Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Trudna sytuacja - rozwod?
Autor Wiadomość
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-14, 22:03   

Masz dużo racji - też myślałam aby wyjść ponad to i iść i może zdecyduję się.

Mój mąż jednak nie docenia takich gestów, tzn. że ja mimo wszystko... Psułam ale akurat potrafilam często przejść ponad sytuację i niestety - i tak wszystko robię źle. Może jest za mało tych pozytywów aby docenial. No ale trudno wciąż tak być szarpanym.

No i nie wiem czy może chce uniknąć pytań znajomych.
Nie wiem, pochodzę dzień z myślą o tej sytuacji.
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 08:11   

Nie wiem czy ja jestem przewrazliwiona czy moj mąż jest obcesowy w stosunku do mnie.

Napisal mi, ze jakby coś to jestesmy umowieni ze znajomymi na drugi dzien o tej i o tej.
Rozumiem, że jest na mnie wściekły ale nie rozumiem tu czegoś - skoro wyszedł z inicjatywą to chyba chciał a odbieram tą wiadomość jako taką trochę obojętna postawę.

Mam mętlik w głowie. Nie ma w jego działaniu konsekwencji albo nie rozumiem go po prostu.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 08:15   

Przyjmij, że nie musisz go zawsze rozumieć. To bardzo ułatwia życie ;)
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 08:41   

P.100 napisał/a:
Mój mąż jednak nie docenia takich gestów, tzn. że ja mimo wszystko...

Pe-sto. :-D
Ty też nie doceniasz jego gestu.....że on mimo wszystko daje "sygnał do wymarszu"..razem.
Na początek, by nie burzyć atmosfery niepotrzebnymi rozważaniami wystarczy nie oglądać się za siebie, znacznie mniej analizować, przyjąć, zaakceptować...i zacząć cieszyć się tym, co przed Tobą, Wami. Nad tym koniecznie powinnaś popracować.

Nawet jeśli zaproszenie nie jest w takim stylu jak sobie wyobrażałaś że być powinno, w ramach zmian które jak mi się wydaje już podjęłaś,
-za zaproszenie podziękuj,
-powiedz że się cieszysz na to wyjście RAZEM,
-przygotuj się na to wyjście mentalnie i zewnętrznie,
-odczuj radość z tego że wciąż macie szansę i wyraź ją
-po prostu bądź miła i otwarta.

To wspólne wyjście będzie dla Ciebie wielkim sprawdzianem dot. tego jak udaje Ci się zmiany siebie wprowadzać w życie. :-) Skup się przede wszystkim na swojej postawie.
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 08:45   

tiliana napisał/a:
Przyjmij, że nie musisz go zawsze rozumieć. To bardzo ułatwia życie ;)


Ano dobre, dobre :) - nie myśleć, nie wiem jak to się robi:)

A tak na poważnie - boli mnie to i tak to rozkminiam bo wiem, że pewnie lepiej jakbym poszła o najczęściej było właśnie tak, że zgadzalam się na coś dla dobra sytuacji a i tak byłam traktowana obcesowo. Mój mąż od długiego czasu próbuje mnie ustawiać, ze tak powiem - złością i agresją i jeszcze uważa, ze nie powinnam wtedy puszczać pary z ust.

Wiem, zranilam go do szpiku kości ale jak proponuje wyjście i to w sytuacji kiedy napięcie nie minęło ani trochę to mógłby zachować jakies granice przyzwoitosci.
To wygląda trochę tak - choć przytule Cię ale zaraz dam Ci po głowie.

Już Was nie absorbuje tą sytuacją bo to jakaś dziecinada
Ostatnio zmieniony przez 2016-09-15, 09:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 08:52   

a po co to rozkminiać?
może skup się na tym czy Ty chcesz tam iść i że może to być wyciągnięcie ręki z Twojej strony
oczywiście bez oczekiwań na trzęsienia ziemi, brawa i fanfary
chcesz to ten gest od siebie daj - jeżeli jest to dla Ciebie za trudne nie idź
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 09:08   

iecie, po prostu mam trochę wątpliwości w szczerość intencji męża - trochę wygląda to tak jakbym była mu potrzebna do pary żeby nie był sam z jedną inną parą.

Ale co do rozkminania to masz rację kenya. Mam z tym ogromny problem. Chcę wszystko zrozumiec, wszystko ogarnąć, chyba dlatego żeby nikt mnie nie oszukał, itp.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 09:19   

Jeśli ty siebie nie będziesz oszukiwać, to z oszustwami innych sobie poradzisz. Trochę mniej grania w twoim małżeństwie by się przydało, a trochę wiecej autentyczności i zgody ze sobą.

No i oceny ryzyka. Ryzyko, że możesz być wykorzystana, że możesz być źle potraktowana, czy oszukana, istnieje ZAWSZE. Zastanów się, jak duze to ryzyko i czy jesteś w stanie je zaakceptować, biorąc pod uwagę to, czego sama chcesz.

Jesli nie masz ochoty iść dla siebie, to oceń, czy ryzyko wykorzystania jest większe, niz szansa, ze coś to da wam obojgu. Jeżeli uznasz, ze ryzyko mniejsze, a brak ochoty nie przeszkadza, to idź. Jak BARDZO nie masz ochoty, to nawet ryzyka i szansy nie rozważaj, po prostu nie idź.
Jeżeli masz zwyczajnie ochotę iść, to po prostu idź bez zastanawiania się, co mąż chce, co zamierza, jak to odbierze. Zrób to, czego ty sama chcesz.
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 09:33   

P.100 napisał/a:
iecie, po prostu mam trochę wątpliwości w szczerość intencji męża

w tej chwili skup sie na sobie i swoich intencjach
powtarzam - nie rozkminiaj, bierz jakim jest, a nie jakim powinno być lub jakim BYĆ MOŻE jest, chyba że w Tobie jest tak OGROMNY opór, że wspólne wyjście byłoby gwałtem na Twojej psychice
i tyle
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 09:35   

P.100 napisał/a:
Wiecie, po prostu mam trochę wątpliwości w szczerość intencji męża - trochę wygląda to tak jakbym była mu potrzebna do pary żeby nie był sam z jedną inną parą.


Czy sama też spiskujesz, że wszędzie doszukujesz się spisku? Skąd to się bierze u Ciebie?
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 09:36   

No racja. I chyba nie chcę - nawet nie ustalił nic ze mną w związku ze zmianą terminu i godziny i pisze - jakby coś.

Olewa mnie już zbyt długo, nawet w drobnych klotniach. Mam tego naprawdę dość mimo swojego zachowania. Nie wiem czy to normalna reakcja ale taka obojętność boli i już za dużo tego. Pomyślę jednak o tym co napisaliście bo to mądre rady - dzięki wielkie.

Ooo, taka grupa terapeutyczna jak Wy byłaby najlepsza:)
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 09:57   

kenya napisał/a:
P.100 napisał/a:
Wiecie, po prostu mam trochę wątpliwości w szczerość intencji męża - trochę wygląda to tak jakbym była mu potrzebna do pary żeby nie był sam z jedną inną parą.


Czy sama też spiskujesz, że wszędzie doszukujesz się spisku? Skąd to się bierze u Ciebie?


No właśnie w ogóle nie spiskuje. Nie ufam w ogóle mężczyznom - chcę ale nie mogę. W ogóle mam przeogromny problem z zaufaniem - wszędzie wietrzę podstęp.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 10:10   

P.100 napisał/a:
Nie ufam w ogóle mężczyznom - chcę ale nie mogę. W ogóle mam przeogromny problem z zaufaniem - wszędzie wietrzę podstęp.


Zaufanie to zawsze ryzyko. Ale też decyzja. Zaufanie to po prostu zaakceptowanie ryzyka.
Znowu odzywa sie twoja potrzeba kontroli.
Nie możesz kontrolować innych. Nie da się.

Przyjrzyj się tej potrzebie. Czego sie tak boisz, ze nie jesteś w stanie zaakceptować ryzyka związanego z zaufaniem?
 
 
P.100
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 10:35   

Cierpienia się boję - jest ono od dzieciństwa. Nie pamiętam kiedy śmiałam się szczerze w głos.

Oceny tez się boję.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11