, chcąca wyrzucić Cię z Waszego mieszkania, a także pozbawić lub ograniczyć prawa rodzicielskie, obrzucająca Cię epitetami to ta sama kobieta która miała Cię rozumieć jak nikt inny?

Nie wiem Gintaras ale coś mi się nie zgadza. Czytam, czytam i nie widzę tutaj logicznej konsekwencji. Owszem były pewne trudności ale wszystko było w miarę ok., wszak budowaliście dom, czyli były wspólne plany. Aż tu nagle...i Ty nie wiesz dlaczego(?), co więcej nawet nie przeczuwasz, Twoja wcześniej wyrozumiała żona, która się modliła za Ciebie byś wrócił, która radziła się innych jak do Ciebie trafić, zamieniła się nieoczekiwanie w potwora? Mało tego zdołała zniechęcić do Ciebie Waszą córkę aż tak skutecznie że nawet ona podobno chce tego rozwodu.

Ty natomiast widząc co się święci, mimo że jak piszesz, odkąd wrócileś za przyzwoleniem żony do domu i nie masz sobie nic specjalnego do zarzucenia, nadającego się do wykorzystania przeciw Tobie, jesteś skłonny się wyprowadzić ...bo ona tego chce a Ty podobno nie masz nic do powiedzenia?

Mieszkasz nie w swoim mieszkaniu/domu? Do kogo on należy?

Parę razy powołujesz się na wykształcenie psychologiczne żony, sugerując że ona lepiej wie skoro jest psychologiem, ale w świetle jej "dokonań", które opisujesz w dalszej części nie wygląda na to by cokolwiek z tej wiedzy stosowała w relacji z najbliższymi. I tutaj nawet nie chodzi o wiedzę psychologiczną lecz o zwykłą ludzką przyzwoitość, której żona nie prezentuje jeśli wziąć za pewnik to co opisujesz.

Zastanawia mnie Twoje wycofanie i skonność by w obliczu tak daleko posuniętej żoniniej gry jednak ustąpić, tzn. wycofać się.
Bo jeśli czujesz się niewinny i widzisz tę przerażającą grę żony to kochający ojciec nie powinien w takiej właśnie sytuacji opuszczać swojego dziecka, nawet jeśli a może tym bardziej że ono jest teraz pod absolutnych wpływem manipulującej matki.

Zadaje sobie także pytanie czy jest możliwe by prawa osoba jaką ponoć wcześniej byłaTwoja żona zamieniła się w kogoś tak bezwzględnego? Skoro tak co było/jest impulsem do takiej niefortunnej zmiany żony? Czy taka metamorfoza jest możliwa z uwagi na poznanie kogoś innego i planowanie z nim życia oraz w związku z tym nagłą próbą eliminacji Ciebie z jej życia? Takie przypadki się zdarzają ale pytanie, czy Twój przypadek można pod to podciągnąć...jak myślisz?

Czy zatem sprawdziłeś ten wątek? Czy wykluczyłeś taką ewentualność?
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 21:39   

Szukam myślami punktu zaczepienia,
żeby zawrócić...
To tak na logikę, to wszystko się wie, że potępienie to droga donikąd, że warto żyć (tak szukam w mojej sytuacji - dla kogo i po co???),
i to co piszecie to najprawdziwsza prawda!

W niedziele przeczytałem świadectwo Glorii Polo. Lektura i refleksja nad sobą sprowadziły mnie do wniosku jak napisałem wyżej: - wieczne potępienie... Więc już i tak wszystko wiadomo więc jaki jest sens czegokolwiek?...
Wierzę w Miłosierdzie Boże, ale czy to co teraz jest propagowane - czy to nie jest czasem na potrzeby naszych czasów - że sprowadza się do tego że "nie martwcie się, Pan Jezus jest Miłosierny i wszystko przebaczy". Boję się czy to nie jest "spłycone" i opacznie tego nie rozumiemy?

I przyszła mi myśl - wydedukowana na podstawie lektury wymienionego wyżej świadectwa (pewnie idiotyczna i świadcząca o tym, że naprawdę jestem chory :-D ): jak już będzie po wszystkim to kiedyś będę tam (w krainie wiecznego potępienia) ze swoją teściową!!! - Pocieszenie słabe... (oczywiście żeby nie było, że ja znowu decyduję o losach dusz.... Absolutnie nie!!!, ona pewnie dostąpi miłosierdzia).
To chyba będę tam jednak - przynajmniej bez niej...
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 21:48   

Gintaras napisał/a:

Będę starał się wprowadzać wasze porady w życie, a za wszystkie jestem bardzo wdzięczny.


Zatem, jakie z porad tutaj otrzymanych JUŻ zdążyłeś zastosować/wprowadzić?
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 22:37   

Co do lektury,
to jak już rozpocząłem to czytam "granice w relacjach małżeńskich". Wnioski: błędy, błędy, niezrozumienie, błędy, niewłaściwa komunikacja, błędy... Alle teraz to nawet nie mam się z kim komunikować (ani żona ani córka nie chce kontaktu), aby próbować rozmawiać o choćby próbach podjęcia "prób" czegokolwiek.
W międzyczasie świadectwo jak wyżej - i moje wnioski jak wyżej.
Tak naprawdę to dopadła mnie rozpacz. Uświadomiłem sobie ostateczną stratę córki - a to jest w tym wszystkim najgorsze. Świadomość tego mnie paraliżuje. Ona traktuje mnie jak wroga, a obecny stan to wojna na wszystkich frontach. I to nie tylko z jej matką.
I nie radzę sobie z tym.

Tak w zasadzie to już mogę złożyć: Gratulacje zwycięstwa - jeszcze tylko wieniec - aby zwyciężczyni miała pewność wygranej.

Wiem że powinienem dążyć do dźwignięcia, tylko w tej sytuacji po co?
Skoro i tak nicość
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 22:44   

Jeżeli chodzi o wątek o który pyta Kenya - poznania kogoś innego, to nie twierdzę że ktoś jest czy kogoś nie ma. Nie zamierzam śledzić żony - napisałem szczerze to co mi powiedziała o jej zamiarach dotyczących wolności i układania jej życia, Może tylko po konsultacjach ze swoją mecenas została uświadomiona, że nie warto wchodzić w nowy związek cywilny jeśli rozwód będzie orzeczony z mojej winy. Bo wtedy pozbawiłaby się drogi do alimentów na siebie, a pieniążki się przydadzą przecież.

Kenya, wybacz ale sprawiasz wrażenie kogoś kto z zawodu (albo przynajmniej z zamiłowania) może być kimś... kto może wiedzieć o ludziach więcej niż jest w rzeczywistości - znam kogoś takiego nawet nie tylko z widzenia...
Zatem dla wyjaśnienia czegoś czego Ci brakuje w Twoich "konsekwencjach" lub ich braku, dodam tyle:
- mimo zamierzeń jakoś do tej pory żona nie miała rzeczywistych podstaw do tego aby założyć mi niebieską kartę, ale znam doświadczenie podobnych przypadków, że to wcale mnie musi być prawdziwych podstaw do założenia takiej procedury – często wystarczy oświadczenie KOBIETY, a teraz wiem że jak się uprze to do tego doprowadzi- czy słusznie czy nie to i tak nie będzie to nikogo obchodziło - a na potrzeby rozwodu jak znalazł; (Prawnicy mają to w katalogu podstawowych zaleceń przy sprawach rozwodowych);
- boję się jej szantaży i ewentualnych oskarżeń - bo nawet jak nie będą potwierdzone to stracę pracę, itd. I wcale nie muszą być to oskarżenia potwierdzone;
To też mój dom gdzie mieszkam – a cha jeszcze batalia o podział majątku – ale skoro i niebieska karta, potem art. 207 kk, brak pracy – to i domku nie będzie trzeba spłacać bo na poczet alimentów się policzy;
- o ile się nie mylę to nie pisałem, że nie mam nic sobie do zarzucenia - wręcz przeciwnie;

A impulsem do metamorfozy żony - oczywiście że byłem ja i moje złe zachowania...
Czy satysfakcjonująca odpowiedź?


Co do pytań o to, jakie porady już wprowadziłem – to też proszę się nie obrazić, ale też proszę czytać ze zrozumieniem, a nie to co chce się przeczytać. Ja wiem że nikt nie ma obowiązku czytania, ale jak się chce zadać pytanie to może jednak warto?
Dla dla tych co nie czytali tego co wyżej a ich to interesuje informuję: ROZPOCZĄŁEM LEKTURĘ PROPONOWANYCH NA FORUM KSIĄŻEK
Tak zupełnie bez obrazy, na marginesie to: Takie, wybiórcze postępowanie do złudzenia kogoś mi przypomina. I to nie tego kogoś w lustrze.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 22:55   

Gintaras napisał/a:
Ma poparcie siostry zakonnej z jednego z katolickich ośrodków (niepublicznych) pomocy rodzinie - która to siostra ma być świadkiem na sprawie rozwodowej!?.

Jeżeli siostra zakonna zamierza wystąpić w sądzie na rozprawie rozwodowej jako świadek, musi uzyskać zgodę siostry przełożonej na takie wystąpienie.
Jeżeli siostra przełożona zgodzi sią na taką aktywność pro-rozwodową możesz poinformowąć
o tym do przełożonej generalnej i biskupa diecezji odpowiedniej dla miejsca w którym jest ten klasztor.

Ponadto ta siostra pracuje w katolickim ośrodku pomocy rodzinie - takie ośrodki są pod opieką biskupa dicezalnego - możesz, a nawet powinieneś powiadomić o "katolickim" sposobie w jaki niosą pomoc w tym ośrodku "pomocy" rodzinie , wspierając dzialania anty-katolickie.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 23:04   

Gintaras napisał/a:
Tak zupełnie bez obrazy, na marginesie to: Takie, wybiórcze postępowanie do złudzenia kogoś mi przypomina. I to nie tego kogoś w lustrze

Gintaras,
czy Ty się aby sam za bardzo nie wkręcasz ?
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 23:16   

Pewnie się i wkręcam za bardzo,
dziękuję za wskazówkę
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 23:26   

A co do Siostry - świadka to może w takiej sytuacji ktoś ją popwstrzyma
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 23:31   

Gintaras napisał/a:
o ile się nie mylę to nie pisałem, że nie mam nic sobie do zarzucenia - wręcz przeciwnie;

Gintaras, moje sugestie dotyczą ewentualnego zarzutu dotyczącego ograniczenia praw rodzicielskich oraz założenia niebieskiej karty...nie zaś tego czy masz nieumiejętność komunikowania się z najbliższymi, co z resztą jest przypadłością wielu ludzi.
Mówimy o bardzo poważnych zarzutach których się obawiasz.
Skoro nie ma podstaw czego więc się obawiasz?
Gintaras napisał/a:
Jeżeli chodzi o wątek o który pyta Kenya - poznania kogoś innego, to nie twierdzę że ktoś jest czy kogoś nie ma. Nie zamierzam śledzić żony - napisałem szczerze to co mi powiedziała o jej zamiarach dotyczących wolności i układania jej życia

Ty napisałeś szczerze ale czy żona jest szczera? Bo jeśli jest KTOŚ kto zainicjował tę radykalną zmianę żony to w świetle tego Twoja sytuacja może wyglądać całkiem inaczej. Trochę dziwne że nie chcesz poznać prawdy.
Gintaras napisał/a:
Dla dla tych co nie czytali tego co wyżej a ich to interesuje informuję: ROZPOCZĄŁEM LEKTURĘ PROPONOWANYCH NA FORUM KSIĄŻEK

Myślałam że dysponujesz już jakimiś KONKRETNYMI wnioskami i być może już zechciałeś zastosować część przyswojonej wiedzy. Jednak widać że jesteś głównie na etapie użalania się nad sobą i biadolenia, zatem to jeszcze trochę potrwa ;-)
Gintaras napisał/a:
Tak zupełnie bez obrazy, na marginesie to:
Takie, wybiórcze postępowanie do złudzenia kogoś mi przypomina. I to nie tego kogoś w lustrze.

Widzę, że moje dociekania bardzo Cię irytują. Ciekawe dlaczego?
Próbuję zgłębić temat, nie wszystko wydaje się jasne ...czy to niewygodne dla Ciebie?

Mógłbyś wyjaśnić na czym polega wybiórczość mojego postępowania, jak to określiłeś?

A tak na marginesie, nie obrażam się. :-)
 
 
MareS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 23:56   

Gintaras chcę żebyś wiedział, że chcę pomóc ratować Ci małżeństwo i teraz nie mam zamiaru "walić Ci po oczach". Uważam, że powinieneś odpowiedzieć przede wszystkim sobie, czy nabroiłeś na tyle, żeby wyrzucać Cię z mieszkania. Ja uważam że nie. Nie powinieneś wyprowadzać się, powiedzieć to stanowczo i spokojnie żonie i nie dać się wciągać w dyskusję. Na tym etapie logiczne tłumaczenie żonie nic dobrego nie przyniesie, bo ona widzi tylko swoją subiektywną prawdę. I mówię to z własnego doświadczenia. Też mam dużo ba sumieniu wobec rodziny ale trwaliśmy. 2 lata temu żona wyprowadziła się. Walczyłem o małżeństwo i udało się żona wróciła do domu ale ... Po trzech tygodniach znów wojna. I to ja byłem ten zły, agresywny, hazardzista, który znęcał się nad żoną psychicznie. Oczywiście zażądała mojej wyprowadzki. Na dodatek powiem, że moja żona jest we wspólnocie katolickiej i bierze udział w 12 krokach na Sycharze. Oczywiście dla wszystkich to ja byłem ten zły, który tylko udawał wiarę w Boga aby nią manipulować a ona chciała "naprawiać" małżeństwo. Rok temu we wrześniu zakomunikowała mi, że rozmawiała z księdzem i nasze małżeństwo jest nie ważne. Mając fałszywe poczucie winy chciałem się wyprowadzić ale prowadzące w mojej grupie 12 krokowej przekonały mnie abym tego nie robił. Ja zostałem a żona wyprowadziła się. Powiem tylko tyle, że 1 rok ( od powrotu żony do jej ponownej wyprowadzki) był najgorszym okresem mojego życia. Wyzwiska, szantaże, obwinianie, obelgi i przekleństwa z jej strony były na porządku dziennym. Wielkanoc w poprzednim roku spędziłem samotnie z synami (mamy 4 dzieci - 2 synów i 2 córki), bo w Wielką Sobotę żona pokłóciła się ze starszą córką (studiuje w innym mieście), więc córka zabrała młodszą siostrę i pojechała do siebie. A żona o 16 zakomunikowała mi, że o 18 wychodzi i wróci dopiero za 2 dni.
21 września tego roku była nasza 25 rocznica ślubu i w tym dniu odebrałem pozew rozwodowy a pierwsza rozprawa jest 18 października w dniu urodzin naszego najstarszego syna. Dopiero teraz znajomi mi uwierzyli, bo żona popełniła jeden błąd. W pozwie napisała, że nie dostaje ode mnie żadnych pieniędzy a prawda jest taka, że żona ma na utrzymaniu młodszą córkę a ja młodszego syna, który studiuje, i zawsze jak mnie prosiła o pieniądze na córkę (przez cały rok zebrało się udokumentowanych wydatków na 3 tys zł) to nigdy jej nie odmówiłem.

Gintaras nie poddawaj się. Zaciśnij zęby i bądź gotowy na razy od żony. Jak będzie Ci ciężko to idź i poskarż się Bogu. Jemu możesz wszystko powiedzieć i on nigdy Ci nie powie "spadaj".
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5