Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Znalazłem to forum
Autor Wiadomość
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-25, 10:08   

Mój mąż też wmawiał mi, że jestem ta zła.
Emocjonlanie bardzo cierpiałam, ale resztka rozsądku podpowiadała mi, że przecież nie ma ludzi tylko złych i tylko dobrych. Dzięki pracy na "12 krokach" udało mi się oddzielić to, co jest w porządku od tego, co trzeba naprawiać w moim zachowaniu. To "uporządkowanie" dało mi poczucie spokoju. Wiedziałam, z czym mam się zmierzyć. Do tego czasu czułam zamieszanie, niepokój, miałam bardzo niskie poczucie własnej wartości.
Jak zaczniesz pracę nad sobą to ujrzysz Prawdę o sobie. Ja czytałam, słuchała, robiłam notatki, dużo rozmawiałam z ludźmi z Sycharu przez telefon- każdy dzień przynosił coś nowego. Najwięcej dał mi kontakt z ludźmi- nawet samo słuchanie.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-25, 11:08   

Gintaras, a jak próbowałeś budować relację z córką poza chęcią wspólnego wykonywania prac domowych?
Jak według ciebie wygląda dobra relacja z dzieckiem? Ze swoim dzieckiem tak ogólnie i trochę bardziej szczegółowo - z dziewczynką w wieku twojej córki?
 
 
Gintaras
[Usunięty]

  Wysłany: 2016-09-25, 13:22   

Relacje z córką próbowałem budować w sposób normalny - tak jak to ja rozumiem i rozumiałem.
Nie tylko w trakcie prób nauczenia prac domowych.
Ja też lubiłem i lubię z nią po prostu przebywać, rozmawiać na rożne tematy - nie narzucałem tematów, rozmawialiśmy o jej szkole, o jej zainteresowaniach, o filmach z telewizji. Chodziliśmy na rower, na spacery, razem odrabialiśmy lekcje. Wygłupialiśmy się. Niestety rzadko było to sam na sam, o czym już pisałem. Zdarzało się, że nawet kilka razy - ja tylko z nią, sami - byliśmy w jej ulubionych galeriach handlowych, aby pokazać, że można do nich pójść ale nie robić z tego rytuału. Bywaliśmy w kinie. Tak, jak mi się wydaje, w normalnej rodzinie.
Oczywiście to trwało do momentu, kiedy żona ogłosiła kategoryczną decyzję o rozwodzie. Wtedy w zasadzie córka momentalnie zaczęła traktować mnie, tak jak żona.

Teraz mam wrażenie - nie wiem jak to nazwać, ale córka postępuje tak, jakby miała jakieś totalne poczucie lojalności wobec żony. Jak bywały chwile, gdy córka zamieniała ze mną w miarę normalnie kilka słów, to zaraz po tym zaczynała mówić do żony: "przepraszam".

Teraz żona agresywnie - oczywiście w obecności córki, zaczęła znowu dopytywać się, kiedy się wyprowadzam z domu - pomimo, że to już zostało ustalone wcześniej (nie chcę eskalacji konfliktu i dalszych cyrków ze strony żony, kiedy zacznie wprowadzać swój plan B - policja, niebieska karta, oskarżenia którymi mnie szantażowała i szantażuje jeśli nie zgodzę się na rozwód!). Jak powiedziałem, że przecież wie - bo jest to ustalone, a jak chce porozmawiać to niech to zrobi ze mną bez córki - to żona ponownie zaczęła powtarzać przy córce, że musi mieć pewność i świadka, żebym się nie wyparł. I znowu powtarzała przy córce, że oczywiście robi to wszystko po to, żeby chronić córkę.
Nie wiem tylko, kto ochronni córkę przed postępowaniem jej matki. I jak córka, mając taki przykład, zbuduje swoje relacje z ludźmi, kiedy będzie już dorosła?!
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-25, 13:33   

Wybacz Gintaras, ale Twoja żona to ciągle jeszcze duże dziecko. Niestety DDRR. Gierki, które maja za zadanie ustalić to, co ona sobie życzy.
Niestety chyba musisz grać w jej grę. Ja bym na Twoim miejscu też miał "świadka". Ja bym nagrywał jej wypowiedzi.
I ona jest psychologiem? :shock:
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-25, 14:07   

Niestety, nie ma innego wyjścia,
Nie wiem tylko, czy to nie jest za późno.
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-25, 14:22   

Dziś wpadła mi w ręce książka "Od złudzenia do prawdy" - świadectwo p. Glorii Polo.
Nie mogłem się oprzeć by zajrzeć do treści.
Jest tam m. in. o sakramencie małżeństwa, czczeniu rodziców i o cudzołożeniu. Naprawdę warto przeczytać. Oczywiście warto przeczytać całą :-)
Można oczywiście również w internecie - wystarczy wpisać w wyszukiwarce tytuł i autorkę.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-26, 11:27   

Gintaras napisał/a:
Teraz mam wrażenie - nie wiem jak to nazwać, ale córka postępuje tak, jakby miała jakieś totalne poczucie lojalności wobec żony. Jak bywały chwile, gdy córka zamieniała ze mną w miarę normalnie kilka słów, to zaraz po tym zaczynała mówić do żony: "przepraszam".

Prawdopodobnie masz rację i dokładnie o to chodzi.
Nie obwiniaj o to córki. To jej matka robi coś złego, i krzywdę małej, nastawiając ją tak radykalnie przeciw tobie. A córka jest jeszcze dzieckiem. Najprawdopodobniej za kilka lat zauważy, co jej matka właściwie robi... Tu - zalecałabym cierpliwość. Traktuj córkę sprawiedliwie, i, na tyle, na ile się da w tej sytuacji - normalnie i z czułością... Tak, jak wcześniej.

Gintaras napisał/a:
Teraz żona agresywnie - oczywiście w obecności córki, zaczęła znowu dopytywać się, kiedy się wyprowadzam z domu - pomimo, że to już zostało ustalone wcześniej (nie chcę eskalacji konfliktu i dalszych cyrków ze strony żony, kiedy zacznie wprowadzać swój plan B - policja, niebieska karta, oskarżenia którymi mnie szantażowała i szantażuje jeśli nie zgodzę się na rozwód!). Jak powiedziałem, że przecież wie - bo jest to ustalone, a jak chce porozmawiać to niech to zrobi ze mną bez córki - to żona ponownie zaczęła powtarzać przy córce, że musi mieć pewność i świadka, żebym się nie wyparł. I znowu powtarzała przy córce, że oczywiście robi to wszystko po to, żeby chronić córkę.

Zgadzam się z Jackiem, żeby takie sytuacje nagrywać. Nawet ostentacyjnie. Możesz powiedzieć żonie, że będzie miała coś lepszego niż świadka, bo będzie nagranie.

Alternatywnie, jak chcesz ochronić córkę przed takimi sytuacjami - wystarczy postawić sprawę jasno, że córka to nie jest dobry świadek do takich rozmów i że jak żona chce, to porozmawiacie na ten temat przy teściowej. Jeżeli żona będzie dalej naciskać na rozmowę przy córce - możesz zwyczajnie powiedzieć, że nie będziesz o takich rzeczach rozmawiał przy dziecku - i wyjść, natychmiast. To jest zdrowe postawienie granicy, która ochroni nie tylko ciebie, ale przede wszystkim wasze dziecko.

Spróbuj przypomnieć sobie jeszcze kilka takich sytuacji, w których dobro twojej córki było, twoim zdaniem, zagrożone przez to, jak żona ciebie traktuje i pomyśl, jak mogłeś w tych sytuacjach zareagować tak, zeby to było optymalne rozwiązanie. W ten sposób przygotujesz się do kolejnych takich sytuacji i będziesz miał lepsze pojęcie co zrobić.
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-26, 17:38   

Będę starał się wprowadzać wasze porady w życie, a za wszystkie jestem bardzo wdzięczny. I na pewno proszę o dalsze wsparcie.

Bardzo mnie boli, chyba najbardziej boli w tym wszystkim sytuacja z córką, bo bez niej tak naprawdę nic nie ma sensu...
Wiem, że byłem tym rodzicem, który wymagał, zwracał uwagę, i pewnie córka woli sposób wychowywania przez matkę.
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 15:56   

Dziś - tym razem w e-mailu, kolejny raz żona pyta mnie kiedy się wyprowadzam - bo chce aby córka na to nie patrzyła i chce jej zaoszczędzić emocji. Dziwna sprawa, bo termin zna doskonale i nie uległ zmianie. Z tymi emocjami córki, to chyba dobrze, ale mając na uwadze zachowania z ostatniej niedzieli, kiedy to przy rozmowie na ten sam temat był jej potrzebny świadek - przeczuwam, że to wcale może nie chodzić o emocje córki. Podejrzewam, że odpowiedź pisemna ma raczej służyć jako dowód w sprawie rozwodowej. Grunt to dobry mecenas - żony.

Szczerze mówiąc to chyba nie dam sobie rady z tym ciągłym nękaniem mnie przez żonę, według mnie to jest właśnie przykład znęcania się przez żonę nade mną - w sposób perfidny i przemyślany. Oczywiście zasłaniając się dobrem małoletniej córki.
Boże błagam uratuj, córkę

Poza tym po przeczytaniu świadectwa p. Glorii Polo, to i tak po moich czynach raczej nie spotka mnie nic innego jak potępienie,
Wszystko układa się w jedną całość
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 16:59   

Gintaras napisał/a:
Dziś - tym razem w e-mailu, kolejny raz żona pyta mnie kiedy się wyprowadzam - bo chce aby córka na to nie patrzyła i chce jej zaoszczędzić emocji. Dziwna sprawa, bo termin zna doskonale i nie uległ zmianie. Z tymi emocjami córki, to chyba dobrze, ale mając na uwadze zachowania z ostatniej niedzieli, kiedy to przy rozmowie na ten sam temat był jej potrzebny świadek - przeczuwam, że to wcale może nie chodzić o emocje córki. Podejrzewam, że odpowiedź pisemna ma raczej służyć jako dowód w sprawie rozwodowej.

no dobrze, ale jako czyj dowód w sprawie ?

masz piękną okazję wypowiedzieć sie w duchu miłości, troski o rodzinę, przekonania ze możecie przezwycięzyć kryzys, przedstawić propozycje naprawy itd.
Twoja pozytywna, konstruktywna odpowiedź bedzie Twoim dowodem w sprawie...

Twoja wyprowadzka - to żądanie które działa na niekorzyść żony...
To ona chce Ciebie pozbawić prawa ale i obowiązku do opieki nad rodzina w miejscu jej zamieszkania ( wynika z KRiO) , nie musisz godzić się na te żądanie, nie jest władna zdjąć z Ciebie ciążącego na Tobie obowiązku który nakłada na Ciebie KRiO.

Możesz np. w celu uniknięcia eskalacji konfliktu zgodzić się na czasową wyprowadzkę, ale przy uzgodnionych, zaakceptowanych przez żonę form sprawowania przez Ciebie opieki nad rodziną.
Możesz poprosić ją w odpowiedzi na mail, by je zaproponowała.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 17:29   

Gintaras,
Obserwując determinację, pośpiech żony w dążenia do uzyskania rozwodu, szukanie "haków " na Ciebie w przypadku Twojego oporu wobec rozwodu, skłaniam się ku myśli czy przypadkiem działania nie wynikają z powodu który ma... męskie oblicze, bynajmniej nie Twoje.

Pisałeś że jest "zagorzalą katoliczką", jako taka dażylaby co najwyżej do separacji, rozwód nie byłby jej do niczego potrzebny.
Jednak chce rozwodu, widocznie do czegoś jest jej potrzebny, bynajmniej nie w celu bycia "zagorzalą katoliczką "

Możesz w mail prosić o czas na naprawę, tak by zgodnie z zasadami, swiatopogladem który wspólnie wyznajecie podjąć pracę nad uzdrowieniem małżeństwa, pod kierownictwem przewodnika duchowego, wspólnie opracowanego planu działań - rekolekcji, warsztatów małżeńskich i w efekcie znaleźć sposób na pojednanie zgodne z witam katolicka.
Możesz przytoczyć działania które już podjales w celu pracy nad sobą.

Zły wiele zdzialał w Waszym małżeństwie.
Najpierw z Tobą, teraz opanował żonę.
Poproś by nie dala mu powodów do dalszego triumfu, zadowolenia.
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 19:20   

Niestety,
już proponowałem podobne rozwiązania żonie, błagałem o pojednanie, również drogą e-mailową, na próżno. W ogóle nie chce o tym słyszeć.
Pisałem już chyba że był pozew - wszystko z mojej winy. Nawet ograniczenie praw rodzicielskich - jakby przepisane z wyroku w sprawie rozwodu jej rodziców (kiedyś dawno temu mi pokazywała) .
O separacji nie chce słyszeć. Wcześniej oskarżała mnie o bezpłodność przez moje zdrady - robiłem badania, które wyszły ok.
Podczas jednej z rozmów (wcześniej) powiedziała, że chce sobie jeszcze ułożyć życie i mieć jeszcze jedno dziecko - ale nie ze mną. Rozmowa oczywiście przy córce - jak ja nawet prosiłem by wyszła, to ona "może robić co chce" (jakbym okazał stanowczość to pewnie byłaby interwencja policji), a matka nie reagowała. Ja wtedy w desperacji powiedziałem do córki - że nie wykluczone że będziesz kopciuszkiem (mój kardynalny błąd - popełniony w złości i z bezsilności - co niczego nie usprawiedliwia!!!). Do żony wtedy powiedziałem, że nie zostanie zbawiona żyjąc z kimś innym w grzechu ciężkim. No i awantura na całego, że to ja znowu robię źle. A takie budowanie relacji córki do ojca - mówiąc o takich sprawach przy dziecku przez żonę było w porządku? Potem poleciała do swojego księdza (który dawał nam ślub - zresztą kolega teściowej), który jej powiedział, że to nie ja będę decydował, kto będzie zbawiony. Złośliwy jestem - ale Ameryki nie odkrył, ani dla siebie ani nawet dla mnie - ale jak ja śmiałem się w ogóle odzywać w takich sprawach!!! - taki nikt jak ja, przecież nie ma prawa się wypowiadać w takich kwestiach...

A co do tego że może być ktoś inny, o czym piszesz GregAN, to słyszałem już podobne głosy od kilku ludzi, którym zwierzyłem się z sytuacji i zachowań żony. Nawet proboszcz mojej parafii, z którym rozmawiałem wskazał to jako jedną z możliwości. Nie popierał on (Panu Bogu dziękować) rozwodu i przekazał naukę Kościoła - jaką znajduję głoszoną w SYCHARZE.
Może i czeka już ktoś w "poczekalni". A niech tam, jeszcze pewnie moimi alimentami będą spłacać dom (póki co wspólny z żoną), kiedy już mi go całkowicie zabiorą. Wszystkiego najlepszego życzę.

Tak ogólnie to bezsilność, złość i nędza - ot i cały ja.

Poza tym - wg żony - to ja jestem opanowany przez złego i to on mną kieruje - żona ciągle mi to powtarzała w ostatnim czasie (gdy jeszcze się odzywała).
Co do wspólnego zamieszkania, to proponowałem nawet czasowe odgrodzenie części domu - tak by nie wchodzić jej w drogę. Protest i zero możliwości!!! - stwierdziła, że ona musi czuć się wolna!
Szantażuje mnie oskarżeniami o znęcanie, kiedy ja tego nie robiłem. Pomyliła zawody, jak trzeba to wygląda jakby ja walec przejechał - ale jest specjalistką w wiedzy na temat emocji itp. Na jednym z pogrzebów, tak się zatraciła w symulowaniu, że wszyscy myśleli, że to ona zaraz będzie umierać z żałoby - a tak naprawdę nie miała żadnego związku emocjonalnego z osobą zmarłą. I co Sąd jej nie da wiary - zagra taką pokrzywdzoną i zadręczoną przez znęcacza się nad rodziną!!!

Ona jak twierdzi zrobiła wszystko co mogła. I Bóg i wszyscy Święci wiedza jak ją skrzywdziłem (tu tez Ameryki nie odkryła), i wszyscy wiedzą kto mną kieruje. Ma poparcie siostry zakonnej z jednego z katolickich ośrodków (niepublicznych) pomocy rodzinie - która to siostra ma być świadkiem na sprawie rozwodowej!?. Ma poparcie księdza który udzielał nam ślubu. Więc jak ja nie mogę być tym złym!?.
Żona, jak jeszcze rozmawiała, to powtarzała, że wszystko zobaczę w swojej "księdze życia" - jak mi będzie pozwolone, to na pewno zobaczę - to chyba oczywiste.
Tak więc skoro wszyscy specjaliści tak orzekli, to pozostaje mi jedno - tylko potępienie.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 19:33   

To Twoje zycie, ale wyprowadzka zazwyczaj oznacza początek konca.
Pamiętaj, ze do kłótni potrzebne sa dwie osoby, jeśli bez względu na zachowanie zony bedziesz spokojny, nie bedzie to kłótnia.
Poza tym, podpisuje sie pod tym co napisał gregAN. Rowniez jeśli chodzi o podejrzewanie, ze kryje sie za tym kowalski.

Nie daj soba manipulować w imię łatwiejszej drogi i świetego spokoju. Zwłaszcza, ze cokolwiek próbuje Ci wmówić zona, nie chodzi tylko o Was ale o dobro Waszej córki. :-/
Poza tym, jeśli tego nie robiłeś, poczytaj o tym, jakie konsekwencje rozwodu sa ponoszone przez dzieci.
I nie bój sie o tym głośno mowić. Głośno w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-27, 19:55   

Rozumiem to wszystko,
I wszystko się zgadza.
Ale jak widzicie - co ja mam do powiedzenia??? Jak ja robiłem wszystko źle!!! a to żona jest specjalistką w tych sprawach posiada wyłączność na mądrość, wiedzę i prawdę absolutną. Konsekwencje, a raczej ich początek już widać po naszej córce. Piszecie, że z czasem córka zrozumie i może zmieni do mnie nastawienie. Pewnie macie doświadczenie w tym zakresie. Jednak słyszałem też i głosy, że może być też wręcz przeciwnie - jeszcze gorzej. Czas pokaże. Mam też świadomość, że córka - jeśli będzie w jakimś związku kiedy dorośnie, to jej zachowanie może wyglądać (z dużą dozą prawdopodobieństwa - graniczącą prawie z pewnością) - podobnie jak zachowanie jej matki.

Niedługo to już nic nie będę mówił. I to może zakończy konflikt. Pieniądze będą dla żony - tylko czy nie będzie za mało... Choć pewnie nawet i później będzie gadane jaki to zły i niegodziwy ojciec.

Mam za swoje, wiem! I co mi się należy, to się należy.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5