Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kłamstwa
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 13:07   

Edi-br napisał/a:
Myslalam już nawet o rozwodzie, żeby nie zostać z jego długami.

Edi-br napisał/a:
Wprowadzanie rozdzielnosci w jakiejkolwiek sferze zycia małżeńskiego jest dla mnie dziwne. Jakos nie umiem tego sobie wyobrazić. Tym bardziej znając go: nie mialabym żadnego prawa do jego rzeczy czy to dotknac czy zobaczyć

Edi, ogarnij się! Myślisz o rozwodzie, żeby nie zostać z długami (a rozwód to przecież całkowite rozwalenie jedności małżeńskiej), a jednocześnie mówisz, że dziwnym jest dla ciebie rozdzielność z jednej sferze (finansowej), bo nie będziesz mogła dotykać jego rzeczy.... A po rozwodzie będziesz mogła? :shock:
Nie namawiam Cię do rozwodu, tylko pokazuję brak logiki. Pogadaj z kimś mądrym: kapłanem, psychologiem. Warto, aby pokazał Ci z dystansu, w sposób obrany z emocji, w jakiej sytuacji jesteś.
 
 
Edi-br
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 13:23   

To że kłamał okazało się po ślubie, kiedy właśnie z czasem zrobiliśmy wspólne konto, do którego musiałam go namówić. Później okazało się, dlaczego go nie chciał. Co jakiś czas cos nowego, podobno dzisiaj juz wiem o wszystkim, ale po tym co usłyszałam wczoraj, jakie to ma znaczenie?
 
 
Edi-br
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 13:26   

Nirwanna napisał/a:
Edi, ogarnij się! Myślisz o rozwodzie, żeby nie zostać z długami (a rozwód to przecież całkowite rozwalenie jedności małżeńskiej), a jednocześnie mówisz, że dziwnym jest dla ciebie rozdzielność z jednej sferze (finansowej), bo nie będziesz mogła dotykać jego rzeczy.... A po rozwodzie będziesz mogła? :shock:
Nie namawiam Cię do rozwodu, tylko pokazuję brak logiki. Pogadaj z kimś mądrym: kapłanem, psychologiem. Warto, aby pokazał Ci z dystansu, w sposób obrany z emocji, w jakiej sytuacji jesteś.


Wiem że jestem w kropce. Po rozwodzie nie będę mogła, utnie się wszystko. Chyba lepiej tak niz polsrodkami? Zdaję sobie sprawę z błędnego koła i braku logiki, ale tak to jest kiedy jest się w tym klebowisku emocji, w samym centrum.

Moderacja: poprawiono cytowanie
Ostatnio zmieniony przez 2016-10-08, 14:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 13:39   

Edi-br napisał/a:
Wiem że jestem w kropce. Po rozwodzie nie będę mogła, utnie się wszystko. Chyba lepiej tak niz polsrodkami? Zdaję sobie sprawę z błędnego koła i braku logiki, ale tak to jest kiedy jest się w tym klebowisku emocji, w samym centrum.

Dlatego właśnie sugeruję Ci rozmowę z kimś, kto pozwoli Ci się zdystansować i podejmować decyzje w oparciu o rozum i rozeznanie woli Bożej, a nie w oparciu o emocje jedynie.
 
 
Edi-br
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 13:42   

Nirwanna napisał/a:

Dlatego właśnie sugeruję Ci rozmowę z kimś, kto pozwoli Ci się zdystansować i podejmować decyzje w oparciu o rozum i rozeznanie woli Bożej, a nie w oparciu o emocje jedynie.


Podejrzewam ze ksiądz mając na myśli wolę Boża będzie próbował skłonić mnie do dalszej walki, rozmów. Psycholog za to będzie próbował mi pokazać ze to błędne koło i czas pomyśleć o sobie.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 13:49   

Edi, dlatego napisałam mądrym (!). Nie pierwszym z brzegu, tylko kimś, kto umie rozeznawać sytuację innych ludzi w oparciu o prawo Boże, ludzkie i głęboką wiedzę o ludzkim wnętrzu.
Warto nie pisać scenariuszy, bo na to szkoda energii, tylko zadbać o to, abyś znalazła i dostała to, czego szukasz.

Chyba że wolisz wciąż się miotać, a potem ze zdziwieniem stwierdzić, że miotanie się miotnęło Cię w bagno, w którym jest brudno, lepko, i ciężko wyleźć?
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 13:56   

Cytat:

Podejrzewam ze ksiądz mając na myśli wolę Boża będzie próbował skłonić mnie do dalszej walki, rozmów.

Niekoniecznie... Tak jak Ci napisała Nirwana - poszukaj mądrego księdza. Może takiego od grup wspoluzaleznionych? Myślę że można byłoby się doszukiwać wspólnych punktów dla nałogu picia i nałogu kłamstwa. Wiec i wspolmalzonkowie mogą potrzebować podobnej pomocy. Osoba duchowny która bezwzględnie będzie kazała ci nieść krzyż bez względu na twoje bezpieczeństwo emocjonalne, ale i finansowe będzie nieodpowiednia osoba do udzielania rad.
Może się okazać że będzie cię nawet kierować w kierunku separacji tymczasowej i rozdzielnosci majątkowej
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 14:23   

Edi-br napisał/a:
Wprowadzanie rozdzielnosci w jakiejkolwiek sferze zycia małżeńskiego jest dla mnie dziwne. Jakos nie umiem tego sobie wyobrazić. Tym bardziej znając go: nie mialabym żadnego prawa do jego rzeczy czy to dotknac czy zobaczyć


Myślisz o rozwodzie, a rozdzielczość to już be.
Rozdzielczość to powiedzenie mężowi : chcesz brać kredyty, robić interesy bez konsultacji ze mną, to ponoś tego sam konsekwencje.
 
 
Edi-br
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 16:03   

Za Waszymi radami rozmawiałam z księdzem. Doradził, żeby zostać przy mężu i zalać go miłością, żeby się nawet zawstydzil. Bronić swojej godności poprzez słowa tj.zwrocenie uwagi na to, żeby sie nie unosil jesli mówię dobrze a jeśli się w czymś mylę żeby wskazał w czym.
A co do rozdzielnosci: mówię be, bo po co budować coś na niby - jesteśmy razem, ale w zasadzie tego RAZEM nie odczujemy. Lepiej w takich wypadkach sie rozwieść niż posiłkować się polsrodkami. Tym bardziej jeśli nie decydowalismy o tym przed ślubem. Takie jest moje zdanie.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 18:36   

Edi-br napisałaś:
Cytat:
Zapewne czymś pozwoliłam mu na brak szacunku do siebie i takie zachowanie wobec mnie.

Niekoniecznie. Powodami prawdopodobnie są: dociekanie prawdy i demaskowanie kłamstw męża.
Chcesz zaburzyć mu komfort trwania w destrukcyjnym zachowaniu, którego nie jest świadom jeśli brać pod uwagę jego reakcje, wielokrotną recydywę oraz brak wymiernych czynników wskazujących na poprawę.

Edi-br napisał/a:
a Waszymi radami rozmawiałam z księdzem. Doradził, żeby zostać przy mężu i zalać go miłością, żeby się nawet zawstydzil.

Obawiam się że to nie ten przypadek....niestety. Obawiam się poza tym, że to nie kwestia słabego charakteru bądź młodzieńczej niefrasobliwości, lecz coś znacznie poważniejszego. Z Twojego opisu wynika że mąż jest kłamcą patologicznym. Ten jakże komplikujący życie defekt jest zazwyczaj przyporządkowany do pewnego rodzaju zaburzeń osobowości, współgra z nimi i wraz z innymi destrukcyjnymi zachowaniami dokonuje dzieła zniszczenia w świecie zaburzonego oraz jego rodziny a zwłaszcza tych, którzy pragną delikwenta uratować np. zalewając go miłością ;-) .

Cytat:
Przy porzadkach znalazlam kolejne dokumenty z dobieranym kredytem w styczniu tego roku, o czym zupelnie nie wiedziałam. Zapytałam po co to było, on twierdzi, ze nie pamięta.

Typowe zachowanie osoby zaburzonej, tzn.:
-Brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje czyny.
-Niechęć do podjęcia konfrontacji.
-Zupełna bezrefleksyjność.
-Brak umiejętności wyciągania stosownych wniosków na podstawie których można skorygować swoje zachowania.
-Brak empatii wobec ludzi którzy ponoszą konsekwencje jego działań - to jest czynnik kluczowy.

Cytat:
Wczoraj wygarnelam mu wszystko bez krzyków, najbardziej spokojnie jak umialam i bez placzu, po czym usłyszałam (krzyczał bardzo i to późnym wieczorem, wiec na pewno sąsiedzi słyszeli) że żałuje ze mnie poznal i ze sie oświadczył, a potem za mnie wyszedł, że mnie nienawidzi, wyzywal mnie.

No cóż, jesteś wrogiem gdyż zabierasz mu komfort bycia bezmyślnym. Jego interesuje konsumpcja własna, reszta, łącznie z konsekwencjami oraz Twoimi odczuciami to sprawy na tyle drugorzędne, że się nimi nie zajmuje i zajmować się nie ma zamiaru.

Cytat:
Ja rozumiem, że może nieumiejetnie kierowalam rozmową, ale reakcja mnie powaliła.

Nie rozumiesz. Nie chodzi o bardziej lub mniej umiejęne kierowanie rozmową. Wciąż wydaje Ci się, że jak dobierzesz właściwy zestaw słów, zapodany odpowiednią intonacją to mąż treść przyjmie i ją przeanalizuje wyciągając stosowne wnioski. Problem jest taki, że ta rozmowa zaburza jego komfort. Wobec tego, przygotuj się na to, że reakcje będą eskalować negatywnie ilekroć zapragniesz cokolwiek wyjaśniać bądź dociekać czegoś co jest niewygodne dla niego. To był przedsmak.

Cytat:
Przyszedł późno, juz byl zły i poszło. W miedzyczasie zapytalam czy skoro tak to mam sie pakować, odpowiedział ze mu to obojętne i żebym go nie straszyla. Klops.

Po tym incydencie, jak myślisz, masz jeszcze jakiekolwiek argumenty żeby męża "naprostować"?

Powiem tak, zapewne nie zdajesz sobie sprawy w czym tkwisz i jakie mogą być tego konsekwencje.
Czy wiesz na co mąż wydaje zaciągnięte w tajemnicy kolejne kredyty?
Zdajesz sobie sprawę, że on może tak bez końca a konsekwencje jego destrukcyjnych zachowań będzisz ponosić TY, jego żona?
Póki co, najważniejsza rzecz w tym momencie to podjęcie kroków prawnych mających na celu ochronę siebie na wypadkek konieczności spłaty mnogości zaciągniętych zobowiązań przez męża.
Poczytaj sobie w necie o zaburzeniach osobowości, nie będę sugerować jakich ale skup się m.in na patologicznym kłamstwie. Może coś Ci się rozjaśni.
Zastanawia mnie także czy były już wcześniej przed ślubem jakieś symptomy, czy też Ty byłaś "ślepa", a mąż był tak wytrawnym aktorem, że nic Cię nie zaniepokoiło.
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 18:55   

Cytat:
jesteśmy razem, ale w zasadzie tego RAZEM nie odczujemy
obyś nie musiała razem, a właściwie sama spłacać zaciaganych przez niego nowych zobowiązań. Zaciaganych bez twojej wiedzy. A tu prawo parabankowe (o ile takowe jest) jest mocno dziurawe, i to ze ma jakieś zobowiązania już pozaciagane nie będzie miało znaczenia przy nowych pożyczkach
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-08, 21:32   

Edi-br napisał/a:
Za Waszymi radami rozmawiałam z księdzem. Doradził, żeby zostać przy mężu i zalać go miłością, żeby się nawet zawstydzil.


Moim zdaniem ksiądz nie ma pojęcia o czym mówi. "Zalewać miłością" można osobę której problemy wynikają z niskiej samooceny, strachu przed angażowaniem - kogoś w depresji, z syndromem Dorosłego Dziecka Alkoholików/Rozwiedzionych Rodziców itp. Twój mąż to natomiast patologiczny kłamca, ze skłonnością do dominacji, zdradzający pewien rys socjopatyczny - wypiera prawdę, reaguje agresją, wykazuje brak empatii w stosunku do własnej żony.

Ja rozumiem że można się wkopać w długi, a potem próbować się ratować zaciągając kolejne kredyty. Ja rozumiem że można się posprzeczać z żoną. Ale takie rzeczy zaledwie rok po ślubie??? To powinien być czas skowronków, różowych okularów. Co będzie za 5, 7 lat? Co będzie jak będziecie mieli dzieci? Najgorsze że nie ma w nim żadnej autorefleksji, pokory "tak, wiem że zawaliłem sprawy, ale razem jakoś z tego wyjdziemy, naprawmy to razem".

Czy mąż już przed ślubem kłamał i zaciągał długi o których nie miałaś pojęcia?
 
 
Edi-br
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-10, 09:14   

Przed ślubem prezentował się inaczej. Ani jednej ani drugiej decyzji nie jest mi łatwo podjąć. Wiem w jakim bagnie jestem. Wiem że jego zachowania można przyporządkować do patologicznego kłamstwa, dwubiegonowki czy nawet borderline. Wiem to. Odwieczny problem między rozumem a sercem. Na razie muszę i chcę się skupić na tym czego ja chcę od życia.
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-10, 23:31   

Edi-br napisał/a:
Przed ślubem prezentował się inaczej. Ani jednej ani drugiej decyzji nie jest mi łatwo podjąć. Wiem w jakim bagnie jestem. Wiem że jego zachowania można przyporządkować do patologicznego kłamstwa, dwubiegonowki czy nawet borderline. Wiem to. Odwieczny problem między rozumem a sercem. Na razie muszę i chcę się skupić na tym czego ja chcę od życia.


Wiesz, czytam twój wątek i jakbym czytała i swoim życiu. I powiem Ci, żeś szczęśliwa, że tak szybko się te sprawy "wylały". I nie daj się omamiac dalej.
Ja po kilku latach małżeństwa, mając małe dziecko, zaczęłam się dowiadywać o prawdziwej stronie mojego męża. Długi, nałogi, notoryczne kłamstwa. Takie bagno...
Zrobiłam rozdzielczość majątkową, która kosztowała mnie masę pieniędzy, a które zostały skonsumowane przez męża. Myślałam że go ta rozdzielnosc jakoś otrzeźwi i spłaci cześć długów. Myliłam się..
Walczyłam i próbowałam wszystkiego. W końcu powiedziałam stop. Mąż nie przyjmował do wiadomości, że ma problem z alkoholem, innymi nałogami, etc.. Mimo, że to już było ewidentne.
W końcu powiedziałam mu, ze dalej tak być nie może, że nie mogę z nim mieszkać skoro nieustannie mnie oklamuje. Jesteśmy w separacji. I chyba zmierzamy do unieważnienia ślubu..
Piszę to, żeby Cię wesprzeć. Musisz dbać o siebie. Nie można dawać się tak oszukiwać. To nie jest miłość. Miłość to tez stawianie granic. Nie popelniaj mojego błędu nieustannego czekania..
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5