Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mnie się nie udało.
Autor Wiadomość
MS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-13, 20:13   

Prubowałam z nim porozmawiać usłyszałam stanowcze nie. Jest zmęczony i nie będzie rozmawiał. Proszę Was kochani o radę jak przestać o nim myśleć jak przestać kochać tęsknić i zazdrościć kochance czasu z nim spędzonego. Wszyscy tutaj chyba wiecie jaki to potworny ból. :cry:
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-13, 21:04   

Potrzeba czasu, modlitwy, pracy nad sobą.
Rok to nie jest długo.
Jeśli chcesz sobie pomóc, znajdź koniecznie grupę SYCHAR, chodź na spotkania.
Ja jeździłam w miare regularnie na msze o uzdrowienie.

Nowenna Pompejańska jest "nie do odparcia". Jesli modlisz się tą modlitwą, to cuda musza się dziać, to niemozliwe, że Maryja nie prowadzi Cię swoją drogą. Ale wszytsko ma swój czas. Trzeba byc cierpliwym, nawracac się, wzrastać.
.
 
 
MS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-13, 21:27   

Witaj Bety ja też biorę udział w mszach o uzdrowienie. Zawsze byłam wierząca razem z mężem i dziećmi chodziliśmy do kościoła ale była to bardzo płytka wiara. Teraz w kościele jestem codziennie :-) przyjmuję komunię św w intencji naszego małżeństwa a Nowenne odmawiam już szustą tym razem o nawrócenie męża bo on od kiedy jest z kochanką kościuł omija szerokim łukiem i nie modli się wcale. Jak byliśmy razem to codziennie przed snem odmawialiśmy modlitwę razem.
 
 
IS7
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-14, 10:01   

MS napisał/a:
Witaj Bety ja też biorę udział w mszach o uzdrowienie. Zawsze byłam wierząca razem z mężem i dziećmi chodziliśmy do kościoła ale była to bardzo płytka wiara. Teraz w kościele jestem codziennie :-) przyjmuję komunię św w intencji naszego małżeństwa a Nowenne odmawiam już szustą tym razem o nawrócenie męża bo on od kiedy jest z kochanką kościuł omija szerokim łukiem i nie modli się wcale. Jak byliśmy razem to codziennie przed snem odmawialiśmy modlitwę razem.


Witaj MS. U mnie, z resztą pewnie nie tylko u mnie ale u większości tutaj wszystko wygląda podobnie. Te same zachowania, teksty, zrzucanie winy. Ja z żoną przed kryzysem też chodziłem do kościoła, spowiedzi, komunii. Razem się nie modliliśmy czego bardzo żałuje. Po tym jak między nami się popsuło a żona znalazła "szczęscie" u kolegi z pracy też przestała chodzić do kościoła, wykrzykiwała mi, że to wszystko to kościelne pierdoły te śluby i przysięga małżeńska itp. Dała mi do zrozumienia, że nawet jak mielibyśmy się nie spotkać w niebie to ona i tak wybiera tą drogę. Też na mnie krzyczy (chociaż teraz już mniej, bo staram się nasze spotkania sprowadzać do roli służbowych) też przeklinała (nigdy wcześniej tego nie robiła). Wydzierała się, że dobrze zrobiła, że odeszła ode mnie, że odebrała mi kontakt z dzieckiem, że teraz jest szczęścliwa i czuje, że żyje. Że ja jestem nikim w porównaniu do "nowego modelu" (nowy model w trakcie rozwodu z dwójką małych dzieci - :shock: ). No co tu pisać. Wiem co przeżywasz bo sam jak pozostali tutaj to czuje. Bardzo kocham żonę, bardzo mi jej brakuje fizycznie i emocjonalnie ale prośby, błagania, straszenie nawet piekłem nie pomoże i koniec. Wiem, że to zabrzmi źle ale trzeba odpuścić i starać się żyć po swojemu. Ja przeżywam swój koszmar codziennie od połowy roku i dopiero teraz może zdaje sobie sprawę z tego wszystkiego i są jakieś zalążki uwolnienia od żony. Chociaż za każdym razem jak jadę po dziecko i widzę żonę wydaje mi się, że wracam do początku. Tak jak tu piszą inni - czas, życie, sumienie, a może nawet sam Bóg wszystko zweryfikuje. Może wróci, może nie, może za kilka miesięcy, lat nie będziesz chciała żebu wrócił.

Trzeba żyć, pracować nad sobą i starać się przestać myśleć o małżonku. Nie wiem jak jest u Ciebie ale ja na przykład pracuje sad tym, żeby patrzeć na swoją żonę z innej perspektywy, bo obenie wyidealizowałem sobie jej obraz, a całą winę za rozpad małżeństwa wzięłem na siebie. Mimo swojego dużego wkładu w to zło na pewno tak nie jest i staram sobie to uświadamiać codziennie, bo ja chciałem trwać i naprawiać a nie odchodzić. Ty pewnie masz swoje "kwiatki" i teraz jest czas na pracę nad sobą.
 
 
MS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-17, 09:45   

Potrzebuję waszej rady :-( są osoby ,które radzą że trzeba w takich sytuacjach odciąć odsunąć od siebie męża aby on zrozumiał co stracił . Ja bardzo chce mieć z nim kontakt coprawda jest to kontakt tylko przez telefon bo mąż nie odwiedza dzieci nie był już ponad sześć miesięcy. Proszę doradzcie co robić. :?:
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-17, 10:30   

MS napisał/a:
Ja bardzo chce mieć z nim kontakt coprawda jest to kontakt tylko przez telefon bo mąż nie odwiedza dzieci nie był już ponad sześć miesięcy.


MS
Dlaczego chcesz mieć kontakt z mężem? Bo się boisz. Boisz się nowego, nieznanego. Boisz się samotności. Ale czy teraz masz tego męża? On w tym momencie mentalnie jest daleko. Kontakt z Tobą go denerwuje, złości, bo Ty jesteś jego wyrzutem sumienia. On chce mieć Ciebie jak najdalej od siebie. Dlatego mówi Ci:

MS napisał/a:
Jest zmęczony i nie będzie rozmawiał


Twoje próby kontaktu z nim on może tylko odczytać jako coś negatywnego. Im szybciej mentalnie odetniesz się od niego, tym będzie lepiej dla Ciebie.
Ja też tak miałem. Nie potrafiłem zostawić żony. Ale przez to ona coraz mniej mnie szanowała (i ja siebie również). Ale gdy w końcu udało mi się jakoś od niej odciąć, to rozpoczął się okres mojego dochodzenia do siebie.
Żaden małżonek nie wróci do osoby, którą pogardza. Odcięcie się pokazuje temu drugiemu: "A jednak mogę bez ciebie żyć". To przywraca godność.
Nie wiadomo, czy Twój mąż do Ciebie wróci. Nawet jak wróci, to nie jest pewne, że Ty będziesz go chciała przyjąć (tak, tak, po pewnym czasie tak się robi :-P ). Odbudowa siebie jest więc ze wszystkich miar wskazana. Im szybciej, tym lepiej.
 
 
MS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-23, 16:09   

Witam wszystkich :-( Mój mąż już wogule nie daje znaku życia. Martwię się bardzo o niego i nie wiem czy sprubować do niego zadzwonić czy dać sobie spokój. Strasznie za nim tęsknię :cry: . Tak ciężko pogodzić się ze stratą kogoś kochanego...
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-23, 17:09   

MS
Ja bym się nie narzucał. Wiem, że Ciebie boli ta sytuacja, ale dzwonienie nic nie da. Gdyby chciał być z Tobą, toby był. Jeżeli go nie ma, to znaczy nie chce Cie teraz znać. Twój telefon go tylko pewnie zdenerwuje.

Polecam Ci książkę:
James C. Dobson, Miłość potrzebuje stanowczości

Myślę, że to jest teraz lektura dla Ciebie.

Trzymaj się.
 
 
MS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-23, 17:55   

Jacek-sychar, dziękuję za radę. Nie wiem jak ja sobie poradzę z tym wszystkim do tej pory miałam nadzieję . Mąż zresztą też powtażał że wszystko się może zdażyć że może się wszystko zmienić chciał ze mną rozmawiać. Teraz odcią się całkiem już nie dzwoni nie mówi o nas wszystko jest już tylko jego sprawą tak mówi. Moje małżeństwo się już skończyło :cry:
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-23, 19:17   

MS, spójrz na siebie trochę z boku.
Od ciebie odszedł mąż.
Macie dzieci.
Od nich odszedł tata.
I wygląda na to, że mama też odchodzi - w rozpacz!
Widzisz to tak?
Bo tak może ich świat teraz wyglądać - tracą oboje rodziców.

Ratuj siebie, by uratować dzieci.
To zadanie na teraz.
Od zaraz.

może teraz nareszcie jest czas, byś zajęła się sobą?
Jak spędzasz dni?
Co robisz, poza pracą?
Masz jakieś hobby, które poszło w zapomnienie, a może teraz jest czas na powrót?
Czy jest szansa, byś podeszła do naszego ogniska (lista ognisk tutaj http://sychar.org/ogniska/, znajdź najbliższe tobie)?
 
 
MS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-13, 17:59   

Witajcie kochani. Spotkałam się dzisiaj z mężem. Było to krótkie spotkanie rozmawialiśmy ale nie onas bo dla niego to już nie ma sęsu. Jak przestać kochać ??? Jak przestać tęsknić jak zrozumieć że mąż ma inną i mnie nie chce?????
 
 
wertor1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-13, 18:22   

MS zachowania mężów i zon sa takie same we wszystkich przypadkach ,a nasze porzuconych podobne chcemy juz teraz na siłe powrotu meża czy żony .Módl sie o rozeznanie woli Boga w twoim małzeństwie .Ja tak się modlę jeśli macie być razem to będziecie jeszcze 5 lat temu nie przypuszczałaś co cie moze spotkać nie wiadomo co bedzie za nastepne 5 lat .Jeśli maz chce rozwodu to tez nie koniec świata ,nie zgadzaj się napiszesz odpowiedz a rozwód może ciagnać sie latami ,u mnie maz bardzo szybko wniósł o rozwód,a ja w czasie całego przewodu stopniowo odkrywam z jakim człowiekiem żyłam to nie ten sam maż ,którego pokochałam ,i zastanawiam się czy ja chcę jego powrotu ?Widuje go tylko w sadzie i myślę sobie jestem wolna od uzależnienia od ciebie od twoich reakcji, krytyki surowych min,Jeśli masz dzieci to wnieś o alimenty i broń siebie ,w Sycharze znajdziesz oparcie poznasz nowych ludzi zycie dopiero się zaczyna.
 
 
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-13, 19:00   

Nie wiem z jakiego domu pochodzisz i jakie miałaś dzieciństwo. Coś mi sie jednak wydaje że pochodzisz z domu dysfunkcyjnego prawda?
Jeżeli tak proponuje przeczytać książkę ,,Kobiety które kochają za bardzo"- Robin Norwood.
Ta książka nie sprawi ze przestaniesz kochac męża ale zrozumiesz mechanizmy które w tej chwili toba kierują.
 
 
MS
[Usunięty]

  Wysłany: 2016-10-13, 19:54   

Jestem DDA. :-( moja mama jest bardzo dobrym człowiekiem ale tato pił były awantury itp. Wiem że mąż nie jest święty ale ja go kocham z jego wadami bo każdy z nas jakieś wady ma. Cierpie już drugi rok. Dzisiaj pomyślałam że moja modlitwa nie ma sensu ( odmawiam Nowenne Pompejańską i intencji nawrócenia męża zostało mi 10 dni do końca) wyłam w domu prosiłam Boga żeby zabrał mi tą miłość że prosze o znak od niego i wiecie zobaczyłam na stronę gdzie są swiadectwa a tam Ela opisuje jak NP uratowała jej małżeństwo. Sama nie wiem czy to znak od Boga czy ja już wariuję.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9