Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Rok po przełomie i... |
Autor |
Wiadomość |
darkys [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-26, 14:01 Rok po przełomie i...
|
|
|
Witam.
Jestem po 30stce, moja żona jest ode mnie starsza o 7 lat. Mamy 3 letnie dziecko. Ponad rok temu, był punkt kumulacyjny, który groził rozwodem. Dzięki Bogu nawróciłem się i od tamtej pory starałem się żyć jak chrześcijanin. Zostałem uwolniony z nałogu pornografii. Udało mi się w bólach przetrwać rok w wstrzemięźliwości. Przez ten rok nie współżyjemy z żoną, bo jak twierdzi straciła do mnie zaufanie, szacunek i jestem dla niej jak kumpel, jestem zbyt obcy, żeby chciała wpuścić mnie do strefy intymnej. Przez ten rok, regularnie modliłem się o uzdrowienie moje małżeństwa, ale nic to nie dało jeśli chodzi o seks. W końcu po roku i ja upadłem. Na razie jednorazowo. Ale nie minął tydzień, a ja już mam mocne pokusy by się masturbować. Najgorsze jest to, że na seks nie mam co liczyć. Bo muszę ją ponownie uwieść i przestać być nijaki. Problem w tym, że nie potrafię się zmienić, swoich nawyków, cech, podejścia do życia od tak. A jeśli nawet potrzebuję na to czasu, dużo czasu. Ten rok wstrzemieźliwości był trudny. Ciągłe pokusy, frustracja na tle seksualnym, zwykłe zakupy w markecie stały się dla mnie trudne. W dodatku stałem się wybuchowy. Mam wrażenie, jakby granica między gniewem, złością, a kontrolowaniem siebie stała się cienka. Nie potrafię nad tym zapanować. Regularnie spowiadam się z pożądliwości oczu i myśli. Brakuje mi cielesnej miłości. Czuje się przez to niekochany, odrzucany, nieatrakcyjny. Nie potrafię zmotywować się do zmieniania siebie. Do tego ostatnio straciłem nadzieję na rychłe uzdrowienie małżeństwa. Zły duch dzień w dzień kusi mnie do masturbacji, do oglądania kobiet w erotycznych ubraniach. To jest strasznie frustrujące. Ta walka mnie męczy. Rozmawiałem z żoną o tym, ale zawsze jest to samo, muszę się zmienić, muszę ją od nowa uwieść. Jak uwieść żonę, która często mnie krytykuje, bo popełniam błędy przy dziecku, wytykając lenistwo, minimalizm i masę innych rzeczy. Starałem się też w pewnym momencie po prostu słuchać żony, robiłem bez sprzeciwu to co chciała, ale nic to nie dało, poza tym, że było mniej konfliktów, ale to niczego nie zmieniło, nie poprawiły się relacje ponad kumpelskie.
Dodam, że nie zdradziłem żony, oszukiwałem ją finansowo, kupowałem potajemnie rzeczy do komputera, kupiłem pracę licencyjną, nadużywałem alkoholu itd. Chyba tu nie chodzi o to, żeby wymieniać grzechy. Ogólnie nie poszło o zdradę z inną, bicie, gwałcenie czy jakieś inne ciężkie sprawy.
Szkoda, że Pan Jezus nie zrobił pstryk i ponownie się zakochaliśmy. Bo takie świadectwa słuchałem np. w Wspólnocie Mamre. Że małżeństwa po Mszach z modlitwami o uzdrowienie były uzdrawiane momentalnie. Ja chodziłem na takie Msze Św., i choć doświadczyłem Ducha Św. przez spoczynek, po różne inne małe cuda od Jezusa, to w małżeństwie jak było tak jest. A ja już nawet z psem na spacerze mam problem, jak widzę różne młode kobiety przechodzące obok. Czuje wtedy straszą frustrację seksualną i nawet pod nosem sobie czasem powiem, no nie dam rady. Czuje się między młotem a kowadłem, bo z jednej strony żona, z którą seksu uprawiać nie mogę, z drugiej grzech ciężki i utrata relacji z Jezusem. A po środku ciało i mózg, który chce uprawiać seks. A no i szatan, który ciągle ciśnie, masturbacja, masturbacja, no popatrz, z żoną seksu nie będzie, zaraz skończy 40 i po ptokach, a ty co, do końca życia w czystości? Ześwirujesz chłopie. Wybierz mniejsze zło, masturbuj się raz na jakiś czas. I tak żona ma to gdzieś.
Mniej więcej właśnie takie spojrzenie narzuca mi diabeł. A z Jezusem moje relacje są niestabilne. Staram się codziennie wieczorem czytać Pismo Św. modlę się uwielbieniem Boga, litanią do Krwi Jezusa, czasem różaniec, czasem koronka do Miłosierdzia Bożego.
A mimo to, mam ogromną ochotę pooglądać jakąś fajną dziewczynę i dać upust temu napięciu, a świadomość, że jest to grzech ciężki sprawia, że cierpię i tracę nadzieję. Jak długo jeszcze?
Jakiś czas temu poważnie myślałem, żeby się wykastrować, ale to też jest zakazane przez Kościół. |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-26, 16:35
|
|
|
Darkys, witaj na naszym forum.
Twój problem jest trudny. Nie chcę się wymądrzać, bo nie wiem co Ci napisać.
Rozumiem, że w Twoim wieku szlaban postawiony na sprawach łóżkowych przez Twoją żonę jest ciężki do zaakceptowania.
Nie wiem co takiego nawywijałeś w swoim życiu, czym tak skrzywdziłeś żonę, że ona tak zniechęciła się do Ciebie.
A może to ona powinna popracować nad sobą, aby przezwyciężyć w sobie te opory.
Wiem, łatwo się mówi.
Uważam jednak, że w małżeństwie nie można na dłuższy czas odsuwać współmałżonka od łoża małżeńskiego, bo takim postępowaniem aż prosi się o jego zdradę.
Dzielnie sobie radzisz, ale jeśli żona nie zastanowi się nad tym i nie zauważy w tym wszystkim problemu, który należy rozwiązać, to nie wiadomo jak długo wytrzymasz taki opuszczony przez żonę.
Tak, to jest opuszczenie.
Czy rozmawiałeś z żoną, mówiłeś jej że jest to dla Ciebie bardzo trudne?
Małżeństwo, to również wspólnota łoża. Warto porozmawiać z żoną tak od serca, powiedzieć co czujesz i jak z tym się czujesz?
Może ona nie zdaje sobie sprawy jaki to dla Ciebie stanowi problem?
Pamiętaj, że forum nie jest jednak całkowicie anonimowym i nie podawaj tu zbyt wielu szczegółów, po których można byłoby Ciebie/Was zidentyfikować.
Mam nadzieję, że ktoś inny tu na forum potrafi Ci bardziej pomóc niż ja. |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-26, 19:13
|
|
|
Właściwie chyba niewiele więcej mogę napisać jak tylko to, że bardzo CI współczuję.
Naprawdę, Twoja żona nie powinna tak postępować.
Dwie rzeczy jakie przychodzą mi na myśl to:
1) jeśli żona mówi, ze masz 'uwodzić' - jeśli o to jej rzeczywiście chodzi to weź się za uwodzenie - zorganizuj opiekę do dziecka na weekend, zabierz gdzieś żonę - najlepiej wyjazd ( może w miejsce z którym łączą Was miłe wspomnienia) i przypomnij sobie co na nią działało zawsze - co lubi, zadbaj o wszystko w drobnych szczegółach - pokaż, że pamiętasz co lubi jeść, które kwiaty lubi, może jakiś drobny prezent, spacer, może tance, muzyka, wino itp - Ty wiesz co na nią działa :) jeśli mówi 'uwodzić' to nie ma na myśli dogadania się w sprawie opieki nad dzieckiem czy podziału obowiązków domowych. Ona potrzebuje poczuć się jak kobieta. Zabiegaj o nią. I daj z siebie wszystko. Dobrze taki weekend zaplanuj. I na nic nie naciskaj - niestety ale to ona musi być inicjatorką ;/
2) idź do kościoła i wyłóż kawę na ławę przed Chrystusem - jeśli On Ci nie zabierze tego napięcia to nie wiem co może się stać. Bądź z Nim szczery - w Nim cała Twoja nadzieja.
Ewentualnie na jakiś czas możesz poprosić o coś na zmniejszenie libida ale to nie jest dobre wyjście... Sprawa musi się inaczej rozwiązać. Nie wracaj do masturbacji bo będzie tylko gorzej.
Z Panem Bogiem |
|
|
|
|
Anita37 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-26, 20:13
|
|
|
darkys,
Z Twojego opisu wynika, że jest to bardzo poważny problem, który dotyka Ciebie, także cierpi na tym Twoja rodzina. Polecam Ci stronę grupy, w której znajdziesz pomoc i wsparcie: www.sa.org.pl
Pozdrawiam |
|
|
|
|
Metanoja1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-26, 20:42
|
|
|
Może żona czuje, że Ty chcesz ją potraktować jak kogoś do rozładowania swego napięcia, czyli przedmiotowo. Może ten temat trzeba omówić. Może boi się ciąży...
Modlicie się z żoną wspólnie?? Jak wygląda Wasza wspólna modlitwa??? Czy ma miejsce??
Inna sprawa jaką chcę podnieść. Motywy odsunięcia Ciebie od współżycia mogą być naprawdę różne. Żona może mieć w sobie nieuleczone dotąd rany.
Może żona ma lęki, że jeśli wznowicie współżycie, to będzie powtórka z rozrywki, w sensie analogii to wrócenia do nałogu alkoholowego.
Osobiście jestem zdania, że są pewne sytuacje, gdzie wstrzemięźliwość nie jest zła. Może wynikać np. z poczucia odpowiedzialności. Np. nie chcę się otworzyć na nowe życie, gdyż sytuacja finansowa w rodzinie jest bardzo niestabilna, bo... np. nieodpowiedzialny mąż narobił gigantycznych długów....i powoływanie na świat kolejnego dziecka jest wówczas w oczach żony szczytem nieodpowiedzialności. Ja miałam takie myśli....Nadal nie jestem przekonana jakby do było, ale do tej myśli biorę juz pewien dystans (obecnie i tak jesteśmy rozdzieleni), aby nie zamykać się na światło Boga.
Nie masz póki co wyjścia. Trzeba trwać i modlić się. O co właściwie się modlisz w tej kwestii, oprócz tego, by wytrwać i przezwyciężyć pokusy??? |
|
|
|
|
Metanoja1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-26, 22:21
|
|
|
Cytat: | Uważam jednak, że w małżeństwie nie można na dłuższy czas odsuwać współmałżonka od łoża małżeńskiego, bo takim postępowaniem aż prosi się o jego zdradę. |
No no jasne. To rozumiem trochę żart jakby?
Mąż zaciąga potężne kredyty, a potem gdy żona mówi, że w tej sytuacji niestabilności nie jest w stanie otworzyć się na nowe życie, gdyż nie wiadomo kiedy znajdą się na przysłowiowym bruku, staje się ona niejako współwinna zdradzie małżeńskiej |
|
|
|
|
pachura [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-26, 23:36
|
|
|
Anita37 napisał/a: | darkys,
Z Twojego opisu wynika, że jest to bardzo poważny problem, który dotyka Ciebie, także cierpi na tym Twoja rodzina. Polecam Ci stronę grupy, w której znajdziesz pomoc i wsparcie: www.sa.org.pl |
Żona od roku nie wpuszcza męża do łóżka a Ty robisz z niego seksoholika? Proszę. |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-27, 10:44
|
|
|
darkys napisał/a: | Zostałem uwolniony z nałogu pornografii. |
darkys przeszedłeś profesjonalną terapię? Jak zostałeś uwolniony? Możesz się podzielić?
Faktycznie czujesz się uwolniony?
Z twojego postu wynika że nie masz spokoju ducha, że umysł wodzi Cię na manowce, przebija niepokój, desperacja, zupełny brak kontroli.....oraz, że na tym etapie, w sposób całkowicie czytelny dla mnie próbujesz szukać usprawiedliwienia dla swoich "słabości".
Choć abstynencja obecnie zaordynowana przez żonę (jej postawa to zupełnie inny temat), sprawy nie ułatwia to podejrzewam że przed punktem kulminacyjnym o którym wspominasz na początku swojego postu a który skłonił Cię do podjęcia się zmian, nie trwaliście z żoną w abstynencji a mimo to wpadłeś w nałóg pornografii, tudzież innych dysfunkcyjnych zachowań. Zatem powinieneś być świadomy, że w nałogu pornografii nie chodzi o brak gotowości partnerki do podjęcia współżycia. Czasem partnerki mają ogromny temperament i wykazują wielką gotowość do współżycia a mimo to są odrzucane przez uzależnionego na rzecz rozładowywania napięcia za pomocą pornografii.
Właśnie - człowiek uzleżniony od pornografii nie potrafi dawać miłości tylko rozładowywuje swoje napięcie. Napięcie niekoniecznie wynika z dużego temperamentu, lecz właśnie w taki sposób jego nadmiar znajduje ujście.
darkys napisał/a: | Dodam, że nie zdradziłem żony, oszukiwałem ją finansowo, kupowałem potajemnie rzeczy do komputera, kupiłem pracę licencyjną, nadużywałem alkoholu itd. |
Poza pornografią, kaliber innych "przewinień" jest całkiem spory i w mojej ocenie wymaga sporego zaangażowania w pracę nad sobą oraz determinacji by "wykaraczować" z siebie owe skłonności.
Zapytam zatem wprost - co z resztą Twoich skłonności? Jak sobie radzisz?
Kto Ci pomaga w zrozumieniu siebie, w odkrywaniu przyczyn Twoich zachowań? |
|
|
|
|
Anita37 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-27, 12:17
|
|
|
Pachura,
Ten problem nie ma nic wspólnego z żoną.
Kenya dobrze to wszystko opisała powyżej.
Pozdrawiam |
|
|
|
|
awe [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-29, 20:55
|
|
|
pornografia i masturbacja to też rodzaj zdrady.........modlitwa i nawrócenie to już zwrot, ale czy trwały?
czy żona widzi twoje starania? rozmawialiście o problemie? jak długo to trwało zanim żona się zorientowałą?
jaki był powód twojego zniewolenia? - tu musisz sobie sam odpowiedzieć albo z pomocą psychologa... samo trwanie w abstynencji nie rozwiązuje problemu.... |
|
|
|
|
darkys [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-30, 17:04
|
|
|
Przed nawróceniem, byłem uzależniony od masturbacji od 6 roku życia. Przez całe życie do tamtej pory wytrzymałem 21 dni. Od masturbacji, a później pornografii byłem łącznie uzależniony 24 lata. Moje nawrócenie wyglądało tak. Z dnia na dzień poczułem silną potrzebę wrócenia do Boga. Na wezwanie odpowiedziałem modlitwą. Czułem, że muszę i chcę wyspowiadać się z całego życia, żeby faktycznie uwolnić się z zniewolenia. Przez tydzień przygotowywałem się do spowiedzi generalnej. Pan Jezus kierował mną krok po kroku. Założyłem łańcuszek z medalikiem "Jezu ufam Tobie", poświęcony z 1 Komunii Św. Wiedziałem, że nie powinienem go nigdy ściągać. Całe życie nie nosiłem żadnych łańcuszków, a mija rok jak go noszę. Zapełniłem kilka stron A4 grzechów z całego życia. Przed spowiedzią demon zaczął swoje działania. Umówiłem się na spowiedź z proboszczem. Samochód, który był w pełni sprawny, nie chciał odpalić, wyskakiwał błąd immobilizera i nawet silnika włączyć nie szło. Spowiedź trwałą 3h. Proboszcz kazał mi spalić te kartki. Nie szło ich spalić. Później byłem dręczony demonicznie przez 2-3 miesiące. Po tamtej spowiedzi, ani razu nie byłem na żadnej stronie pornograficznej. Odciąłem się zupełnie od tego. Nie masturbowałem się. Przed spowiedzią jak pisałem najdłużej w ciągu 24 lat wytrzymałem 21 dni. A tu przeszło 365 w czystości. Więc zostałem uwolniony przez Jezusa. Okres dręczeń demonicznych był straszny, ale byłem blisko Jezusa i dużo się modliłem. W trakcie tego okresu Pan uwolnił mnie od złego ducha depresji, bo gdy O. Bashabora na :Jezus na stadionie: mówił o tym, że będą uwalniani teraz ludzie od złego ducha depresji, zacząłem płakać, jak chyba nie płakałem przez całe swoje życie. Od tamtej pory przestałem myśleć o samobójstwie, przestałem czuć się nikim, zacząłem czuć, że jestem kimś. Miałem wiele mistycznych doznań w trakcie modlitw. Z resztą do tej pory mam, choćby wczoraj odmawiając pokutną koronkę do Miłosierdzia Bożego. Jednak najbardziej nadprzyrodzonym spotkaniem był chrzest w Duchu Św. Czytając książkę "Moc uwielbienia", zaczęło kołatać mi bardzo szybko serce, zdążyłem tylko pomyśleć, "no coś się zaraz stanie" i w tym momencie poczułem niesamowitą miłość do mnie, która przenikała mnie, zobaczyłem też oczyma duszy, światło. Gdy to się skończyło, tak jak siedziałem, tak wstałem i zacząłem wielbić Boga śpiewając w językach, a gdy przyszedł klient do sklepu, kolejny i kolejny, patrzyłem na nich i czułem do każdego z nich, obcego człowieka miłość, nie mogłem przestać ich błogosławić w myślach. W tamtym okresie nie dokuczało mi wcale, że nie współżyję z żoną. A powoli ten niesamowity czas zaczął się kończyć i choć trwam przy Bogu, to zdecydowanie wróciłem na ziemię. Ktoś z wspólnoty odnowy w Duchu Świętym, powiedział mi wtedy, że Pan wypuszcza mnie na głęboką wodę i czas przedszkola się kończy. Przyznam, że pierwsze pół roku to było przedszkole, byłem wolny od swojej seksualności, pokusy były tak łatwe, że bez trudnu odpychałem je i w tamtym okresie prawie wcale nie zwracałęm uwagi na kobiety. Modliłem się ufnie do Jezusa za uzdrowienie małżeństwa i grzecznie czekałem. Później było powoli co raz trudniej i trudniej. Aż trafiłem tu na to forum, w akcie jakiejś desperacji. Bo te pokusy, to kuszenie stało się trudne, odepchnięcie złej myśli stało się ciężkie. To jakby porównać, że wcześniej musiałem odepchnąć coś co ważyło 200g, a teraz waży 60 kg. Napisałem to w odpowiedzi na pytanie w jaki sposób zostałem uwolniony. Uwolnił mnie Jezus. Nie przechodziłem żadnych terapii, ani nie rozmawiałem z żadnym lekarzem. Zaczęło się od silnego nawołania do zerwania z dotychczasowym życiem i poszedłem za tym. A teraz mam wrażenie, że wracam powoli w to samo miejsce, z którego Pan mnie uwolnił. |
|
|
|
|
Metanoja1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-31, 07:24
|
|
|
Pięknie.
Teraz proponuję skoro już nie można być niesionym przez falę łaski non stop , rozpocząć uczyć się z nią współpracować, uczyć się na niej polegać i zdawać się na nią. Uwierzyć w obietnicę "Wystarczy ci Mojej łaski". Wytyczać sobie najbliższą godzinę z Panem Jezusem. Potem dopiero kolejną.
Ale już w pokusie robisz błąd, że szukasz rozwiązania na własną rękę i to w osobie żony. Przegrasz. Poszukaj zakonnika i opowiedz mu swoją historię. Być może Ci pomoże, pokieruje. Nie wykluczone, że usłyszysz - marsz do specjalisty. Uzdrowione ma być źródło problemów. |
|
|
|
|
Pavel [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-08-31, 22:19
|
|
|
Witaj darkys,
Z tego co napisales wnioskuje, ze przydalaby Ci sie profesjonalna terapia.
Fajnie, ze wrociles pod skrzydla Stworcy, bardzo fajnie, ze dzielnie walczysz z nalogiem. Chwala Ci za to.
Kazdy problem ma swoje zrodlo, to je pownienes znalezc i tam szukac rozwiazania. Wedlug mnie Ty na chwile obecna leczysz objawy. Pora zajac sie zrodlem.
To, ze Twoja zona nie chce wspolzyc, z pewnoscia sprawy Ci nie ulatwia.
Trzeba jednak postarac sie zrozumiec motywy nia kierujace. Brak zaufania, strach - brak fundamentow niezbednych kobiecie do tego, by miala ochote.
Radze Ci jak najszybciej nadrobic braki w wiedzy ktore masz, bo Twoja sytuacja o ile jest ciezka, o tyle jeszcze ciezsza stalaby sie gdyby zona poznala bratnia dusze. Warunki w jakich funkcjonujecie bardzo mocno temu sprzyjaja.
Braki wiedzy - o sobie, kobietach, malzenstwie. Jak to powinno wygladac, oraz dlaczego jest tak jak jest.
Chcialbym, poza terapia, polecic Ci na poczatek kilka ksiazek, ktore pozwola Ci ruszyc z miejsca i zmieniac Ciebie w zupelnie inna, lepsza osobe (o ile zechcesz).
Na poczatek:
"Piec jezykow milosci" Chapmana
"Mezczyzni sa z Marsa a kobiety z Wenus" Greya
oraz konferencje Jacka Pulikowskiego. Znajdziesz je w formie mp3 na:
http://www.jacek-pulikows...rencje-mp3.html
Gdy juz przerobisz te pozycje i bedziesz chcial wiecej, daj znac. Lektur ktore warto przerobic jest duzo wiecej.
Pisze to z wlasnego doswiadczenia, mi ksiazki oraz konferencje otworzyly oczy na wiele spraw, Pulikowski zas zburzyl moje dotychczasowe postrzeganie seksualnosci - tego co dobre, zle.
Oj, nie mialem pojecia jak to powinno wygladac, jakim egoista i hedonista bywalem.
Sluchajac, wiele razy plakalem. Ale dowiedzialem sie, co trzeba zmienic. W sobie.
Goraco polecam przesluchanie wszystkich wykladow na tej stronie. Mozesz rowniez zaopatrzyc sie w jego ksiazki. Znajdziesz je na tej stronie.
Po roku od uwidocznienia sie kryzysu w moim malzenstwie, jestem zupelnie innym czlowiekiem. Rowniez mialem szlaban od zony, tyle, ze na wszelkie sfery zycia. Lozko bylo najmniejszym problemem z ktorym musialem sie mierzyc - wisiala nade mna mocno realna wizja rozpadu rodziny.
Przepracowanie siebie otworzylo ja na mnie. Zona rowniez, po swojemu zaczela nad soba pracowac. Mimo, ze przed nami dluga droga, nie bylo miedzy nami do tej pory lepiej niz teraz.
Na koniec jeszcze dwie sprawy.
1) Badzo wazne jest, aby pracy nad soba nie uzalezniac od stosunku zony do siebie i postepow miedzy Wami. Dalsze odrzucenie moze byc bowiem demotywujace.
Masz pracowac nad soba DLA SIEBIE SAMEGO.
Stosunek Twojej zony i jakosc Waszego pozycia (nie tylko seksualnego) moze, ale NIE MUSI poprzez to ulec poprawie.
W moim przypadku wyglada na to, ze moze sie udac. Mam nadzieje, ze Tobie, Wam, rowniez sie uda.
2) Pamietaj rowniez, ze naprawiac mozna nawet tyle (albo i dluzej), ile sie psulo.
Daj czas czasowi, badz cierpliwy i bardzo intensywnie pracuj nad soba.
Powodzenia |
|
|
|
|
d.kozik [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-11-13, 22:38
|
|
|
Ja bym Ci proponował jeszcze Odnowę w Duchu Świętym plus Msze z uzdrownieniami. Módl się i proś Ducha Świętego aby Cię prowadził. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|