Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Trudna sytuacja - rozwod?
Autor Wiadomość
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-18, 14:35   

Ode mnie jeszcze jedna propozycja lektury: "Asertywność dla żółtodziobów", Jeff Davidson.
Książka jest o tyle fajna, że zawiera też rady odnośnie tego, kiedy nie przesadzić z asertywnością.

kenya napisał/a:

Zachowuj się tak w stosunku do męża jak chciałabyś by on zachowywał się w relacjach z Tobą.
Mów do niego takim językiem jakbyś chciała by on zwracał się do Ciebie.
Panuj nad sobą tak jakbyś chciała by on panował.
Bądź tak uczynna jakbyś oczekiwała by on był dla Ciebie.

To, co ci napisała tutaj kenya jest dobrą wskazówką, ale pokazuje tylko jedną stronę medalu...

Ja to zrozumiałam kiedyś, jak się ze sporym juz bagażem wiedzy i doświadczeń zaczęłam przyglądać przykazaniu miłości bliźniego. Ono ma dwie strony:
"Kochaj bliźniego swego, jak siebie"
"Kochaj siebie, jak bliźniego"

Dla mnie to ma dwojaki wymiar. Z jednej strony, czyń drugim to, co chciałabyś, żeby oni robili dla ciebie. Unikaj robienia innym tego, czego nie chciałabyś sama doświadczyć.
Ale z drugiej strony... nie pozwalaj się traktować tak, jak nie chciałabyś traktować innych. Przyjmuj od innych to, co sama byłabyś skłonna im dać.

To co napisałaś tutaj:
P.100 napisał/a:
Kiedyś byłam bardzo dla ludzi, pełna empatii i stawialam ich potrzeby ponad swoje - miałam już tego dość i jak mi się przekrecilo w 2 gą stronę to popadlam w skrajność.

moim zdaniem świadczy o tym, ze przedtem widziałaś tylko jedna stronę tego przykazania. Teraz widzisz tylko tę drugą. A ono działa, to działa GENIALNIE, tylko, jak się stosuje obie strony równocześnie :) Sprawdzone ;)
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-18, 15:40   

Cytat:
. Z jednej strony, czyń drugim to, co chciałabyś, żeby oni robili dla ciebie. Unikaj robienia innym tego, czego nie chciałabyś sama doświadczyć.
Ale z drugiej strony... nie pozwalaj się traktować tak, jak nie chciałabyś traktować innych. Przyjmuj od innych to, co sama byłabyś skłonna im dać.


Dokładnie o to mi chodziło jak pisałam Wam, że nie wiem jak zachowywać się w tej sytuacji. Chodziło mi właśnie o to żeby zachować swoją godność.
Nie myślę o sobie dobrze to może dlatego inni nie traktują mnie dobrze, abstrachujac od męża bo tu sytuacja jest inna-trudna, skrajna.
Dzięki.

A mąż nawet nie unika odpowiedzi jak zagadam ale dzis znów przypomnial mi o jednej sprawie zebym zalatwila, co może świadczyć o tym że ma plan żeby odejść. Powiedziałam, że jeśli ma dalsze plany z tym związane to żeby powiedział mi o tym bo to przecież nasz wspólny temat. A potem, jak wracalismy ze spotkania to zapytal czy do obiadu zrobic to i to a wczoraj jak wrocilam ze spaceru - ze pizza jest w piekarniku dla mnie, nie wlaczal zebym miała ciepłą.

Nie wiem, jedno swiadczy ze chce zostac a drugie jakby miał jakiś plan.Nie pytam czy zostaje czy nie bo boję się odpowiedzi.
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-18, 16:00   

P.100 napisał/a:
A mąż nawet nie unika odpowiedzi jak zagadam ale dzis znów przypomnial mi o jednej sprawie zebym zalatwila, co może świadczyć o tym że ma plan żeby odejść. Powiedziałam, że jeśli ma dalsze plany z tym związane to żeby powiedział mi o tym bo to przecież nasz wspólny temat. A potem, jak wracalismy ze spotkania to zapytal czy do obiadu zrobic to i to a wczoraj jak wrocilam ze spaceru - ze pizza jest w piekarniku dla mnie, nie wlaczal zebym miała ciepłą.

Nie wiem, jedno swiadczy ze chce zostac a drugie jakby miał jakiś plan.Nie pytam czy zostaje czy nie bo boję się odpowiedzi.

P.100 ja rozumiem, że mężem mogą różne uczucia miotać, zupełnie tak, jak i tobą.
Ja bym NIE nawiązywała w rozmowie do tego, że mąż chce odejść.
Jak bardzo ciebie to kusić może, zdaję sobie sprawę - wolałabyś znać ostateczne rozwiązanie, nie?
Ale takie przygadywania, wg mnie, tylko pogarszają sprawę.

To może warto żyć tak, by nie żałować, że nie zrobiłaś wszystkiego, by mąż został?
Sporo rad dostałaś - teraz twój czas, by je zacząć stosować.
Dasz radę!
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-18, 18:07   

To naprawdę nie miało być przygadywanie. Ale fakt czułam, że nie koniecznie powinnam to mówić a powiedziałam.

Działam. Boję się, po omacku idę ale jestem pełna wiary, że uda mi się.
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-19, 22:20   

Nie chcę zakładać nowego tematu a chcialabym Was zapytać czy możliwe jest uzdrowienie relacji kiedy tylko jedna osoba w to wierzy? Zastanawiam się jak wyglądają takie etapy zdrowienia małżeństwa.
Mija jakiś dłuższy czas a małżonek nadal żyje jakby sobie sam ( ból- zrozumiale), mamy prawo wtedy oczekiwać jakiegoś zaangażowania z jego strony ( przy założeniu, że to my psulismy)?
 
 
marcinekstar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 01:32   

Witaj p.100 niewiem jak Ty sobie wyobrazasz uzdrowienie Waszych relacji? ,
ale Pan Bog dal nam WIARĘ NADZIEJE I MILOSC i tego ja sie osobiscie trzymam
mimo iz jestem.juz prawie pol roku po rozwodzie cywilnym i od 2 lat
prawie nie mam kontaktu z malzonka i otrzymalem od niej mnostwo
"Ciosów"ktore zranily ,
to dzieki Bogu i i Maryji gdzie zaufalem bezgranicznie
wiem ,ze w kazdym momencie mozliwe jest odbudowanie relacji.
Zyj z Jezusem na 100% ,a zobaczycz wiele sie zmieni :-D
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 14:13   

Witaj P.100,
Masz wyłączony odbiór prywatnych wiadomosci.
Pozdrawiam
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 16:39   

P.100 napisał/a:
czy możliwe jest uzdrowienie relacji kiedy tylko jedna osoba w to wierzy?


jak najbardziej http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=12506
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-21, 10:53   

Pavel napisał/a:
Witaj P.100,
Masz wyłączony odbiór prywatnych wiadomosci.
Pozdrawiam


Już działa
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 23:27   

Kochani, mam prośbę - szukam w stolicy bardzo dobrego psychologa, specjalizującego się głównie w tematyce DDA. Nie musi to być osoba wierzący ale o wysokim poziomie otwartości i szacunku do wiary w ogóle.

pozdrawiam Was późną porą
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-23, 10:44   

P.100, zajrzyj do naszego ogniska w Warszawie (u Pallotynów, przy Skaryszewskiej).
Podpowiedzą.
I mają tam psychologa :-)
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-23, 12:22   

Zajrzę ale i tak proszę o namiary na konkretne osoby jeśli ktoś z Was może polecić
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-23, 15:53   

http://warszawa-pallotyni.sychar.org/
w poniedziałek jest spotkanie ogniska - podejdź, pogadaj, naprawdę warto
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-23, 19:22   

Pewnie przyjdę - dziękuję.

Przeprosilam męża - cieszę się, że taką poczułam potrzebę. Wymienilam dokładnie za co. Zdziwilam się, że przyjął to bez agresji, powiedział tylko, że co z tego, że przepraszam. Myślę, że mimo wszystko było jemu to potrzebne. Nic to oczywiście nie zmieniło, nie oczekiwalam z resztą żadnych z tego profitów.

Mój mąż nadal wychodzi nic nie mówiąc, wraca później z pracy dzień w dzień, dziś też wyszedł i napomknął tylko, że późno wróci ( w sumie to chyba na plus, że w ogóle coś powiedział ).
Zapytałam ( myślę, że normalnym tonem) - gdzie idzie? - odbił tylko " czy to istotne? ". Odpowiedziałam, że zawsze sobie mówiliśmy i myślę, że to normalne. Zawiesił się na chwilę i odpowiedział, że wychodzi i już.

Myślicie, że ok byłam w tym co powiedziałam, że ok sformulowalam? Dużo mi da Wasza opinia - zanim nauczę się w normalny sposob komunikować, przyda mi się kilka opinii.

Nie rozumiem też do końca zachowania męża - wychodzi na pół nocy ( jak powiedział, że późno wróci to doswiadczenie mi mówi, że okolo 2.00 moze będzie), siedzi większość czasu w drugim pokoju, , codziennie wraca później z pracy, nie rozmawiamy a w niedzielę zgodził się iść razem w jedno miejsce. Rozumiem, że miotają nim emocje, że chce się ode mnie izolować tylko dlaczego zgodził się na to wyjście razem w niedzielę?

I jak mam się jutro zachować? - udawać, że mnie nie ruszyło, że wybył na pół nocy? Usmiechac się? Zagadywac jak gdyby nigdy nic? Może właśnie tak ale nie wiem.
A jeszcze pewnie trzeźwy nie wróci ( boję sie alkoholu - tak miałam w domu. Jestem na tym punkcie przewrazliwona czego mąż zupełnie nie rozumie ). Domyslam się, że umowil się z kolegami.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9