Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Znalazłem to forum
Autor Wiadomość
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-21, 21:00   

Gintaras napisał/a:
Także jakby ktoś uznał, to proszę jechać dowoli. Przyjmuję wszystko


Gintras

Tu nie chodzi, żeby się po Tobie dobrze przejechać.
Tu chodzi tylko o to, żebyś Ty mógł sobie lepiej uświadomić swoją sytuację i żebyś z tego wyciągnął właściwe wnioski.
Zdrada jest straszną rzeczą. Dewastuje psychikę człowieka. Przestaje się on czuć wartościowy. Sam zaczyna być zerem w swoich oczach. Ale to nie wszystko. Potem dochodzi złość osoby skrzywdzonej. Jej chęć wzięcia rewanżu na krzywdzicielu. I to jest druga fala niszcząca osobę skrzywdzoną - nienawiść.
Wiele osób mówi o przebaczeniu. Ale to przebaczenie jest bardzo trudne. Pozostaje skaza. Porównam to do pięknego szklanego wazonu. Gdy jest on nowy, to pięknie wygląda. Takie jest nowe małżeństwo. Zdrada powoduje rozbicie tego wazonu. Ponowne zejście się, to jest posklejanie tego wazonu. Widać różnicę? Jak byś nie starał, to widać miejsca sklejenia. Teraz ważne jest, żeby tak się przyzwyczaić do obecnego wyglądu wazonu, żeby przestać zauważać te skazy. Da się? Oczywiście, ale trzeba się nad tym pomęczyć. Podobnie jest w kontaktach z osobami z wyraźną skazą na ciele (np. jakaś paskudna skaza na twarzy). Początkowo nie potrafimy spojrzeć prosto na taką osobę. Potem patrzymy zbyt wyraźnie. Dopiero po jakimś czasie przyzwyczajamy się i ten element przestaje nam przeszkadzać. Ale to ileś czasu trwa. Trzeba nad sobą popracować.

Czy Wy dobrze popracowaliście nad Twoją zdradą? Czy Ty pozwoliłeś aby Twoja żona uwierzyła, że to był ostatni raz? Czy dałeś jej pewność swojego zachowania? Czy pokazałeś, że żałujesz tego? Żal krzywdziciela pomaga skrzywdzonemu łatwiej przebaczyć i to przebaczyć do końca. A czy Twoja żona potrafiła zapomnieć?

Jak widzisz pytań jest wiele. Jest to obszar do pracy nad sobą.

Polecę Ci kilka książek, które omawiają te problemy:
Jacek Pulikowski, Warto naprawić małżeństwo, Inicjatywa Wydawnicza „Jerozolima”, Poznań 2008
Gary Chapman, Jak ocalić małżeństwo. Rozwiązania, które przynosi miłość, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006
Gary Chapman, Małżeństwo w separacji. Jeszcze jest nadzieja na uzdrowienie związku, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006
Jerzy Grzybowski, Małżeńskie temperamenty, Wydawnictwo M, Kraków 2007
Jerzy Grzybowski, Romans, zdrada i co dalej, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2009
Mieczysław Guzewicz, Małżeństwo na krawędzi. Jak ustrzec się zdrady i rozwodu, Wydawnictwo POMOC, Częstochowa 2014

No i nasz alfabet:
Gary Chapman, 5 języków miłości
James C. Dobson, Miłość potrzebuje stanowczości, Vacatio, Warszawa 2015
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-21, 21:05   

Dziękuję
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 09:53   

Gintaras piszesz m.in:
Cytat:
Tak w ogóle to jeszcze jestem nieprzystosowany społecznie, nieokrzesany, chamski, niepachnący, jestem przemocowcem, kłamcą, leniem i w ogóle samo zło, taki prostak, taki nikt i takie zero, dno dna. Także jakby ktoś uznał, to proszę jechać dowoli. Przyjmuję wszystko

Nie masz dobrego mniemania o sobie, prawda? Twoje poczucie wartości własnej jest znikome.

Nawet jeśli w tych słowach jest trochę przekory i pozowanej zgody na to czym bywasz obrzucany np. przez żonę lub innych to jednak takie deklaracje wiele mówią o Twoim postrzeganiu świata i siebie. Jeśli sam o sobie myślisz źle, nie jest zaskakujące że inni myślą podobnie lub nawet gorzej.

Nie wiem na ile się z tym wszystkim co Tobie się zarzuca identyfikujesz a na ile to bezsilność każe Ci uznać, że pewnie inni "mają rację" ale wiem jedno, że taka postawa nie jest właściwym punktem wyjścia do korzystnych zmian. Wygląda na to, że przy okazji kiedy inni mają takie zdanie o Tobie, jednocześnie sam siebie utwierdzasz w przekonaniu, że taki oto jesteś i nic się z tym nie da zrobić. Jest to w pewnym stopniu, pozornie, pójście na łatwiznę ale tak naprawdę to największy balast jaki sam sobie stawiasz na drodze do samorozwoju.

Nie chcę analizować dogłębnie tego co napisałaś choć jest tam wiele materiału do którego można by się odnieść, lecz na tym etapie kiedy Twoja samoocena sięga zeru, w moim odczuciu nie podźwigniesz tego by się z tym zmierzyć.

Gintaras, jest rzeczą absolutnie kluczową dla Ciebie teraz skupić się na ratowaniu siebie, nakierowaniu siebie na właściwą drogę. W tym zawierają się zmiany schematów myślowych które wymagają korekty oraz, co jest absolutnie niezbędne , podniesienie samooceny.
To będzie wymagało wiele pracy ale ta na pewno się przełoży na wszystkie relacje jakie zechcesz utworzyć a co za tym idzie, na Twoje samopoczucie.

Z tego co piszesz wnioskuję, że Twoje poszukiwania poza małżeństwem głównie miały źródło w Twoich osobistych deficytach a te desperacko domagały się uzupełnienia. Nie była to właściwa droga o czym się przekonałeś, wielu ludzi zostało przy tym zranionych nie wykluczając przy tym Ciebie.

Nie naprawisz małżeństwa jeśli nie zaczniesz tej pracy naprawczej od siebie. Naprawiony i lepszy Ty, będziesz miał o wiele większy potencjał by wpłynąć na sytuację Twojej rodziny.
Póki co, mimo że pragniesz zmian, nie dysponujesz stosownymi narzędziami by wzmocnić siebie i całą Twoją rodzinę.

Owszem zrobiłeś wiele złego ale ostatecznie to Cię nie piętnuje na całe życie.
Masz prawo do rozpoczęcia nowego lepszego życia, na innych warunkach, uczciwie i z miłością. Zawróciłeś lub zostałeś zawrócony ze złej drogi ale całość rewitalizacji nie dokona się bez Twojego, Waszego udziału - wkład własny jest niezbędny. Obawiam się jednak że nie bardzo wiesz/wiecie jak się do tego zabrać by przy tej okazji nie poranić się jeszcze bardziej.

Potrzebujesz naprawdę mocnego wsparcia, bez niego trudno będzie Ci się podźwignąć.
Rozważ to proszę i nie poddawaj się. Masz potencjał tylko jeszcze nie jesteś jego świadomy.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 10:19   

twardy napisał/a:
kenya napisał/a:
Zatem jak ubiegałeś się o względy innej kobiety skoro nie potrafisz "czarować" słówkami i gestami?
Da się uwieść kobietę bez tej podstawowej umiejętności?


:shock:
Kenya, czy Ty naprawdę uważasz, że uwieść kobietę można wyłącznie "czarując" słówkami i gestami?
Czyli trzeba "grać" kogoś innego niż się jest w rzeczywistości?
Czy dobrze Cię zrozumiałem?


Twardy, oczywiście nie uważam że kobietę można uwieść wyłącznie "czarując" słówkami i gestami. To wielkie uproszczenie, które nie odkrywa niezmiernie złożonej prawdy o uwodzeniu, zdobywaniu, wchodzeniu w relacje, czy zakochaniu, lecz nakreśla tylko jej namiastkę. Jednocześnie z moich obserwacji wynika że jest to częsty sposób, który działa na wiele kobiet. Wszak kobiety, zwłaszcza te niedoświadczone lub desperacko spragnione relacji (tu się posłużę stereotypem) "zakochują się przez uszy", podczas gdy mężczyźni jednak bardziej cenią obraz który widzą.

Odnośnie "grania kogoś innego". Sprawa wygląda tak, że w czasie zalotów wszyscy bez wyjątku, mniej lub bardziej świadomie ubieramy się w bardziej kolorowe piórka - wybacz porównanie do świata zwierzęcego. ;-) To atawizm. Nie znaczy że udajemy kogoś kim nie jesteśmy ale raczej że na tym etapie zapodajemy komuś głównie tę lepszą wersję nas...
Zaloty sprawiają że czujemy się faktycznie lepsi, zapominamy o naszej mrocznej stronie, nie widzimy powodu na jej eksponowanie gdyż wierzymy że tak pięknie będzie zawsze.

Uwodzenie jako świadoma, przebiegła gra będąca częścią większego, często nieuczciwego planu - to już inny temat.
 
 
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 13:27   

Robicie ogromną krzywdę córce.
W sposób zupełnie nieuprawniony pozwoliliście jej wejść w WASZE problemy.
To nie są sprawy dla dziewczynki.

Swoje problemy, konflikty, zranienia małżonkowie rozwiązują sami, między sobą oraz z ewentualną pomocą terapeuty lub przyjaciół.
I oczywiście w konfesjonale.
A nie z dzieckiem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Które stało się wręcz jakąś wyrocznią i aktywnie zaangażowanym członkiem waszego sporu (waszych brudów dosadniej mówiąc).
To co oboje robicie jest karygodne.

A podwójnie dziwię się, że dopuściła do tego pani psycholog.
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 15:27   

Kenya, dziękuję za wyjaśnienie Twoich słów. :-)
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 16:00   

dziękuję za zainteresowanie,
wszystko się zgadza
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 19:02   

Odnośnie literatury, to dotychczas zdążyłem przeczytać:
"Ile jest warta Twoja Obrączka" autorstwa A. Jenda,
oraz "Odzyskana miłość" ks. M. Dziewieckiego.
Teraz jestem w trakcie lektury "Granice w relacjach małżeńskich" H. Cloud, J. Townsend.
Wczoraj zamówiłem proponowane jako alfabet: Gary Chapman, "5 języków miłości" i James C. Dobson, "Miłość potrzebuje stanowczości", Vacatio, Warszawa 2015 (już podobno są w drodze do mnie).

Z tego co do tej pory przeczytałem nasuwa się smutna refleksja - że wszystkie błędy, jakie w małżeństwie można było popełnić (których opisy do tej pory przeczytałem) to delikatnie mówiąc - popełniłem. Równie "delikatnie mówiąc" nie napawa mnie to optymizmem na przyszłość. I nie chodzi o to, że zamierzam zaniechać lektury. Po prostu nie napawa optymizmem...
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 19:14   

Gintaras napisał/a:
Z tego co do tej pory przeczytałem nasuwa się smutna refleksja - że wszystkie błędy, jakie w małżeństwie można było popełnić (których opisy do tej pory przeczytałem) to delikatnie mówiąc - popełniłem.

Bo gdybyś wiedział o tych błędach, to byś ich jednak raczej nie popełnił.
Ale nie przejmuj się. Albo kochany za mocno, albo za słabo. Zawsze nie tak, jak oczekuje tego druga strona. Oczywiście dotyczy to okresu jakieś od roku do 50 lat po ślubie. Wcześniej zwykle było wszystko OK. :-P
 
 
MareS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 21:02   

Gintaras proponuję Ci program "12 kroków". Ja go skończyłem w sierpniu i pozwolił mi dostrzec wszystkie aspekty swojego dotychczasowego życia. Wiele miałem za uszami i też miałem niską samoocenę, chociaż grałem ważniaka.
Proś a będzie Ci dane.
Mi pomogła dołączyć do grupy GosiaH (za co jestem jej bardzo wdzięczny). I chociaż na spotkania w realu musiałem jechać przez całą Polskę ale było warto.
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 21:03   

A odnośnie analiz materiału opisanego przeze mnie, to jak to zostało stwierdzone, pewnie wniosków z tych analiz i tak nie udźwignę, (bez różnicy czy teraz, czy kiedykolwiek). Z kontekstu zrozumiałem jednak, że takie wnioski raczej już się nasunęły, i są na tyle klarowne, że może warto je przedstawić?

Jeżeli dla mnie będą zbyt ciężkie do udźwignięcia, to może ktoś inny z nich skorzysta (np. gdy będzie zaglądał do tego tematu). Przecież nie będzie zaskoczeniem, że zanim cokolwiek napisałem na tym forum, czytywałem (a także i teraz czytuję) inne tematy i posty - bo to naprawdę "kopalnia" wiedzy - oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Także myślę, że ze wspólnego dobra mogą skorzystać też inni. lepiej się uczyć na cudzych błędach.

Dotychczas od żony wysłuchałem wielu wniosków dotyczących mnie - także chyba mnie nie zaskoczą nawet te najbardziej bolesne. A to czy się z tymi wnioskami i zarzutami żony identyfikuję lub zgadzam, czy nie - to trudna dla mnie kwestia. Skoro żona jest zawodowcem, to chyba się zna na tym co robi. Choć w kwestii udziału naszej córki w kryzysie, to uważam podobnie jak napisano powyżej. Więc jak to jest? Powinienem się zgadzać z zarzutami? A jeśli się nie zgadzam? To zapewne faktycznie oznacza to, że mam ze sobą nie lada problem...

Ja się na psychologii nie znam.
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 21:11   

A tak po ludzku, to z prawdziwymi zarzutami - dotyczącymi zdrady i późniejszym szeregiem popełnionych błędów trudno się nie zgodzić. Stając w prawdzie oczywiście, że się z nimi zgadzam.
Jednak tak po ludzku nie zgadam się z tym, że cała wina za dysfunkcje systemu mojej rodziny i funkcjonowania córki, to wyłącznie moja "zasługa".
 
 
Gintaras
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 21:55   

Ja tex myślę o podjęciu "12 kroków". Nie zrozumcie tego jako wymówki, ale na chwilę obecną, kategoryczna decyzja żony spadła - jak pewnie w każdym przypadku - nagle. Szukając pomocy trafiłem przez internet na SYCHAR. Wcześniejsze doświadczenia w poszukiwaniach pomocy - tak jak pisałem - były różne i Panu Bogu dziękuję za to, że jest ta Wspólnota. Jestem teraz w trakcie odmawiania Nowenny Pompejańskiej. Wcześniej - na wiosnę tego roku, w początkowej fazie nasilenia sprzeczek i kłótni rodzinnych zmarł mój rodzic i rozpocząłem wówczas - głównie w intencji zmarłych - modlitwę Tajemnicy Szczęścia (trwa to codziennie przez rok czasu). Nie chciałbym więc wziąć zbyt dużo na raz, aby to miało właściwy skutek i rzeczywisty pożytek. Na tym etapie dużo daje mi pomocy w zidentyfikowaniu tego, co się w ogóle działo w moim małżeństwie, lektura książek z biblioteki SYCHAR. No i oczywiście to forum i Wasze wpisy. Wiem że to początek i nie jest łatwo mi przyjąć wszystkiego od razu.

Jako przygotowanie do udziału w programie "12 kroków" kupiłem płytę i zacząłem jej słuchać.
Już kilkukrotnie przesłuchałem krok "tańczącego z grabami" i jakoś ciągle do niego wracam. Póki co, nie mogę się przebić dalej. Myślę, że w niedalekiej przyszłości przyjdzie czas na rzeczywisty udział w programie, jednak mam odczucie, że wszystko co się teraz dzieje z moim małżeństwem (próby próśb i błagań o pojednanie, otrzymany pozew o rozwód, szantaże ze strony żony, odpowiedź na pozew) jest teraz świeże i potrzebuję choć trochę okrzepnąć. Teraz jestem jak nieprzytomny. Mam nadzieję że choć trochę się pozbieram do rozpoczęcia Fundamentu Rekolekcji Ignacjańskich, na które się wybieram.

Bardzo Wam Wszystkim dziękuję za to, że Jesteście
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 21:57   

Gintaras, naskrobałeś sobie i tyle. Jakoś tak jest że nie szanuje się zdrajców "facetów"
Nie mam zamiaru cię bronić, jednak miałeś jakieś powody żeby iść na lewiznę.
Rozumiem cię że aktualnie łapiesz wszystkie ciosy z uniesioną głową. Jednak myśle że nie do końca tędy droga. Jeżeli ktoś niby wybaczył to czemu ma dalej i to mocniej krzywdzić??
Jest ci z pewnością potrzebna pomoc nie wiem na ile profesjonalną jest nasza pomoc.
Mogę podzielić się z Tobą moim doświadczeniem, zdrajcy i wkulkigrajcy. Żona w końcu też odeszła do tego kturemu UFA???? To było wiele miesiecy mojej mordęgi na forum, krokach i życiu. Jakoś się poskładaliśmy i oficjalnie jesteśmy rodziną. Rewelacji nie ma Ci powiem.
To jest tak jak było a może gorzej, ale rodzina funkcjonuje ,no i ciągle jest nadzieja że będzie lepiej :-P :-P :-P
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4